POST POSTACI
Vera Umberto
Odkorkowała swoją butelkę i uniosła ją do ust, zbyt niecierpliwa, by zadowolić się wspomnieniem smaku grogu z karczmy.Vera Umberto
- Może i jestem - wzruszyła ramionami.
Najłatwiejszy wcale nie znaczyło tego samego, co najlepszy. Ale może to i lepiej, oboje mieli swoje terytoria i nie wchodzili sobie w paradę, spotykając się tylko sporadycznie na Harlen, które nie należało do nikogo. Nie mówiła nic więcej, obserwując tylko wiosła zanurzające się raz po raz w gładkiej powierzchni wody wokół wyspy. Oderwała sobie kawałek chleba i zjadła go leniwie, korzystając z faktu, że to nie ona musi się umęczyć z dopłynięciem we właściwe miejsce. To też była miła odmiana: w miarę świeże i smaczne pieczywo, zamiast mokrego zakalca. Trip może i umiał gotować, ale z chlebem nie radził sobie najlepiej.
Rozglądała się, wchodząc na pokład Fretki. Niewiele była w stanie zobaczyć nocą, gdy jedyne źródła światła stanowiły pozapalane gdzieniegdzie lampy, z których większość i tak była wykorzystywana przez plączących się po statku ludzi Erinela. Początkowo, korzystając z faktu, że nikt nie był zainteresowany jej obecnością tutaj, przeszła się po deskach pokładu, próbując wypatrzeć w tym półmroku chociaż ogólny stan, w jakim obecnie znajdował się statek. Zajrzała przez otwarte drzwi, jeśli gdzieś jakieś znalazła, przyjrzała się masztowi. Dopiero gdy marynarze poinformowali Erinela o swoim znalezisku, wróciła do niego, z zaciekawieniem zaglądając mu przez ramię.
Srebrne figurki, które ujrzała w skrzyniach, zbyt mocno kojarzyły się jej z Karlgardem i nieudanymi poszukiwaniami w tym nieszczęsnym mieście. Tam też ktoś o nich wspominał, choć nie miała okazji zobaczenia takiej na żywo. Sądziła tylko, że tamte miały być złote. Wystarczyło jednak, by wzięła jedną do ręki i przyjrzała się przymocowanej do niej karteczce, by dotarło do niej, że podobieństwo nie było wyłącznie zbiegiem okoliczności.
- Jasna dupa - wyrwało się jej, gdy przesuwała palcem po nazwisku znienawidzonego admirała.
Uniosła rozgorączkowane nagle spojrzenie na profil elfa. Czy to wszystko było ukartowane? Od początku wiedział, że Levant ma z tym coś wspólnego i dlatego zaproponował współpracę właśnie jej, domyślając się, że nie odmówi? Z drugiej strony, skąd miałby wiedzieć, że Umberto od lat ściga tego chuja po całym świecie? Ona się tym z nim nie dzieliła, ale to nie była żadna tajemnica, więc mógł usłyszeć to wszędzie. Jednocześnie widziała, że dopiero teraz znaleźli te skrzynie i o ile nie była to szopka, zorganizowana z okazji jej przybycia na Fretkę, to Erinel również widział je po raz pierwszy.
Wyminęła go i przyklęknęła przy skrzyni, bezceremonialnie wyciągając z niej figurkę po figurce i sprawdzając napis na każdej z przymocowanych do nich karteczek. Certyfikaty pierdolonej autentyczności. Ile z nich podpisanych było przez Levanta? Pojedyncze? Wszystkie? Stan lekkiego upojenia, w jaki wprowadziła się przez ostatnie... dwie godziny? Nie sprzyjał spokojnemu i rozsądnemu podejściu do tematu. Uniosła wzrok na czerwonowłosego.
- Muszę zobaczyć ten dziennik. Teraz. Gdzie go masz?