POST BARDA
Chłopak wydawał się coraz bardziej pewien swoich słów, z każdą chwilą nabierając przekonania, że postąpił słusznie.- Kiedy nauczę się już wszystkiego, będę mógł leczyć również takie przypadki! - Oświadczył. - Pan elf był w bardzo, bardzo złym stanie i nie chcę... n-nie chcę pracować z kimś, kto go do tego doprowadził, nawet jeśli ddziałają zgodnie z prawem, a wy wberw. Ranni mówili, że są... - Ściszył głos, jakby ktoś mógłby ich podsłuchać - ...są piratami.
Dla chłopaka, który wychował się w mieście i nawet nie wyrwał się jeszcze spod spódnicy matki, obecność na pirackim statku musiała być wydarzeniem życia. Nic dziwnego, że tak go to ekscytowało.
- Mam szesnaście lat, proszę panią. - Powiedział dumnie, jakby to było osiągnięcie. - Inaczej byśmy nie dołączyli, a tak, to mogliśmy pomóc. Ale jakby nie mówiła pani, że pomogliśmy piratom... to byśmy byli wdzięczni. Uczą nas, żeby pomagać każdemu, ale sama pani rozumi. - Mruczał pod nosem, nie chcąc, by Vera uznała jego słowa za obraźliwe.
Corin podniósł się ze swojego miejsca i zaszedł Verę od tyłu. Nie miał pojęcia, jak Umberto będzie chciała prezentować kwestię ich nowo znalezionego uczucia przed załogą, dlatego nawet jej nie objął.
- Skończ szkołę, chłopcze, a potem się zastanawiaj. Nie składaj obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać. - Skarcił go. - Pół roku to dużo czasu.
Weswald spojrzał na Corina butnie. Za punkt honoru wziął sobie postawienie się pierwszemu oficerowi. Zmarszczył czoło, wykrzywił usta i rzekł:
- Jeśli pani mi pozwoli, to zostanę od razu! Mam wszystkie książki i sam się nauczę! Tylko będę musiał wysłać list do mamy.