Insorgot - Świątynia Drwimira

1
Świątynia Drwimira stojąca w samym sercu Karlgardu jest zaiście bogatym i potężnym budynkiem, jednak niektórzy wiedzą, że mury widoczne gołym okiem nie są jedynymi ścianami tego miejsca.
W ciemności, pod ziemią, gdzie wilgotne korytarze rozświetlane są płomieniami pochodni, znajduje się druga część świątyni. Bardziej mroczna i niebezpieczna. Rozległa sieć przejść i pomieszczeń tworzy tu istny labirynt, w którym najodważniejsi z wyznawców Drwimira pobierają nauki.
Cała placówka nosi miano Insorgot i jest główną siedzibą zakonu Płomieni. W której to urzęduje Wielki Mistrz oraz wszyscy jego dowódcy i doradcy. Tutaj również trenuje się nowych członków.



Nastał dzień. Thurin wiedział o tym, mimo tego że za towarzystwo miał tylko chłodne ściany oraz blady płomień pochodni. Drugą już noc spał w komnatach sypialnych nowicjuszy. Chociaż mógł wrócić do swojego domu i tam przeczekać noc, półork chciał sprawdzić jak czują się ci którzy tu mieszkają.
Widocznie nie za wygodnie. Łoża były kamienne, na okrycie się miał tylko kilka cienkich skórek, a sam wystrój miejsca nie napawał optymizmem. Ponadto zimno przedzierało się przez korytarze placówki, natomiast na zewnątrz świątyni gorące słońce prażyło słodko skórę. Thurin nie przepadał za chłodem, toteż nie w smak mu były wygody Insorgot.
Półork wstał, i przeciągnął się. Nie wiedział jeszcze jakie nowości spotkają go dzisiejszego dnia. Dopiero co dołączył do zakonu, tak samo jak jego bliźniaczy brat, który jeszcze smacznie spał na swoim kawałku kamienia.
Grunn ryknął przez sen, po czym przewrócił się na drugi bok kiedy Thurin próbował go rozbudzić.
- Wstawaj wielkoludzie! Dzisiaj zaczynamy nasz trening! Nie możemy się spóźnić, nie pierwszego dnia! – Krzyczał do Grunna zdzierając z niego koc.

Re: Insorgot

2
Grunn miał bardzo ciekawy i ładny sen. Spal naprawdę mocno i kamiennie. Wtem ktoś go budził i zdzierał z niego koc.
- Zostaw - Grunn wymamrotał przed snem, próbując złapać swoje okrycie. Sen jednak musiał szybko porzucić, gdyż jego brat bliźniak nie dał mu za długo pospać. Półork w pierwszej chwili nie wiedział za bardzo o czym mówił mu brat bliźniak. Dopiero po kilku minutach zdał sobie sprawę, że znajdują się w jakimś ośrodku szkoleniowym czy czymś takim. W sumie to nie on musiał się na tym znać. Od myślenia miał Thurina.
Grunn, po przebudzeniu oraz ogarnięciu się zapytal się brata:
- Thurin, a po co my w ogóle tutaj jesteśmy? - fakt, nie był on dość bystry, czasem musiano powtórzyć mu kilka razy nim zrozumiał o co chodzi. Podobnie było w tym przypadku. Thurin mu tłumaczył oczywiście po co tutaj przyjechali, ale przez tak smaczny sen Grunn zapomniał o tym celu.

Re: Insorgot

3
Półork westchnął spoglądając na zmieszanego brata. Oczywiście Grunn zawsze potrzebował chwili by skoncentrować się na myśleniu, ale zapewne jego nocna drzemka trzymała jeszcze w ryzach jego umysł.
- Przyszliśmy tu na szkolenie do Płomieni. Pamiętasz? Przecież sam mi mówiłeś że to dobry pomysł żeby dołączyć.
Thurin przeszedł się po pokoju po czym zatrzymał przy jednej z wilgotnych ścian. Dotknął zimnego kamienia palcem i przejechał po nim w zamyśleniu.
- Dzisiaj jest nasz pierwszy dzień i nie możemy tego spieprzyć. Za chwilę mamy się stawić w głównej sali gdzie powiedzą nam o naszych nowych obowiązkach.
Obrócił się w miejscu i przyjrzał swojemu bliźniakowi. Ta sama krew, a jednak różnimy się tak bardzo – pomyślał Thurin, mierząc swojego brata przenikliwym spojrzeniem.
- Jeśli zaś ciekawi cię dlaczego śpimy tu a nie w domu, to tylko dlatego, że chciałem zobaczyć jakie życie mają członkowie bez własnego dachu nad głową. I będąc szczerym nie spodobał mi się ten zimny kamień. Jeśli zechcesz, możemy jutro wrócić do nas. Lecz teraz lepiej już ruszajmy.

Re: Insorgot

4
Bliźniacy dopiero po chwili mogli zauważyć, że nie tylko oni jedyni czekali na szkolenie do Płomieni. W całym korytarzu siedzieli czy też leżeli młodzieńcy czy też dziewczyny. Większości z nich była młoda, nie posiadali więcej niż 20 wiosen na karku. Wszyscy czekali na przyjęcie do Płomieni. A czymże była ta tajemnicza organizacja.
- Bracie, tak, tak wspominałeś mi o tym. Ale powiedz czym mielibyśmy się zajmować? - Grunn nadal nie za bardzo wiedział dokładnie czym by się mieli zajmować. Tak, potrzebował czasu aby ze wszystkim się oswoić. Thurin znowu będzie musiał posłużyć za informacje.
Wtem jednak usłyszeli na końcu korytarza jakiś łomot. Znajdowała się tam wielka sala, w której mieli być przyjmowani rekruci. Słychać było szuranie, stłumione rozmowy. Po paru minutach wielkie drzwi otworzyły się i do ciemnego korytarza wpadło nieco światła. Promienie obudziły co niektórych śpiochów. Większość ochotników wstała już i zwijała sobie tobołki w których spali. Parę jednostek i udało się w stronę światła. A więc chyba pora się ruszać.

Ps. Poproszę cię Sevku o napisanie mi w poście albo na pmce informacji o Płomieniach. :roll:

Re: Insorgot

5
Off: Trochę poszedłem naprzód, mam nadzieję że moja wizja nie zepsuje twoich planów ;).


-Czym mielibyśmy się zajmować? Zaraz się dowiemy. Chodź bracie! - Rzekł Thurin po czym wraz z Grunnem ruszyli za innymi korytarzem. Gdy tak szli, odgłosy z głównej sali nasilały się. Wyglądało na to, że trwa tam już jakaś dyskusja.
Być może kilku nowicjuszy przyjęli już wcześniej? - Zastanawiał się półork, jednak jego myśli rozwiały się gdy tylko przeszedł przez szerokie, okute metalowymi ćwiekami przejście.
Główna Sala zapierała dech w piersiach. Była w kształcie prostokąta. Ze wszystkich stron oświetlona świecami, oraz na suficie kryształowymi żyrandolami. Przy ścianach znajdowały się wielkie, czarno czerwone proporce z wygrawerowanym nań płomieniem. Kafelki po których stąpali były wypolerowane na błysk, a wokół kilku podłużnych stołów krzątały się sługi, przygotowując posiłek.
Na samym końcu, naprzeciwlegle do przejścia którym się tutaj dostali, zasiadał jakiś mężczyzna, potężny półork. Czy to był Wielki Mistrz? Jedno z jego oczu było całkowicie białe, lecz drugie czujnie obserwowało zebranych. Skórę miał czarną jak smoła zaś odziany był w czerwony napierśnik z kilkoma złoceniami, oraz okręgiem na samym środku w którym krwawą farbą namalowana była litera "D". Przy pasie nosił potężną buławę, która nawet Thurina wprawiła w zachwyt. Była niesamowicie wielka, dwuręczna a jej ostre końcówki lśniły niebezpiecznie.
Grupa dopiero co przyjętych Płomieni stanęła niepewnie przy samym wejściu i nie wiedząc co ze sobą począć zaczęła wiercić się z zakłopotaniem . Thurin, wysunął się delikatnie na prowadzenie i stanął wyprostowany, spokojnie lustrując resztę sali.
Zauważył, że na samym środku znajduje się wgłębienie w podłodze przypominająca krzyżyk, było dość duże i wypełnione małymi dziurkami. Półork nie chciał wiedzieć do czego ono służy, lecz w jego umyśle pojawiło się kilka słów takich jak: "Zdrajca" i "Kara", gdy na nie spoglądał...

Re: Insorgot

6
Troszkę sobie sam zamistrzowałeś, ale wybaczam ;) przynajmniej nakreśliłeś mi salę oraz wygląd prowadzącego, co jest dla mnie cenne. Dziękuję ;)

A więc wszyscy rekruci zostali wprowadzeni do zapierającej dech w piersiach sali. Wielu z nich było pod wrażeniem tego, co znajdowało się w pomieszczeniu. Podobnie jak Thurina. Grunn zaś było nieco onieśmielony tym blichtrem jaki zastał.
- Bracie, nie podoba mi się tu - odpowiedział nieco niepewnie. Jednak rozmowa nie była za długa, gdyż Wielki Mistrz po chwili odezwał się.
- Plugawe i nic nie warte istoty - jego ton był ostry i mocny. Połork był spokojny, mówił wolno, słowa dobierał rozważnie i w taki sposób aby zostały one zapamiętana przez wszystkich rekrutów - A więc zapragnęliście zostać palladynami najwyższego boga jakikolwiek istniał - Drwimira. Wielu z was nie wyjdzie żywym z prób jakie zostaną postawione przed prawdziwymi jego wyznawcami, którymi wy, plugawe i słabe robactwo, śmie się nazywać! - Mistrz obrzucił spojrzeniem zdrowego oka wszystkich zgromadzonych. Nieco dłużej zatrzymał się przy bliźniakach połorkach. Cóż, Thurin i Grunn wzbudzali zainteresowanie swoim identycznym wyglądem.
Nauczyciel ponownie zaczął przemawiać do zebranych:
- Pierwszą próbą jaką przejdziecie będzie próba lojalności wobec boga. Czy jesteście w stanie być mu posłuszni za wszelką cenę.
Po tym co powiedział drzwi się otworzyły i do sali weszło dwóch palladynów. Potężni połrokowie odziani byli podobnie jak mistrz, w napierśniki z kilkoma złocieniami oraz okręgiem z literą "D" na samym środku. Szli oni pewnym krokiem. Między nimi znajdowała się młoda dziewczyna. Była ona niewielkiego wzrostu, ciemnej karnacji ciała oraz o czarnych włosach i oczach. Ubrana była w szarą sukienkę, w której tonęła. Dodatkowo miała związane ręce. Paladyni przytrzymywali ją pod ramionami, co sprawiło, że dziewczyna nie dotykała praktycznie podłoża.
Choć niewiasta była niewielka nie byłą dzieckiem. Obserwator mógł dać jej już kilkanaście wiosen na karku. Dziewczyna była przestraszona i zdezorientowana, widząc tak wielki tłum osób. Nie opierała się także kiedy była prowadzona do mistrza. W zasadzie można powiedzieć, że pogodziła się ze swoim losem.
Kiedy została przyprowadzona do Mistrza ten najpierw ten obejrzał ją ze wszystkich stron, obszedł dookoła, a potem rzekł do zebranych:
- Przyprowadzona do nas grzesznicę, kobietę upadłą! okazała ona litość swojemu prześladowcy, nie wypełniając woli naszego boga, który chciał aby oddała ofiarę w postaci swojego męża. Nasz pan nie ceni sobie słabeuszy! - głos mistrza ponownie zabrzmiał dość mocno i donośnie.
- Tym razem grzech słabości nie zostanie popełniony! - Master grzmiał na całą salę- Tym razem wymierzona kara będzie sprawiedliwa i spodoba się. A ten, który dokona tego, czego chce nasz Pan zostanie nagrodzony oraz okryty chwałą. Niech ten, który jest godny wystąpi z szeregu!
Połork wyjął zza pazuchy niewielkich rozmiarów sztylet. Broń była mała ledwie mieszcząca się w dłoni. Mistrz ponownie przeszedł się po sali.
Tym razem jednak zatrzymał się przy braciach bliźniakach.
- Nasz Pan wybrał ciebie - powiedział cicho, ale zarazem mocno - W tobie jest wielka moc. idź wiec i czyń swoją powinność.
Następnie wyciągnął dłoń ze sztyletem w stronę Thurina.

Re: Insorgot

7
Przypuszczenia Thurina okazały się właściwe. Potężny półork był Wielkim Mistrzem Zakonu. Jednakże kolejnych wydarzeń nie był w stanie przewidzieć. W momencie gdy wprowadzano ofiarę, wszyscy nowicjusze przestali się kręcić i stanęli prosto. Thurin spojrzał na ich twarze, niektórzy byli zlęknieni, inni uśmiechali się tajemniczo, reszta zaś stała bez wyrazu.
Uroczystość dopiero co się zaczęła, a w powietrzu już dało sie czuć napięcie oraz grozę. Miejsce to przytłaczało półorka, a wstąpienie do zakonu nie wydawało się już takim dobrym pomysłem.
Thurin spojrzał na Grunna. Jego brat również odczuwał złą aurę tego miejsca, w jego oczach dało się zauważyć złość i podejrzliwość. Mruknął coś pod nosem przyglądając się przedstawieniu.
Kolejne słowa Wielkiego Mistrza kompletnie zamurowały Thurina, szczególnie w momencie gdy wyciągnął sztylet w jego stronę mówiąc coś o wielkiej mocy. W jednej chwili dziesiątki oczu spoczęły na młodzieńcu. Mężczyzna czuł na sobie zaniepokojone spojrzenie brata oraz gniewne oko Mistrza. – Ale jak to? – Pomyślał. – Że niby ja mam teraz zamordować tę, bogu ducha winną dziewczynę?
Jak w śnie, Thurin ruszył przed siebie nie będąc pewnym tego co robi. Minął kobietę, bojąc się spojrzeć jej w oczy i stanął przed większym od niego o głowę półorkiem.
- Wypełnię mą powinność. – Powiedział ochrypłym głosem, odbierając niewielkie ostrze z dłoni Wielkiego Mistrza. Jego myśli kołatały, uderzały o ściany czaszki. Cały mózg pogrążył się w chaosie, a ster działania został oddany komuś innemu. Thurin powoli podszedł do młodej dziewczyny. – Zawiniła! – Powiedział jakiś głos w jego głowie – Nie wypełniła zadania, oszukała, zawiniła, zdradziła! – Głos nacierał próbując wyprzeć myśli o szaleństwie i bestialstwie jakich ma teraz dokonać. Gdzieś z oddali pojawił mu się przed oczami konający Stern, przyjaciel którego zamordował.
- Spokojnie dziewczyno... Drwimir przyjmie cię do swego królestwa i wybaczy twój grzech. – Szepnął do niej i pogłaskał po czarnych włosach. Jej beznamiętne spojrzenie w końcu spotkało się z jego wzrokiem. Duże czarne oczy przyglądały mu się mówiąc – No dalej, zrób to potworze! Zabij mnie! – Serce stanęło Thurinowi w gardle. Wiedział że nie ma wyboru. Wiedział że musi ją zabić, a ona wiedziała że musi zginąć.
Odgarnął jej włosy z szyi i sięgnął sztyletem do gardła. Dłoń mu nie drżała. Znów ogarnął go dziwny, wewnętrzny spokój. Przecież w końcu robi to co musi, prawda?
-Dla Drwimira! – Ostrze przeszło gładko.

Re: Insorgot

8
A więc połork postanowił wypełnić polecenie Wielkiego Mistrza i zabić ciemnowłosą. Kiedy paladyni puścili dziewczynę, ona przez kilka chwil trwała w otępieniu. Kiedy mistrz prowadzący ceremonię zaczął się jej przyglądać, ta chciała w jakiś sposób uciec. Niestety, próba nie mogła się w żaden sposób powieść. Była otoczona ze wszystkich stron przez szaleńców, wyznawców Drwimira. Czegoś, czego sama nie rozumiała do końca. Wszak była jedynie zwykłą dziewczyną, która stała na ulicy. Oni mówili o jakimś mężu, którego ponoć nie zabiła. A ona nie miała żadnego współmałżonka. Przyszła tutaj bo jej kazano. Podobno mieli być tu dość bogaci ciemni, którzy dadzą jej więcej za to że rozłoży nogi tak jak zwykle. Jednak kiedy założono jej worek na głowę i skrępowano po przybyciu w wyznaczone miejsce zaczęła odczuwać pewien niepokój. Kobieta była mala więc ciężko było się jej przeciwstawić tak wielkim mężczyznom, którzy ją zaprowadzili do wielkiej sali.
Dopiero w niej dowiedziała się jakie jest jej prawdziwe przeznaczeni. Ma być ofiarą jakiejś pierdolonej sekty w rytualnym morderstwie czy czymś takim. O nie! W życiu.
Kiedy podszedł do niej ten dość przyjemny połork z twarzy (nawet mogłaby mu się oddać, choć nie lubiła seksić się z mieszańcami) i chciał ją pogłaskać po włosach. Gdyby to było w innych okolicznościach pewnie by przystała na to z chęcią, ale nie teraz, gdzie ważyły się sprawy jej życia. Kiedy to Thurin podszedł do niej ze sztyletem i chciał jej podciąć gardło powiedziała cicho, acz dość mocno do niego:
- Aishele. Mam na imię Aishele. Chciałabym abyś wiedział, kogo zabijasz dla jakiejś pierdolonej sekty. - mówiła to zupełnie spokojnie.
Kiedy połork chciał przejechać po jej szyi dziewczyna wykonała lekki skok do tyłu. Uścisk w sumie nie był za mocny, ale pewny. Aishele była w sumie mala i dość zwinna. Postanowiła mocniej szarpnąć oraz nieco się schylić przed ciosem zadanym przez Thurina. W sumie poczuła ból kiedy jej włosy zaczepiły się o jego rękę. Niemniej nie chciała zostać przy nim bardzo blisko. Odeszła kilka kroków od niego, nie więcej jak na odległość pół metra. Oczywiście cios zadany nożem nie powiódł się, ostrze przecięło powietrze, bo dziewczyna umknęła przed nim.
niemniej znajdowała się w sytuacji nie do pozazdroszczenia - sama jedna, a wokół niej wyznawcy jakiegoś dziwnego i popierdolonego bóstwa, którzy chcieli zrobić z niej martwą Aishele. Musila się więc bronić choćby do ostatku tchu!

Re: Insorgot

9
Półork stał jeszcze przez chwilę w osłupieniu, gdy nagle tajemnicza aura snu prysnęła niczym bańka. Kobieta co do której Thurin był przekonany, że pogodziła się już ze swym losem, rozpoczęła walkę. I gdyby nie ten element zaskoczenia, to nigdy nie wydostałaby się z uścisku mężczyzny.
- Aishele – Dźwięk jej imienia rozbrzmiał echem w jego głowie. Zirytowało go to, bowiem teraz zna swoją ofiarę, która jeszcze kilka chwil temu nie była tak naprawdę nikim ważnym. Nie miała dla niego znaczenia, być może nawet zapomniałby o niej po pewnym czasie. Jednakże teraz, gdy usłyszał jej głos, jej imię, postać dziewczyny stała się bardziej rzeczywista niż cała sala w której się znajdował.

- Jeżeli ją teraz zabiję, będę o tym pamiętać do końca życia. – Zdenerwowany głos odpowiedział w jego głowie, natomiast sam Thurin milczał i powoli, nie spiesząc się, podnosił się z klęczek. Wszyscy spoglądali teraz na Aishele, lecz tylko on wiedział jak się nazywa. Dla reszty wciąż jest jedynie niesforną ofiarą.
- Dla jakiejś pierdolonej sekty. – Sens tego zdania dotarł do niego dopiero po chwili, gdy stojąc i trzymając ostrze, patrzył na niepewną czarnowłosą, do której zbliżali się już powoli paladyni. – Czy to znaczy, że ona nie wie kim jest Drwimir? – Poczuł żal do tej kruchej istoty, która nigdy nie doznała prawd jego pana. Zapewne zaślepienie wizjami zdradzieckich bóstw i ich kłamstw doprowadziło ją do tego miejsca. Ale czy ma być to moment jej śmierci? Jeszcze kilka sekund temu, półork był tego pewien. Teraz jednak powątpiewał.

Umysł Thurina pracował z prędkością na jaką pozwalały mu ludzkie i orkowe geny. Starał się ocenić sytuację jak najlepiej potrafił, spojrzał na surowe lico Wielkiego Mistrza, który z zainteresowaniem przyglądał się rozgrywającej się scenie. Czy ten mężczyzna powiedział im całą prawdę? Czy ona naprawdę miała poświęcić męża? Coś mu się w tym nie zgadzało.
Aishele, jak na osobę w beznadziejnej sytuacji wydawała się nie tracić nadziei. Zdziwiło to półorka, gdyż to właśnie poprzez walkę, nawet na krańcu świata i bez szans na ratunek okazuje się prawdziwą wiarę w Drwimira. Jest tak gdyż, pomimo wszystkich tych doktryn i formułek które głoszą najróżniejsi kapłani, to i tak esencja tego o czym mówi jego religia sprowadza się do pierwotnej chęci przetrwania, i którą to chęć Drwimir tak bardzo sobie ceni.

Thurin zaczął powoli kroczyć w stronę dziewczyny. Odgłos jego butów odbijał się echem w ścianach Wielkiej Sali. Nikt nic nie mówił, napięcie zaś narastało z sekundy na sekundę. Każdy czekał tylko na rozkaz Wielkiego Mistrza, lub po prostu na to co zrobi młody półork albo grzeszniczka.
- Jak na osobę bez szans na ucieczkę, wykazujesz wielką wolę przetrwania. – Zaczął Thurin, sam nie będąc do końca pewien co powinien teraz zrobić.
- Jednakże popełniłaś grzech, sprzeciwiłaś się radzie starszych i nie złożyłaś ofiary jak cię proszono. A takie rzeczy karze się śmiercią. – Aishele cofała się gdy półork szedł w jej stronę z ostrzem w dłoni. Jego cień, rzucany przez światła pochodni, padł na nią, przykrywając jej ciemną skórę niczym płaszcz.
- Okaż skruchę, a być może Drwimir ci wybaczy.

Re: Insorgot

10
Aishele odskoczyła od półorka instynktownie. Sama nie wiedziała jak tego dokonała. Chyba adrenalina dała o sobie znać albo wola życia. Po oddaleniu się od swojego niedoszłego oprawcy zaczęła się obracać w poszukiwaniu możliwości ucieczki. Drogę miała jednak zatorowaną przez wyznawców Drwimira z jednej strony, a także przez Wielkiego Mistrza i Plalladynow. Dziewczynę w jednej chwili zaczęła ogarniać panika.
- Maleńka, tylko spokojnie - mówiła do siebie gorączkowo w myślach - Wyjdziesz z tego.
Choć niestety nie wierzyła w to do końca. Ponadto tłum zerwał się. Wielu adeptów, wyrwanych z pierwszego szoku po tym jak Thurinowi wyrwało się dziewczę, zaczęło szemrać miedzy sobą szemrać, a także dopingować połorka w złapaniu czarnulki.
Palladyni chcieli się złapać ją, ale wielki mistrz powstrzymał ich. Dal znak głową, że Thurin sam ma sobie poradzić z nią. Wszak jest to jedynie mała i słaba kurwa.
Aishele zaś kiedy usłyszała, to co powiedział do niej Thirin zaśmiała się gorzko:
- Jaki ja grzech popełniłam?! To że tutaj zostałam przywleczona niczym świnia na zarzniecie przez tych typów za mną! - prawie krzyczała do połorka - Wszak poradzenie sobie z uliczną kurwą jest tak wielkim zadaniem, że musi być wysłanym do tego aż trzech większych od niej mężczyzn- tutaj odwróciła się i popatrzyła się wprost w Wielkiego Mistrza. Nie powiedziała nic. Patrzyła tylko na niego swoimi wielkimi, ciemnymi, gorejącymi oczami. Jakby chciała wywiercić w nim dziurę i tym sposobem pozbawić go życia.
Wzrok jakby podziałał na mistrza, bo wykrzyknął do palladynów:
- Weźcie złapcie ją pod ręce - krzyknął tonem nie znoszącym sprzeciwu. Następnie krzyknął do Thurina:
- To jest tylko grzeszna ladacznica! Nic nie warte ścierwo do zabicia! - głos mistrza grzmiał na całą salę, pełen nienawiści i grozy. - Bierzcie ją!
W tym momencie dwóch palladynów złapało Aishele pod ramiona i bez trudu podniosło z ziemi. Nie oszczędzano przy tym dziewczynie szarpania, szturchania oraz razów. Także kilku adeptów wyrwało się z tłumu i chciało zlinczować dziewczynę. Jednak zatrzymali się mniej więcej na wysokości Thurina. Nie odważyli się odebrać mu tej przyjemności.
Mistrz ponownie krzyknął, chcąc uspokoić towarzystwo:
- Czyń swoją powinność! - wrzasnął nieco zdenerwowany całą szopką do półorka. A Thurin miał dziewczyną na wyciągnięcie ręki Została ona sponiewierana przez strażników, wisiała w tym momencie bezwładnie w ich żelaznym uścisku niczym szmaciana lalka. Nie wyrywała się, nic nie mówiła. Jakby pogodzona ze swoim losem. Patrzyła na pólorka swoimi wielkimi i ciemnymi oczami. Dość mocno oskarżycielsko.

Re: Insorgot

11
Czyli Wielki Mistrz kłamał – Wzrok półorka spoczął na rozgniewanym przywódcy kultu. Patrzył na Paladyna bez emocji, chociaż złość się w nim gotowała. Mistrz go okłamał. Okłamał ich wszystkich i to już pierwszego dnia. Po co to zrobił? Po co kazał im zabić tę ulicznicę? Dla własnej satysfakcji? A może chciał sprawdzić czy są w stanie skrzywdzić bezbronne dziewczę?

Thurin nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań, wszak był tylko półorkiem, wychowywanym nie po to by rozwiązywać zagadki pogmatwanych umysłów, ale aby szerzyć wiarę. Nigdy tego jednak nie żałował, dziękował Drwimirowi za każdy kolejny dzień, który stawiał go przed wyzwaniem.
Radował się swoją ideą, gdyż jedynie ona dawał mu jakiś sens w tym ponurym życiu. Teraz jednak, spoglądał na biedną, poturbowaną dziewczynę, którą ma zamordować ku chwale swego boga, chociaż tak naprawdę niczego złego nie zrobiła, była jedynie przypadkową osobą która znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie.

Biedna mała Aishele. Półork spojrzał jej głęboko w oczy, gdy zbliżał się nań z ostrzem. – Aishele – powiedział głos w jego głowie. Nigdy jej nie zapomni. Widział jak dziewczyna drży z bólu i przerażenia. Jak jej wielkie, ciemne oczy wypełnione są strachem. Thurin wiedział, że jeśli się sprzeciwi, to jego życie może stać się bardzo bolesne, lub też zakończyć bardzo szybko. Natomiast dziewczyna zginęłaby tak czy inaczej. Rozumiał, że z moralnego punktu widzenia powinien się za nią wstawić. Lecz nie miało to sensu, kimże on był by sprzeciwiać się woli Mistrza... Jedynym ratunkiem dla kobiety była jedynie szybka śmierć.

Gdy zbliżył sie na odległość tak bliską, że ze spokojem mógł do niej szepnąć, wybełkotał ciche, niemal bezgłośne:
-Wybacz...
Po czym brutalnie złapał ją za włosy i podciągnął głową ku górze. Następnie, bez wahania spróbował zatopić ostrze w jej gardle.

Re: Insorgot

12
Ciało martwej ladacznicy upadło bezwładnie na posadzkę. Krew zabrudziła krystalicznie czystą podłogę. Przed śmiercią oczy dziewczyny stały się jakieś .. przyjaźniejsze? Nie było widać w nim strachu tylko pogodzenie się ze swoim losem. Kiedy ostrze weszło w gardło, dziewczyna zacharczała, próbowała się wyrwać. Oczy zaszły strachem, aby potem całkowicie zgasnąć. Ciało drgało w przedśmiertnych konwulsjach nim runęło na ziemię.
Po tym nastąpiła chwila ciszy. Wszyscy patrzyli na Thurina, a potem na Wielkiego Mistrza. Prowodyr całego zgromadzenia nie mówił nic. Następnie ryknął na całe gardło, tak że słychać było go w całym pałacu:
- Dokonało się! Jesteś prawdziwym wyznawcą Drwimira.
Po tych słowach cały tłum ryknął ogłuszająco na cześć połorka. Inni adepci podchodzili do niego, klepali, szturchali. Wszystko oczywiście w wyrazie szacunku i podziwu. Na samym końcu podszedł do brata Grunn. Nie wyglądał on jednak dobrze. Był dość blady, a patrzył na Thurina z obawą i strachem. Chyba zszokowało go to, co zrobił jego brat.
Wielki Mistrz. po oznakach radości i szacunku dla mordercy Aishele, podszedł do połorka i powiedział:
- Przeszedłeś mężnie próbę dowodzącą lojalności wobec naszego Pana. Jesteś na najlepszej drodze, aby stać się ramieniem Bożym Drwimira.
Po chwili zauważył, że przy Thirinie znajduje się bardzo podobna do niego postać:
- To jest twój brat? - zapytał, choć odpowiedź była oczywista. Chciał jednak wdać się z bliźniakami w dyskusję i dowiedzieć się czegoś więcej o nich.

Zapraszam na razie do rozmowy i zadawania pytań do Wielkiego Mistrza (o ile takie są).

Re: Insorgot

13
Thurin powoli się uspokajał. Po dokonanym zabójstwie, gdy wszyscy zaczęli go chwalić i poklepywać po plecach on łagodził swój gniew. Spoglądając po oczach zgromadzonych tu osób, stwierdził, że większość z nich bez chwili wahania zarżnęłoby dziewczynę, wcześniej pewnie ją jeszcze gwałcąc. A teraz uśmiechali się do niego promiennie i potakiwali na słowa Wielkiego Mistrza.
- Głupcy - Rzucił w myślach z niesmakiem.
W końcu dotarł i do niego Grunn, jego niepewny wzrok przytłoczył półorka. Bliźniaczy brat mimo że trochę wolniejszy, nie był głupi i doskonale wiedział, że Thurin nie miał żadnego wyboru. Jednak czyn którego musiał dokonać tak czy inaczej był obrzydliwy.
- Nie patrz tak na mnie! - Warknął w jego stronę. - Zrobiłem co musiałem! Ty też byś tak postąpił na moim miejscu! - Thurin chciał w to wierzyć.
Jakby tego było mało, do samego mordercy podszedł Wielki Mistrz, jego puste, uradowane słowa niczego nie zmieniały, lecz półork nie mógł okazywać zniechęcenia, nie teraz.
- Dziękuję Wielki Mistrzu za te słowa uznania. Znaczą dla mnie wiele. A co do tego tutaj... Tak, jest to mój bliźniaczy brat Grunn. Razem się wychowywaliśmy i dorastaliśmy. - W tym momencie szturchnął dyskretnie braciszka, by ten raczył się ukłonić.
- Wybacz Wielki Mistrzu, jeśli można zapytać. Jak będą wyglądać nasze kolejne obowiązki? I czy często spotykamy się z takiego rodzaju grzesznikami? - Thurin starał się by jego pytania były spokojne i kierowane czystą chęcią wiedzy i zaciekawieniem.

Re: Insorgot

14
Grunn przez dłuższą chwilę patrzył na swojego brata jak na obcego sobie człowieka. Przez chwilę nie mogło do niego dojść, że jego ukochany brat, który zawsze był dla niego wsparciem i podporą z zimną krwią zabił niewinną i słabszą dziewczynę. W zasadzie Grunn nie pochwalał zabijania bez powodu. A ten mord był dla niego zabójstwem bez powodu. Nie powiedział tego jednak Thurinowi, ani Wielkiemu Mistrzowi, który przyszedł do nich. Połrok postanowił usunąć się w cień i nie wdawać w rozmowę. To był dzień Thurina, to on był podziwiany i chwalony za swój uczynek.
Mistrz także zwrócił się głownie do Thura, gdy ten zadał kilka pytań. Wcześniej jeszcze Grunn musiał się ukłonić brzydkiemu i charyzmatycznemu orkowi uważanemu tu za przywódcę. Ukłonił się niedbale, nie patrząc na wielkiego i ślepego na jedno oko połorka, a następnie odszedł w tył, chowając się za plecy brata.
Wielki Mistrz wydawał się być tym niezrażony zachowaniem Grunna, choć nie omieszkał o nim wspomnieć Thurinnowi.
- Widzę, że twój brat jest inny od ciebie. Choć wyglądacie jak dwie krople wody to ty zostałeś obdarzony większym talentem i charyzmą - spojrzał na obu braci swoim okiem niezakrytym bielmem. Po chwili milczenia postanowił odpowiedzieć na pytania Thurina:
- Dzisiaj spełniłeś swój obowiązek wierności wobec naszego pana. Pokazałeś, że jesteś lojalny wobec niego i całego zgromadzenia. Drwimir na pewno okaże ci łaskę i przychylniej spojrzy na ciebie z niebios, ześle dostatek oraz chwałę. Co do dalszych obowiązków nie powinieneś się nimi obecnie kłopotać. Misję dzisiejszego dnia wypełniłeś, powinieneś udać się na spoczynek do komnat, do których zostaniesz zaprowadzony za chwilę razem ze swoim bratem. - Wielki Mistrz odpowiedział na pierwszą część pytania zadaną przez Thurina. Co do drugiej tutaj był nieco bardziej enigmatyczny:
- Grzech jest wielki i nieskalany. Czyha w każdym zakamarku naszego świata, naszego ciała i naszej świadomości. Nawet rzeczy z pozoru dobre takie nie są. Tak naprawdę wszystko skalane jest grzechem. Ale ludzie o tym nie wiedzą, żyją wedle błędnie ustanowionych reguł i praw. My, Boży Bojownicy mamy w obowiązku naprowadzić ich wszystkich na drogę prawa i sprawiedliwości! Prawdy i światłości! - Wielki Mistrz przerwał tyradę. Jego słowa znowu grzmiały na całą wielką salę.
Półork szybko powrócił do porządku i powiedział już, łagodniejszym tonem do braci:
- A teraz udajcie się na spoczynek. Zaraz ktoś was zaprowadzi do komnat przysługującym prawdziwym wyznawcom Drwimira. Radujcie się, weselcie a jutro staniecie przed nowymi wyzwaniami.
Po tym opuścił wielką salę zostawiając wszystkich bożych bojowników samych sobie. Teraz mieli chwilę aby zająć się sobą, rozmowami między poszczególnymi osobami w sali.

Re: Insorgot

15
Off: srry, miałem odpisać wczoraj, ale cóż.. bywa xd, wybacz że dość krótki post ;)

Kiedy tylko Wielki Mistrz odszedł, Thurin odwrócił się w stronę swojego brata. Grunn wciąż spoglądał na niego jak na winowajcę. Drażniło to młodego półorka, do tego stopnia że warknął na swojego bliźniaka.
- Przestań się tak patrzeć i powiedz mi w twarz, że zrobiłem źle!
W głębi duszy Thurin próbował się usprawiedliwiać - A może jednak była grzeszniczką? Skoro się tutaj znalazła musiała czymś zawinić! Ehh... Thurinie przestań się tym gryźć... - Półork spojrzał jeszcze po sali. Ludzie powoli rozchodzili się do swoich komnat, kilku z nich wciąż jeszcze spoglądało na dzisiejszego mordercę, reszta rozmawiała żywo ze sobą. Thurin zaczął się zastanawiać co czeka go w następnych dniach i jak zabójstwo którego dokonał wpłynie na jego życie w tym miejscu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgard”