POST POSTACI
Vera Umberto
Może na północy faktycznie będzie inaczej? Śnieg był czymś, co wydawało się czyste i niewinne, tak różne od życia, jakie wiedli. Do nich bardziej pasowało błoto i brudna woda zatoki. Gdy wyobrażała sobie, jak walczy z Corinem na długie, lodowe sople, gdzieś głęboko w jej oczach pojawiało się rozbawienie. To by dopiero było przedstawienie dla załogi. Vera Umberto
Zabrała się za jedzenie zupy ze świeżym chlebem, gdy oficer jej o niej przypomniał. Przesunęła spojrzeniem po tej części jego sylwetki, która wystawała ponad stół. Nie miało to znaczenia; nawet gdyby widziała biodro i stopę, o których mówił, niczego by nie wypatrzyła. Chciała powiedzieć, że się nie martwi, ale to byłoby kłamstwo, więc nie powiedziała nic, biorąc do ust kolejną łyżkę zupy. Spoglądała tylko na niego znacząco znad miski, chcąc dać mu do zrozumienia, że ma nie ukrywać przed nią swojego samopoczucia.
- Mówił ci, kiedy mniej-więcej będziesz mógł zacząć się... bardziej ruszać? - spytała. - Nie będziesz mógł przejść na wrogi statek, jak twoja kondycja tak leży, bo to się źle dla ciebie skończy. Dobrze o tym wiesz. Ale to nic. Zawsze ktoś musi zostać za plecami.
Oderwała kawałek chleba i wrzuciła go do zupy, by przez chwilę obserwować, jak powoli tonie.
- Możemy zacząć ćwiczyć po drodze. Póki co tak delikatnie, jeśli będziesz chciał - zasugerowała i zmarkotniała. - Miałam taki dobry sejmitar. Zrobiony pode mnie, doskonale wyważony, jeszcze idealnie ostry. Odebrali mi go w Karlgardzie, a jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć. Tak samo, jak pancerz, wciąż nie kupiłam nowego. Myślisz, że w Tsu'rasate znajdę coś na siebie? Może być ciężko. Jestem jednak trochę mniejsza od orka i większa od jebanego goblina, a nie będę mieć tam czasu na robienie niczego na zamówienie.
Skupienie się na innym temacie ułatwiało wypchnięcie z głowy myśli o Samaelu. Przynajmniej broń będzie mogła tam kupić, bo przecież miecz Eldara oddała właścicielowi. Wygrzebała gęstszą zawartość z dna miski i dokończyła jedzenie w milczeniu.
- Chyba wrócę już na Siostrę. Po tym, co zobaczyłam w kajucie Heweliona, muszę posprzątać we własnej - mruknęła i uniosła na Yetta swoje ciemne spojrzenie. - Chociaż wolałabym w inny sposób niż sprzątanie odwrócić swoją uwagę od nieprzyjemnych myśli. Może... nieco bardziej skuteczny.
Przekrzywiła lekko głowę, a kącik jej ust uniósł się w znaczącym półuśmiechu. Poza alkoholem istniały jeszcze inne rzeczy, które pomagały odciąć się od wszystkiego, co w życiu szło nie tak. Vera złapała łańcuszek i zapięła go na szyi. Zielony kamień wylądował w strategicznym miejscu.
- Jeśli pójdziesz ze mną, obiecuję uważać na twoje biodro - dodała.