23
autor: Alicia
Bohaterowie uniknęli nieprzyjemnego przeszukiwania przez strażników miasta. Cóż, nie na darmo mówi się, że kupiec miał głowę na targu. Zygfryd, po tym, jak odprawił półorków w pogoń z kobietą ponownie zaczął nawoływać chętnych do transportu do Ujścia. zamiast chętnych podróżnych podeszło parę żebraczek, które z chciwością zbierały porozrzucane owoce i warzywa podczas przeszukania. Stare, biedne, odziane w byle co kobieciny wręcz zabijały się o pomarszczone i brudne owoce. Praktycznie je sobie wyrywały. W jednej chwili dość niska żebraczka, która przestałą rywalizować z resztą o jedzenie odwróciła się do kupca i powiedziała do niego:
- Niedobrze zrobiłeś, że nasłałeś na Syb strażników. Ona i tak ucieknie, a tobie odpłaci za to - odparła złowróżbnie. - Na twoim miejscu wynosiłabym się jak najszybciej, póki jej gniew cię nie dosięgnął. - Po tym skoczyła między inne żebraczki bić się o owoce.
Kupiec tymczasem niestety nie znalazł na razie innych chętnych na transport do Ujścia. Mieszkańcy czy podróżni omijali jego karawanę, jakby przezorni po tym, jak zainteresowały się nimi władze miasta. Po godzinie, czy nawet więcej bezowocnych poszukiwań zbliżył się do karawany mały chłopiec, odziany po arabsku - miał na sobie luźne, przewiewne szaty, a na głowie zawiązane coś na kształt turbanu. Chłopak miał chyba paręnaście lat na oko, był ogorzały i ciemny. Podszedł do kupca dość śmiało.
- Rabbi - powiedział w mowie wspólnej - Mój pan chce abyś coś dla niego przewiózł do Ujścia. Ważną rzecz. Zapłaci wiele złota za transport. Tyle że rabbi musi iść ze mną po t ą rzecz. Ona być w domu mojego pana przy bramie- tu chłopak wskazał drogę którą pogalopował elf swoim rumakiem. - Pan mój dobrze zapłaci jeśli rabbi da ją wyznaczonym ludziom w Ujściu.
A więc czy kupiec pójdzie z młokosem do tajemniczego zleceniodawcy?
Wojak, który postanowił przespać się trochę przed wyruszeniem. To co jednak mu się przyśniło było dość dziwne. Anchet stał się ptakiem. Przynajmniej mogło mu się tak wydawać, gdyż widział całe miasto właśnie z wysokości. Niczym sokół mógł przemierzać przestworza, widzieć budynki znajdujące się w grodzie. Wielkie, majestatyczne i monumentalne budowle władz miasta a także bogatszych mieszkańców. Stare, rozplepiajace się chatynki biedoty i żebraków. Wiele zakładów pracy, mistrzów, rzemieślników, siedziby cechów. Karczmy, sklepy, targowiska. Więzienie i plac egzekucyjny. Wąskie uliczki, którymi przeciskało się codziennie wielu mieszkańców Karlgardu, a także przybyszów. Anchet mógł zobaczyć całe miasto w największych detalach.
Nagle, jego "lot" zaczął się zniżać. Jego oczom ukazały się wąskie uliczki wokół bramy wyjściowej miasta. Zarysowała się także pewna scena. Pojawił się mu znajomy elf- uciekinier, który zaczął iść w stronę małej, wąskiej uliczki znajdującej się między budynkami.
Kolejne zniżenie lotu. Anchet mógł ujrzeć, że w cieśninie leży jakiś ciemny kształt. Jest on długi, kształtem przypominający ludzkie ciało. Za nim zaś znajduje się kłębowisko małych, ciemnych kształtów. Anchet jednak nie mógł dostrzec kim były osoby znajdujące się w zaułku. Wiedział jedno - w tamtą stronę zmierzał mu znajomy elf.
W tym momencie obraz momentalnie zniknął. Sam wojak zaś zaczął mieć drgawki, coś na kształt tego jakby zerwał się mocny, zimny wiatr. Niemniej mężczyzna w jednej chwili się obudził. Pamiętał dokładnie sen. Zna także najważniejsze punkty, wokół których znajdował się elf.
A więc co zrobią nasi panowie?
Kolejność dowolna.