Pustkowia i nabrzeże na wschód od Everam
: 03 sie 2022, 12:58
POST BARDA
Vera była obecna przy tym, gdy Ilithar groził ojcu powrotem do Oros. Sytuacja była jednak inna - mag biegał po wyspie bez spodni i, według Ilithara, wchodził kapitan Umberto na głowę. Teraz był bohaterem dla tej garstki piratów, którzy zostali uratowani z Pegaza. Wykrzywiony umysł maga nie musiał odróżniać tych dwóch sytuacji, gdy zajęty był badaniem wody w fontannie. - Ilithar powiedział, że mam zostać w chatce. - Elf był przekonany o swojej winie. Uniósł ręce i spojrzał na mokre rękawy, jakby nie do końca wiedząc, jak do tego doszło, że ociekają wodą. Ujmując materiał w dłoń, wycisnął z niego tyle wody, ile mógł. Kałuża szybko rosła na rozgrzanych kamieniach. - Nie zostałem w chatce. Harlen jest o wiele przyjemniejsze. Mam tam przyjaciół, Vero Umberto. Silasa. - Podkreślił wkład oberżysty w jego dobre samopoczucie. - I ciebie, Vero Umberto. Wiem, że zajmiecie się kotami. Są prezentem od mojego synka. Podoba ci się mój synek?
Mag potrząsnął głową, jakby koło ucha kręcił mu się owad. Złapawszy za brzeg fontanny, zaczął obchodzić ją dookoła, przesuwając palcami po krawędzi.
- Napiszę pracę naukową o syrenach. Nie zapomnę o twoim wkładzie. Będziesz współautorem. - Obiecał. - Postaraj się. Będziesz współautorem. Zapiszesz się w arkanach nauki. Vera Umberto, badaczka syren. - Mówił, a zrobiwszy kółko, usiadł w końcu na kamieniach, tak samo, jak wtedy, gdy Vera widziała go rano. Przyjrzał się swoim stopom. Zaraz podsunął jedną do tych Verowych, jakby chciał je porównać, choć ona przynajmniej miała na sobie buty. - Najgorszym, co możesz zrobić, to uzależnić swoje życie od innych. To twoje życie, pani kapitan. Nikt nie przeżyje go za ciebie. Dlaczego ktoś inny ma o nim decydować? Nie jestem kluczowym elementem twojego życia. Jestem... - Zawahał się. Otworzył usta, ale słowa nie chciały płynąć. - Jestem Ighnys. - Stwierdził ostatecznie, z niespodziewaną dumą w głosie. - Nie: Vera Umberto. Ty jesteś Verą Umberto. Ty jesteś kluczowa dla siebie.
Mag niespodziewanie zaśmiał się. Jego śmiech był czysty i szczery.
- Ukryj mnie, Vero Umberto! Wtedy Ilithar mnie nie zabierze!