POST POSTACI
Vera Umberto
- Mhm... podziwiam twój optymizm - odparła na słowa Corina. - To wciąż mniej niż połowa tego, na co liczyłam. Vera Umberto
Mimo to, przekonanie oficera było miłą odmianą od jej nieuchronnie pikujących w kierunku rezygnacji myśli. Postanowiła skupić się na tym podejściu, nawet jeśli nie należało ono do niej. Może faktycznie ktoś jeszcze zmieni zdanie przez noc. Może zostanie przekonany przez swoją załogę. Może obawa o własną dupę stanie się silniejsza, niż niechęć do działania, którego konsekwencją nie była skrzynia złota. Szkoda tylko, że wciąż nie znalazła nikogo chętnego na Mżawkę. Szkoda było, żeby taki statek zmarnował się gdzieś na płyciźnie Harlen, tak jak skończyła Fretka. W ostateczności mogli zabrać jednostkę Speke'a na Archipelag i tam ją sprzedać.
- Wąż morski - powtórzyła po Echo. Nie umknęło jej uwadze to, że kobieta oparła głowę o ramię Corina. Ewidentnie cieszył się powodzeniem wśród żeńskiej części załogi. Ciekawe, że Vera nie zauważyła tego przedtem. - Czy to nie jest po prostu przerośnięta murena?
Wcześniej trochę zdyskredytowała zasługi Pocałunku Krinn, gdy usłyszała o tym wężu po raz pierwszy. Może niesłusznie. Kto wie, czy wąż nie miał trzydziestu metrów długości i nie owinął się wokół kadłuba statku, miażdżąc go i wciągając pod wodę. To by wyjaśniało jego stan.
- W porządku. Sama też chętnie zobaczę, co takiego złapali. Nawet jeśli zarówno Brun, jak i Herring to wredne chuje, z którymi nie ma o czym rozmawiać - dodała cicho, ale nie kryjąc się szczególnie ze swoją opinią. - Chociaż już proponowali mi, że mogę go poujeżdżać, gdybym się za tym bardzo stęskniła. Grunt to bycie znaną z dobrych powodów, co? Powinnam podziękować temu od pieśni, jak mu tam było? Temu z Białego Kruka.
Uśmiechnęła się krzywo i napiła się, unosząc głowę, gdy usłyszała zawołania Ignhysa. Cokolwiek stary elf chciał powiedzieć, jego syn z pewnością nie chciał tego słuchać, wychodząc - może słusznie - z założenia, że zaraz się skompromituje. Dobrze, że tym razem przynajmniej miał na sobie spodnie. Wciąż trudno było jej uwierzyć Gregorowi, że mag może się realnie przydawać na statku.
- Leobarius mówił, że wezmą go ze sobą, kiedy ruszymy na Kompanię. Podobno nie jest wcale taki... bezużyteczny, jak mógłby się wydawać na pierwszy rzut oka. Mówią, że uratował Białego Kruka przed sztormem i ochronił Harlen przed... nie wiem, wielką falą? Nie dopytywałam dokładnie.
Jej spojrzenie mimowolnie przeniosło się na Ilithara i na nim zawisło na dłużej. Aparycja półelfa była miła dla oka.
- To jego syn, ten który ściąga go z podestu - poinformowała towarzyszy. - ...jakkolwiek może być ciężko w to uwierzyć każdemu, kto ma oczy.