Tawerna "Blady Wampir"

1
Kto wie, czy ta knajpa niedaleko rynku Everam, największego miasta portowego tej części Herbii, nazywana dość nieprzyjaźnie "Bladym Wampirem" nie jest najpopularniejszym miejscem w tej krainie szubrawców. To tutaj zawijają wszyscy marynarze, którzy przybili do portu, aby przepłukać zjedzone przez szkorbut gęby najlepszym rumem na świecie. Tu możesz dostać dosłownie wszystko. Chcesz zagrać w karty i zarobić (albo przepuścić) fortunę? Nie ma sprawy! Chcesz jakąś łatwą panienkę, dostosowaną odpowiednio do twoich wymagań? Mówisz, masz! Nie istnieje rzecz, której tutaj nie ma, za odpowiednią opłatą można dostać nawet w mordę. Poważnie. Co wieczór na podwórku organizowane są walki na pieniądze. Takie na pięści i gołe klaty, do pierwszej krwi. Jednym słowem, dosłownie wszystko można było tu znaleźć.

Ten tłoczny zawsze lokal umiejscowiony w niemal ścisłym centrum miasta był jednym z najwyższych w nim budynków. Trudno się dziwić, trzeba było dwóch pięter na pokoje do spania i dmuchania panienek, do tego dość spora izba karczmienna posiadająca własną scenę, na której codziennie odbywały się występy wędrownych grajków, kuglarzy i aktorów, z dużą ilością stołów i dość miłą, przytulną atmosferą. A jeśli sypniesz groszem Delferowi, właścicielowi Bladego Wampira, to może pokaże ci coś jeszcze... Chodzą słuchy, że w piwnicach mieszczą się ekskluzywne pokoje.

Trudno się dziwić, że to właśnie popularne miejsce było punktem, w którym wszyscy się umawiali. Tak samo Randolf, bogaty kupiec z północy, który przypłynął tu - na ziemię orków i goblinów, aby prowadzić jakieś swoje tylko sobie samemu znane interesy, przybył do tawerny. Był dość wysoki i chudy, cerę miał śniadą, na twarzy tatuaże i lekki zarost. Ubrany był dosyć lekko, w zwiewną lnianą szatę, a na głowie nosił turban. Jego ubiór i wygląd wskazywały na pochodzenie z Archipelagu. Miał spotkać się tu z kimś, kto przeprowadzi go przez te pustkowia prostu w mury Karigardu. Nieeee... "Kimś" to zdecydowanie za dużo powiedziane. Przewodnikami karawan na tej pustyni byli, o zgrozo, orkowie! Ile by kupiec dał, aby nie musieć wędrować przez dobrych kilka dni w towarzystwie tego... tego "czegoś". Czuł obrzydzenie do tych dzikusów, w końcu u niego na Archipelagu ktoś taki nawet nie ma prawa bytu... Usiadł zatem przy stoliku i zamówił szklankę ginu. Picie mocnego alkoholu nie leżało w jego zwyczaju, no ale na trzeźwo spotkania z zielonoskórym nie wytrzyma...

Re: Tawerna "Blady Wampir"

2
Karczemne drzwi od strony podwórca otworzyły się z takim hukiem że na okolicznych stołach kufle z piwem popodskakiwały razem z ich właścicielami. W progu stanął postawny ork, który robiąc kilka dudniących w zaistniałej ciszy kroków, pociągał spokojnie cienkie piwo wprost z dzbana. Na szyi niczym drogocenny naszyjnik uwiesiło mu się kilka lokalnych kurew. To dziwne określenie wobec orka ale promieniował szczęściem. Tak, Bruudz'th był dziś z siebie wyjątkowo szczęśliwy.

Parę dni temu dotarł do tego miasta doręczając nieco odwodnionego, ale jak najbardziej żywego skrybę dla burmistrza. Będąc wciąż usatysfakcjonowany zakończeniem zlecenia dał się dziś namówić na walki za karczmą, co przypominało mu młodzieńcze lata. Dziś jednak o wiele bardziej doświadczony niz kiedyś upatrzył sobie łatwego przeciwnika. Sprowokował kilkoma zaczepnymi zdaniami wielkiego i zwalistego marynarza, a ten podjudzony sam zarządzał natychmiastowej walki. Bruudz'th miał już z takimi do czynienia. Twarci i odporni niczym mury krasnoludzkiej twierdzy. Ale jednak nie za szybcy. Walki są tylko do pierwszej krwi co zostało skrzętnie wykorzystane przez orka. Niemal ułamek sekundy po gongu oznajmiajacym początek walki Bruudz'th uderzył celnie szybkim prostym. Pod pięścią czuł pękające niczym porzeczki usta przeciwnika. Ork nauczył się że nie jest to ani bolesny, ani morderczy atak, jednak bardzo efektowny. Buchająca jucha zalewająca brodę marynarza mieszała się z jego przekleństwami i klątwami. Publika wyła z zachwytu.
Bruudz'th z powrotem złapał za dzban swojego piwa i na pięcie okręcił się z powrotem do tawerny. Za pas wsunął tych kilka monet zgarnietej z wygranej. To nie był majątek, wręcz przeciwnie. Ale na przyjemne spędzenie wieczoru wystarczyło całkowicie.

Wiedział że nie może jeszcze ani się spić, ani złajdaczyć, gdyż ma jeszcze spotkanie z klientem.
"Szukaj wytatuowanego człowieka w turbanie" brzmiały instrukcje. Ork stojąc już na środku sali rozejrzał się po gościach. Faktycznie był ktoś taki pasujący do opisu. Co jakiś czas pociągał coś ze szklanki. Ha! Ze szklanki! Bogacz. Otrząsnął się z wiszących na nim kurew, ostatniej wręczył pusty dzban z poleceniem uzupełnienia. Szybko spoważniał, nie mógł sobie teraz pozwolić na brak profesjonalizmu. Rozejrzał się jeszcze raz po tawernie, po chwili spokojnym krokiem zaczął podchodzić do upatrzonego goscia. Wyjął z rąk przechodzącej kurewki świeży dzban i bezceremonialnie postawił przed gościem.

- Gdzie chcesz się dostać i kiedy chcesz ruszać? - zagadnął Bruudzt'th w formie powitania. - Tak, to ja miałem się z Tobą skontaktować - dorzucił od razu. To zawsze upraszczało o kilka pierwszych pytań.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

3
Gin zaczął już powoli szumieć w główce kupcowi. Obraz przed oczami miał już nieco zamglony, więc kiedy przed jego własnymi rodzonymi oczami stanął ork we własnej osobie i bez ogródek zdeklarował się, że to on będzie przewodnikiem jego karawany, ten zauważył tylko wielką zieloną kupę mięcha, a dopiero po chwili zorientował się z kim rozmawia. Wstał z miejsca, chwiejąc się nieco na nogach.
- Jesssstem Al-Rashudi, kupiec z Auchipełagu, a ttty jesteś zgniłą, zieloną kupą gówwna! I masz słuchhhać mnie, swojego pana, czy to jest kurrwa jasne? - mówił robiąc przy tym dziwne miny i prawie się wywracając. - A więc, orku, dopppprowadź mnie do Karigardu. Rozummmiesz co mówię? Czy do tej twojej tępej zzzzielonnej głowy coś doccciera, czy masz tam orzeszka zamiast mózgu?

Re: Tawerna "Blady Wampir"

4
W pierwszej chwili Bruudzt'tha zamurowało. W drugiej jego orcza krew zakipiała ze wściekłości. Byle kupczyna będzie się tak do niego zwracać? Już miał chwycić tego chudzielca za gardło, przeciągnąć przez stół i wybebeszyć gołymi rękami na podłodze. W ostatnim momencie powstrzymał się przed tym. Stygnący trup na środku sali nie będzie przez nikogo mile widziany, ani też nie przysporzy chwały Bruudz'thowi. Ale mordę obić? To co innego.
Wstał gwałtownie, chwycił przybysza za tunikę i pociągnął go w dół rozkładając na stole jak obrus. Chwycił za dzban z piwem i niespiesznie wylał go na głowę kupca.
- Lepiej się napij bo w podróży zachce Ci się pić - wychrypiał ze wściekłości. - Jutro ruszamy. I lepiej naszykuj głęboką sakwę. A jak Ci się nie podoba to wypierdalaj z powrotem na archipelag. Ej szefie! - krzyknął w stronę barmana - przyślij coś ekstra do mojego pokoju! Ten tu płaci dziś też za mnie!
Zacisnął jeszcze mocniej chwyt na koszuli kupca i pochylił się nad nim - Prawda? - zapytał stanowczo

Re: Tawerna "Blady Wampir"

5
Trudno było powiedzieć, czy do Rashudiego coś dotarło, bo był tak pijany, że ledwo co widział na oczy. Przez chwilę przyciśnięty do stołu miotał się na wszystkie strony, ale chwilę później dał sobie spokój najzwyczajniej w świecie usypiając w pijackim amoku. Nie słyszał już zatem ostatnich słów, jakie ork do niego wypowiedział. Słyszeli je za to, podobnie jak przyglądali się wcześniej całemu temu bajzlowi od początku, inni goście karczmy. Można było gdzieniegdzie usłyszeć okrzyki typu Dołóż mu! Niech ma za swoje! i tym podobne, jednym słowem - gapie byli żywo zainteresowani tą sceną. Na koniec wszyscy nagrodzili orka gromkimi brawami i okrzykami. Trudno powiedzieć, czy nie lubili rasizmu albo woleli orków od ludzi z Archipelagu, czy też po prostu świetnie się bawili widząc, jak zielonoskóry przetrzepuje skórę jakiemuś frajerowi...

Re: Tawerna "Blady Wampir"

6
Ork postał chwilę nad zwiotczały ciałem kupca. Jak on się nazywał? - pomyślał. - Jesem-al-Rashudi? Tyle zrozumiałem z tego bełkotu.
Szybkim ruchem zarzucił śpiące pół-truchło na plecy, wyszedł przed budynek i skierował się do stajni. Tam z satysfakcją zrzucił podroznika w stóg prawie czystego siana.
- Śpij słodko królewno - zaśmiał się ork. Chciał już zawrocić do tawerny, ale zatrzymał się w pół kroku. Zaświtała mu pewna myśl.
Ukucnął przy kupcu. Wyciągnął nożyk i ukłuł się nim w kciuk. Następnie chwycił dłoń spitego Rashudiego i naciął opuszek jego palca. Bruudz'th wstał, schował nóż do pochwy i otrzepał spodnie. Zawrocił do tawerny solidnie wyłomotać jakąś sprzedajną damę. Wolał naruchać się na zapas. A potem przyjdzie tu z rana wsadzić pękający łeb kupca do wiadra z wodą. A jak!

Re: Tawerna "Blady Wampir"

7
Ork odszedł zostawiając pijanego kupca leżącego na stogu siana z przebitym palcem. Wszedł z powrotem do tawerny, gdzie został powitany dość pochlebnie. Tu i ówdzie wznosiły się kufle z piwem za jego zdrowie, niekiedy był wręcz zapraszany do stołu przez podróżnych, zaś kobiety w różnym wieku i różnych ras stroiły się przed nim i puszczały do niego oko. Czego to nie robi dobre spuszczenie wpierdolu jakiemuś pyszałkowi, co mu się wydaje że jest najmądrzejszy na świecie... W końcu Delfer do niego zawołał:
- Ej, panie ork, bierzesz pan coś? Jak pan chcesz, jedną rzecz możesz se pan wziąć na koszt firmy. Sprzedaż mi pan napędzasz, to dlaczego nie?

Re: Tawerna "Blady Wampir"

8
- Hm. - mruknął ork. - Chcę pieczeń.
Prawda była taka, że jeśli pijany kupiec był wiarygodny to była to jedna z ostatnich szans zjedzenia czegoś porządnego przez Bruudz'tha. A dobra pieczeń ma to do siebie że urzeka niczym najlepszy afrodyzjak przemawiając bezpośrednio do pierwotnych zmysłów.
- A potem idę na górę. Do jednej z tych - skinął podbródkiem w bliżej nieokreśloną stronę karczemnych dziewcząt.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

9
- Najlepsza pieczeń ekstra rozmiarów! - krzyknął karczmarz w kierunku piwnicy. Usłyszał to jeden gnom, który najwidoczniej tu posługiwał, po czym zaniósł wiadomość do kuchni.
- Zielony, mówię ci, smaku tego cacka długo nie zapomnisz! - zachwalał Delfer okręcając sobie wąsa wokół palca. - Najlepszy świniak z najlepszej hodowli w całej tej baronii! Do tego podany z ryżem i grzybami, no po prostu aż ślinka cieknie... Ale spokojnie, ślinka i co innego pocieknie ci jeszcze bardziej obficie, jeśli wybierzesz Margaritę... - wyszeptał, wskazując na jedną z dziewczyn w izbie. Okazała się ona pół-elfką (na co wskazywały tylko lekko szpiczaste uszy, wszystko inne było u niej jak u człowieka). Miała długie, sięgające jej kolan błękitne włosy uplecione w warkocz, a ubrana była w zieloną sukienkę przypominającą liście.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

10
Bruudz'th stał przez chwilę w miejscu oceniając potencjalny sekaualny materac.
- Niebrzydka. - rzekł zielonoskóry. W zasadzie to wszystko co chciał powiedzieć, bo wybór dokonał się sam. Przy okazji limit komplementów na ten tydzień właśnie został wyczerpany.
Mięsiwo zgodnie z zapowiedzią karczmarza smakowało wyśmienicie. Ork z bezprecedensową rozkoszą ładował sobie do ust kolejne grube porcje mięsa. Gdy sporych rozmiarów misa została opróżniona, pociągnął tęgo piwem, beknął w rękaw i wstając sapnął z zadowolenia.
Podszedł do Margarity, przywołał ją gestem dłoni i skierował się razem z nią w stronę schodów na górę przy okazji klepiąc dziewczę w tyłek.
Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi od pokoiku pozbył się z siebie ubrania. Niespiesznie rozebrał Margaritę. Gdy skonczył cofnął się krok i popatrzył na mile sterczące piersi. Podszedł do nagiej półelfki i opadając z nią na łóżko zatracił się w jej ramionach. Ostatnią trzeźwą myślą w głowie Bruudz'tha byla świadomość obowiązku obudzenia kupca w stajni celnym kopniakiem w tyłek.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

11
Po spuszczeniu porządnego łomotu tym dwóm, co mu się dzisiaj naprzykrzali, ork był tak zmęczony, że ledwo co skończył robotę zmorzył go sen. Następnego ranka powitały go wpadające do pokoju przez okno promienie słoneczne. Tyle było dzisiaj do roboty, musiał udać się na pustynię z tą zakichaną namiastką kupca, a tak strasznie mu się nie chciało... Najchętniej leżałby tutaj tak przez resztę dnia wylegując się na wygodnym łóżeczku... No ale nie ma lekko, trzeba wstawać i robotę zrobić, bo ta wieczorna pieczeń już została przez organizm przyjęta, a resztki domagały się wyrugowania z miejsca, gdzie nie dochodzi światło.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

12
Bruudz'th wstał, podrapał się po zadku i ubrał się z mieszaniną ospałości i porannego lenistwa. Wciągnął też na nogi buty i bez większych ceregieli wyszedł z pokoiku w kierunku głównej sali. Stąpając z jeszcze lekko sztywnymi kolanami zaczął schodzić na dół po wysłużonych schodach dopinając równocześnie pas na biodrach.
W dolnej izbie zastał widok godny średniej wielkości konfliktu zbrojnego. Walające się kubki, stłuczone dzbany, losowe elementy garderoby, nieprzytomi marynarze i wciąż uwieszone na nich kurwy. Drzwi wejściowe zostały niedomknięte, bo w progu leżał spity opasły jegomość prezentując wywalone na wierzch brzuszysko. Kawałek za nim, już na zewnątrz leżała kałuża rzygowin.
Ork podszedł do najmniej zapaskudzonego stołu i ruchem ramienia odsunął na bok pozostawione talerze i miski. Postawił spoczywający obok taboret z powrotem na nogi. Zamowił u sprzątającego bajzel gnoma coś do jedzenia. W perę chwil, nim skończył dłubać w zębach ten przyniósł mu polewkę na kaszy z pajdą chleba.
Gdy Bruudz'th już się posilił, wstał, podciągnął spodnie i wychodząc zostawił monetę na stole. Gnom korzystając że karczmarza jeszcze nie ma, skrzętnie schował zdobycz za fartuch. Ork poszedł do stajni robiąc tylko chwilowy postój w wychodku. Przed bramą złapał wiadro do pojenia koni i zanurzył w cemrowinie nabierając mułowatej wody. Wszedł do środka.
Kupiec w zasadzie nie zmienił pozycji od wczorajszego wieczora. Leżał nieruchomo oddychając miarowo. Słońce wpadające przez szpary w powale oświetlało jego wybladłe policzki wtulone w swieże wywkity wymiotów na klepisku.
Bruudz'th wziął zamach wiadrem i oblał kupca zielonkawą wodą starając się również spłukać nieco ten kwaśny odór panujący w stajni. Miarowy jęk wydobywający się z poziomu stóp orka oznajmił że ofiara spustoszenia alkoholowego odzyskała przytomność.
- Księżniczka już wstała? - zapytał ork z przekąsem. - Masz, ulżyj sobie - dodał podkopując kupcowi, wiadro.

Re: Tawerna "Blady Wampir"

13
Oblany wodą kupiec wybudził się z "drzemki" Coś tam wymamrotał pod nosem, po czym otarł oczy, a jak zdał sobie sprawę z tego że jest cały oblany wodą, otrząchnął się i wyszedł na dwór, nie zwracając na orka uwagi. Chciał się osuszyć, ale z wiadomych względów światło słoneczne mi w tym przeszkadzało... Wrócił zatem do stajni i jeszcze raz rzucił swoje spojrzenie na całą jej panoramę. Kiedy zobaczył orka, ponownie przetarł oczy i powiedział:
- O kurwa... Ale ty jesteś brzydki! - chyba jednak alkohol nie do końca z niego uleciał, do tego waliło od niego tak, że na pustyni już nawet eskorty by nie potrzebował...

Re: Tawerna "Blady Wampir"

15
Kupiec czknął, a potem spojrzał znowu na orka.
- Nie wrzeszcz tak! - powiedział przez zęby. - Ja cię dzisiaj bardzo słabo widzę, na całe szczęście, ale na nieszczęście bardzo dobrze słyszę... - po chwili wreszcie się otrząsnął (dosłownie) i powiedział do orka:
- No dobra już, dobra. Do Karigardu muszę się dostać. Ile za to chcesz? - zapytał, dogrzebując się w swojej torbie sakiewki z monetami. Zrobiło mu się pusto w żołądku, kiedy się zorientował ile wczoraj przepuścił na gorzałę...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Everam”