POST POSTACI
Nithrissa Vi'latar
Ostatni tydzień mistrzyni niemal w całości poświęciła na wyszukiwanie, kupowanie i wydzieranie informacji z biblioteki akademii, prywatnych i cudzych zbiorów ksiąg, a także od osób wyjątkowo obeznanych w zamierzchłej historii. Spędzała niejednokrotnie nad tym tematem dłużej niż powinna, wracając do żywych dopiero, kiedy jej wierna uczennica będąc wciąż w piżamie, postanowiła sprawdzić dlaczego w bibliotece wciąż tli się magiczne żółte światło. Nithrissa strasznie zafiksowała na punkcie odkrycia trójki nauczycieli, biorąc to niemal za własne odkrycie i obowiązek. W międzyczasie innymi sprawami zajmowało się diabelstwo, a jedynie w wolnej chwili pomagała swojej mistrzyni w temacie, sama orientując się w nim.
W międzyczasie wydała Kaydis polecenie zorganizowania koni i zapasów na wyprawę, a także przegląd straży. Zwykle nie miała ona wiele do roboty, ale było to ważne stanowisko przy Nithrissie, bo w końcu straż była po niej największą siłą z którą trzeba było się liczyć, a ciężko powiedzieć jak długo ich nie będzie. Jak już niejednokrotnie to robiła, oczywiście Marianna miała przejąć zarządzanie jej domem przez czas jej nieobecności. Po za magicznie zapięczętowanymi komnatami mistrzyni, mogła do woli korzystać z Piramidy, utrzymując jedynie biznes w ciągłym ruchu.
[ubiór] Panna Vi'latar siedziała przy okrągłym stole, wykonanym ze świetnej jakości kamienia, obsadzanego ornamentami i zdobieniami, tak jak pozostała trójka najbliższych jej osób. Przy tym stole każdy miał takie samo krzesło i pozycję, chociaż oczywiście każdy wiedział kto ma ostatnie słowo. Mimo wszystko tutaj mogli rozmawiać otwarcie o wszystkim, a ona wysłuchiwała każdego i rozważali najlepsze opcje. Na stole przy każdym spotkaniu gościło wino, woda i małe przekąski i owoce, aby jakoś umilić te godziny narad.
Wyglądała jakby pewna siebie, spoglądała na kieliszek wina i zataczała okręgi palcem po jego krawędzi. Nie była jednak wyniosła, a jedynie rozmyślała o słowach goblinki, każdy znał to zachowanie.
- W Ujściu za dużo się dzieje, masz rację, nie jest to opłacalne utrzymywanie magazynu na ten moment, ale nie sprzedawaj go. Opróżnij go, zwolnij straże i nie zamykaj go. Pozostanie z tego jedynie pusty magazyn, którego nikt nie będzie chciał nawet rabować. Tym samym nie będziemy musieli go utrzymywać i nie będzie generował strat. A kiedy sytuacja się uspokoi wrócisz tam, ale wciąż będziemy mieli akt własności. Musimy patrzeć dalej, Ujście to istotny punkt na mapie szlaków morskich, szkoda pozbywać się praw do magazynów.
Spokojnie uniosła kieliszek i popiła wina. Odstawiła go spokojnie i oparła się z powrotem na krześle.
- Przekieruj szlaki handlowe na wschodnie porty i zorganizuj szlaki handlowe drogą lądową na zachód. Wygeneruje to mniejsze zyski, ale przynajmniej nie stracimy kolejnych statków i towarów. A najlepiej zorganizuj kupców, niech biorą odpowiedzialność za towar na lądzie na siebie, pieniądze z góry, sprawdź co bardziej się opłaci. - spojrzała na swoją uczennicę niczym rodzicielskim spojrzeniem
- Rey'ami, znajdź nam na już dwie fregaty do odkupu w dobrym stanie, musimy zastąpić stracone statki.
Po Nithrissie nie było zupełnie widać przejęcia z tytułu utraconych statków. Niejednego bardzo mocno dotknęłaby taka utrata, statki w końcu nie kosztowały groszy i nie było łatwo znaleźć ich na już od ręki. Ale na tym polegał biznes, raz zarabiasz sumę, aby połowę tego poświęcić na odbudowę strat. Mistrzyni mogła sobie na to spokojnie pozwolić, ale to i tak wciąż niepotrzebny wydatek, mogłaby za to kupić sporą wioskę.
- Do czasu rozwiązania problemu z nieumarłymi, nie kierujemy statków na zachód, nie jest to warte ryzyka. Chyba że Qerel i Saran Dun jakoś pokryją nam poniesione straty w postaci statków i towarów. Wyślij pisma do Jakuba i Aidana, niech znają temat. Bez towarów z południa długo nie pociągną. - doskonale znała obu "królów", a oni kojarzyli ją. Nie była to relacja zbyt bliska i prywatna, ciężko byłoby mówić o nich jak o znajomych, ale na pewno jej osoba była im znana. A ona zawsze spłaszczała tytuły ważnych osób, nie robiły na niej wrażenia.
Wtedy przerwało jej pukanie do drzwi. Oczywiście było to dla niej zupełnie normalne. Przerwała temat i poczekała te kilka sekund, aż kamerdyner wejdzie i przedstawi sprawę.
- Ah tak, wpuśćcie ich i zaprowadźcie na taras na górze. Zapewnijcie im wszelkie wygody, zaraz do nich dołączę. - powiedziała z lekkim uśmiechem po czym zamilkła, doskonale było wiadomo, że nic więcej nie ma do dodania i należy wykonać to co powiedziała. Poczekała aż ten zamknie za sobą drzwi i wróciła wzrokiem do trójki swoich doradców.
- Kaydis, w międzyczasie dowiedz się o co chodzi z tymi piratami, mieliśmy do jasnej cholery układ. Jestem jeszcze spokojna, ale jeśli znowu odstawią taki numer to sama się do nich wybiorę. Napisz im to albo wyślij posłańca, cokolwiek. Niech trzymają się ugody jeśli nie chcą mnie mieć za wroga.- jej wzburzenie było delikatne i urocze, ale każdy jej bliski wiedział, że na tym zwykle się kończyło, nie unosiła się bardziej, po prostu wykonywała wyrok...jakkolwiek zaplanowany. Może to ludzie w niej widzieli często, praktycznie brak typowej złości, a jedynie tycia irytacja, która nie pasowała do potężnej czarodziejki. Dla zwykłych ludzi była dobrą, potężną czarodziejką, a tylko ci co z nią zadarli przekonywali się, że pomiędzy tą irytacją a spaleniem żywcem była cienka linia, nie komunikowała zwykle tego wielkim gniewem czy bluzgami.
- Chyba więc mamy wszystko omówione, oczywiście jeśli macie jakieś wątpliwości czy prywatne sprawy to wieczorem będę dostępna, jak zwykle. A teraz pozwól Rey ze mną. - Nithrissa szanowała prywatność innych, dlatego ich prywatne sprawy dotyczące ich życia, pracy czy relacji z nią samą pozwalała przedyskutowywać w cztery oczy.
Wraz ze swoją uczennicą udała się na górę piramidy, na jedne z ostatnich pięter gdzie mieściły się tarasy widokowe, zaopatrzone w wygodne leżaki, dywany, zasłony chroniące przed bezpośrednim słońcem i mnóstwem roślin. Były to strefy relaksu z których korzystali głównie dygnitarze, najbliższa "rodzina" mistrzyni, a nawet słudzy i straż w jeden wybrany dzień wolny od pracy. Jednak jeden ogród w najwyższej części był przeznaczony tylko i wyłącznie dla mistrzyni, był wyjątkowy i tylko cztery osoby, włącznie z nią, były upoważnione do korzystania z niego. Tym razem jednak odwiedzali część dla dygnitarzy, który jednak urokiem nie odstępował pozostałej części Piramidy.
Droga trwała kilka minut, dlatego postanowiła zagaić do swojej uczennicy, która jak zwykle była słodką niezdarą w jej obecności. Całe szczęście, że tylko w jej, inaczej nie byłaby skuteczną dyplomatką.
- Jak ci minął dzień moja droga? Nikt ci się nie dawał we znaki? - uśmiechnęła się ciepło do niej.