Re: Insorgot

16
Brak Thurina, Grunn nie powiedział nic.
- Zrobiłeś co uważałeś za słuszne bracie - odrzekł tylko, a następnie skierował się do wyjścia. Wielu adeptów zaczynało rozchodzić się do sal spoczynkowych. Połork nie czekał na Thurina, wyszedł przed nim.

A wszyscy adepci zostali skierowali przez pomocników Wielkiego Mistrza w dalszą część zamku. Wyszli tym razem innymi drzwiami w wielkiej sali. Korytarz, którym szli, prowadził do dalszej części Insorgot. W trakcie wędrówki było słychać szepty i rozmowy miedzy adeptami. Większość z nich była podniecona tym co zaszło. Opowiadali sobie o męstwie Thurina, czynie jaki popełnił. Zastanawiali się także co czeka w następnych dniach.
Thurin nadal był postrzegany jako ktoś szczególny. Większość adeptów zerkało na niego ukradkiem podczas marszu do sal spoczynkowych. Wielu młodych połroków podziwiało go, ale praktycznie żaden z nich nie odważył się podejść do niego, zagadać czy spróbować zwrócić uwagę Thurina na siebie. Tak więc bohater niedawnych zdarzeń z Wielkiej Sali szedł sam, obserwowany przez wielu. Grunn nie zaczekał na brata, szedł gdzieś z przodu, wmieszany w tłum.
Cała podróż nie zajęła długo adeptom. Grupa szła przez wąski, ale dobrze oświetlony pochodniami korytarz. Na samym korytarzu nie zmieściło się więcej jak trzy osoby. Sam korytarz był wykonany z gładkiego kamienia. Podłoga również była śliska, podobnie jak w Wielkie Sali. Sufit zaś bardzo wysoki. To wszystko sprawiało, że każdy, kto stąpał po korytarzu mógł czuć się przygnieciony jego wielkością i monumentalizmem.
W trakcie wędrówki można było zauważyć wiele drzwi znajdujących się po bokach korytarza. Były one zamknięte, przy każdych z nich znajdował się młody połork odziany podobnie jak Wielki Mistrz. Można było sądzić, że byli to jego pomocnicy, gdyż tak było w rzeczywistości.
W trakcie wędrówki przydupasy przywoływali gestem ręki adeptów i wskazywali im drzwi do których mieli się udać na spoczynek. Thurin oraz Grunn szli praktycznie do samego końca korytarza nim ich wywołano do sali.
- tutaj możecie spocząć, zaraz przyjdzie was towarzysz - powiedział pomocnik, następnie otworzył drzwi do sali i znikł.
Samo pomieszczenie było urządzone iście po spartańsku - oprócz małego okienka nie było w nim nic. Ani sprzętu, ani łózka na którym można by się było położyć.
- Pięknie - mruknął Grunn do siebie. Nadal nie spoglądał na brata, nie odzywał się do niego.
Konflikt rodzeństwa jednak nie został dalej rozwinięty ze względu na to, że podeszła trzecia osoba, która miała spoczywać razem z braćmi. Nie był to wielki i masywny połork, a drobny i niziutki człowieczek o kruchej budowie ciała. Był on dość mocno owinięty płaszczem, dodatkowo miał nałożony kaptur na twarz, tak że nie było jej widać. Człowieczek był mały, kruchy i wydawał się zupełnie niegroźny. Stał za plecami braci i czekał aż oni wejdą do pomieszczenia.
A może półorkowie będą chcieli przepuścić swojego towarzysza?

Re: Insorgot

17
Zachmurzony Thurin szedł przez korytarz wraz z całą resztą adeptów myśląc o tym jak potoczył się dzisiejszy dzień. Po chłodnych kaflach podłogi stępały dziesiątki najróżniejszych stóp i mimo że wszyscy cieśnili się obok siebie by dotrzeć do swoich sal, żaden nie chciał zbliżyć się do półorka.
Młodego akolitę zdziwiło to trochę, nie był pewien czy czuli przed nim respekt, czy też był to strach przed szaleńcem. W każdym razie Thurin zrozumiał, że zaczyna coś znaczyć w tym miejscu. Samo morderstwo odrzucił myślami na bok, teraz czas by skoncentrować się na dalszych działaniach.
Drwimir nie bez powodu wystawił go na próbę, ta ofiara miała jakieś znaczenie, a był nim dany mu szacunek. Być może, póki co jedynie od innych, zielonych tak jak on, lecz z czasem, jeżeli Thurin nie zabłądzi na swej ścieżce, zwiększy go i stanie się kimś naprawdę ważnym.
W tym momencie musiał jednak porzucić te myśli i wrócić do rzeczywistości, gdyż w końcu dotarł wraz z bratem do swojej nowej sali. Grunn był wciąż zasmucony – W końcu zrozumie. – Rzucił do siebie w myślach Thurin, poprawiając pas w swojej zbroi. Nie przepadał za nią, ogółem źle czuł się opatulony tymi czarno czerwonymi pasami. No ale cóż, taką dostał gdy przyłączył się do Płomieni i lepsza taka ochrona niż żadna.
Kiedy jeden z ludzi Wielkiego Mistrza otworzył im drzwi do ich pokoju, grymas powrócił na twarz półorka. – Czy to jakiś żart?! – Puste, małe pomieszczenie, jedynie z niewielkim okienkiem wpuszczającym troszeczkę światła. Ponadto promienie słońca wyglądały jakby miały zamiar jak najszybciej opuścić to okropne miejsce i schować się na gorących piaskach Karlgardu.
Bracia już mieli zamiar wtargnąć do środka, gdy za ich plecami pojawił się trzeci mieszkaniec tego luksusowego apartamentu. Zaintrygowany Thurin cofnął krok i obrócił się w miejscu. Nowy wyglądał intrygująco. Mały, drobny człowiek z zakrytą w kapturze twarzą. Podszedł do nich niemal bezszelestnie, nie wypowiadając nawet słowa.
Półorkowie, pomimo niedawnej sprzeczki spojrzeli po sobie ze zdziwieniem.
- Witaj, ekhm... nieznajomy. Jestem Thurin i wygląda na to, że razem będziemy mieszkać w tym przytulnym miejscu. Jak ci na imię? – Rzekł młodzieniec, ten wygadany w rodzinie.

Re: Insorgot

18
A więc sala do odpoczynku wyglądała jak wyglądała. Adepci musieli się przyzwyczaić się do takich warunków. Choć mogły im nie odpowiadać. To miał być swoisty test. Kolejny, którzy mieli przejść Młodzikowie podczas pobytu w Insorgot.
Tymczasem towarzysz bliźniaków nie był za bardzo rozmowny. Nie odpowiedział na przywitanie Thurina, tylko biegiem wszedł do pomieszczenia. Zajął sobie miejsce w najciemniejszym zakamarku celi i tam pozostał. Grunn zaś postanowił porozmawiać z bratem o tym wszystkim. Najpierw jednak zwrócił uwagę na towarzysza, który przypadł im w udziale:
- Widzę, że jest bardzo rozmowny - rzekł, po czym szukał derki na której mógłby się położyć. Wszak trzeba było się wyspać - Nie jestem na ciebie zły. Wszak zrobiłeś, to co musileś - ostatnie zdanie wypowiedział z wyraźnym trudem.
- Zawsze mi się wydawało, że jako paladyni Drwimira mamy na celu zabijanie naprawdę powąznych przeciwników równych nam wzrostem, wagą czy wyszkoleniem, a nie słabej i bezbronnej kobiety. Przecież ona sama nie wiedziała dlaczego została tutaj sprowadzona. Powiedziała ci to chyba. Prawda, że ci powiedziała? - Grunn wypowiadał słowa z pasją, a także dziecięcą ciekawością.
- Poza tym będziemy teraz zabijać kobiety, dzieci i starców? - na to ostatnie słowo wyraźnie zadrżał. Coś jakby przemknęło przez twarz Grunna, jakiś cień, ale nie było tego widać w tak słabo oświetlonej celi.
Niemniej pytania zadane przez Grunna mogły się okazać niewygodne dla brata.

Re: Insorgot

19
Thurin spochmurniał gdy nieznajomy nie odpowiedział na jego pytanie. – Coś jest nie tak z tym gościem. – Dodał do siebie w myślach, przyglądając się opatulonemu w szaty podróżne, zakapturzonemu chudzielcowi który usadowił się w ciemnym kącie.
W końcu, wraz z bratem weszli wgłąb pokoju, zamykając za sobą drzwi. Głuchy łomot który rozszedł się po małym, kamiennym pomieszczeniu, zmroził nieco krew u półorka. Grunn, napomknął coś o nieznajomym, po czym sam znalazł sobie miejsce.
Thurin chciał już usiąść naprzeciwko, gdy nagle jego bliźniak zaczął mówić. Półork widział w jego oczach osłupienie i pewną dozę przerażenia. Osobiście, sam miał nadzieję iż nie będzie musiał zabijać kolejnych bezbronnych ludzi. Było to obrzydliwe i niehonorowe.
- Bracie... Tak, powiedziała mi że nie ma pojęcia co tutaj robi. Ale, ja nie miałem wyboru. Wystarczyło spojrzeć na Wielkiego Mistrza, albo ona umrze, albo ja narażę się na jego gniew... – W tym momenci e Thurin przerwał i spojrzał na nieznajomego. Mężczyzna wyglądał na w ogóle nie zainteresowanego ich dyskusją. Z drugiej strony, sprawiał, że półork czuł się nieco niezręcznie, mówiąc do swojego brata.
- A co do ostatniego pytania... Wydaje mi się, że morderstwo którego miałem dokonać było tutaj tylko na pokaz. Wielki Mistrz albo jest sadystą, albo po prostu chciał nas zaszokować, sprawdzić czy jesteśmy dość twardzi na Płomienie. I mam szczerą nadzieję, że więcej nie będę musiał się zniżać do poziomu zwykłego mordercy. Nie ma w tym ani krzty honoru.
Po czym Thurin usiadł ciężko na podłodze, naprzeciwko swojego brata.

Re: Insorgot

20
Tak więc dwójka braci siedziała w zimnej i ciemnej celi. Zamiast udania się na spoczynek postanowili porozmawiać o sprawach dla nich istotnych. Grunn odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał od brata słowa pokrzepienia. Cieszył się, że Thurin nie popierał zabijania bezbronnych kobiet, a sam czyn uważał za dość mało chwalebnego. Niemniej wyrok dokonał się i życia nieszczęśnice już nic nie zwróci. Po odpowiedzi Trurina, Grunn ponownie podjął dyskusję:
- Bracie, muszę ci coś powiedzieć. Nie tylko ty zabiłeś kogoś na kim ci zależało. Pamiętasz czasy nim wstąpiliśmy w szeregi Płomieni. Mieliśmy do wykonania zadanie. Ja, .. -Grunn tutaj zrobił pauzę. Dało się wyczuć, że jego głos drżał nieco. Ale jedynie przez chwilę. - Zabiłem kogoś. Kogoś nam bardzo bliskiego. Surrala, naszego ojca. To było głównym zadaniem i warunkiem przyjęcia mnie w szeregi Płomieni. I ja to zrobiłem. Musiałem ... - znowu przerwał. Mówił cicho, ale spokojnie zarazem.
- Tak więc bracie nie tylko ty zabiłeś kogoś kogo nie chcialeś ...
Po tych słowach Grunn poszukał w swoim ekwipunki derki i posłania. Umościł sobie miejsce na zimnej podłodze. Nie czekał na odpowiedź Thurina na tą nowość. Nie oczekiwał współczucia od brata czy też słów pocieszenia. Po prostu musiał mu to powiedzieć. Musiał.
Grunn leżał na posłaniu plecami odwrócony od Thurina. Nie spał jednak. W celi dało się słyszeć jego miarowy oddech.

Re: Insorgot

21
Informacja ta wstrząsnęła Thurinem. Nagle wszystko inne przestało być dla niego ważne. To że znajdował się teraz tutaj, to że jeszcze niedawno zabił niewinną osobę. Coś ucisnęło serce półorka, po czym zniknęło w głębi jego ciała.
- Nasz ojciec, nie żyje? - Wyszeptał ochrypniętym głosem. Szok nadal nad nim panował. Domyślał się, że brat musiał zrobić coś równie okropnego jak on sam, ale żeby zlecać mu zabójstwo ich ojca, opiekuna i przewodnika? Człowieka, który znalazł dwójkę małych dzieci na progach świątyni i zabrał ich do siebie.
Przed oczami Thurina przeleciały wszystkie chwile, w których to jego przybrany ojciec, Surral mówił, robił coś, lub karcił swoich wychowanków. Oczywiście był surowy, ale dzięki temu wychował ich na silnych, zdrowych mężczyzn. To on wpoił im wartości wiary, to on nadał sens ich życiu. A teraz nie żyje...
- Jakiej zbrodni mógł się dopuścić? - Pytanie pojawiło się w umyśle półorka, przywracając mu zmysły i zdrowy rozsądek. - Przecież Płomienie nie zabijają tych którzy na to nie zasługują...
- Czyżby? - Powiedział ironiczny głosik w jego głowie. Nagle Thurin przypomniał sobie dzisiejsze morderstwo na niewinnej kobiecie. Przełknął ślinę i z wściekłością uderzył pięścią w ziemię. Odgłos odbił się echem po pomieszczeniu, jednak on sam nic więcej nie powiedział.
Spojrzał na swojego, odwróconego plecami, brata. - W co my się wkopaliśmy braciszku? Wpadliśmy w bagno, ale nie martw się. Nie pozwolę nam utonąć. - Thurin wziął sobie tę myśl do serca, po czym położył na swoim skrawku podłogi.
Ciężko mu było zasnąć, gdyż jego myśli wędrowały daleko w przyszłość. Z zamkniętymi oczami, w spokoju, planował... Planował jak wzbić się na wyżyny, by zaprzestać bestialstwa które widział na własne oczy. Wielki Mistrz wydaje się zaślepiony rządzą krwi i jeżeli nie okaże się iż Thurin jest w błędzie, będzie musiał coś z tym zrobić. Jednak na razie jest jedynie szarakiem, akolitą, nikim.
- Trzeba wypracować sobie pozycję...
Przez resztę nocy chłopak leżał i myślał o przyszłości, o tym co może się stać i jakich okropnych czynów będzie musiał dokonać.

Re: Insorgot

22
Grunn leżał spokojnie i nasłuchiwał brata a także jego reakcji na niewątpliwy szok jakim była wiadomość o śmierci ich przybranego ojca. Jemu samemu przez bardzo długi czas ciężko było się pogodzić z zadaniem oraz jego wykonaniem. on sam w sumie był o wiele bliżej Surala niż Thurin. Tak więc zdecydowanie się na wykonanie tego zadania było dla niego bardzo ciężkie. Z trudem otrząsnął się z tak wielkiej straty i grzechu jaki popełnił. Tak naprawdę kiedy zauważył reakcję swojego brata i szok, jakiego doznał Thurin dotarło do niego co zrobił.
Grunn usiadł i spojrzał na twarz brata. Następnie zaczął się trząść i .. płakać. Tak, ten wielki połork nie bojący się niczego zaczął płakać jak dziecko.
- Ja, ja nie chciałem tego bracie ... - powiedział do Thurina łamiącym się głosem - Ale mi kazano. To był warunek dostania się do Płomieni. Raz spotkał się ze mną niewielki człowiek, wysłannik Klasztoru. Powiedział, że ojciec był winny wiele zębów świątyni. Dług urósł na wielki procent, a ojciec nie śpieszył się z oddaniem ich. Czy nie miał po prostu pieniędzy czy też sam z własnej woli nie zwrócił ich, nie wiem. Dostałem jedynie polecenie, że ze względu na dług nasz ojciec będzie miał nieprzyjemności. A jedynym warunkiem uwolnienia ich od nich było zabicie pewnego człowieka, który był niewygodny dla Zakonu. Kazano mi iść w konkretne miejsce, w którym on miał być. Była to gospoda pod "Lutym i Ogierem" znajdująca się na obrzeżach Karlagardu. Miałem się tam pojawić dzień po spotkaniu z pośrednikiem.
Wygląd osoby do zlikwidowania nie został mi ujawniony dokładnie. Polecono mi czekać na kogoś kto wskaże mi cel do likwidacji. Przyszedłem więc i czekałem na pośrednika. Kupiłem w międzyczasie garniec wina, usiadłem w kącie karczmy i piłem. Piłem aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, jakie miałem w związku z zadaniem. Po opróżnieniu jednego garnka wziąłem kolejny i kolejny. Stawałem się coraz bardziej pijany. Ale wtedy ktoś do mnie podszedł. Pokazał pas i ubranie charakterystyczne dla palladynów Dwrimira. Tak więc wiedziałem już, że jest on posłańcem, który ma mi wskazać osobę, którą miałem zabić.
Ale bracie ... ja nie pamiętam jego twarzy, nie wiem jak wyglądał. Wypiłem wtedy za dużo. Po jakimś czasie wyszliśmy z karczmy i poszliśmy za nim. A potem ... Potem chyba go zabiłem. Nie pamiętam za wiele z tej nocy. Straciłem przytomność. Rano zaś obudziłem się w rynsztoku z okropnym bólem głowy. Upadłem niedaleko karczmy. A obok mnie leżało ciało oraz sztylet. Droga była błotnista, niemniej dało się zobaczyć na niej ślady krwi.
W pierwszej chwili nie wiedziałem co zrobić. Nie pamiętałem nic oprócz tajemniczego przybysza bez twarzy oraz wyjścia z karczmy. Sam moment zabójstwa również mi umknął z pamięci. Kiedy zobaczyłem martwe ciało, mój sztylet przy nim, przeraziłem się. Chciałem od razu uciec, ale coś mnie powstrzymało. Przemożony ciekawością postanowiłem zobaczyć kto naraził się Płomieniom. Tak więc podszedłem do ścierwa i odchyliłem kaptur zasłaniający mu twarz. Osobą która tam leżała zabita był nasz ojciec - Grunn w tym momencie przerwał swoją długą opowieść i zaczął płakać. Celą wstrząsnął jego przerażający i żałosny szloch, który rozbrzmiewał po całym pomieszczeniu. Pórork nie był w stanie mówić coś więcej.
Tak więc Thurin poznał wszystkie albo prawie wszystkie okoliczności śmierci przybranego ojca i warunek wstąpienia Grunna w szeregi Płomieni.

Re: Insorgot

23
Thurin był wstrząśnięty. Nie samą opowieścią, co zachowaniem swojego brata. Mężczyzna, którego zawsze uważał za potężnego i niezłomnego, dumnego z tego kim jest, teraz siedział naprzeciwko, szlochając niczym mała dziewczynka po utracie misia.
Ogień wewnątrz półorka zaczął się rozpalać, a żałosny płacz Grunna służył mu jako rozpałka.
- Boże mój, Drwimirze! Jeśli widzisz to co ja teraz, proszę, dodaj memu bratu trochę rozumu, bo chyba zapomniał kim jest i gdzie się znajduje! - Thurin momentalnie wstał z lodowatej podłogi i podszedł wściekły do Grunna. Po chwili trzasnął go w twarz, a plaśnięcie rozbrzmiało echem wśród ciemności sali.
Wiedział, jak głupio musiała wyglądać ta sprzeczka dla siedzącego obok, zawiniętego w swoje tajemnicze szaty, śmierdzącego jakąś podpuchą przybysza, ale nie przejmował się tym. Musiał doprowadzić swojego brata do stanu używalności.
Gdy tylko Grunn ze zdziwieniem ocknął się po ciosie brata, Thurin podniósł go na nogi i warknął:
- Powiedz mi, kim ty jesteś?! Jesteś szlochającą babą, czy moim potężnym, półorczym bratem, którego zawsze respektowałem?! Nie dla nas jest płakanie za zmarłymi, nawet jeśli zapiłeś się tak bardzo że nie pamiętasz śmierci naszego ojca! - Półork przycisnął swojego brata do ściany, mimo iż był od niego niższy i węższy, jego stalowy uścisk znaczył sporo.
- Przypomnij sobie na kogo wychowywał nas Surral! Czy wychowywał nas na miałkich, słabych chłopaczków?! Nie! Zrobił z nas twardych mężczyzn! Mężczyzn, których należy się bać! Widzisz, ja też musiałem pozbyć się kogoś mi bliskiego żeby się tutaj dostać i wiem jaka to paskudna sprawa! Nawet dziś musiałem zarżnąć bogu ducha winną kobietę, ale jakoś sobie z tym poradziłem, więc nie szlochaj mi tutaj, rozumiesz!
Thurin, oddychając ciężko, spoglądał swojemu bratu prosto w oczy. Stali tak, w groteskowej ciemności, w ciszy przeplatanej tylko ich miarowymi oddechami. W końcu, półork puścił swojego brata i odwrócił się do niego plecami.
- Nie myśl sobie, że nie żałuję naszego ojca... Poza tym, to co teraz powiedziałeś dało mi do myślenia... Nie jestem pewien czy to ty zabiłeś Surrala, bardzo mi też nie pasuje, że karzą nam wyrzynać wszystkich naszych bliskich. Coś jest tutaj nie tak i już ja klnę się na bogów, że dowiemy się kto za tym stoi.
Półork przechylił głowę, i spojrzał kątem oka na Grunna.
-A teraz, przywołaj się do porządku, jutro mamy kolejny długi dzień...

Re: Insorgot

24
Reakcja Thurina była dla brata szokiem. W trakcie opowiadania całej historii tak się zapamiętał, że nie zwrócił nawet uwagi na to, że pociekły mu łzy, a on sam wzruszył się za bardzo tą sytuacją. Policzek od brata przywrócił do go równowagi. Grunn szybko otarł resztki łez, jaki mu zostały. Cios od Thurina przyjął bez zająknięcia. Choć bolało, nie skarżył się. Nie był babą, która ryczy pod byle pretekstem.
- Bracie, ja sam nie wiem co zrobiłem - powiedział do Thurina udręczonym głosem. Był jednak spokojniejszy, a głos, choć cichy, pewniejszy - Sam zastanawiałem się czy ktoś nie zabił naszego ojca podczas tego kiedy ja się spiłem. Ale po tym zdarzeniu dostałem informacje o przybyciu do Insorgot. Tak więc uznałem, że to ja zrobiłem. Skoro tutaj jestem ... - przerwał na chwilę. - Ale to też wydaje mi się dziwne, że ja sam nie pamiętam całego zdarzenia.
Kolejna chwila milczenia. Po chwili Grunn znowu zwrócił się do Thurina:
- No nic, pora iść spać .... - nie skończył jednak mówić, gdyż na scenie pojawiła się tajemnicza postać, która siedziała do tej pory cicho. Może spała, może obserwowała ich rozmowę w milczeniu. Bracia nie wiedzieli ile tajemniczy przybysz zdołał usłyszeć z ich dialogu.
- A więc wy także macie wątpliwości do do działalności Płomieni? - głos, który wydobywał się z kąta sali był .. kobiecy. Ciemny cień, który był trzecią postacią, zaczął zbliżać się do półorków w szybkim tempie. Po chwili dziewczę znajdowało się przy braciach.
Niewiasta usiadła tak, że światło dobywające się z zewnątrz padało na jej twarz. Kiedy zdjęła ona kaptur bracia mogli być niemało zaskoczeni. Czemu? Kobieta wyglądała żywcem jak ta zabita przez Thurina w Wielkiej Sali. Niewielka posturą, ciemne oczy i włosy wypadające na twarz, ogorzała cera. Niemniej wygląda jak skóra żywcem zdjęta z zabitej, małej i biednej Aishele.
- Miałam cię zabić - dziewczyna powiedziała bez ogródek do Thurina - Za to jak zabiłeś moja siostrę. Chciałam cię zarżnąć i zostawić abyś wykrwawił się jak świnia. Ale po tej rozmowie mam coraz większe przekonanie, że nie tylko moja siostra padła ofiarą tej sekty pojebów, którzy zrobili sobie z niej zwierzę ofiarne - dziewczyna w tym momencie zamilkła. Ale ze względu na to, że zdała sobie sprawę, że mówiąc o "sekcie pojebów" ma również na myśli Thurina i Grunna czy też z korytarza zaczynały dobiegać krzyki mówiące o pobudce tej krótkiej drzemki.

Re: Insorgot

25
Wkroczenie na scenę bliźniaczej wyglądem kobiety, zepchnęło Thurina z równowagi. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć czy zrobić, ona pierwsza się odezwała. Zdanie o zabójstwie za śmierć jej siostry wprawiło go w niemałe osłupienie. - Czyli mogłem umrzeć już dzisiejszej nocy... Pięknie. - Rzucił w myślach półork.
Przyglądając się dziewczynie słuchał jej słów, dziwnie było patrzeć w twarz tak podobną do tej, której musiał poderżnąć gardło poprzedniego dnia. Wydawało się, jakoby nie rozmawiał teraz z żywą osobą, a jedynie duchem, refleksją kobiety którą zabił i który to teraz się na nim mści. Iście poetycko.
- Wiara w Drwimira, to nie sekta pojebów! - Jej słowa wyrwały go z zamyślenia, wprowadzając we wściekłość, nie zdał sobie nawet sprawy z krzyków na korytarzu.
- To co się tutaj dzieje, może i jest szalone, ale nie nazywaj nas wszystkich szaleńcami. Z resztą, co do twojej siostry, zrobiłem co musiałem, mój wybór wyglądał tak: Albo ja i ona, albo tylko ona. - Thurin nie chciał wracać myślą do tamtej chwili, tak więc kolejne wspomnienia również go rozzłościły.
- Ale w jednym masz rację, coś jest zdecydowanie nie tak w Płomieniach i ktoś zadaje sobie zbyt wiele trudu zabijając wszystkich wokoło. Trzeba coś z tym zrobić.

Re: Insorgot

26
Cały przybytek budził się z krótkiego spoczynku, pomocnicy wielkiego mistrza zaczynali nawoływać do pobudki i przygotowania się do kolejnego dnia szkolenia. Słysząc nawoływania palladynów, mała siostra Aishele nieco zadrżała. Następnie zarzuciła na siebie kaptur i schowała się do kąta. Zrobiła to dość szybko i sprawnie. Wcześniej jednak powiedziała do bliźniaków:
- Proszę was, nie wydajecie mnie - w tym momencie musiała zaufać nieznanym jej osobom. Połorkom do których żywiła mieszane uczucia, a jednego pragnęła zabić. Co do samej prośby - Grunn spojrzał pytająco na Thurina, oczekując od brata ustosunkowania się do słów dziewczyny. Niemniej półork nie miał czasu na danie odpowiedzi, gdyż w tym momencie drzwi do ich celi otworzyły się i stanął w nich jeden z palladynów - pomocników. Rzucił okiem po pomieszczeniu następnie rzekł do pólorków:
- Wielki Mistrz wzywa Wybrańca do siebie - Tu spojrzał na Thurina - Ma on dla ciebie ważne zadanie, pragnie abyś jak najszybciej przybył do jego komnat. Najlepiej sam - z naciskiem wypowiedział ostatnie zdanie.
Palladyn pomocnik, już miał wychodzić, ale jego uwagę zwróciła postać znajdująca się w kącie dziewczynę, która ewidentnie chciała pozostać niezauważona. Na jej nieszczęście strażnik to wychwycił. Zatrzymał się przed wejściem i rzucił do niej:
- A ty kim jesteś? Wyjdź i przedstaw się! Nie pamiętam cię - ton jego głosu był napastliwy i dość ostry.

Re: Insorgot

27
- Opanuj się! - Skwitował napastliwość paladyna, ostrym, potężnym tonem. Thurin sam nie był pewien dlaczego ratuję tę zabójczynię, być może dlatego iż ona oszczędziła jego życie, albo nie chciał po prostu oglądać śmierci tej samej kobiety której podrzynał gardło kilka godzin wcześniej.
- To jest moja nagroda za ostatni wyczyn, reszta zaś nie powinna ciebie interesować. Ma tutaj zostać i czekać na mój powrót, rozumiesz?
Półork gniewnym wzrokiem spojrzał na strażnika oraz wnętrze małego pomieszczenia w którym stał jego brat wraz z bliźniaczą siostrą Aishele.
- Bracie, zachowuj się i nie ruszaj mojej nagrody, byłbym bardzo zdenerwowany gdybym dowiedział się, że bierzesz moją własność, czyż nie?! - Władczy ton przychodził mu bardzo łatwo, w końcu był po części orkiem do cholery!
-Natomiast ty... - Tu zwrócił się do dziewczyny. - Masz odpocząć i być gotowa jak tylko wrócę, albo odeślą cię tam, skąd przybyłaś!
Na sam koniec, Thurin odwrócił się znów do strażnika, i już z pogodniejszym wyrazem twarzy, zapytał.
- Możemy iść? Wielki Mistrz zapewne nie chce zbyt długo na mnie czekać.

Re: Insorgot

28
Autorytet Thurina po rytualnym morderstwie był dość wielki. Grunn patrzył na brata w pierwszej chwili dość glupkowato, ale po paru minutach zrozumiał co miał na myśli. Thurin postanowił nie ujawnić tożsamości dziewczyny, łudząco podobnej do małej zabitej Aishele. Półrok nic nie powiedział, jedynie skinął głową na znak, że zgadza się z jego dyspozycją. A nasza mała niedoszła morderczyni nie mówiła nic tylko trzymała się w ciemnym kącie.
Paladyn zaś który rozbudzał wszystkich ze snu zbastował i nie pytał o tożsamość osoby znajdującej się w kącie. Owszem, wielki mistrz nie lubił jak ktoś czeka, tak więc czym prędzej poszli do komnaty czy też gabinetu Wielkiego Mistrza. W parę chwili Thurin i palladyn stanęli przed wielkimi, mosiężnymi drzwiami, z dość wymyślnymi i ciężkimi ozdobami. Woj powiedział półokrowi przed wejściem:
- Rozmawiaj z nim szybko i krótko. Czasem miewa zły humor, tak również może być tym razem. Od samego rana krzyczał na swoje sługi, był dość mocno zirytowany. Dlatego uważnie dobieraj słowa.
I jakby na potwierdzenie tego co mówił palladyn zza drzwi dało się się usłyszeć wielki ryk wściekłości i odgłos tłuczonego szkła i rzucanego metalu. Następnie zza drzwi, wyleciał sługa mistrza w podskokach. Wrota otworzyły się z takim impetem, że Thurin i palladyn omal nie zostali by uderzeni przez jedno ze skrzydeł. Z komnaty zaś dobiegł przerażający i wściekły ryk:
- Żebyś ostatni raz ty wypierdku z łona najgorszej łajdackiej, karlgardzkiej kurwy. Nie pokazuj mi się na oczy jeśli nie potrafisz dobrze wlać wina. Od dzisiaj będziesz spał tam gdzie twoje miejsce, między świniami. - ryk mistrza był tak donośny, ze roznosił się po całym korytarzu, od niego szkło brzęczało, ściany drżały.
- Gdzie ta wywłoka, która miała przyprowadzić mojego czempiona?! Spóźnia się! - w tym momencie palladyn zadrżał.
- Powodzenia - powiedział cicho i czym prędzej oddalił się od komnaty mistrza, nie chcąc narazić się na jego gniew. Thurin tymczasem został sam. Sam musiał zmierzyć się z wielkim mistrzem, który był wybitnie w nie najlepszym humorze.
- Gdzie jest mój czempion?! - ponowny ryk wyrwał się z komnaty.

Re: Insorgot

29
Korytarz na którym znajdował się Thurin był całkiem opustoszały. Jedynie on, wielkie drzwi i wściekły mistrz za nimi. - Ech... W co ja się wpakowałem. - Zastanawiał się przed wejściem do środka. Zza kamiennej ściany słyszał jeszcze rozmaite przekleństwa, nie był jednak pewien czy Mistrz się upił, czy też po prostu był szalony.
Chłód doskwierał Thurinowi kiedy ten spoglądał na piękne, mosiężne drzwi. Ozdoby na klamce i obramowaniu były niezwykle ciekawe. Na samej klamce znajdowała się wykonana ze złota ryba, było to dość dziwne miejsce na taki ornament, ale któż zrozumie tych wszystkich artystów i ich chore pomysły. Wokół samych drzwi rzeźbienia układały się w sceny walki. Widać na nich było jak akolici Drwimira pokonują armię swego odwiecznego wroga, Surrala. Niestety półorkowi nie dane było przyjrzeć się całej scenie do końca, gdyż ochrypły okrzyk w orkowym języku okazał się nadzwyczaj zbulwersowany i samemu Thurinowi wydało się, że usłyszał w nim przekleństwo. Nie jedno, lecz całą wiązankę...
Półork nacisnął klamkę i wszedł do środka...

Re: Insorgot

30
A w momencie kiedy Thurin wchodził wielki mistrz rzucił kielichem w stronę drzwi, złorzecząc jednocześnie na nieudolnego sługi, który nie tak dawno uciekał w podskokach przed gniewem mistrza. Kiedy majestatyczny ork przestał wreszcie wrzeszczeć spojrzał w kierunku drzwi, w kierunku Thurina. Jego twarz rozjaśniła się.
- Wreszcie ktoś kto pomoże mi ym wszystkim! Jedyny, który zasługuje na uwagę Dwrimira. Mój syn! - ostatnie słowa Wielki Mistrz wypowiedział wręcz z nabożną czcią. Widać darzył Thurina specjalnym afektem - Synu mój, usiądź i nalej swojemu ojcu wino - Wielki Mistrz nadal pozwolił sobie na poufały ton wobec Thurina - Gdzieś w barku powinno być przedni, cierpki trunek wprost z Archipelagu. Wyborny, mówię ci. Nalej sobie ile chcesz i korzystaj do woli.
Po tych słowach Wielki Mistrz siadł wygodnie na miękkim, wyściełanym krześle i syknął z bólu.
- Przeklęte czerwie w rzyci - mistrz nie zważał na delikatność słów - Że też musiały dopaść mnie właśnie dziś kiedy mam tak ważne sprawy do załatwienia. Związane też z tobą - Wielki Mistrz spojrzał na Thurina - Mam dla ciebie ważne zadanie do zbadania. Zostaniesz wysłany aż do Zaavral. Musisz zbadać sprawę bramy w jeziorze Yanga. Pewnien czarodziej o imieniu Otto van Smallhauzen eksperymentuje z tymi sztuczkami. Kiedyś był on członkiem Zakonu Sakira - Tutaj w oczach wielkiego mistrza pojawiły się złe ogniki - W jaki sposób to jest możliwe, aby te psy, wyznawcy tego ścierwa posiadali władzę nad czymś tak wspaniałym, a nie my! - Wrzasnął na cały głos w taki sposób, ze jego krzyk dało się słyszeć na korytarzu.
- Tak więc twoim zadaniem będzie dotarcie do Zaavral i odnalezienie tego psa Smallhauzena i przyprowadzenie go do Insorgot. Ma być nasz, zrozumiałeś? - Ork powiedział to bardzo mocno, twardo i wyraziście - Możesz zastosować wszelkie środki mające na celu przyprowadzenie tego maga do naszej siedziby. Masz na to moje pozwolenie. Przed podrożą udaj się do zbrojowni, wybierz sobie broń, która będzie ci odpowiadać. Weź z moich stajni najlepszego wierzchowca, a z kuchni same najprzedniejsze rzeczy. Mój syn nie może jechać jak jakiś obdartus, tylko wielki i silny palladyn Płomieni. Odpocznij, podeślę ci dziewkę na rozluźnienie przed wyjazdem. Wyruszasz w sumie jak najszybciej, więc idź i zajmij się obrządkiem. Ale o dziewce będę pamiętał ... A teraz wyjdź ... - Wielki mistrz powiedział to już na spokojnie.
Audiencja się skończyła. Thurin wiedział co ma zrobić. Miał cel. Miał wyprawę. I dopiero początek swoich kłopotów.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgard”