POST BARDA
Nikt nie zwracał uwagi na wątpliwości Kamirin. Czarodziejka była ledwie tłem, ledwie przedmiotem, który mógł okazać się użyteczny w ten, czy inny sposób. Burgher ją obserwował, widział, jak podchodzi do Buliona, jak mówi do niego. Widział, jak ork kiwa głową, przystając na jej propozycje. Nie zrobił jednak nic, by ich powstrzymać. Ghorak mógł jedynie skinąć łbem i mruknąć, zgadzając się na jej propozycję. Jego spojrzenie wyrażało zakłopotanie, zdenerwowanie. Najwyraźniej jemu również nie podobał się plan, z którym wyszedł Burgher, ale dłoń, która spoczeła na moment na ramieniu Kamiry, miała prosić ją, by nie postępowała pochopnie. Poinstruowani strażnicy zaczęli układać na podłodze swoje strzały i bełty, po czym zajęli się rozkładaniem na nowo obozu. Ten tutaj różnił się od poprzedniego, tego w piaskowych ruinach. Mieli dostęp do wody, do światła, a roślinność dawała przyjemniejszą atmosferę. Również temperatura zdawała się być niższa. Mogli tu zostać na dłużej.
Venla westchnęła głęboko, gdy przytrzymywała bezbronnego, nieprzytomnego chłopca. Dopiero po chwili pozwoliła jemu ciału opaśc, oparła go o fontannę.
- Musiałam... - Zaczęła się tłumaczyć, ale w słowo wszedł jej Azel:
- Spokojnie, to tylko przynęta! - Sarknął, wychodząc przed tłum orków, do czarodziejek. Z rękoma splecionymi za plecami był tak arogancki, jak zwykle. - Wasza w tym głowa, żeby smok nie zdołał go dorwać. Dzieciak cieszył się, że zobaczy pustynię, to teraz niech przynajmniej się na coś przyda. - Poklepał Shaya po ciemnych loczkach z prześmiewczą troską.
Cassim usadowił się na jakimś kamieniu, z dala od orków. Nikt nie wiedział, dlaczego ciągle im towarzyszy, ale nikomu też nie przeszkadzał. Jego spojrzenie utkwiło w Shayu. Jeśli rzeczywiście miał być smokiem, czy nie była to ofiara dla niego? Czy mięso dziecka nie było lepsze od skorpionów i węży? Kamirze wydawało się, że mężczyzna oblizał wargi.