Tawerna "Blady Wampir"
: 11 wrz 2022, 14:17
Zmiana otoczenia korzystnie wpłynęła na samopoczucie mężczyzny. Brak tłumu, względna cisza oraz w miarę komfortowa pozycja siedząca od razu przywróciła mu pełną trzeźwość myślenia, oraz napełniła nowymi siłami, co zresztą uwidoczniło się po jego twarzy w postaci lekkiego wykrzywienia warg ku górze i odzyskania błysku w oczach.
Mając kilka sekund nim, gospodarz zajął swoje miejsce, Telion w tym czasie pobieżnie zbadał nowy wystrój biura, zgoła odmienny od panującego w reszcie oberży nieładu. Uwagę szczególnie przykuły zalegające na solidnych pułkach tomiki pewnych ksiąg, po które zapewne by z ciekawości sięgnął, gdyby nie obecność właściciela, a także dziwne przeczucie, że zapisane w nich słowa nijak mógłby zrozumieć. Zamiast więc tego zadowolił się podziwianiem obrazów. Z pozoru prozaiczne scenki na pierwszy rzut oka nie wyglądały interesująco, lecz oglądanie przez wiele tygodni falujących fal i z rzadka szybujących przy okręcie ptaków morskich wyczuliło go na każdy rodzaj odstępstwa, sprawiając, że z pozoru błahe malunki wydawały się niezmiernie intrygujące.
Z transu, w jaki wpadł wyrwał go dopiero głos Delfera, wygodnie rozłożonego na swoim tronie. Dopiero teraz marynarz zorientował się, że przyjęta przez siebie pozycja niezbyt pasuje do sytuacji. Prawa noga, a właściwie stopa spoczywała na kolanie drugiej. Na niej z kolei znalazły oparcie skrzyżowane ręce. Tułów zaś pozostawał lekko zgarbiony. Ganiąc się w myślach za to, czym prędzej przyjął bardziej stosowną posturę, ze spoczywającymi na ziemi nogami, jedna przy drugiej i rękoma wspartymi o uda, stanowiącymi podporę dla kręgosłupa, by ten pozostawał jako tako wyprostowany.
- Dokładnie - odpowiedział krótko, na pierwszy człon pytania. - Płyniemy z Nuln, to jest miasta portowego położonego we wschodniej części znanego nam Kontynentu. Stamtąd kierowaliśmy się na południe, zahaczając co jakiś czas o ważniejsze porty, aż w końcu dotarliśmy w te rejony. - przeszedł niemal od razu do ostatniej części, celowo pomijając drugie z postawionych pytań, gdyż wrodzona podejrzliwość kazała mu najpierw rozważyć, na co komu informacje o załodze.
Po tym zamilkł na krótką chwilę, na potrzeby nabrania kilku głębszych wdechów, zarazem po raz kolejny przyglądając się rozmówcy, który kurczowo trzymał w ciemnej dłoni kawałek szmaty, jak gdyby od tego zależało jego życie, co w pewien sposób było nawet i komiczne.
- A czy na okręcie są znane osobistości? - zaśmiał się nerwowo, trąc jedną ręką o kark- Nie, skąd ten pomysł... jesteśmy jednymi z wielu. Może i stali klienci rozpoznają kapitana naszego "Czarnego Gamonia", ale nie sądzę, aby była to wyróżniająca się postać. Przejdźmy może raczej do sedna, bo czas goni - uciął temat, używając najprostszej wymówki. - Co więc jesteś mi w stanie z długim terminem przydatności, proszę mów, przyjmę prawie wszystko - sprytnie odwracając przysłowiowego kota ogonem, wymusił na rozmówcy zamierzoną reakcję.
Mając kilka sekund nim, gospodarz zajął swoje miejsce, Telion w tym czasie pobieżnie zbadał nowy wystrój biura, zgoła odmienny od panującego w reszcie oberży nieładu. Uwagę szczególnie przykuły zalegające na solidnych pułkach tomiki pewnych ksiąg, po które zapewne by z ciekawości sięgnął, gdyby nie obecność właściciela, a także dziwne przeczucie, że zapisane w nich słowa nijak mógłby zrozumieć. Zamiast więc tego zadowolił się podziwianiem obrazów. Z pozoru prozaiczne scenki na pierwszy rzut oka nie wyglądały interesująco, lecz oglądanie przez wiele tygodni falujących fal i z rzadka szybujących przy okręcie ptaków morskich wyczuliło go na każdy rodzaj odstępstwa, sprawiając, że z pozoru błahe malunki wydawały się niezmiernie intrygujące.
Z transu, w jaki wpadł wyrwał go dopiero głos Delfera, wygodnie rozłożonego na swoim tronie. Dopiero teraz marynarz zorientował się, że przyjęta przez siebie pozycja niezbyt pasuje do sytuacji. Prawa noga, a właściwie stopa spoczywała na kolanie drugiej. Na niej z kolei znalazły oparcie skrzyżowane ręce. Tułów zaś pozostawał lekko zgarbiony. Ganiąc się w myślach za to, czym prędzej przyjął bardziej stosowną posturę, ze spoczywającymi na ziemi nogami, jedna przy drugiej i rękoma wspartymi o uda, stanowiącymi podporę dla kręgosłupa, by ten pozostawał jako tako wyprostowany.
- Dokładnie - odpowiedział krótko, na pierwszy człon pytania. - Płyniemy z Nuln, to jest miasta portowego położonego we wschodniej części znanego nam Kontynentu. Stamtąd kierowaliśmy się na południe, zahaczając co jakiś czas o ważniejsze porty, aż w końcu dotarliśmy w te rejony. - przeszedł niemal od razu do ostatniej części, celowo pomijając drugie z postawionych pytań, gdyż wrodzona podejrzliwość kazała mu najpierw rozważyć, na co komu informacje o załodze.
Po tym zamilkł na krótką chwilę, na potrzeby nabrania kilku głębszych wdechów, zarazem po raz kolejny przyglądając się rozmówcy, który kurczowo trzymał w ciemnej dłoni kawałek szmaty, jak gdyby od tego zależało jego życie, co w pewien sposób było nawet i komiczne.
- A czy na okręcie są znane osobistości? - zaśmiał się nerwowo, trąc jedną ręką o kark- Nie, skąd ten pomysł... jesteśmy jednymi z wielu. Może i stali klienci rozpoznają kapitana naszego "Czarnego Gamonia", ale nie sądzę, aby była to wyróżniająca się postać. Przejdźmy może raczej do sedna, bo czas goni - uciął temat, używając najprostszej wymówki. - Co więc jesteś mi w stanie z długim terminem przydatności, proszę mów, przyjmę prawie wszystko - sprytnie odwracając przysłowiowego kota ogonem, wymusił na rozmówcy zamierzoną reakcję.