POST POSTACI
Vera Umberto
Krążyła wściekle po swojej celi, po kilka kroków w tę i z powrotem, bo nie miała tam zbyt wiele miejsca na dłuższe spacery. Za każdym razem, gdy szła w stronę kraty, jej wzrok padał na Corina, z którym nie mogła nawet porozmawiać, którego nie mogła nawet dotknąć. Przyszła go uratować. No fantastycznie jej poszło, dobra robota, kapitan Umberto. Odebrali jej broń, odebrali jej wolność, a jak czegoś nie wymyśli, to odbiorą jej też życie. Dobrze przynajmniej, że nie rozebrali jej z pancerza, choć w ogólnym rozrachunku marne to było pocieszenie.Vera Umberto
- A mamy inne wyjście? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Ohara.
Co mogła robić? Szarpać się bez celu z kratami? Zakopać się w sianie i udawać, że jej nie ma? Próbować się przecisnąć? Skoro jej biodra były za szerokie na suknie, na pewno były za szerokie, by przejść między kratami więzienia. Kopnęła wściekle kupkę siana. Gdyby nie było przy niej Ashtona i Ohara, mogłaby mówić do Yetta, a tak nie zamierzała się przed nimi kompromitować, więc tylko spoglądała na niego pełnym bólu wzrokiem, zastanawiając się ile mieli jeszcze czasu.
- Czemu jego? - złapała się krat, gdy w zasięgu wzroku pojawił się Levant i postanowił zabrać na przesłuchanie Ashtona. - Po co to przedłużać? Zostaw go i zabierz mnie od razu. To ze mną chcesz rozmawiać.
Gdy nie reagował, zrobiła kilka kroków w bok, by znaleźć się możliwie najbliżej niego i wcisnęła twarz w kratę.
- Levant, ty fałszywa kurwo - rzuciła. - Ilu jeszcze ludzi, którzy uratowali ci życie, postanowiłeś zamordować? Matka ci życie dała, ją też wykończyłeś?
Próbowała go sprowokować, żeby dał spokój jej załogantom. Jak już miała ponosić konsekwencje swoich decyzji, to chciała je ponieść osobiście.
- Nadal nie wiem, jakim cudem ktoś tak parszywy jak ty znalazł żonę. Czy to jakaś portowa dziwka, którą niechcący zbrzuchaciłeś? Niezbyt urodziwa do tego. Na moim statku nikt nie chciał jej palcem tknąć.
Statek. Miała nadzieję, że Osmar czuwał i miał głowę na karku. Że podniósł trap i odbił od brzegu chociaż na bezpieczną odległość. Skoro Corina przesłuchali, możliwe, że wiedzą, na którym ze statków stojących w porcie przypłynęli. Kto zajmie się Siostrą, jak ich już nie będzie? Załoga będzie działać pod dowództwem Osmara, czy Iriny? Vera nie miała już w tym temacie nic do powiedzenia, jeśli jakoś nie ucieknie, albo jej nie uwolnią.
- Ale widzę, że interes dobrze się kręci, skoro w handel prochami się zaangażowałeś. Bierzesz czerwony sen, czy tylko go sprzedajesz? Żonka wie, jak zarabiasz na jej drogie suknie? Ej, mówię do ciebie! Zostaw Ashtona, to ze mną masz do pogadania!