POST POSTACI
Vera Umberto
Wyciągnęła wisiorek ze szkatułki i obróciła go w dłoni, sprawdzając, czy na pewno jest prawdziwy, czy czuje jego temperaturę, ciężar. Zaczynała wątpić w to, co działo się naprawdę. Nie było z nią dobrze. Jeśli Sovran tego nie zrobił, jeśli on jej tego nie pokazał, to dlaczego to widziała? Ul chciał jej coś w ten sposób przekazać? Ale co? To nie było możliwe, nazywał Corina błogosławionym pośród mężczyzn, nie nastawiałby Very przeciwko niemu. Vera Umberto
Uniosła wzrok na oficera, orientując się w końcu, jak absurdalne musi wydawać się jej zachowanie z jego punktu widzenia. Zamarła na moment, wciąż lekko nieobecna, ale już nie tak bardzo, jak jeszcze minutę temu.
- Czy miałam go wcześniej? - spytała. - Widziałeś go u mnie wcześniej, zanim przyszłam z nim wtedy do dziobowej?
Westchnęła i opuściła dłoń, razem z kościaną rybką, którą w niej trzymała. Oparła się drugą ręką o biurko i zamknęła oczy na moment. Zaczynała wpadać w spiralę paniki, nie mogła tego robić. To nigdy nie kończyło się dobrze.
- Co jeśli Sovran naprawdę nic nie zrobił? Nie skażę go na śmierć za niewinność.
Jej głos był słaby. Przetarła twarz dłonią i poprawiła krótkie kosmyki, by te wróciły za ucho. Byłoby łatwiej, gdyby faktycznie któreś z jej przypuszczeń było jasne i oczywiste. Musiałaby jakoś sobie z tym poradzić, podjąć takie czy inne decyzje, ale przynajmniej wiedziałaby, co się dzieje. Teraz nie wiedziała nic.
- Co jeśli to ze mną jest coś nie tak? Mam... wizje. Inne. Miałam kilka. Nie powinnam ich mieć. Przez całe życie takie rzeczy trzymały się ode mnie z daleka - wrzuciła rybkę z powrotem do szkatułki i zatrzasnęła szufladę. - Ta była inna. Byłam przekonana, że to Sovran, ale teraz już nie wiem sama. Niczego nie rozumiem.
Uniosła wzrok na Yetta i zawahała się przez chwilę.
- Muszę z nim porozmawiać - zadecydowała w końcu, nie próbując nawet ukryć niechęci w głosie.