POST BARDA
Trip był przewidywalny, ale gdy patrzył na kapitan błagalnym wzrokiem, jak mogła ugiąć się i zmusić go do mówienia tego, czego tak bardzo wyjawić nie chciał? Bosman był jednak innego zdania: - Smoluszek po naszemu nie mówił, a śpiewał jak pierdolony skowronek! Dajta mi szmatę i wiadro wody...
- Osmar. - Corin ostro go upomniał, bo chociaż zgadzał się na takie środki zaradcze wobec innych, to Trip był mu przecież prawie jak syn, którego nigdy nie miał.
- Poczekaj, gnojku, jak Corin nie będzie patrzał!
- Osmar! Dość. Siadaj, Trip. - Corin westchnął, czując to, co często czuła Vera - że musi opiekować się zgrają dzieciaków. - Vera ma rację, w tej grze to nielegalne, ale jesteś piratem... więc możesz nie zwracać uwagi na zasady. - Mówił, zerkając na chłopaka, który ze wstydem opuścił głowę.
- Nie wiedziałam, że młody coś ukrywa. - Odezwała się Pogad ze swojego miejsca, wciąż rozłożona tak, że inni musieli ją omijać. Podkuliła nogi tylko na chwilę, wcześniej, gdy Corin wirował z Verą. - Teraz sama mam ochotę go przycisnąć.
- Trip powie nam coś innego o sobie... - Yett zastanowił się chwilę, chcąc zmienić temat tak szybko, jak to możliwe. - Jaka jest najdziwniejsza rzecz, którą widziałeś na statku, ale zataiłeś to przed innymi?
- To proste. - Trip otarł nos. - Kiedy jeszcze mieliśmy kozę... widziałem, jak ktoś się z nią zabawia.
Wyznanie Tripa podniosło kolejną falę śmiechu i oburzenia.
- Kto?! - Dopytywał Osmar. - Kto przeruchał moją Betty?! Ja z niej mleko piłem!
- Kto taki niewyżyty? - Dopytywała Pogad. - Nepal?
- To pewnie ktoś niepozorny! Jak Danzel!
- Nie powiem. - Trip uśmiechnął się niewinnie. - Teraz ja! Marda! Na ciebie wypadło!
Zabawa trwała w najlepsze i nim spostrzegli, deszcz ustał, a statek zbliżył się do Harlen.
-> Na Wyspę Harlen