Dzielnica Rzemieślnicza

1
Pośrednie pomiędzy portem i ulicami biedy a bogatą Dzielnicą Tarasów strony Karlgardu zamieszkiwane są przez średniozamożnych mieszkańców wszelakiej rasy. Dominują ludzie, którzy zajmują się tu głównie prowadzeniem sklepów i drobnych warsztatów. Jest też całkiem sporo ludności rdzennej, to jest orków, ci jednak wyraźnie izolują się od reszty i prowadzą swoje życie, obie te rasy starają się tu nie wchodzić sobie w drogę. Zdarza się też zobaczyć tutaj gnomy, choć te raczej robią za pracowników u ludzi. Da się też dostrzec i w tej dzielnicy wpływy goblinich magnatów, choć samego goblina trudno tu znaleźć. Budynki są tu przeważnie piętrowe: partery przeznaczone są na sklepy i warsztaty, piętra na mieszkania. Można tu znaleźć sklepy, warsztaty i budynki użyteczności publicznej wszelakiego rodzaju - wszystko, co typowe dla klasy średniej.
Obrazek


***
Taana bez trudu znalazła kuźnię w dzielnicy rzemieślniczej, o której powiedział jej stary kartograf. Mieściła się ona na zewnątrz pod budynkiem będącym zapewne mieszkaniem kowala. Było tam dwóch ludzi i gnom, którzy wykonywali w kuźni różne prace. Żaden z nich nie obejrzał się na Taanę, tylko jeden z nich, ten który stał najbliżej domu, krzyknął do okna:
- Ojciec, ktoś do ciebie!

Minęła minuta, aż w końcu z budynku wyszedł silny mężczyzna, na widok którego Taanie zatrzymało oddech. Był on niemal identyczny z wyglądu jak kwatermistrz w klasztorze, z którego to przed kilkoma godzinami szczęśliwym trafem się wydostała. Dopiero kiedy przemówił, zorientowała się że to jednak nie on, bo głos miał nieco grubszy i bardziej gburowaty.
- Co, broni trzeba? - zapytał Taanę. - Coś by się znalazło... Jak tak na ciebie patrzę, to myślę że rapier albo szpada byłyby dla ciebie odpowiednią bronią. Warto też mieć sztylet. Taki mały przyjaciel przy boku zawsze się przyda, zwłaszcza kiedy trzeba ścierać się z potężnym przeciwnikiem, który jest silny, ale niezbyt zwinny... Za rapier wezmę stówę, za szpadę osiem dych. Sztylet za dwa tuziny. No chyba, że chcesz jakieś urozmaicenia, to wtedy będziemy już wszystko dopasowywać.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

2
Zdębiała...
Istny Kwatermistrz! A przecież on...
Ale nie – zaraz odetchnęła z ulgą. Może to jakiś majak wywołany przechowaniem w pamięci silnego wrażenia z niedawnej przeszłości.
– Dzięki za radę– zaczęła pojednawczo, gdy ochłonęła – ale jeśli można – wzięłabym miecz. Jednoręczny. I sztylet, oczywiście. A jeśli dorzucisz koszulkę kolczą, gotowam dać... – zastanowiła się, starając się sprawnie dodać dwa tuziny do ceny spodeiwanej za miecz – dwieście zębów?

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

3
- Ale za taki miecz dobry to sto osiemdziesiąt będzie - burknął kowal i obejrzał wyglądającą dość żałośnie w tych już brudnych i miejscami podartych ciuchach roboczych Taanę. - Ale jak sobie życzysz... A po takie cacko to do płatnerza musisz iść. - odpowiedział na jej zapytanie o kolczugę. - Venzel, słyszałeś co masz robić - długi, stalowy miecz. - zwrócił się do jednego ze swoich pracowników, po czym wszedł z powrotem do domu.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

4
– No właśnie - potwierdziła. – Zatem zamknie się opłata za miecz i sztylet w dwustu zębach, jak rozumiem...
Jeśli kowal miał inną propozycję, ta zaś nie odbiegala od dopuszczalnej oczekiwanej wysokości (sto osiemdziesią za miecz + dwadzieścia cztery za sztylet to wszak i tak dwieście cztery zęby) – Taana ruszyła w kierunku zakładu płatnerza. O drogę dopytala najpierw kowala, potem – przechodniów na ulicy, boć już sporo o tej porze ich było w rzemieślniczej dzielnicy.
Jeśli trasa do płatnerza nie sprawiła problemów – kuna przekroczyła próg jego zakładu i w prostych żołnierskich słowach złożyła swoje zamówienie:
– Witaj. Potrzeba koszulki kolczej na mnie. Niezłej – ale bez przesady. Jakie to będą u ciebie koszty?

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

5
Taanę natychmiast obskoczyły gnomy ze wszystkich stron i zaczęły mierzyć wszystkie możliwe długości, szerokości i wysokości jej ciała. Potem zaniosły wszystkie informacje do łysego, gburowatego człowieka garbującego skórę przy jednej ze ścian. Spisał dokładnie wszystko i przejrzał leżącą na biurku księgę i bez słowa przyniósł kolczugę odpowiednich wymiarów.
- Pięćdziesiąt zębów - burknął i wrócił do garbowania skóry.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

6
No. To jest konkret.
Taana wyliczyła pięćdziesiąt zębów, wzięła kolczugę i po zdawkowym pożegnaniu opuściła płatnerza, zaś żeby nie czekać na darmo u kowala, aż skończy – ruszyła na bazar z 420 zębami w mieszku. Celem było zakupienie cienkiej koszuli w miejsce sztywnej, krępującej trochę ruchy, a teraz przecie i brudnej i przepoconej bluzy roboczej. Może co nada się też na dolną część kuniego ciała – to zależy od powodzenia zakupów.

Na szczęście prosta, a zgodnie z wymuszonymi tu klimatem standardami cienka koszula w lokalnym kroju nie była zbyt droga. Taana wahała się tylko czy wykosztować się na spodnie z cienko wyprawionej skóry, czy też pójść w naturalną dla tego klimatu przewiewną spódnicę. Zlepione potem do skóry spodnie podobnie wpływają na sprawność ruchów, jak pałętająca się między kolanami spódnica, tę zaś – gdyby była wyraźnie tańsza i za długa – Taana planowala rozciąć sobie po bokach.

Dokonawszy wyboru wedle ceny ruszyla z powrotem, po drodze jeszcze tylko nabywając trochę jadła – na teraz i nieco na zapas. To nie powinno być drogie.
Po całej tej wyprawie stanęła u kowala, przeliczając pozostałe pieniądze...

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

7
Taana zrobiła zakupy przemierzając całą dzielnicę rzemieślniczą oraz rynek, wydając niekiedy kokosy na niektóre zasoby, no ale chyba było warto... Po wykupieniu pełnego rynsztunku zostało jej sto trzydzieści zębów z tego wszystkiego, co pożyczyła od Delfera. Teraz należało zacząć kombinować w jaki sposób mu te wszystkie pieniądze zwrócić w trzy tygodnie, i to jeszcze z dwudziestoprocentową ceną... Teraz jednak większym zmartwieniem, a w każdym razie bliższym chwili obecnej i łatwiejszym do rozwiązania, było znalezienie noclegu. Na zakupach czas dość szybko zleciał, a słońce chyliło się już ku zachodowi.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

8
Po wszystkim Taana zaczepiła kilka osób, pytając o to samo:
– Szukam pewnej podłej speluny, ma tu być gdzieś w pobliżu. Ponoć... ponoć mnożńa tam postawić pieniądze w zakład podczas zamkniętej walki wręcz... Jest u takowa w pobliżu?
Liczyła na to, że kilka odpowiedzi stworzy jej obraz tej części rzeczywistości, by ostatecznie mogła trafić włanie do takiej speluny, gdzie leją się po mordach czymkolwiek, a za co można zgarnąć parę zębów (niekoniecznie samemu je tracąc).

Ostatecznie ruszywszy w tym kierunku przejrzała w myślach swój nowy dobytek.
Na sobie miała już nową, choć kiepskiej jakości, za to przewiewną koszulę oraz skórzane spodnie, na koszuli – koszulkę kolczą, przy pasie – miecz jednoręczny oraz sztylet, a w kabzie 130 zębów – suma, która powinna pozwolić nie tylko na nocleg, ale i odbicie się od dna w najbliższych dniach. A nie miała tych "najbliższych dni" zbyt dużo, terminy Delfera były bezlitosne... choć z drugiej strony, słusznie czy niesłusznie, tylko trochę przejęła się jego groźbami w razie niespłacenia długu na czas. Takl czy owak miała nadzieję na szybki i spory zarobek – tak właśnie odbijała się od dna po przybyciu na kontynent jako młoda kuna...

Jeśli los łaskawy – niewiele później (choć słonce jakoś szybko tu i gwaltownie zachodziło) była już w pobliżu speluny, a przynajmniej w tej okolicy, jaka jej wyszła ze wskazań – choć przecie nie mogla ocenić, które jest szczere, a które wiedzie ją na manowce...

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

9
W tym swoim rynsztunku Taana wyglądała dość niecodziennie, lekko mówiąc... Przechodzący ulicami ludzie i inne istoty patrzyli na nią z dość sporym dystansem, żeby nie powiedzieć "politowaniem". Jeszcze dziwniej musiało wyglądać pytanie się każdego przechodnia o meliny w mieście. W każdym razie nikt nie udzielił jej takiej odpowiedzi. Trudno zresztą było się spodziewać, aby w dość zamożnej w końcu dzielnicy znalazło się takie miejsce. Albo po prostu nikt nie chciał o tym z nią rozmawiać...

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

10
To, co się myśli o jej wyglądzie, od dawna było jej obojętne. Nadto jej zdaniem nie było nic dziwnego w koszulce kolczej na koszulę, skorzanych spodniach oraz pasie z mieczem i sztyletem – ale trudno. Nie znają się.
Niestety nie znali się też na tym, o co chodziło kunie bardziej. Skoro nikt nie potrafił wskazać speluny – dopytała (o to chyba nie było trudno) o układ biedniejszych dzielnic. Ie to miało zająć – tyle zajęło, choćby do wieczora, ale ktoś przecież ostatecznie mógł zechcieć wskazać jej takie obszary Karlgardu...

Pozostawała nadzieja (karmiona również zakupionym po drodze chlebem i mlekiem), że prędzej czy później wieczorem czy w nocy Taana stanie wreszcie przed progiem przybytku, w którym nie tylko możńa wypić napar, ale i zapisać się na niewysublimowaną walkę pięściarską lub inne konkurencje, które mogą przynieść śmiałkowi (lub śmiałkini) pieniądz bez drastyczniejszego inwestowania. A przynajmniej warto było spróbować. A może jeszcze będzie to miejsce, gdzie dadzą się przespać? Oby Garaan pomógł, zresztą Karain też mogłaby pomóc – a na upartego również Ul, oraz wszystkie pozostałe znane je bóstwa, których Taana może wielbiła na co dzień, ale które przecież widzą jej wysiłki i rozumieją, o co jej chodzi...

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

11
Ludzie, gnomy, orkowie - nikt nie był zbyt skory do udzielenia Taanie wyczerpującej odpowiedzi. Cóż, najwidoczniej mieszkańcy tej dzielnicy nie wiedzieli nic o jakichś parszywych miejscach, albo po prostu nie chcieli o nich rozmawiać, by nie pokazać że mają z nimi cokolwiek wspólnego... Po paru jednak odpowiedziach w stylu idź, cholero jedna z takimi rzeczami do portu i zostaw uczciwych ludzi w spokoju, dopóki ktoś nie pójdzie z tym do straży miejskiej można było jednak zorientować się gdzie kuna powinna szukać owych miejsc...

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

12
Tego jej było trzeba. Port...
Tam się skierowała, trochę zmarkotniała kłopotami w zanlezieniu miejsca, w ktorym – jak sądziła – najprościej uda jej się przetopić kunią gotowość do walki na szybkie pieniądze. Może i Wolni mieli dla niej zadanie, ale żeby je wykonać – musi przeżyć, prawda? Dług i Delfera to nie jest coś, przez co chciałaby mieć potem kłopoty przy wykonywaniu zadania. Powalczy trzy-cztery dni, odda wierzycielowi jak najwięcej, i ruszy na spotkanie z tym wrażym czarodziejem...
Tak więc idącą szybko Taanę widziały teraz uliczki zbiegające ku portowi. Kuna wybierała co podlejsze, podpytując już ostrożniej o tawernę, gdzie możńa nie tylko się napić, a może i dostać prosty tani nocleg, ale i zarobić na... zakładach i innych gracz, które lubi gawiedź marynarska... Istota pytania powinna być czytelna dla większości pytanych i Taana miała nadzieję, że przed późną nocą dotrze do takiego przybytku.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

13
Zejście do dzielnicy portowej znajdowało się bardzo blisko miejsca, gdzie Taana aktualnie stała. Nie dało się tego nie zauważyć, bo w jednym dosłownie miejscu kończyła się wybrukowana ulica, a zabudowa całkowicie się zmieniała z dość solidnej na daleką od wysokich standardów. Bez większych problemów również znalazła przybytek, który mógłby robić za tutejszą karczmę, choć trudno było powiedzieć, czy płacą tu za mordobicie... W każdym razie szyld nad budynkiem wskazywał na to, że to faktycznie takie miejsce. Przed wejściem stał jakiś obwieś w zniszczonym mundurze wojskowym, ale za to z orderem na piersi. Po twarzy jednak widać było, że z tej jego dawnej zapewne wielkiej formy nic już nie zostało. Cały policzek od kącika ust do żuchwy miał rozcięty, ktoś mu go zszywał. Do tego nosił opaskę na jednym oku, wyglądał też na nieco zniszczonego alkoholem.
- Ej, nie znam cię! Pewnie do knajpy, co? - zawołał do zbliżającej się Taany. - Za wejście tu płaci się pięćdziesiąt monet.

Re: Dzielnica Rzemieślnicza

14
Wreszcie. Taana ruszyła w stronę, która sugerowała powodzenie jej projektu i faktycznie niebawem stała przed wejściem do tawerny, co do której czy jest spelunką należało pierwej zbadać jej ofertę. Sądząc po jegomościu, który tu tkwił, isntiała szansa nawet na spelunkę. Jednak przeczyły temu słowa wiarusa.
– Tak? – Taana zainteresowala się z uprzejmością chłodną jak wnętrze góry lodowej. – A co takiego cennego jest w środku, że ma być warte pięćdziesięciu zębów?
Doświadczenie podpowiadało, że moneta równa się ząb (bądź inna korona) i że wejście nie jest opłacane liczbą monet z pominięciem kwestii ich nominałów...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgard”