[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

76
POST BARDA
Intensywnie zielone oczy Valerii złagodniały stopniowo, powoli napełniane swego rodzaju satysfakcją i być może nawet czymś na kształt rozbawienia. Dostatecznie, by napięcie w jej ciele oraz gestach ostatecznie ją opuściło. Wydając z siebie zamyślony pomruk, przyjęła część pajdy pochwycony, a następnie przyciągnięty przez roślinę, by po krótkim namyśle uszczknąć z niej kawałek zębami.
- Twoja matka była zatem roztropną kobietą z olejem w głowie, rzadko spotykaną w obecnych czasach - pozwoliła sobie skomentować, między kolejnymi kęsami oraz wolnym ich przeżuwaniem. - Zastanawia mnie jednak... Co sprawia, że osoby twojej profesji wyrzucają demony poza ten krąg? Czy może jest to twoje osobiste spostrzeżenie? Nawet jeśli oryginalnie nie pochodzą z tego świata, na swój sposób zmuszone są, aby się do niego dostosować, gdy przekraczają granice własnej domeny.
Oho. Wyglądało na to, że Valeria nie tylko znała się na magii i była w tym całkiem dobra, ale również zdawała się posiadać pewną wiedzę na temat głównych obiektów Marvinowego zainteresowania. Nie żeby było to coś wybitnie niezwykłego, jeśli rzeczywiście była druidką, zaklinaczem, czarownicą, wiedźmą, czy czymkolwiek tam jeszcze innym. Obdarzeni talentem magicznym często-gęsto lubili zagłębiać się w te sfery nauki. Zarówno w tych mniej, jak i bardziej przyzwoitych celach, rzecz jasna.

- Mścić się...? - powtórzyła po nim, prychając ostentacyjnie. - Czemu miałabym to robić, kiedy ich własna chciwość i świętokradzkie zapędy zemszczą się na nich najlepiej? Kariila już nigdy nie spojrzy na wioskę Gundranga przychylnym wzrokiem. Ich plony staną się marniejsze, bydło mniej liczne, a ich własne potomstwo z roku na rok coraz słabsze. To nie mnie wyrządzili największą krzywdę. W swoim zaślepieniu i pysze wyrządzili ją przede wszystkim samym sobie.
Słowa Valerii były gorzkie i gdzieniegdzie wręcz jadowite, nieważne jak neutralny byłby jej wyraz twarzy. Miała żal. Dobrze uzasadniony, jakby na to nie patrzeć. Dała jednak Marvinowi jasno do zrozumienia, że dalszy los wioski oraz jej mieszkańców nie obchodzi jej dłużej w najmniejszym stopniu. Jeśli jednak w ruch puszczona została maszyna na tyle silna, by odwrócić od nich oczy bogini odpowiadającej za płodność roli, zwierząt oraz ludzi, musieli wyrządzić szkody większe, niż tylko podniesienie rąk przeciwko prawdopodobnej kapłankce, czy też zwyczajnie wiernej jej wyznawczyni. Tak czy inaczej, bardzo wątpliwe, aby prosty wojownik był w stanie cokolwiek zdziałać w sprawie tego pokroju.

Kończąc ofiarowany jej chleb, kobieta chwyciła się jednorącz kilku pędów porastających ścianę, by podciągnąć się i spróbować stanąć na własnych, niepewnych wciąż nogach. Drugą ręką pilnowała, aby okalający ją materiał nie zsunął się.
- ... - posyłając Marvinowi bardzo wymowne spojrzenie, Valeria uniosła kąciki usta w cwanym uśmieszku. Trzeba przyznać, że mimo bycia oblepioną stygnącymi na jej ciele i włosach śluzami, uśmiech, nieważne jak wymuszony, wciąż dodawał jej sporo uroku. - Kto wie? Może jeśli pewien, wyjątkowo przemądrzały wojownik stanie się dla niej nowy nawozem? - zagadnęła niemalże melodyjnie.
Chwilę później oczywiście wywróciła oczami, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Nie obchodzi mnie dłużej ani wioska, ani jej mieszkańcy. Chcę tylko... - zawahała się. - Chcę sprawdzić, ile zniszczyli... Jeśli mój dom wciąż stoi, jeśli COKOLWIEK wciąż tam stoi... Jeśli nie rozkopali wszystkiego dookoła i nie zniszczyli wszystkich roślin... Chciałabym zabrać kilka rzeczy. Być może myć się i założyć coś bardziej przyzwoitego, zanim zdecyduję dokąd pójść?
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

77
POST POSTACI
Marvin
Łowca uśmiechnął się lekko na wspomnienie o swojej matce, mimo czasu który minął od śmierci jego rodziców, blizna która została na jego sercu nadal się nie zagoiła.

-tak była.... była uzdrowicielką w Salu

Łowca schylił lekko głowę tak że jego włosy zasłoniły czoło, jakby chcąc zakryć, fakt że jego oczy pokryła ledwie zauważalna warstwa łez, nie chcąc wyjść na miękkiego łowcę potworów.


- jeśli mam być z tobą szczery nigdy nie spojrzałem na to z tej perspektywy... Zabijam demony bo te prześladują ludzi... Ludzi na których mi zależy... to co innego, zwierzę zabija ze strachu, nawet potwór nieraz wybiera ucieczkę zamiast walki, demony zabijają bo taka jest ich natura, nie zabijają by przeżyć mimo tego że będą miały pełne brzuchy nie przejdą po prostu obojętnie obok kogoś bezbronnego, być może się mylę nie twierdzę że nie... Ale dałem słowo komuś na kim bardzo mi zależało.... Takie życie sam sobie wybrałem i najpewniej umrę zagryziony gdzieś w lesie, albo na mokradłach, ale do czasu aż ten dzień nadejdzie będę starał się pomóc jak największej ilości ludzi.....


powiedział łowca, a w jego głosie było słychać nutę pasji, dumy.... Dumy która najpewniej w przyszłości wpędzi go do grobu

-ehh przepraszam trochę odbiegłem od tematu, może powinienem zostać filozofem?

Mówiąc to Marvin zaśmiał się lekko.

-Jeśli to dla ciebie trudne, mogę pójść tam z tobą...

Chwile po tych słowach Marvin pożałował ich myśląc że, Valeria może źle to odebrać .

-W sumie to mam do ciebie jedną małą prośbę, może głupio to zabrzmi, jeśli tak to przepraszam, ale czy nie mogła użyć swojego bliskiego kontaktu z naturą, i pomóc mi znaleźć mój sztylet... Tak się złożyło że wylądował gdzieś w krzakach nieopodal wejścia tutaj, a jest pamiątką po kimś na kim bardzo mi zależało.....
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

78
POST BARDA
Kolejny, pełen zamyślenia pomruk wydobył się zza ust Valerii, która usiłowała właśnie przyzwyczaić mięśnie nóg do ponownej współpracy. Trzeba przyznać, że szło jej całkiem nieźle, jak na osobę, która najprawdopodobniej spędziła ostatnie miesiące w tej samej pozycji. Skupiona na drżących pod nią kończynach, nie miała szansy dostrzec zmian w wyrazie twarzy Marvina, choćby i ten wcale nie usiłował ukryć swojego wzruszenia związanego z sentymentem.

- Ludzie prześladują siebie nawzajem od zarania dziejów - wytknęła gładko. - Nie słyszy się już jednak o cnych rycerzach, przemierzających krainy, by rozprawiać się z tego typu plagami. Dla takich leśnych elfów ot choćby, ludzie oraz współpracujące z nimi rasy muszą stać na tym samym piedestale, na którym ty stawiasz demony, nie sądzisz? Nie zrozum mnie źle, nie zamierzam oceniać drogi, jaką dla siebie obrałeś albo kwestionować twoich racji wymierzania sprawiedliwości , jakkolwiek byś jej nie postrzegał.
Stawiając pierwszy, chybotliwy krok bez potrzeby podpierania się ściany, kobieta na moment oderwała wzrok od własnych, niepewnych stóp, by wbrew swoim słowom, obrzucić wojownika iście oceniającym spojrzeniem.
- Przybycie demonów do tego świata było nieuniknione, odkąd tylko magowie wszelkich ras odkryli ich istnienie i w swej niepohamowanej arogancji oraz pragnienia potęgi, zaczęli przyzywać je i zmuszać do posłuszeństwa - klikając językiem o podniebienie z ewidentnym niesmakiem, zaczęła niespiesznie przechadzać się w tę i z powrotem, przyzwyczajając nogi do większej ilości ruchu.
Choć z początku przypominała raczej nowo narodzoną sarnę niźli człowieka w swoich próbach ponownego stanięcia na równe nogi, Valeria robiła swoje postępy w zastraszającym wręcz tempie i już niedługo nie musiała rozstawiać swoich nóg przesadnie szeroko dla zachowania jakiej takiej równowagi.

- Oh? - podniosła na niego znowu oczy, tym razem unosząc kąciki ust w zawadiackim uśmieszku, zarówno na propozycję, jak i kolejno po niej następującą prośbę. - Co zatem powiesz na to, żeby pomóc mi dotrzeć do mojej chaty w zamian za ten drobny akt uczynności z mojej strony?
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

79
POST POSTACI
Marvin
-gdy byłem młodszy,byłem wolny, ale tego nie czułem, miałem miłość, ale nie odczuwałem jej tak jak powinienem, miałem czas, ale nie umiałem go docenić, teraz gdy obrałem tę ścieżkę zrozumiałem co straciłem, ja... Ja po prostu nie chce by inni to stracili.. a tak jak powiedziałaś cały świat dąży do tego, największym wrogiem człowieka jest sam człowiek.

Ehh może nie powinienem się otwierać aż tak... To chyba nie czas na, filozoficzne rozterki, skrzywdzonego przez życie łowcy... Kurwa weź się w garść człowieku...łowca zbeształ się w myślach jak to miał w zwyczaju.

W całej tej rozmowie łowca nie dokończył jedzenia swojej części bochenka , usłyszawszy odpowiedź, odnośnie swojej propozycji , jak i prośby, postanowił schować niedojedzony bochenek do torby

-Zatem mamy umowę!

Odpowiedział Waleri wstając z kamienia. Chwilę po wstaniu, poczuł "mrówki' w jego tyłku,

-ohoo, trochę się zagadaliśmy aż cały zdrętwiałem

Powiedziawszy to zdanie zrozumiał, że w uszach Waleri mogło zabrzmieć to dość nie taktownie, zważając na to że jedyne czym była nakryta to jego płaszcz. Mógł mieć tylko nadzieję że kobieta nie odebrała tego w ten sposób.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

80
POST BARDA
Valeria uniosła głowę i zamrugała kilka razy bardzo szybko, przyglądając się Marvinowi, jakby co najmniej wyrosła mu druga głowa. Chwilę później parsknęła głośnym, ale melodyjnym śmiechem, którego powstrzymanie zajęło jej dobrych parę sekund.
- Wybacz, wybacz... - wydyszała, mocniej przyciskając jedną ręką płaszcza do piersi, ratując się w ten sposób przed ponownym zaświeceniem nadmierną ilością skóry. - Muszę przyznać, że nieco inaczej wyobrażałam sobie męża noszącego duży miecz na plecach. Gdybyś kiedyś jednak uznał, że znudziło ci się szlachtowanie potworów i demonów wszelkiej maści, kto wie? Być może dobry byłby z ciebie poeta?
Trudno było określić, czy czarownica(?) sobie tylko z niego żartuje, czy może mówiła całkiem poważnie. Niezależnie od tego, jaka by nie była prawda, na pewno dużo łatwiej było się dogadać, gdy na wierzch wychodził wreszcie jej cięty charakterek i pewna siebie postawa.
- Tak - zgodziła się niespiesznie, przywdziewając minę przywodzącą na myśl kota, który właśnie upolował diablo smacznego kanarka. - Mamy umowę.

Zdecydowawszy, że ma już dostatecznie dużo władzy w nogach, aby poruszać się w miarę sprawnie i nie tracić ciągle równowagi, Valeria oplotła się płaszczem w taki sposób, aby materiał trzymał się na niej bez ciągłej potrzeby przytrzymywania go. Co prawda wciąż widać było zdecydowanie zbyt wiele z jej nagich nóg, aby ktokolwiek był w stanie uznać to za przyzwoite, ale o lepszy efekt w podobnych warunkach było zwyczajnie trudno.
- Nie jesteś nieco za młody, żeby miewać takie problemy? - spytała, przyglądając mu się z krytycznym rozbawieniem, zanim sama na wciąż odrobinę sztywnych nogach ruszył w stronę wątpliwego mostu, oddzielającego półkę skalną od reszty groty.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

81
POST POSTACI
Marvin
łowca widząc śmiech Valeri, poczuł się lekko zakłopotany, wiedząc że to co mówił, było najprościej w świecie szczerością, być może ubraną w ładne słowa, ale jednak szczerośćą, choć rzeczywiście, takie słowa z ust najemnego łowcy, mogły zabrzmieć co najmniej śmiesznie.

-może jako poeta zarobił bym więcej.

Dodał Marvin po komentarzu Waleri odnośnie jego minięcia się przeznaczeniem.

-po prostu dużo czasu spędziłem w siodle, to nie robi dobrze na plecy

Odpowiedział kobiecie, będąc cięgle lekko zdrętwiałym.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

82
POST BARDA
Nie porzucając głęboko usatysfakcjonowanego uśmiechu, Valeria pozwoliła sobie wzruszyć lekko ramionami.
- Kto wie? Zdaje się, że na północy jako tako ciężko o zawsze pewny zarobku zawód w obecnych czasach.
Chyba że wstępowało się do Zakonu Sakira, z tego co głosiły plotki. Zamiast łowcom potworów, wystarczyło stać się łowcom nielegalnych czarodziejów i czarownic. W zamian otrzymywało się wikt, opierunek oraz respekt (przez strach). Do każdego zadania było się odpowiednio przeszkalanym, przygotowywanym i zaopatrzonym. Piękna sprawa!

Stawiając pierwszy krok bosą stopą na wąskim, kamiennym przejściu, czarownica zerknęła ciekawsko w dół.
- Wiele rzeczy nie robi dobrze na plecy, drogi panie łowco. Powinieneś więcej i częściej rozciągać mięśnie. Potrzebujesz jakichś maści na te swoje dolegliwości? Jeśli doszczętnie nie rozkradli mojego dobytku, być może wciąż będę miała coś odpowiedniego do zaoferowania.
Łapiąc głębszy wdech i być może nie ufając sobie jeszcze dostatecznie, Valeria rozłożyła ręce na boki, zanim zaczęła lekko chybotliwie przechodzić na drugą stronę przepaści.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

83
POST POSTACI
Marvin
-demonów na północy nie braknie, problemem są jedynie ludzie nie chcący płacić.

Odpowiedział Waleri wzdychając

-ciekawe czy gospodarz się wywiąże z umowy.. bo jako jedyny dowód wypełnienia zlecenia mam tylko łapę, z całą pewnością trzy głowy zrobiły by lepsze wrażenie, ale to coś w czym siedziałaś miało inne plany.


-nie pogardzę jakimś specyfikiem, plecy mi drętwieją już od jakiegoś czasu.

Powiedziawszy to złapał się za plecy masując je lekko chcąc się pozbyć uczucia odrętwienia

-masz jakieś plany? Co zrobisz dalej? Gdzie wyruszysz?
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

84
POST BARDA
- Jesteś przecież wojownikiem z wielkim kawałkiem żelastwa na plecach - rzuciła do niego przez ramię, nie kryjąc rozbawienia rozbrzmiewającego w głosie z coraz większą swobodą. - Jestem pewna, że na większość wystarczyłoby nim pomachać, żeby zachęcić ich do wywiązywania się ze zobowiązań. Pójdź za radą i wypróbuj tę technikę przed gospodarzem, o którym mówisz, jeśli również spróbuje sprawiać problemy.
Valeria najwyraźniej była osobą praktyczną i niebojącą się sięgać po mniej lub bardziej drastyczne środki, jeśli sytuacja tego wymagała. Być może właśnie to skłoniło wieśniaków do zaciągnięcia ją pod stos? Z drugiej strony, nie było to zachowanie nierozsądne, czy trudne do zrozumienia. Każdy musiał jakoś bronić swoich racji, choćby w kwestii wynagrodzenia za ciężką pracę.

Nucąc coś cicho pod nosem, Valeria bez trudu przeszła na drugą stronę rozpadliny, po czym rozejrzała się ciekawsko na boki, zanim bezbłędnie obrała kierunek prowadzący do schodów oraz wyjścia.
- Hmm~ - wydalą z siebie w zadupie. - Na wschód. Tak... Zdecydowanie na wschód. Chciałabym odwiedzić ziemie, z których niegdyś tu przywędrowałam. Powiedz, bo na pewno bywałeś w tamtych regionach, jak sytuacja pod Morlis?

Nie zajęło im dużo czasu, zanim znaleźli się ponownie przy krętych schodach prowadzących na zewnątrz.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

85
POST POSTACI
Marcin
słysząc poradę Valeri odnośnie, nie chcących płacić wieśniaków, Marvin w myślach przyznał jej racje.

-tak masz rację..


Odpowiedział Valeri kiwając głową potwierdzająco.

Chwilę później słysząc miejsce do którego chce wrócić Valeria, łowcy zrobiło się przykro z wiadomego powodu.

- Valeria nie wiem jak ci to powiedzieć, ale Morlis jest już stracone...właśnie tam powstała Mroczna wieża... Przykro mi ...
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

86
POST BARDA
Krótki śmiech rozniósł się echem wzdłuż i wszerz we wnętrzu groty.
- Oczywiście, że mam~
Marvin musiał trzymać się stosunkowo blisko Valerii, gdy ta przemierzała podziemia, o ile nie chciał stracić jej byle kiedy z oczu. W przeciwieństwie do niego poruszała się absolutnie bezszelestnie. Nic zresztą dziwnego, skoro nie miała na sobie niczego więcej, poza prowizoryczną togą, tymczasowo skleconą z czyjegoś płaszcza.

Słysząc odpowiedź łowcy, kobieta zatrzymała się z jedną nogą na pierwszym stopniu schodów. Powoli przekręcając głowę, rzuciła mu najpierw pełne niedowierzania spojrzenie, które też zaraz przeszło w zaskoczenie, a nawet konsternację. Słabe płomienie przygasającej powoli pochodni, skrzętnie zamaskowały rozczarowanie ukryte w spojrzeniu, przygaszone jednakowoż zadziornym uśmieszkiem.
- Nie tkwiłam w tym miejscu aż tak długo, aby tego nie wiedzieć - zwróciła mu uwagę. -Czy może wyglądam dla ciebie aż tak staro?
Nie czekając na odpowiedź, czarodziejka zaczęła wspinać się w górę. W pełni już sprawnie balansowała swoim ciałem i zwinnie przeskakiwała na bosych stopach z jednego zimnego stopnia na kolejny, dopóki nie uderzył w ich dwójkę powiew przesiąkniętego zgnilizną powietrza, świadczącego o powrocie na powierzchnię.
Słońce dawno zaszło za horyzont, gdy w końcu przekroczyli próg ruin i stanęli na dalej tak samo uwalonej rozbebeszonymi zwierzętami oraz przegnitymi warzywami oraz owocami polankę.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

87
POST POSTACI
Marvin
widząc reakcje Waleri Marvin zrozumiał jaka głupota właśnie wypłynęła z jego ust chcąc uratować się z tej niezręcznej sytuacji odpowiedział.
-wiesz.... nie na codzień nie ratuje kobiety z jakiejś bulwy tylko po ty by chwilę później dowiedzieć się że jednak ta kobieta nie potrzebowała pomocy... nie wiem jak długo tam siedziałaś...więc uznałem...
Na koniec swojej wypowiedzi podniósł obydwie ręce w geście niewiedzy, uśmiechając się lekko.
mhm.. już ciemno, ciekawe czy wieśniacy uznali mnie już za martwego...oby nie rozkradli moich juków.
-oho, już ciemno, nie wiedziałem że tyle czasu tu siedziałem.
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

88
POST BARDA
Wykonując w powietrzu lekki i zwinny, acz nie do końca zrozumiały gest ręką, Velaria wydała z siebie melodyjny pomruk. Marvin nie był pewny, czy tylko przez wzgląd na sytuację, brzmiał to dla niego niemalże prześmiewczo.
- Domyślam się - uspokoiła go. - Jeśli cię to pocieszy, ja również nie zwykłam na co dzień marnować swojego czasu na spędzanie go w zimnych, ciemnych grotach głęboko pod ziemią, babrając się w sokach wyciągniętych z martwych zwierząt.
Nie marszcząc nawet nosa na brzydkie zapachy w powietrzu, czarodziejka spojrzała w dobrze oświetlające otoczenie księżyce, które stały już na ten moment pewnie na niebie.
- Czas mija dziwnie szybko w miejscach pozbawionych dopływu promieni słońca - zauważyła z cichym westchnieniem. - Mówiłeś, że zgubiłeś coś cennego, racja? Sztylet, bodajże? Znajdę go dla ciebie, tak jak obiecałam, ale nie zrobię tego przed nastaniem świtu. Potrzebuję odrobiny odpoczynku i chcę mieć pewność, że go zaznam. Innymi słowy... - tu odwróciła się przodem do łowcy i zmierzyła go raczej srogim spojrzeniem. - Jeśli chcesz go z powrotem, nie doniesiesz o moim powrocie nikomu z wioski.
A zatem kobieta wciąż mu nie ufała. Nic dziwnego, skoro ostatnim, co ją spotkało, to zdrada ze strony ludzi z najbliższego otoczenia. Wciąż musieli jednak wrócić w okolice wioski. Valeria zamierzał odwiedzić swoją chatę, podczas gdy Marvin musiał dostarczyć dowód na wykonanie zadania. Było późno, ale nie dość, żeby posłać każdego w okolicy na sień. Być może istniała szansa, że gospodarz, z którym wcześniej rozmawiał, pozwoli mu przenocować u siebie. Choćby i w stodole.
Foighidneach

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

89
POST POSTACI
Marvin
-Jasne nie zdradzę się nie masz powodu żeby się martwić...sam nie wiem jak do końca będzie z tym zleceniem zwykle przynoszę jakieś fanty w dowód wykonania zlecenia, jako fanty mam na myśli głowy i inne części ciała poczwar, problem tkwi w tym że mam rękę...i to jedną a zlecenie wziąłem na grupkę....

Powiedziawszy to Marvin westchnął, po czym podrapał się po głowie, jakby rozmyślając jak rozwiąże ten problem.

-dobra, wiesz co przenocuje tutaj w lesie, po ciemku zapewne nie trafił bym bez zbłądzenia, a i ty będziesz spała spokojniej wiedząc że na ciebie nie doniosę, wilk syty i owca cała

Marvin założył ręce na biodra rozglądając się do okoła

-dobra muszę poszukać chrustu na ognisko, byle Febi nic się nie stało do jutra, nie wiem czy mogę ufać temu gospodarzowi....
Marvin

[Żelazne Klify] Wioska Gundranga

90
POST BARDA
- Gdzie twoja ludzka kreatywność i wyobraźnia? - zagadnę zaczepnie, stopą odrzucając na bok nadgryzionego i nadpsutego z jednej strony ziemniaka. - Nikt poza tobą samym nie musi znać prawdy. Nikt nie będzie w stanie zweryfikować twoich słów, a nawet jeśli, nikt się na to nie odważy. Po prostu powiedz, że zastosowałeś przeciwko nim znaną jedynie łowcą demonów technikę, która nieszczęśliwie zadziałała zbyt dobrze, co rozczłonkowało i rozpuściło większość z tego, co z nich zostało~ - śmiejąc się pod nosem, Valeria z ciekawością zmieszaną z lekkim obrzydzeniem, zaczęła przechadzać się po zapaskudzonej pozostawionymi przez demony resztkami oraz zapasami skradzionej żywności polanie.
Pomimo ogólnie pojmowanej ciemności, księżyc świecił tej nocy dostatecznie jasno, aby nie musieć poruszać się kompletnie po omacku. Co też kobieta od razu wykorzystała w pełnym zakresie do odnalezienia czegoś jadalnego, czego przez odległość między nimi, Marvin nie mógł zidentyfikować. Pochyliła się i podniosła, a następnie otrzepała z ziemi (oby tylko z ziemi) i bez dalszych ceremoniałów wgryzła się w... miąższ? Kilka razy przeżuła dokładnie, powoli i jakby z namysłem, zanim przekręciła głowę w stronę swojego towarzysza.
- ...czutaj? - zapytała ze wciąż pełnymi ustami oraz rozpoznawalnym już na ten moment niedowierzaniem.
Rozglądając się dookoła, wykorzystała moment na przełkniecie.
- W tym śmietniku? - upewniła się. -Wiesz, że bez problemu mogłabym cię wyprowadzić poza las?
Kręcąc głową, z zadziwiającą nonszalancją, której nijako nie dało się u niej wcześniej dostrzec, poprawiła opatulający ją płaszcz i wzruszyła ramionami.
- Nie żebym się narzucała. Zrobisz, jak uważasz.
Foighidneach
ODPOWIEDZ

Wróć do „Salu”