[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

31
POST POSTACI
Thusnel
Thusnel znaki na totemie i symbol klanowy nic nie mówił, ale Łowczyni mówił wszystko. Cóż, może nie była to do końca prawda, rozpoznała oczywiście symbole ognia, lodu i wiatru, ale tutejsze plemię dodało kolejny, mało popularny wśród Urutai i jej klanu symbol ziemi. Ale przecież to był jej klan... Dwie osobowości zaczęły się coraz bardziej splatać ze sobą nawzajem i kobieta już sama nie wiedziała kim jest. Była Thusnel czy Łowczynią? Czemu tu była, a może być tu powinna zawsze? Walczyć czy uciekać, a może dalej badać osadę? Ale czemu miałaby robić to ostatnie skoro i była częścią atakowanego klanu? Zarówno Łowczyni jak i Thusnel przed walką nie uciekały.... Łowczyni kierowała jej ruchami, a może to Thusnel... Czuła się tak dziwnie. Obróciła się w kierunku bramy, która teraz była otwarta i przez którą wpadali wrogowie. W jej rękach znalazły się łuk z nasadzoną nań strzałą. Nie wiedziała kiedy posłała w kłębowisko ludzi pierwszą z nich, a leciała za nią już druga, a zaraz za nią miała potoczyć się trzecia. Thusnel walczyła z najeźdźcami jej klanu. A może robiła to Łowczyni?

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

32
POST BARDA

Walka o wioskę Hindetsjarf właśnie trwała i zamierzania się w krwawy pochód klanu Burzy. Po tym, jak brama została otwarta, Wodzowi tej osady nie zostało nic innego, jak zarządzić pełną ucieczkę kobiet i dzieci. Każdy w osadzie wiedział o tajnym przejściu w jaskini szamana, które prowadziło gdzieś w góry. Ci, którzy mieli siły, bronili osady i wycofywali się w kierunku ostatniego punktu obrony. Domy mieszkańców zaczęły płonąć, jak najeźdźcy zaczęli je podpalać, po wcześniejszym ograbieniu ich z bardziej wartościowych rzeczy. Przewaga liczebna członków przeciwnego klanu, a także ich przygotowanie do tego ataku były dobre, czego nie można powiedzieć o mieszkańcach. Większość nie była w odpowiedniej kondycji do walki. Ciała przyjaciół i rodziny, które bywały okaleczone w paskudny sposób podczas walki, rozrywały serce łowczyni żalem i smutkiem. Po chwili ujrzała ona, jak nabijana jest na włócznie głowa wodza wioski i noszona jako swoisty sztandar klanu Burzy.


Do Thusnel podbiegł ranny Gannush. Miał dwa okropne ślady po cieciu mieczem na torsie i lewym ramieniu. Nie mógł już trzymać swej drewnianej tarczy, ale za to topór trzymał pewnie. W jego oczach widziała upór, który oznaczał, że umrze tutaj z bronią w ręku.
- Musisz stąd odejść Łowczyni. W moim domu, pomiędzy kamieniami w palenisku, przy jego prawym rogu jest schowek. Jak tylko złupią wszystko, wróć tutaj i pochowaj nas, a następnie z tym, co jest ukryte, udaj się do Ciotki Heruny. Żyje na południu stąd. Mieszka w osadzie rybackiej. Dzięki temu potwierdzisz, że pochodzisz od nas. Wtedy wszystkie kobiety i dzieci zostaną przyjęte z otwartymi rękami. - Powiedział stanowczo, wydając jej polecenie. Teraz to on był wodzem osady, skoro jego ojciec i rodzeństwo już nie żyło. Jego dni były policzone, ale wiedział, że musi walczyć, by opóźnić marsz.
- Nie. Zostanę i będą walczyć do końca. Nie będziesz mi rozkazywał i mówił mi, jak mam żyć we wstydzie. Jak to ma być mój koniec, to pójdę do przodków z uniesiona głową. - Odwarknęła i wyminęła go. Strzały już dawno jej się skończyły.
- Uparta jak zawsze. - Odparł i także dołączył do obrońców.


Coś stało się z tajnym przejściem, bo różne krzyki dochodziły ze strony jaskini, a obrońców nie pozostało wielu. Gunnesh został zabity jakiś czas temu, a masakra wojowników wioski wciąż trwała. Delikatne pożary trawiły wioskę, ale nie mogły one zbyt mocno się rozniecić ze względu na panującą pogodę. Ich obrona została przełamana. Wioska zostanie złupiona i najprawdopodobniej zapomniana na wieczność. Łowczyni ciężko ranna w wielu wbitych w niej mieczy mogła jedynie się przyglądać, jak mężczyźni wchodzą do jaskini. Słychać krzyki strachu. Niektóre z nich milknął. Dochodziło tam do rzezi. Kilku z nich wyciągnęło co ładniejsze kobiety i na środku wioski zostały pozbawione ubrań. To, co robili z nimi, mężczyźni było oczywiste. Był to teraz towar, który miał zadowolić barbarzyńców. Ich krzyki wryły się w pamięć umierającej Łowczyni. Zaczęła wymawiać przekleństwo w ustach pełnych krwi.

Thusnel budzi się w jaskini. Wyczuwa mocny, gorzkawy zapach w powietrzu. Serce jej bije tak mocno, jakby chciało uciec ze środka. Ogień przygasał, ale widziała, że ktoś próbował niezgrabnie dołożyć do ognia. Drewno, które przygotowała, wyglądało, jakby ktoś pchnął je do ognia tylko po to, by podtrzymać płomień. Burza śnieżna ustąpiła, zostawiając po sobie jedynie delikatne opady. Ile czasu minęło? Nie mogła stwierdzić, ale czuła się z jakiegoś powodu głodna i wyczerpana. To, co czuła jako Łowczyni zaczęło zanikać. Jej wiedza, doświadczenie, myśli i uczucia. Ile czasu minie, niż to zniknie i co jej pozostanie w głowie po tym, co przeżyła? Kolejne pytanie bez odpowiedzi.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

33
POST POSTACI
Thusnel
Otworzyła oczy znów siedząc w jaskini. Thusnel długo siedziała nieruchomo, wpatrując się w ogień starając się poukładać w głowie co miało miejsce. Czy na pewno śniła? Czy się wreszcie obudziła? Czy to się wreszcie skończyło i była wreszcie sobą, a nie Łowczynią? Czy może zaraz się okaże, że to jakaś następna część snu lub wizji. Wszak kilka dni temu już raz wybudziła się ze snu, a okazało się, że był to sen we śnie. Czy miało to miejsce i teraz? Czy koszmar wciąż trwał? Thusnel towarzyszyło jedynie bicie jej serca do odmierzania upływającego czasu, dziwny zapach unoszący się w powietrzu i roztańczone płomienie ogniska. Wreszcie jednak się zebrała w sobie i wstała. To chyba nie był sen. Miała przynajmniej taką nadzieję...
Jaskinia wydawała się niezmieniona, no może oprócz śladów jej bytności w postaci ogniska, do którego ktoś, coś lub ona w nocy dołożyła drwa do ognia. Może jednak nie była tu sama, a może zrobiła to mimochodem? W każdym razie, nieważne czy była tu sama, z kimś, pomiotami czy duchami. Według snu, chyba snu, Łowczyni zginęła, a w tej jaskini przelano mnóstwo krwi. Może to krew drażniła zmysły i powodowało zdziczenie? Sen jednak robił się coraz bardziej nierealny, a postać Łowczyni coraz bardziej się oddalała. Póki jeszcze pamiętała co miało miejsce wyszła z jaskini i skierowała się do domostwa... Hmm. Jak mu było? Gannush? To chyba był syn wodza. Któraś z tych chat winna była być jego, a Łowczyni miała coś wyciągnąć z kryjówki, jakiś symbol przyjaźni. Ciekawe czy wciąż tu był i co to było. Ciekawe czy wioska rybacka na południu wciąż istniała i byli w niej ludzie. Może oni byliby bardziej rozmowni od duchów.

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

34
POST BARDA
W znacznie słabiej oświetlonej jaskini nie widziała tak wyraźnie przejść, które skrywało to miejsce. Rozglądając się wokół ciebie, dojrzała soc katem oka. Był to zaledwie moment, kiedy jakby coś ją obserwowało. Było to jakaś niewyraźna, otulona mrokiem sylwetka. Zauważyła ją tylko dlatego, że była nienaturalna w tym miejscu, niepasująca do rzucanego cienia przez ogień. Zniknęło po mrugnięciu okiem.
Wychodząc z jaskini, usłyszała wyraźny chichot, dochodzący z głębi jaskini. Cichy, zniekształcony przez odbijający się dźwięk od ściany, a mimo tego wyraźnie. I do tego przypominał śmiech dziecka, które właśnie obserwowało, jak jakaś psota się udała.


Pamiętała, gdzie znajdował się dom Gannusha, jakby to wciąż była jej osada. Nawet, jak napadało więcej śniegu i musiała przez biały puch wręcz się przedzierać, mogła bezbłędnie określić, kto mieszkał w jakim domu. Tym wspomnieniem nie towarzyszyły żadne emocje już. Domostwo tego mężczyzny znajdowało się blisko miejsca, gdzie toczyły się tańce i śpiewy. Zrujnowany dom, jak każdy inny, częściowo zaledwie zadaszony. W miejscu, gdzie znajdowało się palenisko, mało było już śniegu i nie musiała tak walczyć z żywiołem. Te natomiast z trzech stron było obudowane kamieniem i posiadało nad sobą wylot na dym. Nie widziała, by czegoś brakowało tutaj. Miał być schowek gdzieś, ale widziała, że nie było ono naruszone. Musiała poszukać, ale jeden z kamieni nosiło dziwne ślady, jakby lekko nie pasowało do reszty. Próba wyciągnięcia była mozolna, bo trzeba było wydrapać ostrym narzędziem kamienie z krawędzi, ale opłaciło się to. Za tym kamieniem faktycznie znajdowała się pusta przestrzeń. Sięgając dłonią do środka, znalazła nawet coś. Przedmiot ewidentnie był stary. Sznurek mocno był już sparciały i wyglądał na taki, który może się rozlecieć.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

35
POST POSTACI
Thusnel
Omamy wzrokowe, przemykające cienie i dziwne dźwięki niby chichoty, gdzie się zatrzymała? Widać w nawiedzonym, jeśli nie przeklętym miejscu. Dobrze, że wybudziła się z tego przeklętego snu. Powinna opuścić tą wioskę jak najszybciej i może udać się na południe, o ile oczywiście znajdzie skarb schowany przez Gannusha. Ciekawe czy wioska ta wciąż stała czy podzieliła los tej. Jedno było pewne - nie powinna była zostawać tu zbyt długo, ale z drugiej strony skoro już tu była, to czy nie powinna zbadać tej sprawy nieco bliżej? Los sprawił, że znalazła się w tym miejscu. Powinna tu zostać, choć na chwilę.

Znalezienie symbolu przyjaźni, czy czymkolwiek on był, nie nastręczył jej wiele trudności. Znalazła go raczej bez większych problemów, choć musiała się chwilę napracować by wydobyć go zza starannie ułożonych i jakimś zmyślnym sposobem złączonych ze sobą kamieni. Prawdę mówiąc, sposób w jaki te kamienie i całe szałasy wykonane z drewna były ze sobą połączone było nieco bardziej interesujące niż znalezisko - wisior, a może amulet...hmm. Być może nawet magiczny? W każdym razie, jeśli miała ocenić, to całkiem ładny. Mimo to nie zaryzykowała włożenia go. Raz, że wyglądało na to, że lada moment sznurki go trzymające zaraz się rozpadną, a po drugie, że nie wiadomo do czego on służył. Ale skoro go odzyskała, to mogła przygotować się do badania jaskini - czyli tego co chciała zrobić dzisiejszego ranka, a co zrobiłaby wczoraj gdyby nie musiała się spieszyć z powodu burzy. Dlatego też przeszukała wioskę, zebrała drewno i materiały na pochodnię by móc wyruszyć w głąb jaskini. Na spotkanie z duchami, jak sądziła.

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

36
POST BARDA
W wiosce znajdowało się sporo drewna, jednak inszego materiału na pochodnie już niekoniecznie. Ta wioska, jak jej się przyglądała, od dawien dawna była zniszczona i nigdy nieodbudowania. Cokolwiek przydatnego już dawno zostało zabrane. Zostało jedynie drewno i kamienie. Choć te drugie nie wykorzysta do swoich planów. Najważniejsze był pierwszy budulec, choć jego stan oczywiście pozostawiał wiele do życzenia. I jedno pytanie, które było potrzebne, by pomóc sobie zbadać jaskinie. Jaką pochodnie chciała zrobić, by uzyskać sobie źródło światło, skoro miała tylko samo drewno? Trzymać w dłoni zapalony kij od drewna? Miała jakiś konkretny plan?

Ognisko w jaskini przestało się już palić. Tak długo zajęło jej przeszukiwanie wioski, a może inne siły sprawiły to? Ciemność kolejny raz okalała jaskinie. Czy skorzysta z zaproszenia i wejdzie w objęcia ciemności, a może odrzuci ofertę i poszuka czegoś innego? Wioska nie oferowała wiele pomocy w tej kwestii, ale przecież to nie musiał być problem dla niej.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

37
POST POSTACI
Thusnel
Cóż, skoro nie znalazła jakichś szmat czy czegoś łatwopalnego do zrobienia pochodni, to musiała kombinować. Drewna i drzew w okolicy nie brakowało, wystarczyło zebrać lub ściąć kilka porządnych gałęzi, ot by mieć zapas na później, rozciąć czubki siekierą w krzyż, kilka patyczków i gotowe! Potem tylko trochę wiórów, mniejszych gałązek! Może nawet jakieś drzewo dałoby trochę żywicy lub szyszek? Szyki były łatwopalne i można było je wygodnie zebrać i dorzucać jakby się wypalało. W każdym razie, prędzej raczej niż później mogła ponownie rozpalić ogień i zagłębić się w jaskini mając prowizoryczną pochodnię, nie najlepszą, ale jakąś.

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

38
POST BARDA
Stworzenie pochodni z drewna, szyszek i żywicy drzew nie zajęło zbyt dużo czasu. Na pewno było to coś, co wytrzyma jakiś czas i dodatkowo będzie oświetlało teren wokół niej. Będzie jej dawało nadzieje w mroku miejsca, które przecież częściowo znała. Wiedziała, że to jaskinia szamana tej osady, aczkolwiek co on tutaj robił? Jakie sekrety były skrywane? Tego już nie sposób stwierdzić.

Wchodząc do środka, minęła prowizoryczne ognisko, które stworzyła i znalazła się blisko miejsca jaskini, które dzieliło się na kolejne trzy komory. Przy tej prawej widziała coś na zimnym kamieniu. Przyglądając się temu bliżej, łatwo było określić, że jest to mocno potłuczona gliniana miska. Kiedyś pewnie była do czegoś używana, a obecnie nie nadawała się do niczego. To po prostu jeden z nielicznych śladów bytności ludzi w tym miejscu. Oczywiście, im dalej wchodziła, tym wyczuwały większy chłód, niż przy samym wejściu. Usłyszała za sobą odgłos, który przypominał ciężki krok. Jeden, pojedynczy i nic więcej.

Musiała tera zdecydować, którą komorę wybierze.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

39
POST POSTACI
Thusnel
Stanąwszy przed dylematem i rozstajem dróg, nie było dużego wyjścia jak wybierać na chybił trafił. Thusnel zerknęła jeszcze przez swoje ramię, gdy usłyszała za sobą niepokojący dźwięk, ale tak naprawdę nie spodziewała się zobaczyć tam nikogo. Całe to miejsce potrafiło przyprawiać o dreszcze i niepokój, ale nie była tu sama, wraz ze wspomnieniami dawnego miejsca. Jednakże ci, którzy nie byli ostrożni łatwo mogli stracić życie na lodowych pustkowiach północy. Upewniwszy się jednak, że nikogo za nią nie było, wybrała pierwszą odnogę w prawo... Zobaczy co jej przyniesie.

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

40
POST BARDA

Tak, jak podejrzewała, za nią nikogo nie było. To kolejny przejaw fenomenu, który w tej jaskini się objawiał. Czy to było przeklęte miejsce? Wtedy jednak wiązałoby się to z działaniem jakieś klątwy. Ta jednak mogły być rzucona mimochodem. Oczywiście takim słowem określano również miejsce, które w odczuciach wielu ludzi objawiały się złymi rzeczami. Czy mieli racje? Może inny był powód takiego, a nie innego działania? Jedno było pewne, że to miejsce niekoniecznie było bezpieczne, choć zagrożenie nie było oczywiste.


Wybierając prawa komorę, pierwsze, co widziała naprzeciwko siebie to połamane, drewniane półki. Resztek drewna, które to dawniej składały się chyba na jakiś magazyn. Pośród tych resztek drewna widziała kości. Z jej doświadczeń mogła wywnioskować, że należały one do zwierząt. Z niektórych próbowano robić jakieś narzędzia. Bliżej prawej strony zauważyła coś, co kiedy.s było rytualnym sztyletem, a teraz było po prostu w kawałach. W innych miejscu zauważyła połamaną czaszkę z wyciętym i wyszlifowanym miejscem na mózg, która robiła za miskę do picia. Takich podobnych rzeczy było przy tych półkach sporo. Rozmaite narzędzia z kości, które były wykorzystywane do czegoś, teraz dają świadectwo, czego używał szaman tego miejsca. Pomiędzy tym, a sobą, widziała inne kości. Te już należały do ludzi. Było ich niewiele, jakby ktoś dawno je pozbierał i pozostawił jakieś resztki. Tych mogła naliczyć jedynie kilkanaście.
- Dlaczego? - Usłyszała pytanie. Głos należał do kobiety, jęczała z bólu i trwogi. Ogień zaczął nagle poruszać się w różne strony, jakby zaczęło wiać, a przecież nie odczuwała podmuchów powietrza.
Spoiler:

Zjawa pojawiła się przy ścianie z lewej strony, gdzie nie sięgało światło pochodni i panował półmrok.
- Dlaczego? - Powtórzyła głodniej, nadal jęcząc z bólu.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

41
POST POSTACI
Thusnel
- Nie. - Thusnel powiedziała tylko na zapytanie ducha. Ewidentnie widok takiej istoty, czymkolwiek by ona nie była - chwilowym widziadłem, potępioną duszą czy czymkolwiek innym, było dla niej to za dużo w zaistniałych okolicznościach pełnych paranoi, koszmarnych snów i przenikania się osobowości czy cokolwiek się tu działo. - Nie. - Wycofała się o krok, drugi i trzeci po czym zaczęła się kierować do wyjścia. - Nie, nie, nie... ! - Miała dość tego miejsca. Nie interesowało już ją co tu się stało, nie interesowało ją to miejsce, chciała wrócić do dziczy, gdzie była przewidywalna i spokojna walka o przetrwanie, a nie najeżona niebezpieczeństwami dla swojej duszy demony i duchy, czy cokolwiek tu miało miejsce. Po drodze jedyne co zrobiła to wyrzuciła amulet, który zdobyła w chacie wodza. Jeszcze się okaże, że przywlecze przez niego nieszczęście i sobie i gdziekolwiek by się z tym nie udała. Choćby i do swojej wioski.

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

42
POST BARDA
Zjawa ruszyła za nią, ale zatrzymała się przy wejściu do pieczary, jakoby jakaś siła uwięziła ją w tym miejscu i nie pozwalała opuścić tej komnaty. Nic także ja nie zatrzymywało, jeśli chciała opuścić sama jaskinie. Wyrzuciła także naszyjnik, który spadł, rzucony gdzieś za nią. Wyszła z jaskini i stanęła oko w oko ze zrujnowaną wioską, która była przykryta białym puchem. Jedyne ślady, jakie w nim się znajdowały, należały tylko i wyłącznie do niej. Gdzie teraz chciała się udać? Dokąd zamierzała pójść? Jej sytuacja nie zmieniła się na lepsze, czy gorsze. Po prostu nadal nie wiedziała, gdzie się znajduje oraz jak dotrzeć do własnej wioski. Coś na pewno należało zrobić, skoro już opuściła bezpiecznie jaskinie.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

43
POST POSTACI
Thusnel
Thusnel dużego wyjścia nie miała. Zostawać w tej wiosce nie zamierzała i korzystając ze światła słonecznego ruszyła do wyjścia, mając zamiar kierować się na wschód. Jej wioska znajdowała się na wschodzie nad brzegiem morza. Jeśli pójdzie na wschód, to kiedyś powinna dotrzeć nad morze, a potem... Cóż, trudno było powiedzieć. Może pozna okolicę? Albo będzie podróżować brzegiem morza i w końcu trafi z powrotem do domu. Powinna była się jednak spieszyć. Jeśli nie wróci o czasie lub bardzo się spóźni jeszcze pomyślą, że zginęła lub ich opuściła. Złamałaby matce serce, a jej biedny ojciec...

[Zachodnie Ghuz-Dun] Opuszczona wioska

44
POST BARDA
I tak Thusnel wyruszyła w kolejną podróż. Porzuciła za sobą tajemnice osady, która została zniszczona i wyruszyła s obie znaną dzicz. Uznała to miejsce za bardziej przyjazne, choć czy tak faktycznie było? Posługiwała się jedyna swoim doświadczeniem i znajomością kierunków. Miała plan, miała nadzieje. Ostatnie wydarzenia nie sprawiały wrażenia, by duchy przodków się nią opiekowały. Co jeszcze stanie się podczas tej wędrówki?

Groz Zanen >>>>>
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Salu”