***Kontynuacja akcji STĄD***
Dla Teliona nawigacja po Everam nocą wydawała się niesamowicie zawiła. Pomimo tego, że miasto wielkością nijak się miało do kerońskich stolic to wszystkie budyneczki i wąskie uliczki wydawały się takie same, a spowicie wszystkiego mrokiem na pewno nie ułatwiało rozeznania. Ba, mogło się Telionowi wydawać, że jeden z kaktusów mijali już drugi raz! Uqira jednak zdawała się poruszać po tych przejściach niczym ryba w wodzie, nie wahając się ani razu przed tym, w które miejsce skręcił. Zalety bycia wieloletnią mieszkanką portowego miasta wychodziły tutaj jak na dłoni. Wszędzie dookoła było bardziej pusto, niż Telion pamiętał szukając drogi do tawerny, toteż nikt nie zwrócił na ich dwójkę uwagi.
Zajęło im to może osiem minut. Telion mógł zauważyć, że znajdują się w pobliżu miejskich murów, jednak nie sposób nawet określić, czy była to część północna, wschodnia czy południowa. Zabudowa tutaj nie była tak wysoka jak bliżej centrum a efekty zaniedbania Everam jako portu były dość widoczne. Jednak jako miasto o wielowiekowej, handlowej historii Everam nie miało wielu ruder czy byle-jak wykonanych domów mieszkalnych. Jeden z takich budynków znajdował się prawie tuż przy murze, który nad nim górował i do którego zdawali się kierować. Z początku niepozorny domek z płaskim dachem, wykonany z podobnego kamienia co kamienice dookoła Bladego Wampira. Do wejścia głównego, oświetlonego skromną latarnią, prowadziło kilka stopni. Uqira potrzebowała pomocy Teliona, by się na nie wdrapać. Gdy dane było jej chwilę odsapnąć kobieta podniosła knykcie i zapukała w drewniane drzwi. Zrobiła to dość nietypowo, bowiem najpierw uderzyła powoli i mocno dwa raz, po czym odczekała trzy sekundy i wystukała jakiś pokomplikowany rytm przeplatany interwałami przerw. Nie w sposób było tego powtórzyć po jednym zobaczeniu.
Nic się nie wydarzyło. Stali tak chwilę, czekając na efekty tego pukania. Nawet Uqira zdawała się popaść przez chwile w zwątpienie. Jednak oboje lekko podskoczyli, gdy usłyszeli szczebiotanie mechanizmu metalowego zamka. Po chwili drzwi zostały uchylone, a w niepewnie utworzonej szparze pojawił się wąski fragment kobiecej. Dwójkę przybyłych zlustrowało ciekawskie oko, a nad nim jawił się metalowy łańcuszek, który bez wątpliwości blokował możliwość szerszego rozwarcia drzwi.
- Kogo to po nocy niesie? - rozległ się niemiły głos.
- Czy małżonek śpi? - zadała pytanie Uqira.
Twarz za drzwiami prychnęła delikatnie śmiechem.
- Jak zabity. - Drzwi zamknęły się, by zaraz zadzwonił zdejmowany łańcuszek, po czym ponownie otworzyły się, tym razem w pełnej swej okazałości. Oboje weszli powoli do środka.
W sieni panował półmrok dawany przez kilka świec rozpalonych na kamiennym, niskim stole. Wokół niego stały dwie kanapy. Oprócz tego niewiele się tu znajdowało - jakiś stalowy, również zapalony świecznik, jeden dywan pod stołem, jakieś drewniane skrzynie i nic poza tym. W dalszej części sieni, za kanapami, znajdowały się idące ku górze schody, a za nimi, jak wydawało się Telionowi, kolejne schody, tylko prowadzące w dół.
Mężczyzna skoncentrował się jednak na postaci, która otworzyła im drzwi. Była to trochę młodsza od Uqiry kobieta, o długich, kasztanowych, zadbanych włosach, przytrzymanych przez prostą czarną opaskę, co by nie wpadały jej do oczu. Ubrana w ładną zwiewną suknię w bordowym odcieniu i kwadratowym dekolcie. Biust teraz zdecydowanie bardziej się jej wybijał, gdy miała skrzyżowane ręce i patrzyła na ich dwójkę spod ukosa.
- Kogo żeś przywiała? - mówiła bardzo konkretnie.
- To przyjaciel. - pośpieszyła z wyjaśnieniem Uqira. - Chyba zechce nas wesprzeć.
Ciemnowłosa przyjrzała się mocniej Telionowi, obserwując kolejno jego twarz, jego włosy, ubranie i broń przy boku. To ostatnie chyba wywołało jej niepokój, bowiem skrzywiła się, chociaż... może to była reakcja jako podsumowanie oględzin. Uqira mocniej wsparła się o Teliona. Chyba wycieńczenie coraz bardziej dawało się jej we znaki.
- Co on taki jasny? Przybłęda spoza miasta? - rzuciła niemiło. - Czego od nas chcesz? Co o nas wiesz?
Dom na uboczu miasta
1"To achieve great things, two things are needed: a plan and not quite enough time." - Leonard Bernstein