[Południowy stok gór Daugon] Opuszczona kopalnia

1
Obrazek


Góry Daugon skrywają w swoim cieniu wiele skarbów – zarówno po stronie Keronu, tej bardziej pamiętanej, jak i po stronie Urk-hun. Zapomniano już, że wiele, wiele lat temu nie tylko pobliskie Zaavral korzystało z dobroci kamiennych ojców. Na południowym stoku znajduje się kilka kopalni, opuszczonych już dekady temu, wyeksploatowanych ze srebra i węgla niedługo wcześniej. Kilka zdążyło się zawalić, o innych nic nie wiadomo, gdyż wskazówki co do dotarcia zaginęły w odmętach przeszłości, jest jednak pewne miejsce, które żyje. I bardzo trudno do niego trafić przeciętnemu zjadaczowi chleba.

Mowa o opuszczonej, ale zamieszkanej, ukrytej, a zajętej. Znajduje się ona na całkiem sporej wysokości, wcinając się głęboko w serce góry przez mieszkańców zwanej Arterią. Ścieżka, którą można do niej dotrzeć, jest w pewnym momencie zasypana zwałami ziemi, głazów, drzew i błota. Co bardziej uparty po wejściu na gruzowisko zauważyłby, że dalsza droga prowadziła po urwisku, co lepsza, wyglądała tak, jakby ktoś celowo połowę odłupał jakimś diabelskim sposobem. Wejście znajduje się niewiele metrów za niemożliwym przejściem.

Co zaś znajduje się w środku? To wiedzą już tylko mieszkańcy. Przykładowo taka Niwa, czy taki Karl, kiedy by weszli, tylko by szli. Szli, szli, szli… trochę poskakaliby przez kupki zgnitego stropu, kątem oka dostrzegając nowsze belki ułożone na kamieniu, z którego wykuto szyb. Powietrze jest w nim zatęchłe, zastałe, wilgotne. Zimne też, ale kogo to obchodzi?

Potem znaleźliby się w sporym „pomieszczeniu” – głównym szybie, przez mieszkańców przekształconym na coś w rodzaju pokoju wspólnego. Bogowie jedni wiedzą, kiedy i kto zapragnął do tego zapomnianego miejsca przytargać kilka krzeseł i mat, ułożonych w kształt okręgu, w którym usiadłoby piętnaście osób. W centrum znajduje się wyłożone kamieniami miejsce na ognisko. Po co, o to nikt mieszkańców nie zapytał.

By dotrzeć jeszcze dalej, do kolejnych korytarzy i odkryć następne tajemnice, trzeba by wspiąć się na stare wydobywcze rusztowania. Te znajdujące się na dole zostały zasypane – mieszkańcy oszczędzili tylko kilka naprawdę mało zauważalnych tuneli wysoko ponad głowami. Osoba wiedząca, co gdzie jest, wskazałaby cztery. Trzy prowadziły jeszcze jakiś czas przed siebie, by w końcu zakończyć się kilkoma pieczarami wielkości pokoju, które z resztą na takowe przerobiono. Czwarta prowadziła dalej, w trzewia Arterii, tak jak żyły i tętnice w ciele człowieka, wijące się po całej górze.
Obrazek

Erriz | Tricya
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wschodnia baronia”