POST BARDA
Isil jak zwykle uprzejmie nie reagowała na nagły wybuch emocji, jaki Awaren potrzebował wyrzucić z siebie po przebudzeniu. Jej milczenie nie było wymowne i oceniające, raczej zupełnie neutralne, ale czego innego można było się spodziewać po kimś, kto nie posiadał nawet śladu mimiki? Uprzejmie nie odzywała się, dopóki elf się z nią nie przywitał.- Dzień dobry - odpowiedziała tylko, ale nie miała dla niego żadnego innego komentarza.
Dzisiejszy dzień obfitował w plany. Poza rzeczami, które wymienił mag, czekało ich jeszcze wysłanie zwiadowców w kierunku, jaki wskazać miał Yroh. Awaren nie wiedział jeszcze, czy jego wczorajsza medytacja zgodnie z jego sugestiami została zakończona powodzeniem i książę ze swoimi ludźmi odjedzie w kierunku konkretnego celu, czy będzie błądził po pustyni, jak narwana Morna. Oczywiście, to wiązało się także z tym, że mag będzie zmuszony do stawienia czoła temu, który po wczorajszej rozmowie chyba stracił całą nadzieję na to, że z jego doradcy kiedykolwiek wyjdzie ktoś więcej, niż wiecznie podporządkowany, przerażony i tchórzliwy (były) niewolnik. A było tak blisko...!
Gdy elf wyjrzał przez drzwi, w okolicy nie było akurat żadnego służącego. Dostrzegł za to u stóp niewielki pakunek, identyczny z tym, jaki Khadi zostawiła dla niego wczoraj - i z taką samą zawartością, jak się też okazało, jeśli zechciał to sprawdzić. Kolejna porcja ziół do zaparzenia, choć bez instrukcji, podpisu, ani żadnego, choćby pojedynczego miłego słowa naskrobanego w kącie, jakie medyczka z reguły dla niego miała.
W międzyczasie, gdy on rozpakowywał poranną przesyłkę, w okolicy w końcu pojawił się ktoś, kogo mógł poprosić o zorganizowanie dla niego kąpieli. Zmierzony przez służącego zdziwionym spojrzeniem - w końcu wyglądał dość nietypowo, we wczorajszej, zmiętej szacie i z włosami krótszymi o połowę - został zapewniony, że w ciągu najbliższego pół godziny przytoczona zostanie dla niego balia z ciepłą wodą. Sam chłopak, młody Everamczyk, spytany o sprzątanie zbitego lustra przez chwilę nerwowo przestępował z nogi na nogę, by w końcu obiecać, że wróci posprzątać sam, albo za chwilę kogoś do tego zadania przyśle. Trudno było mu się dziwić, rzadko kiedy służba kręciła się bez celu po pałacu, z pewnością miał już jakieś zobowiązania.
Faktycznie, ten sam chłopak, noszący imię Avin, jak przypomniało się Awarenowi później, zapukał do drzwi niecały kwadrans później, z miotłą i szufelką w dłoni, by bez zadawania zbędnych pytań zabrać się za sprzątanie. Pozbierał duże kawałki szkła i pozamiatał te drobne, kiepsko udając, że nie przygląda się z zaciekawieniem to elfiemu magowi, to pojedynczym długim kosmykom i krótszym odcinkom włosów, jakie wciąż dało się znaleźć na podłodze. Nie zadawał pytań i gdy już wszystko uprzątnął, ukłonił się Awarenowi i wycofał się z jego komnaty, praktycznie mijając się w progu z okrągłą, drewnianą wanną, w której elf ostatnio brał prysznic. Gdy dziewczyny z służby uzupełniały ją wodą, trudno było mu pozbyć się myśli, że przy poprzedniej jego kąpieli towarzyszyła mu Isil, która może nie miała oczu, ale doskonale wszystko widziała. Teraz, tak jak i wtedy, nie komentowała, zachowując uprzejme milczenie.
Komnata elfa była uprzątnięta, a w balii czekała na niego parująca woda.