POST POSTACI
Kamira
Kamira szybko pojęła, dlaczego Shirrce tak bardzo zależało na zachowaniu Kamiry. Potrzebowała towarzystwa, którego ani jej syn, ani orkowy partner zapewnić nie mogli albo i nie za bardzo chcieli. To, że była dziewczyną, również przemawiało na jej korzyść, w końcu nikt nie będzie jej zmuszał do typowo męskich obowiązków i pozostawi dyrygowanie nią właśnie Shirrce, przez co ta nie będzie musiała być sama. Mogło oczywiście w tym wszystkim być coś więcej z życia tej orkowej rodziny, o czym pojęcia nie miała. Kamira
Kamira starała się być wyjątkowo grzecznym "dzieckiem", częściowo mogło to być spowodowane tym, że nie była pewna jak długo zajmie jej powrót do pełni sił oraz sporą rolę na pewno zagrało w tym to, że chciała się zakamuflować i rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego kim jest. Dla nich miała być Drwiłką i tylko nią. Dużo bardziej wolała obierać rzepę niż wynosić nocniki. W trakcie posiłków trzymała się jednak swojego postanowienia o odrzuceniu mięsiw. Z początku mogło to wyglądać jak grymaszenie, ale postarała się to Shirrce wyjaśnić, bez wdawania się w szczegóły, że to jedna z niewielu rzeczy, jakie pamięta. Nie było to oczywiście prawdą, ale nie widziała w tym lepszego rozwiązania. Zresztą, na pewno Shirrdor był ucieszony z dodatkowego kawałka mięsa przy obiedzie a Drwiłce wcale to nie przeszkadzało i tak była mniejsza i nie musiała ładować w siebie aż tak dużo jak wojownicy.
Kamiry nie interesowały sprzeczki z sąsiadami. Drwiłka jednak wykazywała z początku drobne zainteresowanie, ale im więcej widziała okolicy, tym stawała się odrobinę bardziej zaabsorbowana okolicą i drobnymi nienawistkami, jakie mogły tutaj panować. Nie to, że zamierzała z nimi coś zrobić, ale zawsze mogła posłuchać co Shirrka na ten temat mówi, poznając ją zarazem nieco bardziej. Na pewno z drobną obawą zapytałaby, dlaczego nie jest zielona jak inne orki zaciekawiona jej historią. Niezbyt wiedziała, jak powinna się do orczycy odnosić, ale po kilku dniach zaczęła do niej mówić "mamo", choć z początku nie była pewna czy Shirkka naprawdę tego chce. Z drugiej strony, obawiała się, że Shirrdor będzie czuł się zazdrosny. Co do Burghera, jego też zapytała, czy pokaże jej jak machać toporem, ale nie było to pytanie na poważnie. Chciała tym pytaniem wszystkich rozbawić przy kolacji, a zwłaszcza Shirrdora, który na pewno by wyśmiał ją i jej wątłe ramiona.
Drwiłka tak jak i Kamira nie wiedziała, czym był latający ognik. Mogła się jedynie domyślać. Próbowała go co prawda dotknąć raz czy drugi, ale poza tym... Nie miała bladego pojęcia jak wejść z nim w interakcje. Unikała magii i czarów, przynajmniej przez większość czasu. Jednego z popołudni gdy miała okazję udać się na targ wraz z Shirrką postarała się by ta pozwoliła się jej na chwilkę oddalić, do jednego z innych stoisk, by wziąć to, czego potrzebowały. Chciała pomóc i przyśpieszyć całą wyprawę, gdzie w rzeczywistości miała zamiar sprawdzić, czy jej magia wciąż odpowiada na wezwanie. Co prawda nie miała świetnego katalizatora do tego zaklęcia, zdecydowała się posłużyć drewnianym kijem, nie był to co prawda drewniany kostur albo różdżka, ale raczej nikogo nie zdziwiłby pękający wysuszony kijek, nawet w rękach drobnej Drwiłki. Pomachałaby nim chwilę, i uderzyła o ziemię, nie jakoś mocno, na szczęście nie musiała nic mówić. Chciała się upewnić, że magia wciąż się jej słucha i służy pomocą... Czy byłaby w stanie dostrzec rozświetlone metalowe przedmioty na targu? Oczywiście... Rozświetlone tylko dla niej... Właśnie z tego powodu, wybrała to, a nie inne zaklęcie. Wybuchy i ogień przyciągały zbyt dużo uwagi.
Kamira odebrała liścik i gdy miała chwilkę dla siebie, zdecydowała się go przeczytać, tak jak już to po Kamirkowemu było; powoli. Znała inicjały autorki wiadomości, to była Venla Fex. Chciała się spotkać, tylko co zamierzała jej przekazać? Drwiłce było tutaj wyjątkowo... Spokojnie, mogła powoli zacząć planować swoje własne poczynania, tym bardziej nie oczekiwała otrzymać takiej wiadomości. Zjadała ją ciekawość na temat tego, czego czarodziejka od niej chce. Mimo wszystko pozbyła się wiadomości, nie chciała, by przypadkiem ktoś ją odczytał. Teraz należało jeszcze zastanowić się jak doprowadzić bezpiecznie do spotkania. Najprościej byłoby gdyby Bulion po prostu ją pożyczył... Tutaj Kamira potrzebowała informacji na temat planu orkowego wieczoru. W pewien sposób chciała powiedzieć Shirrce i zapytać, czy może iść na spotkanie z kimś na targu a z drugiej strony, nie wiedziała, czy jej pozwoli... Z drugiej strony ucieczka i mogłaby złamać jej serduszko i zachwiać wiarą w samą Drwiłkę.
Spoiler:
Spoiler: