POST POSTACI
Vera Umberto
- Mhm - mruknęła twierdząco, uśmiechając się lekko i nie konkretyzując, która z tych odpowiedzi była właściwa; czy Joe była jej ochroniarzem, czy partnerką, jakkolwiek daleka od prawdy była ta druga opcja. Vera gustowała w zupełnie kimś innym i to nie blizny były tu problemem. Ona sama posiadała ich kilka, mniejszych lub większych, choć w porównaniu do Josephine wyglądała jak gładka panienka z dobrego domu. Zanurzyła się cała pod wodę, przepłukując porządnie włosy. Vera Umberto
- Vera - przedstawiła się krótko, gdy wynurzyła się z powrotem i przetarła twarz dłońmi. - A Levant? Levant jest małym, sadystycznym chujkiem.
Zasłyszane komentarze mężczyzn zignorowała, zwłaszcza, że i tak nie mówili do niej. Nie miała ochoty na przepychanki słowne z grupą gołych facetów. W przeciwieństwie do zielonoskórej nie miała też czasu na wygodne wylegiwanie się na brzegu basenu, więc skupiła się na doprowadzaniu się do porządku. W sumie będzie to całkiem miła odmiana - pachnieć czymś innym, niż słoną wodą.
Gdy okazało się, że Snu wie coś więcej na temat złotych figurek, jej osoba nagle stała się dla Umberto znacznie ciekawsza.
- Zatrzęsienie? - powtórzyła. - Sądziłam, że to kolekcjonerska sprawa i trzeba szukać odpowiednich osób, żeby takie kupić, czy sprzedać.
Ta informacja trochę ją rozczarowywała. Sądziła, że idąc tym tropem, z łatwością trafi na Hectora. Tymczasem wyglądało na to, że równie dobrze mogła szukać kogoś, kto kupował jedwab, albo gliniane garnki. Skrzywiła się, przeczesując włosy palcami.
- Same figurki mnie nie obchodzą. Szukam człowieka, o którym póki co wiem tylko tyle, że przypłynął do Karlgardu, żeby takie kupić. Albo kupuje je przy okazji bycia w Karlgardzie. Jeśli chodzi o rozpłatanie gardła kogokolwiek... - zerknęła na Joe. Póki co miały przerwę w rozpłatywaniu. Krótką, bo krótką, ale obie chyba liczyły na to, że się ona nieco przedłuży. - Mamy co najmniej dwie osoby, które na to zasługują, ale jesteśmy wzorowymi obywatelkami, które nie robią takich rzeczy.
Mogła opowiedzieć Josephine o tym, dlaczego ścigała tego konkretnego mężczyznę, ale nie zamierzała tego robić w publicznej łaźni, w towarzystwie obcej orczycy. Mimo, że nie znała najemniczki zbyt dobrze, wciąż wiedziała o niej więcej, niż o zielonoskórej. Równie dobrze mogła ona być ze straży, rozebrana obecnie z charakterystycznego munduru.
- Czemu pytasz? Znudzona i chętna do rozpłatywania, hm? - spytała.