[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

16
POST BARDA
Po atmosferze sprzed dwóch dni nie było śladu. Dwadzieścia jeden dusz odeszło i nie pozostało nic, jak tylko pogodzić się ze stratą, wypic ich zdrowie i odreagować żałobę. Pisanie pieśni o wdziękach kapitan i jej oficera było jednym sposobem na rozluźnienie się. W ogólnym rozrachunku lepiej wyszedł Corin, choć legendy o wężu morskim mogą przynieść rozczarowanie jego przyszłym partnerkom.

Grajek skłonił się teatralnie przed panią kapitan.

- Na Białym Kruku wszyscy jesteśmy szybcy, kapitanie! To w końcu najszybszy statek na tych wodach, hej! - Marynarze z rzeczonej łajby przytaknęli bardowi. - W imieniu kapitana Leobariusa i mnie, Mikka z Karlgardu, zapraszam cię na Białego Kruka, sama się przekonasz!

Kapitan Gregor Leobarius był nikim istotnym, zresztą, Vera wiedziała również, że jego Biały Kruk jest przeciętnym brygiem. Należało jednak docenić uprzejmość od Mikka, który był jeszcze większym nikim, choć ta skierowana była do niej tylko po to, by wykorzystać okazję i jeszcze bardziej podbudować sprośną legendę Umberto.

Erinelowi udzielił się wesoły nastrój. Zabita potworzyca, piosenka, alkohol - czemu miałby być smutny!

- Żeby tylko plecy! - Zaśmiał się. - Swoją drogą, pan Yett ma całkiem dobre opinie, zastanawiałem się, czy ci go nie podebrać. - Drażnił się, choć z pewnością nie wiedział, że nie było oferty, która skusiłaby Corina do zmiany załogi. - I nie mówię o opiniach na temat węży. - Dodał, nie chcąc podsuwać Parii kosmatych myśli. Z drugiej strony, społeczeństwo piratów było otwarte na różne dziwności i wynaturzenia. Przy tak małej liczbie kobiet dochodziło do incydentów.

Erinel westchnął i znów wsparł się na blacie, a jego spojrzenie powędrowało do syreny. Jakiś młody majtek próbował wyrwać jej zęba, ale na straży truchła stanął Silas, czując się już właścicielem trupa. W drugiej części tawerny mężczyźni na nowo śpiewali piosenkę o Verze, najwyraźniej chcąc nauczyć się jej na pamięć. Wśród małego tłumku był Osmar.

- Będę rekrutował każdego, kto się nawinie. Też kobiety, jeśli będzie trzeba. Kilka załóg nie wróciło z morza. - Dodał nieco ciszej, jakby ta informacja nie była dla uszu każdego. Nachylił się do Very. - Zbieram ludzi, bo znaleźliśmy opuszczony slup. Fretka, pamiętasz ją? Pływał na niej ten niedorobiony krasnolud, Steffen Rachmistrz. Ani śladu załogi na pokładzie, ani śladu walki.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

17
POST POSTACI
Vera Umberto
- Powodzenia - Vera parsknęła śmiechem. Nie wiedziała, co musiałoby się wydarzyć, żeby Corin opuścił Siódmą Siostrę. Byli razem od początku i będą razem do końca. Była tego pewna. Zresztą nie brała zaczepek Erinela na poważnie. Podbieranie ludzi z czyjejś załogi było bardziej niż niemile widziane i nawet on by się do tego nie posunął.
Nawet kobiety, jeśli będzie trzeba? Umberto uniosła brwi, ale nie skomentowała, nie czując potrzeby bronienia teraz zasług osobników własnej płci. Nastawienie elfa było tak typowe, że aż bolało. Baby na pokładzie przynoszą pecha, prawda? Trudno. To był jego problem. Za to słysząc o opuszczonym statku, Vera nachyliła się ku niemu z zainteresowaniem. Erinel nie musiał się martwić tym, że kapitan Siódmej Siostry podbierze znalezioną przez niego zdobycz; kobieta kochała ten żaglowiec jak własne dziecko i nie czuła potrzeby powiększania rodziny. Mogła współpracować z innymi, gdy wymagały tego okoliczności, tymczasowo łącząc się w małe floty, ale opuszczony slup jej nie interesował. Zresztą na co jej było takie maleństwo? Chyba, że na sprzedaż. Złoto zawsze się przydawało. Osuszyła kubek do dna. Bogowie, jak tego potrzebowałam.
- Gdybyś powiedział mi to jeszcze tydzień temu, uznałabym, że to dziwne i nietypowe - mruknęła, unosząc wzrok i rozglądając się za kimś, kto mógłby jej go uzupełnić. Gdzie była jakaś dziewka karczemna? - Teraz mam dość oczywiste i dobrze wpasowujące się w to przypuszczenia. Siódma Siostra mogła skończyć tak samo.
Ruchem głowy wskazała syrenę, dostrzegając przy okazji młodzika, który usiłował zdobyć syreni ząb, zapewne do jakiejś swojej kolekcji trofeów, by móc chwalić się osiągnięciami, które nie należały do niego.
- Hej, ty! - zawołała go ochryple. - Ta jest dla Silasa, mówiłam niewyraźnie? Na Siostrze mamy egzemplarze bardziej pokiereszowane, chcesz to przyjdź jutro po części.
Licząc na to, że ktoś wcześniej czy później zainteresuje się jej pustym kubkiem, wsparła głowę na łokciu i ponownie skupiła się na twarzy swojego rozmówcy. Trzeba było przyznać, że był niebrzydki. Mało pokiereszowany, jak na pirata, a przynajmniej w miejscach, które było widać. To mogło świadczyć o tym, że faktycznie coś potrafił... albo że po prostu nigdy nie trafił w swoim życiu na nic naprawdę niebezpiecznego. Ona sama miała paskudną bliznę, przypominającą jej o tym, że nie była nieśmiertelna. Nadal nie wiedziała, jakim cudem wtedy przeżyła.
- Po co ci Fretka? I gdzie ją znalazłeś?
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

18
POST BARDA
- Może się założymy? Co mi dasz, jeśli przekonam pana Yetta do dołączenia do mnie? - Zaśmiał się, rzucając niedorzeczną propozycję, lecz chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że najpewniej przegra, jeśli zgodzą się na zakład. -Daj mi tydzień, a będzie dowodził moją Fretką, ha!

Elf uniósł kubek, by wypić w toaście za samego siebie i swoje świetne pomysły. Najwyraźniej nie dopuszczał do siebie myśli, że może przegrać. Roześmiał się, gdy alkohol rozluźnił go całkowicie.

- Hej, hej! Śliczna! Tutaj! - Zamachał do karczemnej dziewki, wskazując na kubek pani kapitan. Wdzięcznie poruszając się między stolikami i znosząc podszczypywanie i poklepywanie, dziewczyna z dzbankiem w rękach znalazła drogę do Very, by uzupełnić jej napój, dolała również drugiemu kapitanowi. Erinel wyłuskał z kieszeni srebrną monetę i rzucił karczmiarce w ramach napiwku.

W tym samym czasie Vera okrzyczała młodzika. Nie tylko jego uszy podchwyciły słowa o zaproszeniu na statek. Z pewnością kolejnego dnia będą odbywać się wycieczki na Siostrę.

Kiedy uporał się z potrzebami przyjaciółki, mógł wrócić do rozprawiania o syrenach.

- Naprawdę są takie zajadłe? Mam na myśli, wyglądają groźnie, ale póki nie skoczysz do wody... ej, mówiłaś, że skakali. A gdyby zatkać uszy? - W głowie Erinela zapewne kluł się plan wybicia potworzyc w pień. Męska i kapitańska duma kazały mu pozbyć się zarożenia i zapisać się na zawsze w annałach historii. Zmarszczywszy ciemne brwi, Erinel skubnął zębami własną wargę. - Fretka dryfowała w stronę wyspy, na południe stąd, ale z daleka było widać, że coś było nie tak. Jak mówiłem, ani ducha na pokładzie. Statek widmo. Nikt nie ma prawa rościć sobie do niej praw. Jest moja!
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

19
POST POSTACI
Vera Umberto
- Nie zakładam się o swoich ludzi - Vera parsknęła śmiechem. - Ale jeśli naprawdę go pragniesz u siebie, idź i rzuć mu swoją ofertę. Nawet nie będę ci przeszkadzać, popatrzę tylko z oddali.
Płacący za nią elf robiłby na Umberto znacznie większe wrażenie, gdyby ona nie musiała zapłacić dziś za całą swoją załogę. Co nie zmieniało faktu, że było to całkiem uprzejme z jego strony.
- Musiałeś za mną strasznie tęsknić, Erinel - skomentowała tę hojność, odgarniając włosy na jedno ramię. Napiła się znów, dochodząc do wniosku, że chyba rozsądnie byłoby zwolnić tempo. Chciała miło spędzić tę noc, nie zezgonować po dwóch godzinach i nie pamiętać reszty.
Czy zatykanie uszu mogłoby pomóc? Ciężko stwierdzić. Verze nie przyszło do głowy, by to sprawdzać, bo miała wrażenie, że to bliskość syren wywoływała u mężczyzn podobne reakcje, nie żadne wydawane przez nie dźwięki. Pokręciła głową z namysłem.
- Nie każ mi opisywać, co robiły z tymi, którzy wpadli do wody - poprosiła. - A pieśń... pieśń śpiewali oni sami. Mężczyźni. Jak pogrążeni w jakimś przedwiecznym rytuale, wyśpiewując słowa, których sami nie rozumieli, w języku, którego nie znali. Myślę, że gdyby syreny też śpiewały, któryś z nich wpadłby na to, by zatkać uszy - zerknęła przez ramię na Osmara, radośnie uczącego się swojej nowej ulubionej szanty. - Za pierwszym razem straciliśmy dwóch. Potem poprzywiązywałyśmy ich do statku i pozamykałyśmy w celach. Nie byli zbyt zadowoleni, ale rozumieli. Zresztą, nie mieli co się kłócić, taki dostali rozkaz. Przy drugim ataku pieśń skończyła się, kiedy do morza rzucił się trzeci, a oni odzyskali nad sobą kontrolę, więc uwolniłam ich wszystkich. Ilu złożyło się w ofierze? Może czterech w sumie? Reszta zginęła w walce, więc tak, suki są krwiożercze.
Kiedy Erinel tak zaborczo podsumował kwestię Fretki, Vera tylko uniosła dłonie w ugodowym geście, a jej brwi uniosły się w wyrazie absolutnej niewinności. Ten stateczek jej nie interesował. Chyba. A już na pewno nie tak bardzo, jak elfa.
- Dobrze, dobrze, nic nie roszczę przecież, jest twoja - odparła. - Na chuj mi jakieś maleństwo po krasnoludzie, pytam z ciekawości. Co chcesz z nią zrobić? Bo rozumiem, że zgarnąłeś ją od razu. Przeszukiwałeś statek? Jest tutaj, na Harlen?
W sumie sama chętnie by go chętnie obejrzała. Nawet jeśli była prawie pewna swoich podejrzeń, dotyczących tego, co pozabijało niewielką załogę, chciałaby sprawdzić je w praktyce. Powinna przyjrzeć się też kadłubowi Siódmej Siostry od zewnątrz. Może syreny zostawiły jakieś ślady, które mogłaby teraz porównać z ewentualnymi śladami na Fretce? Tak czy inaczej, w wieczornym świetle i po nocy niczego nie zobaczy.
- Mówiłeś, że sam też straciłeś część załogi. Co się stało?
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

20
POST BARDA
Uśmiech, którym uraczył Verę Erinel, nie był ani przyjemny, ani wyjątkowo ładny. Wygięcie ust zwiastowało coś paskudnego, co planował - a było to tylko przejęcie Corina, na które, zresztą, miał zezwolenie!

- Pozwolę mu upić się jeszcze trochę. Wtedy będzie mój. - Rzucił z pewnością, której można było zazdrościć.

Ramię elfa znalazło się na ramionach Very. Kapitan Pocałunku Krinn dość szorstko przyciągnął ją do siebie i złożył na jej czole mokry, pachnący alkoholem pocałunek, w którym nie było jednak ani krzty namiętności.

- Dawnośmy się nie widzieli! - Wyjaśnił wesoło. - I opowiadasz o jakichś potworach! Mam się o ciebie martwić za każdym razem, gdy opuszczasz port? - Mówił, wciąż trzymając ją blisko siebie z niepotrzebną siłą. Najwyraźniej chciał odwrócić jej uwagę od wspomnień, które sam przywołał. Kapitan Umberto należało się rozluźnienie po takich wspomnieniach. - Fretka jest przy wschodnim brzegu, chciałem ją przygotować zanim wpłynę do portu. Chcesz ją zobaczyć? Możemy tam pożeglować nawet teraz. Albo odpoczniemy do rana w mojej kajucie na Pocałunku, a rano zobaczymy, na ile będziemy mieć siłę. - Oferta była oczywista, jednak na tyle nieagresywna, że Vera mogła zbyć elfa w każdej chwili i zamienić ją w żart. - Będę potrzebował więcej ludzi na Fretkę. Poza tym, paru musiałem się pozbyć.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

21
POST POSTACI
Vera Umberto
Mokry całus, lądujący na jej czole, sprawił tylko, że Vera roześmiała się i odsunęła od elfa, na tyle, na ile była w stanie, przecierając twarz rękawem koszuli.
- Tak! Po to przecież wypływam - odparła tonem, jakby było to oczywiste.
Pokręciła głową, znów upijając łyka grogu. Nie zrzucała z siebie ramienia Erinela, bo jakoś szczególnie jej ono nie przeszkadzało.
- Nie odpowiadasz na moje pytania celowo, czy już jesteś tak najebany, że nawet one do ciebie nie docierają? Pytałam czy przeszukiwałeś Fretkę, czy tylko ją tu przyholowaliście. Co ty tam właściwie chcesz przygotowywać? Równie dobrze mogłeś uporządkować ją tutaj, w naszym pięknym porcie. I czemu pozbyłeś się ludzi? Dotarło do nich, jak bezsensowne bywa twoje dowodzenie?
Uśmiechnęła się do mężczyzny złośliwie. Jego rozkazy faktycznie często zostawiały sporo do życzenia. Samej Verze czasem brakowało cierpliwości i pozwalała się ponosić emocjom, podejmując decyzje, które przynosiły przykre konsekwencje - czego doświadczyli zresztą w Karlgardzie, a Osmar w szczególności. Usprawiedliwiała się myślą, że tamten elf próbował ją wykorzystać, a ona bardzo nie lubiła takich cwaniaków. Może przez to teraz dużo bardziej pobłażliwie patrzyła na krasnoluda, gdy ten uczył się szanty, jakiej Umberto wolałaby jednak nie słuchać na własnym pokładzie. Ale to wciąż nie była porywczość, z jakiej znany był Erinel. Ogon trupów, jaki się za nim ciągnął, był znacznie dłuższy. Corin wyrwałby sobie chyba wszystkie włosy z głowy, gdyby próbował jemu przemawiać do rozsądku.
- W sumie... czemu nie - wzruszyła ramionami, tym razem już spychając z siebie rękę elfa. - Oczywiście mówię o pożeglowaniu tam teraz, nie o odpoczywaniu w twojej kajucie, żeby wszystko było jasne, chociaż doceniam twoją determinację - zaśmiała się krótko. - Chuja zobaczymy tam po ciemku, ale zawsze to lepsze, niż siedzenie w śmierdzącej rybą karczmie. Może zanim wrócimy, wszyscy się już napatrzą, a Silas zabierze to truchło ze środka.
Znów dużo za szybko wypiła zawartość kubka, po czym przerzuciła nogę przez ławę i wstała, łapiąc przy okazji swój płaszcz.
- Idę po coś do picia na drogę. Jakieś specjalne życzenia?
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

22
POST BARDA


- Bezduszna! - Oskarżył Erinel Verę, puszczając ją wolno ze swoich objęć, jeśli o to walczyła. Jeśli jednak pozwoliła mu na dalszą bliskość, nie miał nic przeciwko. - A co do Fretki, powinnaś sama zobaczyć, może tobie powie coś więcej to, co znaleźliśmy. - Odpowiedział, nie zagłębiając się w szczegóły. - Gdybyśmy od razu przypłynęli tu, inni mogliby pytać o Steffena. - Wykrzywił usta. - Zanim do tego dojdzie, ogołocimy Fretkę i zabezpieczymy nową załogą. Potrzebuję tylko pana Yetta jako kapitana.

Elf zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że nie każdy przyjmie do wiadomości wieść o zaginionej załodze. Wersja z syrenami wszystko ułatwiała - Vera spadła mu jak gwiazdka z nieba.

- A co do mojej załogi... przekonałem się, że nie ma sensu rekrutować żadnych nie-elfów i nie-ludzi. Wszystkie konusy poszły za burtę. - Dodał, wyjaśniając krótko pytania o braki w ludziach. Powłóczył spojrzeniem w stronę Osmara, jednak nie skomentował na głos wyborów Very.

Puściwszy kapitan Umberto w stronę szynkwasu, uśmiechnął się półgębkiem.

- Na Fretce też jest wygodna kajuta. - Uniósł brwi sugestywnie. - Ale możesz mi wziąć butelkę rumu na drogę. Popłyniemy moją szalupą. - Zaproponował. Oparwszy się o jedną z belek podtrzymującą strop, kiwnął do łysego, barczystego mężczyzny, który był jego pierwszym oficerem. Brun, bo tak miał na imię, skinął głową, najwyraźniej wiedząc, że kapitan jest zajęty i teraz to on odpowiada za załogę.

Poczekał na Verę przy drzwiach, a kiedy Vera oporządziła się z zakupami, mogła do niego dołączyć w drodze do doków. Noc była cicha i spokojna, księżyc wisiał wysoko na bezchmurnym niebie. Tylko krzyki marynarzy, dochodzące z tawerny, psuły sielankowy obraz.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

23
POST POSTACI
Vera Umberto
Skrzywiła się z dezaprobatą, podążając za wzrokiem elfa w kierunku Osmara. To nie była jej sprawa, chciał wyrzucać swoich za burtę zamiast ich zwolnić, wypuszczając na Harlen i nie wpuszczając z powrotem - jego problem. Może jednak w tym sposobie bycia było coś, co sprawiało, że na Pocałunku Krinn służyła większa załoga, niż na Siódmej Siostrze? Może to ona była zbyt miękka? Nie wydawało się jej, by tak właśnie było; siła charakteru nie opierała się na niesieniu bezsensownej śmierci.
- Osmar jest z Karła - odparła krótko, jakby te cztery słowa miały wyjaśnić wszystkie powody, dla których krasnolud znajdował się na jej okręcie. Erinel znał jej historię. Czy gdyby miała wybór, on albo człowiek, wybrałaby człowieka? Być może, choć wyłącznie z powodu wzrostu, jaki na żaglowcu był dość istotną cechą. Nie znaczyło to jednak, że Osmar był bezużyteczny. Wręcz przeciwnie. Nauczyła się cenić jego obecność, wnosił do jej załogi bardzo wiele i nie bez powodu powierzyła mu rolę bosmana, w której sprawdzał się jak nikt inny. Być może gdyby nie rasizm Erinela, sam byłby w stanie zauważyć te dobre strony.

Ruszając w stronę baru, czuła już, że w przeciągu ostatnich trzech kubków grogu odrobinę zmiękły jej nogi, a świat stał się zbyt piękny, by podejrzewać, że jeszcze spogląda na niego trzeźwym spojrzeniem. Już nawet smród syreny tak bardzo jej nie przeszkadzał. Kupiła od Silasa dwie butelki rumu, bochen chleba i trochę sera, rzuciła mu kilka sztuk złota na zadatek za dzisiejsze wyczyny swojej załogi, obiecując rozliczyć się za wszystko jutro, jak zwlecze się z łóżka, a potem opuściła tawernę razem z elfem, który zapewniał jej dziś dużo przyjemniejsze towarzystwo, niż się po nim spodziewała. W przeciwieństwie do Erinela, nie sprawdzała, czy jej oficer sprawuje odpowiednią kontrolę nad załogą. To była ich zasłużenie wolna noc, niech sobie robią co chcą.
- Czyli szukasz kapitana na to maleństwo - zagadnęła, przenosząc spojrzenie na statki, ustawione równo wzdłuż drewnianego nabrzeża. Siostra ze zwiniętymi żaglami wydawała się mniejsza. - Znaleźliście razem pustą łajbę, przyciągnęliście ją tutaj, a teraz chcesz oddać dowodzenie na niej komuś z zewnątrz? I to ja miałam się spodziewać buntu... Jak się nazywa ten twój dzik? Brunon? Podejrzewam, że tylko czeka na awans. Będzie bardzo niezadowolony, jak przejdzie mu on koło nosa.
Pokręciła głową, mrużąc lekko oczy i usiłując z daleka wypatrzeć, czy widać stąd było Mardę. Była bardzo ciekawa, jaką decyzję podejmie niewolnica z Karlgardu. Kiedy się poznały, nic nie wskazywało na to, by Vera zajmowała się piractwem. Rozczarowanie i niechęć do podobnego stylu życia mogły wpłynąć na decyzję o opuszczeniu statku na dobre. Potem Umberto wypatrzyła Pocałunek Krinn i ruszyła w jego stronę - w końcu musieli wziąć szalupę. Pachnący solą wiatr rozwiewał jej włosy i z przyjemnym dźwiękiem rozbijał fale o brzeg. Lubiła tę wyspę. Jedno z niewielu miejsc, gdzie nie musiała mieć oczu dookoła głowy; a przynajmniej nie z powodu straży.
- Co porabiałeś przez ostatnie miesiące, poza czystkami w załodze? - podała elfowi jedną z butelek, choć swojej póki co jeszcze nie otwierała.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

24
POST BARDA
- No taaa... - Westchnięcie było całym podsumowaniem sprawy Osmara na jej statku. Z dwojga złego lepiej było mieć sprawdzoną osobę, choć Erinel nie wyglądał na takiego, który kierowałby się sentymentami.

Elf nie spieszył się w drodze do doków. Już z daleka widzieli rząd statków kołyszących się na falach. Siódma Siostra była jedną z największych jednostek obecnie zacumowanych. Pocałunek Krinn wyglądał przy niej o wiele drobniej. Można było tylko podejrzewać, że Fretka zniknęłaby całkiem zupełnie, gdy wszystkie oczy skierowałyby się ku Siostrze.

Marda była na swoim miejscu, tam, gdzie uprzednio zostawiła ją Vera. Jedyną różnicą było to, że kobieta nie siedziała już z nogami spuszczonymi z pomostu, a leżała na deskach, najwyraźniej śpiąc snem sprawiedliwego. Alkohol, rana i zwykła świadomość tego, że mogła odpocząć, najwyraźniej pozwoliła jej rozluźnić się do tego stopnia, by zaryzykować sen na wąskim mostku.

- Nie zrozum mnie źle. Brun jest potrzebny na Pocałunku. Nie sądzę, żeby miał coś przeciwko pozostaniu. - Rzekł elf, brzmiał nieco poważniej, jakby nocne powietrze orzeźwiło go. Odkorkował butelkę zębami i splunął zatyczką gdzieś w wodę, gdy weszli w okolice statków. - Ufam im, ale potrzebuję kogoś, kto ma łeb na karku i kto jest przyzwyczajony do słuchania ważniejszych od siebie. I to dlatego pomyślałem o Corinie. Ile lat jest już twoim przydupasem? - Podsumował bez ogródek, kończąc niewygodnym pytaniem. - Z dwoma statkami będę już admirałem, co? - Zaśmiał się, porzucając na chwilę maskę powagi.

Zaprosił kapitan Umberto na statek, przepuszczając ją przed sobą wąską kładką. Pocałunek Krinn nie wyróżniał się spośród innych statków. Bryg był świeżo zaczerniony i zabezpieczony smołą, ale jakaś artystyczna dusza pozostawiła bez pokrycia ciemną mazią lakierowane elementy wokół bulajów i przy relingu, przez co jasne drewno przyjemnie kontrastowało z czernią. Galion również pozostał jasny, przedstawiając samą boginię z dłonią przytniętą do ust, jakby chciała komuś posłać całusa. Białe żagle zwinięto, paru majtków pełniło wartę i grało w karty przy lampce.

- Kapitanie! Pani kapitan Umberto! - Poderwali się na widok Erinela i Very, ale elf uspokoił ich machnięciem dłoni, sugerując, że mogą spocząć. Polecił im jedynie, by spuścili szalupę, do czego zabrali się bez ociągania, ale również bez szczególnych chęci, gdy przepadał im czas na grę.

- Żeglowaliśmy wokół Archipelagu. - Mruknął, opierając się o reling. - Dostaliśmy cynk o przewozie srebra z Chandi, ale łup nie okazał się nawet w połowie tym, co nam obiecywano. Poza tym, Pocałunek oberwał ogniem, więc musieliśmy zatrzymać się na jakiś czas na Eroli. Straciliśmy dużo czasu, ale odbiliśmy sobie poźniej, na statkach kupieckich. Udało mi się nawet upolować dzikiego zwierza, mam jego skórę w kajucie. Jesteś pewna, że nie chcesz zobaczyć? - Erinel kusił bez wstydu.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

25
POST POSTACI
Vera Umberto
- Corin jest ze mną od samego początku - odparła na mało delikatne pytanie. Nigdy nie traktowała Yetta jako przydupasa. Gdyby nie fakt, że to ona miała decydujący głos we wszystkim na pokładzie, a on nazywał ją kapitanem, wykonując jej polecenia jeśli akurat kierowała jakieś w jego stronę, to mogliby być sobie równi. Nie byli, naturalnie, ale mogliby być. Gdyby Vera przypadkiem postanowiła dać się zabić, była pewna, że Corin godnie by ją zastąpił. - Znamy się jeszcze z Qerel. Ze szkoły oficerskiej.
Uniosła znacząco brwi, dając tym samym elfowi do zrozumienia, że nie ma szans, by jej prawa ręka zgodziła się tak po prostu zamienić Verę na Erinela.
- Nic z tego nie będzie, mój drogi - poklepała go po ramieniu. - Zresztą, ktoś mi musi myć plecy, a Corin robi to najlepiej.
Jako admirał, posiadający całą flotę (dużo powiedziane), elf byłby jeszcze bardziej nieznośny. Umberto pokręciła tylko głową z rozbawieniem, ale nie komentowała tych ambicji.
Wchodząc na pokład Pocałunku Krinn, rozglądała się z zaciekawieniem. Choć kochała swój statek najbardziej na świecie, to wciąż lubiła odwiedzać inne, nawet jeśli były mało imponujące i niczym się nie wyróżniały. Okręt Erinela był zadbany i dobrze zaopiekowany, a całkiem możliwe, że był też obecnie w lepszym stanie, niż Siódma Siostra. Potrzebowali poświęcić jej trochę uwagi, zanim wypłyną z powrotem. Zignorowała mężczyzn grających w karty, a później opuszczających szalupę do wody. Zamiast tego skierowała się prosto do relingu, przy którym zatrzymał się jej towarzysz i oparła się obok niego, unosząc wzrok na maszty i pozwijane żagle.
Słuchała, jak opowiadał o swoich ostatnich miesiącach. Okolice Archipelagu były dla niego dobrym terenem łowieckim, bo Vera tam nie działała. Wyspy traktowała jak miejsce do luksusowego odpoczynku i handlu, gdy raz po raz nazbierali wystarczająco dużo, by móc w pełni skorzystać z dóbr tam oferowanych. Jej ludzie lubili ciepły klimat i kurtyzany obwieszone tęczowymi, półprzezroczystymi szmatkami, zamiast tych, które mieli do dyspozycji tutaj, a ona sama w pełni doceniała zalety tamtejszych mężczyzn, wysokich, śniadych i nie tak prostackich, jak większość tych, których znała z kontynentu. Nie zamierzała psuć sobie tej przystani, polować mogła wszędzie indziej.
- Jesteś pewien, że nie chcesz najpierw przejść się do którejś z tutejszych dziewczyn? Wydajesz się bardzo... spięty - zaśmiała się. - Poczekam na ciebie te piętnaście minut, żaden problem.
Obróciła się do elfa, przysuwając do niego trochę bliżej. Alkohol sprawiał, że lekkie prowokowanie go wydawało się świetną zabawą.
- Nawet jakbym chciała zobaczyć twojego dzikiego zwierza, Erinel, nie ładowałabym ci się do kajuty na oczach twoich ludzi - poinformowała cicho. - Zbyt trudno by się było potem wszystkiego wyprzeć.
Uderzyła dłonią o reling i obróciła się, spoglądając w dół.
- I jak z tą szalupą? Długo jeszcze?
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

26
POST BARDA


Elf prychnął z rozbawieniem, gdy Vera broniła swojego związku z Yettem. Najwyraźniej nie rozumiał ich relacji i nie starał się jej zrozumieć, a jej pochodzenie tym bardziej go bawiło. Nie skomentował jej słów w żaden inny sposób. Vera wiedziała, że on wspiął się po szczeblach kariery od majtka na statku pirackim do swojej własnej pirackiej łajby, jednak jako elf miał na to dużo więcej czasu. Fachu uczył się na morzu od starszych stopniem, chłonąc praktykę, jednak nie pozostawiając wiele miejsca na wiedzę teoretyczną, choćby dotyczącą tego, jak dowodzić ludźmi bez pozbawiania ich głów.

- Nie tylko plecy, co? Ale teraz będziesz musiała walczyć o jego węża. - Zażartował Erinel, nawiązując do prostackiej piosenki. - Nie opędzi się od dziewcząt. A o mnie się nie martw, kochana. - Roześmiał się, ale nie odwrócił, gdy Vera postanowiła go kusić. Podobało mu się takie zainteresowanie, nachylił się na tyle blisko, że ich nosy prawie się stykały. Jego oddech pachniał rumem i tytoniem. - Piętnaście minut to nie dość czasu, by zadowolić kobietę. Jeśli tu się wstydzisz... Na Fretce będzie więcej prywatności. - Obiecał, obserwując, jak jego załoganci siłują się z linami, na których zawieszona była szalupa. Mając do dyspozycji tył Umberto, Erinel oparł dłonie na biodrach Very, choć w jednej wciąż ściskał butelkę.

Szalupa uderzyła o powierzchnię wody i majtkowie zakomunikowali wykonanie zadania. Sprowadziwszy Verę ze statku, Erinel podał jej dłoń, by mogła wspiąć się do łódki, a sam po chwili chwycił za wiosła. Odbili od brzegu.

- Vera, teraz możemy grać w otwarte karty. - Powiedział, gdy byli już w znacznej odległości od zacumowanych statków. Jeśli się denerwował, nie zdradzał tego po sobie. Był skupiony, lecz nie przestał wiosłować. - Myślałem o jakiejś większej akcji. Z Fretką i Pocałunkiem Krinn mógłbym próbować, ale bezpieczniej będzie z Siódmą Siostrą. Większe szanse, większe zyski. Co ty na to? Napadnijmy na magazyn w Chandi. Zrabujemy srebro nim wypłynie na otwarte wody. - Rzucił propozycją. - Ta gnida Steffen coś odkrył, pokażę ci.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

27
POST POSTACI
Vera Umberto
Była w dobrym nastroju i do tego już lekko podpita, więc postanowiła nie reagować na śmiałość elfa, choć w normalnych okolicznościach rozwaliłaby takiemu odważnemu butelkę na twarzy. A może sama też potrzebowała czegoś tak prostego i nieskomplikowanego, jak bliskość fizyczna, żeby odbić sobie ostatnie wydarzenia? Jeszcze nie wiedziała. Erinel budził w niej wiele sprzecznych odczuć.
Usadowiła się wygodnie w szalupie, odkładając swoje zdobycze z karczmy na bok i oparła łokcie na kolanach, przyglądając się, jak mężczyzna wiosłuje. Harlen była małą wysepką, więc opłynięcie jej dookoła nie powinno im zająć więcej, jak pół godziny, i to zakładając bardzo wolne tempo.
- Wcześniej nie mogliśmy? - jej brwi powędrowały lekko w górę.
Wysłuchała propozycji w milczeniu i długo też nie odpowiadała. Wyprostowała się, przenosząc wzrok na klif, obok którego przepływali. Atakowanie magazynów na lądzie nie było czymś, czym się zajmowali. Atakowanie czegokolwiek na Archipelagu także. Jeśli jednak Erinel przychodził z tym do niej, to znaczyło, że łup najprawdopodobniej był duży i jego zdaniem warty połączenia sił. Pytanie tylko, czy wystarczająco duży, by ryzyko się opłacało. W wielu miastach na świecie Vera i jej żaglowiec były niemile widziane, nie chciała, by dołączyły do niego teraz wszystkie miasta na wyspach - a podejrzewała, że gdy zrobi zamieszanie w Chandi i zostanie przyłapana, stanie się wrogiem we wszystkich portach.
- Dlaczego? - spytała w końcu. - Jesteśmy skuteczni na wodach, nie tylko dlatego, że dobrze radzimy sobie na statku, ale też przez fakt, że inni na morzu zachowują się jak dzieci we mgle. Czemu rezygnować z tej przewagi? Prościej będzie poczekać, aż srebro, o którym mówisz, opuści wyspę.
I okolice Archipelagu.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

28
POST BARDA
Sprawa wydawała się być bardziej skomplikowana, aniżeli Erinel zdradził w tawernie i na nabrzeżu. Wydawało się, że nie jest dość pijany, by sypać jak z rękawa, ale sukcesywnie popijał z butelki, by ten stan zmienić.

- Nie wiem dokładnie, o czym mówimy. - Stwierdził wprost. - Nie wiem, czy to skarb, czy gówno, ale Steffen poświęcił temu zbyt dużo czasu, by nie było warte zachodu. Pokażę ci jego dziennik. - Obiecał, odkładając na chwilę wiosła i potrząsając rękoma, by wróciło do nich odpowiednie krążenie. Wiosłowanie potrafiło być męczące. - Ufam ci, rozumiesz? - Dodał, posyłając jej poważne spojrzenie spod ciemnych brwi, kontrastujących z jego opaloną cerą i czerwonymi włosami. - Więc mam nadzieję, że to zostanie między nami, przynajmniej na razie.

Erinel w żaden sposb nie groził Verze, ale piratka była na tyle doświadczona w swoim fachu, iż wiedziała, że pewnych rzeczy się nie rozgaduje, tym bardziej, gdy były nieodkrytą jeszcze tajemnicą. Poza tym, elf znał tylko jeden sposób na rozprawianie się ze swoimi wrogami, a gdyby Umberto szepnęła komuś choć słówko, z pewnością weszłaby w konflikt z Erinelem.

- Jeśli wypłyną, będą mieć obstawę, której nie dam rady, nawet z Siódmą Siostrą. - Wyjaśnił. Vera mogła przewidzieć, że będzie widział siebie jako przywódcę przedsięwzięcia, jako admirał. - Przed atakiem chciałbym sprawdzić, co tam trzymają. Rozumiesz, po cichu, zwiad. Ja, ty, paru zaufanych ludzi.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

29
POST POSTACI
Vera Umberto
Zmarszczyła brwi, niezbyt zadowolona z tych mało konkretnych informacji. Dla byle gówna nie zamierzała ryzykować wolności, jaką dawał jej Archipelag.
- Nie musisz mi tego mówić - przewróciła oczami. - Wiem, ile warte są dobre plotki.
Nie widziała powodu, dla którego miałaby psuć jego wstępny plan, nawet jeśli ostatecznie nie będzie zainteresowana dołączeniem do całej akcji. Życzyła mu dobrze, a magazyn w Chandi miała głęboko w absolutnym poważaniu, tak samo jak całe miasteczko. Generalnie jak dla niej, Erinel mógł obrabować wszystkie wyspy i zabrać z nich całe srebro, a potem kąpać się w nim i zbudować z niego trzeci statek. Ją obchodziła wyłącznie swoboda funkcjonowania, na jaką nie pozwalało jej żadne inne miasto. Wciąż nie odwiedziła wszystkich i miała ku temu bardzo daleką drogę, ale nikogo na Archipelagu, będącego osobnym królestwem, nie obchodziły listy gończe z kontynentu.
- Rozumiem - odparła krótko, krzyżując nogi w kostkach.
Wpatrywała się w elfa niewidzącym spojrzeniem, oczami wyobraźni próbując przewidzieć już konsekwencje podejmowanych decyzji. Magazyn pełen kosztowności ustawiłby ich na bardzo długo. Może gdyby przed akcją zmienili żagle na jednolite i przemalowali kadłub po niej... Jej załoga chętnie podjęłaby się zdobycia dużego bogactwa, ale znacznie mniej chętnie pracowaliby pod chwilowym przywództwem Erinela. Ona też nie była szczególnie otwarta na podporządkowywanie się jego dość radykalnym, nawet jak na nią, praktykom.
- W tym magazynie musiałoby być w chuj srebra - mruknęła. - Przy czym mówiąc "w chuj", mam na myśli naprawdę od zajebania. Wiesz, że nie działam przy Archipelagu. Tylko dlatego odnosicie tam jakiekolwiek wymierne sukcesy, swoją drogą - uśmiechnęła się znów, ze złośliwym błyskiem w oku. - Lubię wyspy. Lubię Port Erola i możliwość funkcjonowania tam bez oglądania swojej twarzy na co drugim słupie, z napisem "poszukiwana". Tam mam ludzi od poważnych napraw. To, że najchętniej widzieliby tam twój rudy łeb nabity na pal, nie znaczy, że chcę skończyć tak samo. Już wystarczy, że Karlgard mam spalony. Więc, tak jak mówię, w tym magazynie musiałoby być w chuj srebra, żebym uznała, że to jest tego warte. Muszę zobaczyć, co znalazłeś w tym dzienniku Steffena, zanim zacznę to na poważnie rozważać.
Obrazek

[Płonąca Zatoka] Wyspa Harlen

30
POST BARDA
Erinel skinął głową, zadowolony z tego, że doszli do porozumienia w temacie plotek. Z pewnością z wielkim bólem pozbywałby się Umberto, gdyby doszło do ostateczności.

Atak na magazyn mógł być ryzykowny i Vera doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Musiała rozważyć wszystkie za i przeciw, a elf pozostawiał jej czas ku temu potrzebny.

- Nie obiecam ci w chuj srebra, bo nie wiem, co tam jest. - Powtórzył. - A ty jesteś głupia, nie polując na handlarzy przy Archipelagu. Najłatwiejszy zarobek. - Dodał, nie dając sobie przytrzeć nosa jej uwagami. - Żeby nabili mój łeb na pal, musieliby mnie najpierw złapać.

W porównaniu do Siódmej Siostry, czy nawet Pocałunku Krinn, Fretka była maleństwem. Ledwie jednomasztowa, zdecydowanie większa od byle szalupy, ale nie na tyle długa, by można było nazwać ją statkiem, z którego ktokolwiek mógłby być dumny. Erinel, przgarniając ją do swojej tworzącej się floty, nie zyskał wiele, jednak było to więcej, niż nic. Na nowy statek musiał zrekrutować czterdziestu, pięćdziesięciu załogantów, jeśli chciał utrzymać go w takim obsadzeniu, w jakim utrzymywał Pocałunek.

Kiedy dotarli do statku, był on zacumowany blisko klifu, odcinając się cieniem wśród fal odbijających światło księżyca. Kilka lamp rozświetlało pokład. Na pierwszy rzut oka nie było widać na nim żadnych uszkodzeń.

- Kapitanie. - Przywitał się inny elf, który najwyraźniej dowodził grupą, która została na Fretce, kiedy już wdrapali się na pokład. - Za fałszywą ścianą znaleźliśmy te skrzynie. Lepiej, żebyś sam je obejrzał.

Nikt nie zdawał się zwracać uwagi na Verę. Kobieta mogła stanąć za Erinelem i obserwować, jak ten odkłada butelkę, bierze większy pręt i za jego pomocą podważa wieko skrzyń, które jego ludzie wyciągnęli na górny pokład.

Na sianie spoczywały figurki. Przedstawienia bogów i zupełnie świeckie postaci, większe i mniejsze, małe dzieła sztuki rzeźbione były w srebrze lub tylko nim pokryte. Do każdej rzemieniem przywiązany był zwitek papieru. Jeden z nich trafił w ręce Very.

Pod pięknie wyrysowanym nagłówkiem z logiem zakładu Dar Osureli, zajmującego się wykonaniem figurek, znajdowała się notka:

Potwierdzenie autentyczności numer 683
Dekha Chandi, 91
Wykonane przez: Firrdin Rotar
Potwierdzone przez: adm. H. Levant
Na dole pergaminu wymalowano dwa podpisy. Jeden z nich był znany Verze aż zbyt dobrze.
Obrazek

Wróć do „Wschodnia baronia”