Tawerna "Blady Wampir"
: 20 sty 2023, 13:02
POST BARDA
Nikt nie zareagował na wtargnięcie Teliona za ladę i jego bezprecedensowe nalanie sobie trunku za darmoszkę. Wszyscy obecni byli zajęci sprzątaniem. Z kolei Defler, gdyby tutaj był, z pewnością miałby teraz inne zmartwienia na głowie. Alkohol smakował dokładnie tak samo, jak gdy podawała mu go Nazrim, co wydawało się wydarzeniem już tak odległym jakby miało miejsce miesiące temu.W gospodzie rzeczywiście nie walały się żadne trupy, choć śladów krwi na parkiecie nie brakowało. Szczególnie jego uwagę przykuło, jak mu się wydawało, to miejsce, w którym udało mu się powalić jedną z bandziorek. Zaschnięta plama niedaleko ogromnego fotela wydawała się wyglądać wręcz imponująco, jednak ofiary jego powalenia brak. Nie wiadomo też, co stało się z zatrudnioną elfką, która zwróciła się przeciwko swojemu "patronowi". Tyle pytań bez odpowiedzi. Na szczęście przy kamiennym słupie była przywiązana okazja na choć częściowe zaspokojenie dręczącej go ciekawości.
Marynarz podszedł do kobiety. Siedziała ona oparta o wcześniej wspomniany słup z podkulonymi nogami. Bordowy kaptur już dawno zsunął się z jej głowy w wyniku tarmoszenia. Nie miała jak go nałożyć ponownie z rękami związanymi za plecami, toteż spuszczoną w dół obitą twarz zasłaniały jej czarne włosy. Oddychała powoli, nie dając po sobie poznać czy to chęci ucieczki czy zainteresowania tym co się dzieje dookoła niej. Równie dobrze mogłaby być prześcieradłem narzuconym na zapomniane przez kucharza skrzynie w magazynie.
Przybliżywszy się do niej pojmana podniosła z wolna swój wzrok, sprawdzając kto to zakłóca jej spokój. Tak jak Telion zaobserwował wcześniej - była to kobieta w sile wieku, która z pewnością w życiu widziała już wiele, jednak było za wcześnie by nazwać ją "starą". W rozpoznaniu szczegółów twarzy nie pomagało spuchnięcie. Z tego powodu jedno z oczu było słabo dostrzegalne, jednak czuć było z tego spojrzenia pewien chłód i gniew, dużo bardziej niż zmęczenie.
Zareagowała na propozycję napicia się tylko krótkim zerknięciem na kufel, jednak jej reakcja nie wyrażała niechęci. Telion przysunął kufel z którego kobieta pociągnęła nieduży łyk i potrzymała przez chwilę w ustach. Zanim jednak Telion był w stanie usiąść i przejść do swoich pytań ta bezceremonialnie splunęła na niego zawartością kufla, rozbryzgiem obejmując zarówno jego twarz jak i ubrania. Jej wzrok dalej ciskał gromami.
Gdy Telion już otrząsnął się po tym zajściu postanowił wywiedzieć się tego i owego, zadając bezpośrednio pytania, na które chciał poznać odpowiedź.
- Skoro to nie twoja sprawa to się w to nie mieszaj, głupi khadijk. - użyła wobec niego słowa, którego nie zrozumiał.
- To jest Everam, miasto portowe. Tutaj każdy ma interes. - powiedziała beznamiętnie, już nawet nie próbując patrzeć na swojego rozmówcę. - Moje życie to też "nie twoja sprawa". Nie znasz historii tego miejsca. Za dużo by tłumaczyć a i tak nie zrozumiesz.
Telion opowiedział swoją historię ze spotkaniem Żmij i wzięciem Attyki za zakładnika. Udawanie rozemocjonowania z pewnością wychodziło brodaczowi dobrze, jednak w miarę swojego "występu" zaczynał wątpić, czy ze swoją manipulacją trafił na podatny grunt. Jedynie użycie imienia swojego oficera pozwoliło mu ponownie nawiązać kontakt wzrokowy z przesłuchiwaną, jednak jej zmęczona twarz wyrażała bardziej coś na granicy zmęczenia i zirytowania.
- Wszystkim mężczyznom w tym przeklętym mieście wydaje się, że mogą od nas żądać i żądać. I co, mam ci odpowiedzieć na to wszystko, młokosie? Tylko dlatego, że ode mnie tego wymagasz? Jesteście żałośni, ty i wszyscy tobie podobni, którzy mają "interes" z Delferem.
- Oczywiście, że znam Arbara. Każdy Everamczyk zna historię Arbara. A co - ty nie znasz? - zapytała pozwalając sobie na pierwszy objaw jakiejś silniejszej emocji - uśmiech. Przepełniony drwiną i szyderstwem uśmiech.