POST POSTACI
Vera Umberto
Vera warknęła pod nosem, widząc, że jej cięcie było zbyt słabe, by powalić przeciwnika, albo on zbyt zdeterminowany, by przeżyć i zastąpić jej drogę. Odskoczyła do tyłu, chcąc uniknąć kolejnego ataku, cięła przez ręce, by pozbawić go możliwości dzierżenia broni, a potem kopnięciem przewróciła go na deski pokładu. Dobijaniem rannych będą mogli zająć się później, gdy żaden z nich nie będzie już próbował odpłacić im pięknym za nadobne; Umberto musiała dostać się do kapitana, on był jej priorytetem. Vera Umberto
Widziała, jak otaczają go ludzie, chcący zapewnić mu bezpieczeństwo. Czy to znaczyło, że w gruncie rzeczy miała do czynienia z tchórzem, który nie potrafił sam stanąć do walki, czy ochraniali go dlatego, że był niedysponowany przez czar Sovrana? Nie zadziałał tak, jak miał zadziałać, może dlatego, że mag zrezygnował z prób łamania jego umysłu na rzecz łamania nóg pozostałym. Trudno, w takim razie Vera poradzi sobie z nim w standardowy sposób.
Zerknęła szybko na boki, sprawdzając, kto z jej ludzi jest nieopodal. Choć nie chowała się za nimi, wiedziała, że nie zostawią jej samej i że zawsze ktoś będzie obok; w końcu była kapitanem. Czy robili to dlatego, że czuli się zobowiązani do chronienia jej pleców, czy dlatego, że przy jej bitewnej furii przeciwnicy mieli zwyczaj skupiać się na niej, co dawało piratom w najbliższym otoczeniu nieco wytchnienia - nieważne. Vera lubiła myśleć, że chodziło o to drugie. Miała wiele kompleksów, ale to zdecydowanie nie był jeden z nich.
Przywołała do siebie tych najbliższych i razem z nimi ruszyła w kierunku grupki otaczającej wrogiego kapitana. Wierzyła w swoje umiejętności, ale nie do tego stopnia, żeby samobójczo rzucać się na nich sama.