POST POSTACI
Kamira
Sefu miał nosa do wykrywania nadchodzących problemów, był w tym znacznie lepszy niż Kamira-magnes na problemy. Gdy już cała, drobna zawierucha dobiegła końca, mogli wspólnie dotrzeć do zielarki. Właściwie przez chwilę czarodziejka była nawet zadowolona, zapominając jakby, po co do tej zielarki w ogóle szła. Nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło, przynajmniej poznała imię sklepikarki, którą odwiedzi. I tak zaczęli epicką podróż między straganami, tu w prawo, tam w lewo a tam nawet i opro. Ostatecznie dotarli, ale na miejsce, przed nimi, dotarł już kto inny i czarodziejka już z oddali dostrzegła drobne problemy, z jakimi zaraz przyjdzie im się zetrzeć.Kamira
Niektórzy mogli pomyśleć, że Kamira jest próżna, prosząc o kosztowności, ale każdy szanujący się człowiek lub goblin wiedział, że do magii potrzeba kosztownych bibelotów a czerwono oka nawet nie prosiła o jakieś konkretne! Finalnie musiała stawić czoła problemowi w postaci Qlairy, która od razu popadła w konflikt z bratem Esoma... Zabawne, że do tej pory nie znała jego imienia, ale tak już musiało zostać, przynajmniej na razie.
Chciała odpowiedzieć Qlairze, ale jej "przewodnik" zdecydował się pierwszy rzucić kamieniem. – Łatwo przyszło, łatwo poszło — Pomyślała czarodziejka. Już chciała westchnąć, ale się na szczęście powstrzymała. Ostatecznie rzecz biorąc brat Esoma miał rację. Qlaira pozowała tutaj za kurtyzację i przytulała się już do goblinich cielsk, więc finalnie, nazwał ją trafnie. Spojrzenie Qlairy natomiast wcale się jej nie spodobało. Kamira próbowała się uśmiechnąć, nie skrywając nieco zakłopotanego wyrazu twarzy całą tą niefortunną sytuacją. – Oj nie przejmuj się nim Qlairo, ale to przecież ty tuliłaś się do Moxiclava jeszcze niedawno... — Zażartowała, machając przy tym ręką, jakby odganiała brzęczącą muchę, tak to przecież koleżaneczki sobie żartowały w bastionie, prawda? – A tak właściwie to obecny tutaj brat Esoma, zdecydował się wspomóc mnie... — Wyraźnie zaznaczyła słowo "mnie" wskazując przy okazji na siebie i dotykając własnej piersi. – ...w przejęciu kontroli nad całym bastionem — Zaśmiała się lekko i znów machnęła ręką, jakby opowiedziała dobry żart. Chociaż nie wiedziała, czy to dobre podejście do Qlairy. Finalnie, ona nie traktowała jej (Kamiry) nigdy poważnie i może sama nie powinna nigdy wyprowadzać jej z błędu. – Tak ogólnie to obiecał mi głowę Kharkhuna i myślę, że ta unia każdemu tutaj się przysłuży. Prawda, moja mistrzyni szpiegów? — Mrugnęła okiem do Qlairy lekko przekręcając głowę, jakby cały plan miała już wcześniej z nią obgadany. – No, nie ma powodów do obrażania się nawzajem. Poza tym, wraz tutaj z naszym goblinim przyjacielem to kolejna grupa, która nie będzie z Kharkhunem, a to chyba dobrze dla wszystkich — Po prawdzie nie wiedziała, jak jej drobna interferencja mogła "zaprzepaścić" jakikolwiek plan Quetapina. Mogła co prawda oszczędzić sporo z jego "poddanych" a i też zbić z pantałyku samego orka, który raczej nie spodziewa się dwóch ataków, jednego zaraz po drugim. Kamira nie miała zamiaru kogokolwiek zdradzać, ale kolejna grupa goblinów, która mogła się do nich przyłączyć, to kolejna grupa goblinów mniej po stronie Kharkhuna.
Spoiler:
Spoiler: