[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

76
POST POSTACI
Kamira
Może i z bliska wydawał się mniej ludzki niż z daleka, choć, prawdę mówiąc, jego dłuższa obserwacja nawet z daleka dawała podobne rezultaty. – Obawiam się, że póki nie odda tego co zabrał, zniszczenie go zniszczy również to — Wyraziła tyle ile wiedziała o samej lampie. Dając wyraźnie do zrozumienia, że jest to właściwie jedyny powód, dla którego to coś w środku dalej sobie tam dycha i tańczy.

– Pomyśl. Wiem, że nie uda się tego zrobić szybko. — Była w tym temacie dosyć pogodzona, że szybko nie da się zrobić niczego. Chciała jednak mieć już za sobą tę niepewność. Potrzebowała zastąpić ją spokojem, chociaż niewielkim, bo nadzieją, że coś można zrobić właśnie tym była. Odebrała od niego lampę. Nie było szansy, by zrobił coś teraz i nie powinna mu ciążyć – Będę jej potrzebowała w Bastionie — Była speszona własnymi słowami i jego przeprosinami. – Nie musisz przepraszać, to nie twoja wina, powinnam ci powiedzieć, nie było kiedy. — Nieznaczne zrezygnowanie wypisało się na jej twarzy. Co jak co lecz Cassim zachowywał zbyt duże przywiązanie i uległość, w duchu wiedziała, że nie powinien. – Twoim leżem może stać się Bastion Cassimie. Bastion rządzony przez Ghoraka, ale tylko jeśli pani Venla odda mu mowę. W innej sytuacji nie będzie w stanie zająć tego co mu należne. Wtedy oboje będziemy wolni. Ja od obietnic i my oboje od pościgów. Nie trzeba będzie się chować. Nawet będziemy mogli zabrać twoje skarby, tam, gdzie zechcesz — Starała się zapewnić go o tym, że zależy jej, by każdy wypełnił swoje zobowiązania i należności. Jakie by one nie było. Jak ją pochwycił i położył w jej ręce pieniążek, zaczęła szybciej oddychać i przyglądać się monecie, była zagubiona jego słowami i nie wiedziała co powinna z nią w tej chwili zrobić – Wybacz, ale chyba nie rozumiem... — Była zbyt mała na bycie leżem. Nie była nawet miejscem. Kamira nigdy nie była dobra w tego typu przenośnie. – Ale wiem, że nie możesz wrócić z nami teraz do Bastionu. Rozpoznają cię, zacznie się okres wielkiej niepewności. Kharkhun postawi ludzi do broni, wielu zginie. Nie muszą ginąć. Nie tak jak gobliny, które spłonęły przez moją magię. Lecz jeśli przyjdziesz za jakiś czas i będziesz obserwował. Będziesz wiedział kiedy nadejść i pokazać Bastionowi kim naprawdę jesteś i jakie masz wobec nich zamiary. Że chodzi tutaj tylko o złego orka, który skrzywdził tak wielu. Lecz istotne jest zrobić to wtedy, gdy Ghorak odzyska mowę, nie wcześniej... Rozumiesz mnie?—
Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

77
POST BARDA
Cassim uchylił lekko usta. Z każdym słowem Kamiry jego oddech przyspieszał, a spojrzenie błądziło po jej twarzy. Ściągnięte brwi sugerowały, że jest równie zakłopotany, co ona.

- Nie musimy się chować. Nie musisz się bać, Wyzwolicieleko. - Obiecywał, a zdruzgotany jej poleceniami pozwolił, by jego kolana się ugięły. Padł przed nią, zaciskając palce na jej tunice, jakby trzymał się ostatniej deski nadziei. - Czy nie jestem dość potężny, by ci służyć? Nie boję się rozpoznania. Nie boję się orków. Nie pozwolę bać się tobie. - Obiecywał gorliwie. - Nie zostawiaj mnie, pani! Nie będę ciężarem. Jeśli chcesz, będę obserwował z dystansu. Nikt nie powiąże mnie z tobą. Nie zostawiaj mnie tutaj!

Po stu latach uwięzienia, Cassim ponownie miał zostać sam, tym razem pozbawiony nawet tej, której zaprzysiągł służyć. Opadł, siadając na piętach, lecz nie puścił jej ubrania.

Tymczasem z głównej sali dobiegły ich rozmowy.

- Zawaliło się. - Informował Ghorak Azela. - Tamtędy nie przejdziemy, o ile nie odbudujemy podłogi.

- Nie ma innego wyjścia? - Pytał elf, tonem tak gderliwym, jakby wciąż nie przeszła mu złość na Kamirę.

- Nie znam żadnego. Nasze zapasy i obóz zostały odcięte.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

78
POST POSTACI
Kamira
Słuchała jego błagań, ale czy to wszystko nie zostało już przez niego wypowiedziane wcześniej? Dokładnie w ten sam sposób? Nie rozumiał problemu, z jakim się mierzyli. Myślał zupełnie w innych kategoriach. Nie przerywała mu, dopiero jak skończył, zdecydowała się mu odpowiedzieć. – Nie zostawiam cię. Cassimie... Ludzie nie są smokami, myślą inaczej. Nie chodzi o potęgę. To trochę jak z moją magią... Uwielbiam ją i nigdy bym jej na nic nie zamieniła, lecz widzę, że czasem... Jej specyfika czyni mnie bezbronną. Często sprowadza się do zabij, lub zgiń. To zły wybór. To drobne przekleństwo, ale przyjmuje je jako część tego co kocham. Moje eksplozje, nie potrafiłabym "być" bez nich. — Zrobiła króciutką przerwę na złapanie oddechu. – Nikt cię nie zostawia. To plan, jaki musimy zrealizować, by być wolni. By być wolni bez wyboru "zabij lub zgiń" rozumiesz? Dużo zależy w nim od ciebie. Bardzo dużo, to gdzie będziesz, co zrobisz i kiedy. Nie zostaniesz sam, jeśli zechcesz, to ruszysz za nami i będziesz obserwował, to zależy od ciebie. — Nie wiedziała, czy te słowa mu wystarczą, ale Kamira nie miała prawdziwego daru przekonywania ani nie była zbyt dobra w wyjaśnianiu rzeczy. – Jeśli potrzebujesz zrozumieć ludzi i orków lepiej... Ja nie jestem najlepsza do tego. Venla jest w stanie wiele wyjaśnić — Wolała, by porozumiał się ze starszą czarodziejką po wiedzę, potrafiła przekazywać ją lepiej niż Kamira i to mogła przyznać tak po prostu, bez żadnej wątpliwości. – By zrozumieć dlaczego... Musisz zrozumieć... Dlaczego, dlaczego... Nie wiem, jak to wyjaśnić, to jest skomplikowane. Ona potrafi wyjaśnić... — Położyła ręce na jego rękach, które trzymały jej strój, zaczęła powoli, delikatnie ciągnąć za materiał sugerując, by go puścił. Gdy dotarły do nich odgłosy z korytarza, na jej twarzy wyrysowało się większe niż dotychczas zaniepokojenie – Powiedz nam jak oczyścić przejście. Postaram się pomóc, jak tylko będę mogła. — Poinstruowała go, bo jako jedyny znał tutejszy rozkład pomieszczeń oraz to, jak można bezpiecznie się z budowli wydostać. Również on, w teorii... Był tutaj najsilniejszym osobnikiem. Postarała się podnieść na róne nogi.
Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

79
POST BARDA
Mężczyzna nie wstawał, ale pozwolił, by Kamira odciągnęła od siebie jego dłonie. Puścił bez wahania, może nawet z nieco większym zapałem, niż powinien. Opuścił głowę, a świetliki zgasły. Kamirin znów znalazła się w mroku.

- Będę tuż za tobą, Wyzwolicielko. - Zgodził się, choć z jego tonu dało się wiele wywnioskować. Nie był szczęśliwy, nie wydawał się też chętny do tego, by rozmawiać z Venlą. Wcześniej deklarował chęć dyskusji na temat demona w butelce, ale gdy sprawy malowały się w innych barwach... - Przy sklepieniu jest szczelina. Prowadzi na zbocze góry. - Zdradził, nie podnosząc nawet wzroku. - Jeden korytarz jest zablokowany, drugi zawalony. Zbuduj kładkę lub przedzieraj się przez wnętrze ziemi. - Rzucił ogólnikowo.

- Kamirin! - To Azel znów krzyczał jej imię, chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Dość gżdżenia się po kątach! Wychodź, potrzebujemy cię!

W sali panował półmrok, ale zgromadzeni byli dobrze widoczni. Orkowie, magowie, elf i Shay, który trzymał się między orkami, nie do końća świadom tego, że miał być ofiarą, stali i czekali na jej przewodnictwo.

- Nie możemy się stąd wydostać. - Dodała Venla, głos lekko jej drżał, jakby nie była pewna, czy w ogóle powinna się odzywać. - Czy twój przyjaciel nie może nam pomóc?

- Tirmirg, Ghorak i Yzmir poszli sprawdzić korytarze na poziomie niżej, kapitanie. - Któryś z orków zaraportował Burgherowi.

- Nigdy nie wrócą. - Szepnął smok. Jego słowa były przeznaczone wyłącznie dla Kamirin.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

80
POST POSTACI
Kamira
Rozchwiana. Nie było lepszego słowa, by określić to, jak się czuła w tym emocjonalnym wirze, w którym każde słowo było złe, każda decyzja niewłaściwa i każde odczucie lub obietnica niespełniona. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wszyscy składali jej setki obietnic i żadna nie była wypełniona, żadna z tych, na których naprawdę jej zależało i tych, które mogły jakkolwiek pomóc. Czy była samolubna? Starała się nie być, przynajmniej do czasu aż nie spełni obietnic.

Nie miała bladego pojęcia, kto jak jej podziękuje, bo każda rzecz, którą robiła, nikogo nie zadowalała. Gdy tylko Azeliel ją wezwał, zacisnęła zęby. Gdy tylko nadarzyła się okazja, podniosła się i wyłoniła z kryjówki. Słuchała innych, ale dosyć szybko stało się jasne, że pozostali nie wiedzą, co zrobić i zwracają się o pomoc do Cassima. – Zapyta... — Chciała już odpowiedzieć Venli, ale wtedy usłyszała słowa jednego z orkowych wojowników, który informował o ruchach pozostałych orków. – ...jcie Cassima. — Dokończyła, odpowiadając starej magiczce. Szept smoka odbił się od jej uszu jak nieprzyjemna tortura. – Nie... — Powiedziała głośniej gdy tylko skończył szeptać. Szybko zerwała się do biegu w kierunku korytarza. Właściwie rozglądała się w poszukiwaniu zejścia na poziom niżej. – Tirmirg! Ghorak! Yzmir! Musicie wracać! Natychmiast! — Goniła po korytarzu, szukając zejścia niżej. Wołała orków którzy zeszli niżej. Jeśli wypatrzyła jakieś schody w dół albo jakiekolwiek inne zejście to natychmiast tam popędziła. Ghorak musiał przeżyć. W trakcie przeprowadziła dosyć krótką inkantację i wymachiwała ręką tak jak i kosturem, by nakreślić zaklęcie. Potrzebowała znowu swojej ciemnej osłony. Jeśli coś miało zjeść orków, to również musiała być gotowa na to, by nie zjadło i jej.
Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

81
POST BARDA
Kamira czuła ból dowodzenia. Miała przed sobą niewielką grupę - ledwie dwudziestkę orków i kilka jednostek. Każdy chciał czegoś innego, każdemu nie pasował wybory, jakie podejmowała. Ci, którzy musieli jej słuchać, byli nieliczni; bastion miał o wiele więcej frakcji, które miały swoje cele. Czy chciała rzucać Buliona na pożarcie watażków, gdy już wepchnie go na stołek władcy? Kharkun wziął na siebie duże brzemię, co tłumaczyłoby jego brutalność.

Mogło jednak okazać się, że wpychać na stołek władcy nie będzie kogo: Ghorak wraz z dwoma innymi poszli na zwiad do podziemi, przed którymi przestrzegał smok. Kamirin nie czekała - rzuciła się w pogoń, na ratunek! Nikt jej nie powstrzymywał. Biegła, jakby od tego zależało czyjeś życie! Jej drobne stopy ledwie dotykały kamieni, gdy spieszyła się na pomoc Ghorakowi. Drobna pierś unosiła się i opadała w szybkich falach, zaczynało brakować jej tchu. Co gorsza, nigdzie nie widziała zejścia!

Zejście znalazło ją. Gdy wbiegła na drewnianą część podłogi, wysuszone, przepróchniałe drewno załamało się pod jej ciężarem. Kamira straciła grunt pod nogami i z hukiem, boleśnie spadła, sama nie wiedziała, z jak wysoka! Lądowanie nie było zbyt bolesne, gdy na podłodze znajdował się miękki piasek i resztki drewna, Poza paroma obiciami i otarciami, nie stało się jej nic groźnego.

Lekki blask światła majaczył jej gdzieś nad głową. Korytarz, który roztaczał się przed nią, był całkowicie czarny, a jego kontury mogła wybadać tylko rękoma. Musiało minąć kilka długich sekund, nim dogonił ją smoczy ognik. Żarząca się kula dawała tylko poblask, zbyt słaby, by całkowicie odgonić ciemność. Po chwili przybrał badziej fizyczną formę ognistej rybki, która płynęła przez powietrze zupełnie jak jej wodny odpowiednik. Mały płomyk starał się ze wszystkich sił, by jego ciało płonęło jasno!

- Kamirin! - Nawoływania Venli były ciche, odległe, dochodzące gdzieś z góry, brzmiące jak echo starszej magini. Czarodziejka została sama w ciemności.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

82
POST POSTACI
Kamira
Ból dowodzenia wiązał się z tym, że tak naprawdę nikt nie był gotowy i nie chciał jej słuchać, mając swoich własnych przełożonych, cele i zadania. Również Smok miał własne podejście do wielu spraw i nie był gotowy do słuchania, dla niego liczyło się "jego" wyobrażenie ochrony i pomocy. Żadne inne. Zdobycie władzy przez Ghoraka było celem. To czy ją utrzyma, nie zależało od niej, należała mu się przez krew. Nie obiecywała, że zostanie władcą na zawsze, obiecywała, że pomoże mu odzyskać tron, nie więcej, nie mniej. Nawet jeśli przez ten czas odrobinę przywiązała się do Ghoraka, to nie czuła, że powinna wpływać na to jak rządzi.

Miała talent do wpadania w kłopoty, to należało jej przyznać, choć tym razem skończyło się na kilku nieprzyjemnych obiciach, które najpewniej odczuje jutro pod postacią sińców, to nie stało się jej nic poważnego. Mogłaby się z tego cieszyć gdyby nie była zupełnie zaskoczona i skołowana faktem, że podłoga się pod nią zarwała i ściągnęła na dół, tylko gdzie był ten dół, gdzie teraz przebywała? Nie miała pojęcia gdzie faktycznie była, ale odległy głos Venli sugerował, że raczej gdzieś głęboko. Czy tak głęboko mógł być Ghorak i reszta? Wątpiła w to.

Powoli dochodziła do siebie, choć jak spojrzała w górę, miała wrażenie, że chyba nie spadła jedno piętro w dół. Gdyby tak było słyszałaby Venlę znacznie dokładniej. Powoli się podnosiła a na ognika spoglądała z niechęcią i grymasem bólu. Trochę dramatyzowała z tym bólem. – W takim tempie nie wyjdziemy stąd za tydzień... — Przemarudziła cicho co na pewno "rybka" słyszała. Nie miała wielkiego planu, ale ciemność, w jakiej się znajdywała, była przerażająca. Mrok, którego nie dało się odgonić, zimna posadzka a przy tym i najpewniej chłodne ściany, od których ledwie odbijało się echo. – Gdzie? — Odezwała się cicho.

Wykonała kilkanaście gestów, sięgając rękami do podłogi, a później do głowy, okalając się w tym ruchu całą siebie. Rzuciła zaklęcie. Musiała rozświetlić to miejsce i znaleźć jak najszybciej orkowe zguby. Miała zamiar zmienić się w ognika. Gdy jako ogień będzie świeciła, będzie w stanie zobaczyć nieco więcej jeśli pozostanie przy ścianie i zacznie się wzdłuż niej kierować. Jako ognik, nie musiała już pilnować poprzedniego zaklęcia, które pewnie i tak się rozproszyło w chwili upadku.


Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

83
POST BARDA
Jej własny płomień był jaśniejszy od tego, który rzucał ognik Cassima. Rybka okrążyła parę razy jej nową formę, jakby zaskoczona, ale i zachwycona tym, że Kamirin może być do niej podobna! Ruszyła na przód, korytarzem, prowadząc czarodziejkę wgłąb twierdzy.

Unoszenie się nad ziemią było mądrym pomysłem - podłoga zasłana była resztkami, w paru miejscach zalana podziemnymi strumykami, napotkali również osuwiska, które trudno byłoby pokonać w ciemności, za to bardzo łatwo przelatując nad nimi. Przejścia w górę nie było, wydawało się wręcz, że korytarz opada. Venlę i pozostałych zostawili za sobą. Wkrótce ucichł głos czarodziejki, a ona i ognik stali się jedynymi źródłami światła.

Nim zobaczyła blask, usłyszała głosy. Rozmowy niosły się korytarzami, echo odbijało je i potęgowało, nie pozwalając zrozumieć słów. Nie były to niskie, orcze chrząkania, ale inne, o wiele delikatniejsze, choć wkrótce okazało się, że używany język nieprzyjemnie charczał, a stworzenia, które go używały, nie brzmiały na zadowolone. Musiały się kłócić, wnioskowała Kamira.

Wkrótce dostrzegła światło pochodni. Wyglądając zza rogu, dostrzec dwie istoty. Humanoidalne, wysokie i smukłe, sylwetkami przypominały elfy. Ich długie włosy były zupełnie białe, ale nie wydawali się staruszkami. Światło pochodni odbijało się od ich twarzy, choć te wydawały się zasnute cieniem. Obecność dwóch wędrowców w trzewiach świata byłaby do przełknięcia, gdyby nie wierzchowce tych dwóch elfów - ogromne pająki! Grube odwłoki kołysały się na ośmiu nogach, gdy jeźdźcy dyskutowali między sobą podniesionymi głosami w języku, którego Kamira nie rozumiała. Jeszcze nie zdążyli zauważyć dwóch zagubionych ogników. Byli zwróceni do nich plecami.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

84
POST POSTACI
Kamira
Nie do końca rozumiała, co robiła tutaj ta ognista rybka, miała co prawda swoje podejrzenia co do niej, to jednak nie była pewna czy jest to ledwie odrobina smoczej mocy, czy może coś więcej. Wygląd podłogi nie zachęcał do stąpania po niej. Zupełnie jakby nie byli już w strażnicy a w jaskiniowym leżu jakiejś istoty, która dopiero co skończyła kolacje i nawet nie posprzątała. Korytarz... Ścieżka, jaką się poruszała... Czy w ogóle można było to nazwać ścieżką? Nie przypominała jej tego co widziała na górze. Ani w Bastionie. Czy możliwe, że Strażnica miała aż tak dużą piwnicę czy może dwie jaskinie się na siebie nałożyły?

Echo, jakie do niej docierało, od razu ją zaniepokoiło. Nie rozpoznawała żadnego z głosów. Może to wina odległości i samego zniekształconego dźwięku? Pamiętała i brała pod uwagę, że mogło tutaj żyć coś jeszcze. Szkoda, że nikt nie wspomniał jej co. Ukradkiem liczyła, że to zniekształcone odgłosy wydawane przez orków, lecz im głośniej do niej docierały, tym coraz mniej miała w to wiary. Język, jakiego używali, nie przypominał ani tego używanego przez ludzi w Urk-Hun, ani tego naturalnie orkowego. Było to coś... Nieznanego.

W końcu okazała się nie być jedynym źródłem światła w tym miejscu. Było tutaj coś jeszcze. Pochodnia, tylko czy naprawdę była im potrzebna? Zakładając, że mieszkają tutaj i żyją w pełnych ciemnościach? Te istoty przypominały jej na pierwszy rzut oka Azelila, mówiły natomiast inaczej. Ruszały się inaczej. Czy mogli to być elfi wędrowcy? Możliwe, że tak. Kamira nie wiedziała, z jakich wierzchowców korzystały elfy... Ale zakładała, że skoro ludzie jeżdżą na jaszczurach, wielbłądach, koniach i słoniach to i elfy pewnie też. Mimo to nie wyobrażała sobie żadnej istoty z powierzchni, która wprowadziłaby konia pod ziemię i jeździła na nim po dnie świata... Czy gdziekolwiek ona teraz była. To nie byli wędrowcy. To byli tubylcy. Może i nie rozumiała jednego słowa, jakiego użyli, ale ton i wierzchowce mówił jasno, że nie byli na wycieczce krajoznawczej. Oni byli u siebie.

– Czy ktokolwiek wie, że oni tutaj żyją? — Zastanawiała się, wciąż obserwując dziwaczne pająki. Gdyby nie była ognikiem, to grymas na jej twarzy byłby nie do opisania. Rozejrzała się w górę i na boki. Chciała oszacować, jak wygląda to pomieszczenie, w którym się właśnie znajdowali. Linie ścian widziała, tylko gdzie prowadziły? Niezależnie od tego, miała zamiar skryć się za jakąś wystającą skałą albo ścianą, za rogiem. Nie chciała ich zainteresować. Na szczęście jako ogień, miała sporą przewagę, bo ani nie brzęczała noszonymi przedmiotami, ani nie wydzielała innych dźwięków, ponad te które zgrywały się z ich pochodniami. Sama nie chciała dać się zauważyć. Przynajmniej na razie. Potrzebowała się zorientować co właściwie zamierzają te dziwaczne istoty zrobić.
Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

85
POST BARDA
Kamira dostrzegła, że jama, w której byli, miała sklepienie wyższe niż korytarze, którymi tu zmierzała. Ściany tuneli tworzyła lita skała, niewzmacniana tak, jak wcześniejsze tunele orków. Powietrze było ciężkie i chłodne, wilgoć czuło się w kościach - co nie doskwierało Kamirze, która kości w obecnej formie nie miała.

I choć jej forma Ognika była dla niej całkiem naturalna, to szybko wykorzystywała energię, która pozostała po zaklęciach zaklinania strzał i wybuchach. Jak długo mogła tak wytrzymać? Rybka, która krążyła wokół jej płomienia jak zagubiona ćma, nie mogła poprawić jej sytuacji.

Im dłużej przyglądała się nieznajomym, tym więcej wiedziała. Mężczyzna i kobieta, ona nieco wyższa, ale smuklejsza, on ze zdecydowanie bardziej rozbudowaną klatką piersiową i mięśniami ramion. Twarze obojgu nie były spowite cieniem, jak się wcześniej wydawało, a raczej ich skóra miała odcień tak ponury, że aż prawie czarny. Białe włosy nieprzyjemnie kontrastowały z karnacją. Żadne z nich nie było szczególnie piękne, jak często zdarzało się z elfami powierzchni. Tylko długie uszy i sylwetki nawiązywały do ich prawdopobnych kuzynów. Przyświecali sobie pochodnią, szukali czegoś na posadzce.

Kamira nie była w stanie zrozumieć, o co poszło, ale kłótnia przyjmowała na ferworze. W końcu para zsiadła ze swoich pajęczych wierzchowców, a po kilku kolejnych chrapliwych słowach, kilku wyrzuceniach ramion w górę i wytykaniach palcami, kobieta w końcu nie wytrzymała i zdzieliła mężczyznę w twarz. Mogłoby się wydawać, że zaczną się szarpać, ale elf warknął coś, co w jego języku mogło tylko oznaczać "stój"! Złapał partnerkę za ramię i wskazał jej blask ognia, który przeświecał zza kamienia.

- Chodź do mnie. - Odezwał się mężczyzna, zrozumiale, choć z akcentem tak dziwacznym i ciężkim, jakby nie używał wspólnego na co dzień. - Nie bój się. - Zachęcał wyuczonymi formułkami.

Zza pasa wyciągnął krótki, srebrzysty miecz. Kobieta również sięgnęła pod szatę, ale ze swojej pozycji Kamira nie widziała, co miała wyciągnąć.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

86
POST POSTACI
Kamira
Ich zachowanie musiało ją w końcu zaniepokoić. Z początku szarpanina, do jakiej między nimi doszło, wydawała się zabawna, szybko jednak przestała gdy zaczęli wskazywać w stronę, skąd docierała delikatna świetlista poświata. Czyli miejsca, w którym skryła się wraz z ognistą rybką.

Jego głos nagle przybrał zrozumiałe dla niej słowa. Osłupiło ją to straszliwie, nie znała tego akcentu. Był nawet inny niż ten gobliński. Dlaczego akurat zdecydował się na wspólny? Czyżby wiedział? Czyżby jakoś to wyczuwał? Nie miała pojęcia i nie chciała się przekonywać, zwłaszcza że kolejny gest, wyciągnięcie miecza wyraźnie wskazywał jej na ruchy obronne albo złe zamiary. Co sięgnęła druga z istot, nie potrafiła stwierdzić. Nie musiała, bo w tej chwili zdecydowała, że to czas wybywać zza tego kamienia. Zwiedzanie podziemi było niezwykle interesujące, ale chyba tyle kontaktu z mieszkańcami jaskiń jej wystarczy. Dziwaczne to były elfy, a nie chciała skończyć jako pożywka dla ogromnego pająka. Czym prędzej więc zdecydowała się na zwrot w kierunku, z którego przyfrunęła i pofrunięcie w tamtą stronę. Czym prędzej ruszyła, trzymała się sufitu. Miała zamiar jak najszybciej wrócić do pomieszczenia i korytarza, z którego zaczęła tę wycieczkę. Właśnie dlatego trzymała się sufitu. Chciała jak najszybciej móc wzlecieć w górę i wydostać się z tego miejsca. Choćby na jedno z pięter Strażnicy, bo obecnie, była chyba pod nią.

Jak długo mogła trzymać tę formę? Ciężko powiedzieć, ale obecna sytuacja nie pozwalała jej na marudzenie albo staranne wybieranie tego co może zrobić. Ruchy miała tutaj dość ograniczone, więc jak tylko mogła przyśpieszyć swoje ruchy, to właśnie tak zrobiła.
Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

87
POST BARDA
Kamira wybrała odpowiednie wyjście - ucieczkę! Kiedy tylko wyfrunęła zza kamienia, koło płomienia świsnął kamień, wystrzelony z procy, którą wyciągnęła kobieta. Choć taki pocisk nie mógł nic zrobić Ognikowi, Kamirze mógłby nabić sporego guza.

Sufit był odpowiednią powierzchnią, której mogła się trzymać. Za sobą słyszała nawoływania i tupot szesnastu nóg, kamienie świstały jej obok języków płomienia, a droga pozostawała ciemna i nieznana! Kolejna szczelina, którą uznała za drogę w górę, okazywała się ślepym zaułkiem, kolejna wyrwa była niczym innym, jak po prostu wyrwą, żadną drogą, która mogłaby zaprowadzić ją ku wolności! Problemem była też jej forma - świeciła jasno, była łatwym celem w ciemności. Elfy nie odpuszczały, goniąc ją na swych pajęczych wierzchowcach!

W końcu znalazła miejsce, gdzie mogła wzlecieć. Wysoko, wysoko ku górze, tak jak tylko mogła. Przejście wydawało się szybem - może kiedyś coś tam było? Schody, winda, a może wentylacja dla dolnych poziomów? To miało pozostać bez odpowiedzi.

Kiedy wzleciała dość, jej energia magiczna uznała, że należy przerwać zaklęcie. Upadła ciężko na deski i właściwie mogła ucieszyć się z faktu, że wylądowała na czymś, co wyglądało na zrobione przez człowieka lub orka! Kolejny tunel jawił się czernią, pościg na razie zgubiła - ale wciąż nie wiedziała, gdzie się znajduje. Pod rękoma wyczuła szyny - sugerowały pozostałości po kopalni. Ghoraka i pozostałych wciąż nie było w zasięgu wzroku ani słuchu.
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

88
POST POSTACI
Kamira
Magia bywała ulotna i w tej chwili postanowiła ją zawieść. Starała się uzyskać z niej nieco więcej, ale bez skutku, runęła na coś, co nie było poziomem, z którego wzlatywała, lecz nie było też miejscem, do którego chciała trafić. Pościg, który prawdopodobnie dalej za nią gonił, a przynajmniej tak sądziła, na pewno usłyszy jej wołania jeżeli zdecyduje się na takowe. Nie mogła więc za bardzo nikogo wezwać, nawet jeżeli by chciała. Kto wie, ile z tych bestii krążyło na dole albo jak blisko były?

Jak tylko wylądowała, to zacisnęła zęby i przesunęła się do środka tego dziwnego tunelu. Był ciemny i nie widziała tam niemalże nic, ale lepiej schować się w mroku, jakby zaraz te bestie miały wyskoczyć z dołu za nią. Po kilku chwilach cofnęła się dalej w stronę ściany. Zaraz potem skupiła się na słuchaniu otoczenia. Próbowała uspokoić oddech i odrobinkę odsapnąć. A jeżeli rybka dalej za nią latała, to pokazała jej swoją torbę, do której najlepiej by się schowała. Jeżeli jej towarzyszem miała być ciemność, to lepiej by przez następne kilka chwil nic jej nie zakłócało. W międzyczasie sięgnęła po lampę.

Na szczęście, wciąż miała łuk i zaklęte strzały. Mogła rozsadzić te tunele i zupełnie je zawalić, ale by to zrobić, musiała najpierw znaleźć się na górze i znaleźć orków, których zdecydowała się szukać. Czy to, że smok stwierdził, że nie wrócą, zwiastowało, że te istoty zajmują wszystkie poziomy? Czy może to, że potrafią dostać się nawet na powierzchnię Strażnicy, lecz boją się parteru? Mogła jedynie zgadywać. Wzięła lampę, objęła ją i kontynuowała swoje wyciszenie. Może i nie miała zamiaru współpracować z demonem na dobre, to jednak on mógł wiedzieć więcej na temat tych istot i lepiej dla ich obojga by nie wpadli w ich sidła. – Wiesz, co to było? Lepiej by nas nie złapało — Potrzebowała chwili, by się z nim porozumieć, ale również potrzebowała chwili, by ocenić, jak dużo energii jej zostało. No i miała jeszcze ten pierścień orczycy. Chyba czas na niego popatrzeć i sprawdzić jak reaguje z magiczną energią.

Spoiler:
Spoiler:

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

89
POST BARDA
Kamira nie była już wielkim, świecącym punktem w ciemności, ale wciąż towarzyszyła jej ognista rybka. Choć nie tak jasna, wciąż przyciągała wzrok stworzeń, które mieszkały w tunelu. Gdzieś z prawej strony Kamira usłyszała syk węża, lecz nie potrafiła go zlokalizować. Gad bardziej był zainteresowany ognikiem niż nią, choć odpuścił, gdy rybka dała nura do torby. Jej płomień zgasł.

Deski pod jej nogami były nieco bardziej stabilne niż te, przez które spadła na niższe poziomy. Dawały stabilne podłoże i czarodziejka mogła chwilę odsapnąć. W pewnym momencie poczuła, że zaczyna się dusić - czy to przez stres jej klatka piersiowa zatrzymała się na zbyt długi moment, porzucając rytm wdech-wydech?! Z wysiłkiem zaczerpnęła kolejny oddech. Czy to zdenerwowanie i przejęcie sytuacją wpływało na jej ciało?

Nie było jej łatwo uspokoić się na tyle, by lampa odpowiedziała. Nasłuchiwała pajęczych kroków, rozmów, wypatrywała ognia w ciemności. Przez korytarze niosły się odległe dźwięki, wibracje tak zniekształcone, że odbierane jako dudnienie. Ziemia nie była zbyt dobrym nośnikiem głosu.

- Gdybym mógł patrzeć twoimi oczami, może mógłbym ich rozpoznać. - Zamarudził demon na dzień dobry. - W tej lampie jest zbyt ciemno! Lepiej szybko wychodź na powierzchnię! Nie mogę tu zostać! Tutaj nikt mnie nie znajdzie i nie wyzwoli! A ty jesteś za słaba, żeby mi pomóc!

Jeśli demon coś wiedział, nie chciał współpracować.

W pewnym momencie Kamira wyłapała dźwięk osuwających się kamieni, które obijały się o kamienne ściany i rozbijały o dno. Czy to pogoń, czy przypadek?
Obrazek

[Wielkie wydmy] Północna Strażnica

90
POST POSTACI
Kamira
Siedziała w ciemności, choć na stabilnym podłożu. Nie miała pojęcia, dlaczego było jej trudniej łapać kolejne oddechy. Czy to magia, czy schowanie ognika do torby? Może było coś w powietrzu? Nie potrafiła teraz stwierdzić, ale na pewno ciśnienie podskoczyło jej znacząco od kiedy znalazła się w tym miejscu, a na pewno było już wystarczająco wysokie na górze. Teraz było tylko gorzej, bo również wyzbyła się magicznej energii, czy to ta wewnętrzna realizacja, że nie jest w stanie zdziałać zbyt dużo i nie widzi tutaj zupełnie nic?

Nie wiedziała, co zrobić, ale gdy tylko zdała sobie sprawę, że rozmowa z bestią z lampy jest bezcelowa, jak zawsze zresztą to odsunęła się bardziej w głąb tunelu. Gdy jednak usłyszała dźwięk to zamarła na chwilę, skupiając się na nim całkowicie. Musiała skupić się na słuchu, tylko na słuchu, nie mogła liczyć na żadne światło, ognik zbyt rzucał się w oczy i zwracał zbyt dużą uwagę. Wsłuchała się ponownie. Opadające skały mogły sugerować kilka rzeczy. To, że ktoś wspina się po nich albo schodzi na dół. Tylko czy one spadły z góry, czy pod nią? Nie wierzyła w takie przypadki. Sięgnęła za łuk, o ile jeszcze po upadkach do czegoś się nadawał i wycelowała go wraz ze strzałą w kierunku, z którego przyszła. Znała orków na tyle, wiedziała, że stawiają cięższe kroki. Azela nawet by nie usłyszała gdyby się do niej zakradał, więc o tyle się cieszyła, że jeśli to on, to nawet go nie usłyszy i ją zaskoczy. Jeśli to będą te dziwne istoty, to na pewno będzie słyszała pajęcze odnóża i lekkie kroki, w końcu przypominali elfy, prawda? Zresztą... Jeśli będą to pozostali, to będą wołać, prawda? Póki co nikt nie wołał, dlatego pozostała sceptyczna i stąd miała zamiar się bronić. Chciała się podeprzeć odrobinę o ścianę i wycelować jak tylko coś usłyszy. Czy wystrzeli? Kto wie, czy znowu coś nie zacznie jej dusić.
Spoiler:
Spoiler:

Wróć do „Wschodnia baronia”