Targ

1
To chyba jedyne w tym mieście miejsce, gdzie nie trzeba nikogo złoić, żeby zdobyć sobie szacunek. Wystarczy rzucić trochę zębów, a możesz tu dostać wszystko. W mordę też oczywiście, w końcu to kraj orków... A jeśli interesuje cię kupienie zapasów na podróż, żywności, ubrań, leków czy czegokolwiek innego, nie ma lepszego miejsca w okolicy. Tylko ceny słone jak woda w oceanie. O ile oczywiście nie udowodnisz (w wiadomy sposób) tutejszym handlarzom, żeś swój chłop...

Re: Targ

3
Bruudz'th zawędrował w pierwszej kolejności na lokalne targowisko. Można tu dostać niemalże co kto sobie wymyśli. Garnki, łyżki, ubranie, starocie, nowości, talon, kurwę i balon, a nade wszystko jeśli dobrze podpytać to informacje. Kto, kogo, za co, i dlaczego. Z tej zbieraniny informacji dla takich najemnych przewodników jak Bruudz'th zawsze uda się wyłowić kilka cennych strzępów, które w przyszłości uda się przekuć w coś cennego.
Ork jednak przyszedł tu w innej sprawie. Chciał odwiedzić znajomego, u którego zawsze zaopatrywał się w żywność. Zamierzał dziś kupić suszone mięso, orzechy i inne wiktuały, które zniosą trudy podróży. Z daleka widział już wyblakłą płachtę orka-straganiarza, która chroniła kram przed słońcem.
Staną przed nią i wesoło zagadał sprzedawcę:
- No dawno Cię nie widziałem staruszku, co dziś dobrego słychać? - zapytał ork i uśmiechnął się promiennie

Re: Targ

4
- Bruudz'th! - ucieszył się handlarz żywnością, najbardziej zielony ze wszystkich orków, na widok przybysza. - A nawet nie pytaj... Nic się nie dzieje, nawet czarni już przestali atakować, ani nikomu mordy obić, ani nic, posuwanie w kółko tej samej baby też może się znudzić... A co u ciebie słychać? Mów co tam w wielkim świecie, na pewno robiłeś coś ciekawego podczas tego całego eskortowania karawan. Smoka jakiego ubiłeś?

Re: Targ

5
- Smoka to ja w spodniach trzymam - odparł Bruudz'th i zaśmiał się szczerze. - W zasadzie to przejazdem jestem. Przeprowadzić muszę jednego takiego przez pustynię. W gruncie rzeczy to nie jednego, bo po drodze jeszcze kolegów spotkał. Słowo daję, urocza gromadka - westchnął ork. Przyjrzał się straganowi handlarza - Wiesz co? Daj mi dwa razy to co zwykle - Bruudz'th wskazał na woreczki z suszonymi jedzeniem zawieszone wyżej, na tyczce nad pozostałymi artykułami.
Wysupłał też zza pasa monety i wręczył znajomemu sprzedawcy.
- Powiedz mi, do której studni w tym tygodniu najmniej szczali? Gdzie najlepiej napełnić bukłaki? - ork zapytał już na odchodne uśmiechając się do straganiarza

Re: Targ

6
Tragarz włożył orkowi tyle żarcia, ile tylko był w stanie. Normalnie pewnie zażądałby za to horrendalnej sumy pieniędzy, no chyba że klient udowodniłby mu swoją wartość poprzez spuszczenie łomotu jakiemuś takiemu co się naprzykrza, no ale to przecież był Bruudz'th!
- O studniach lepiej zapomnij, sucho w nich jak w gaciach dziewicy! - odpowiedział handlarz zrezygnowany. - Jak chcesz, to leć do knajpy i napełnij bukłaki piwem, no chyba że chce ci się wydawać kupę szmalu na wino...

Re: Targ

7
- Oho, aż tak bogaty to nie jestem. Ale jak już zostanę to na wino Cię zaproszę! - odpowiedział Bruudz'th z zapałem.
Następnie z trudem upchnął worki do swojego tobołka. Potem pożegnał się wylewnie z właścicielem straganu i skierował się do najbliższej gospody. Tam kupił piwo i rozlał je do bukłaków. Specjalnie pilnował dziewki służebnej czy nalewane piwo jest właściwe. Nie musiało być mocne, bo miało służyć do gaszenia pragnienia, a nie zalewania zmartwień. Ale na pewno nie chciał dostać sfermentowanego wywaru że skarpet, co mogło spotkać kogoś niezaznajomionego z tutejszymi obyczajami.
Gdy płacił z przytroczonymi pełnymi bukłakami dodał jeszcze monetę więcej i zamówił jakiś lepszy gatunek w kuflu.
Wyszedł z nim na ulicę i poszedł z powrotem do straganiarza. Wepchnął się kolanem między zgraję dzieci śliniących się do wystawionych na pokaz słodyczy.
- Trzymaj stary wygo, żebyś mi nie usechł do naszego następnego spotkania! - rzekł Bruudz'th i wręczył kufel zaskoczonemu sprzedawcy. Nie umiał inaczej podziękować przyjacielowi, nie obrażając go płacąc mu więcej za jego suszone jedzenie. - tylko oddaj potem kufel do tamtej karczmy żeby mnie o niego nie ścigali - wskazał głową kierunek i puścił zaczepnie oko.
Odchodząc pomachał jeszcze raz na pożegnanie i skierował się w stronę Rashudiego. Musial gdzieś tam przecież być...

Re: Targ

8
- Dzięki, fajfusie! - zawołał za odchodzącym Bruudzth'em tragarz śmiejąc się. - A może być tak został chociaż do wieczora? Dzisiaj walczą na arenie Krotar i Ortantak, a potem damy w palnik w knajpie, na mój koszt, skoroś już mi piwo postawił!

Rashudi stale kręcił się po targowisku, próbując najwidoczniej czynić swoją kupiecką powinność: oszacować ceny, popyt i podaż poszczególnych towarów. Khalil zainteresował się tymi wszystkimi inskrypcjami na murach pochodzących jeszcze ze starożytnego miasta. Debrosa zaś nigdzie nie było widać...

Re: Targ

9
- Dzięki, dzięki! Może gdy czasu będę miał więcej! - odkrzyknął Bruudz'th do straganiarza i ostatni raz pomachał ręką.
Podszedł do lawirującego między straganami Rashudiego. W zasadzie nietrudno go było znaleźć w tłumie. Wręcz rzucał się w oczy, a na tle rosłych i krzepkich orków wyglądał trochę komicznie.
- Masz to Twoja porcja. Lepiej tego nie zgub bo będziesz musiał jeść piach - ork wręczył Rashudiemu worek z suszonymi jedzeniem. - Ja jestem gotowy, możemy iść. Gdzie Debros? Czekamy na niego?

Re: Targ

10
- Cholera go wie... - odpowiedział kupiec niezbyt zadowolony z faktu, ze musi teraz dźwigać te wszystkie wory. - Pytaj Rashudiego. Ale o ile nie ma go gdzieś tutaj i niczego nie kradnie, to pewnie się nawala albo zajada "chlebek"... O ile jeszcze wpierdolu nie dostał, bo z tego co widzę po tych wszystkich mułach tu handlujących, to jakby się kto zorientował że go kto okrada... Nie chciałbym być w jego skórze.

Re: Targ

11
- Rashudi, idziemy czy co? - ork zwrócił się do kupca. - ty mi płacisz, ty decydujesz. Umawialiśmy się że mam przeprowadzić Ciebie.
W zasadzie to była prawda. Nieco bezpośrednia, ale szczera. Czy Rashudi chciał czekać na znajomych, to Bruudz'tha nie interesowało, mógł ruszać nawet teraz zaraz.

Re: Targ

12
- Khalil! Zmywamy się! - zawołał Rashudi za magiem z nieco kwaśną miną. Ten odwrócił się i podążył w jego kierunku. - Idziemy po Debrosa. Masz jakiś pomysł gdzie on może być?

Khalil oparł się na swoim kosturze, który chwycił obiema dłońmi i mocno zamknął oczy. Trwał w takim stanie przez jakieś pięć minut, po czym powiedział:
- Jest na arenie. Próbuje sprzedawać chlebek...

Re: Targ

13
- No to fajnie, ganiajmy za dilerem-masochistą. Czy on ma w choć w ćwierci pojęcie co mu grozi gdy złapią go na arenie? - powiedział Bruudz'th. Wiedział że w takiej sytuacji krwawa jatka zacznie się nie tylko na piachu areny, ale i na trybunach. Po szybkiej i bezlitosnej walce upojony krwią tłum wyrzuci truchło Debrosa na kupę gnoju gdzieś pod murami. Pamięć o nim zostanie tylko w karczemnych przechwałkach o tym kto i jak mocno rozdzierał go gołymi rękoma.
Orkowie nie byli amatorami narkotyków. Jako tradycjonaliści gdy chcieli się wprowadzić w stan odmiennej świadomości preferowali alkohol lub cios pałką w głowę.

Bruudz'thowi pozostało wyciągać mocno nogi gdy skierował się w stronę areny. Słyszał już skowyt tłumu, ale miał nadzieję że to aplauz walk, a nie egzekucja Debrosa.

Re: Targ

14
Kompania ruszyła w ślad za orkiem w kierunku areny w centrum miasta, nie musieli jednak iść aż tak daleko. Oto Debros biegł w ich kierunku ile sił w nogach, uciekając przed goniącym go tłumem orków.
- Nic nie mów - wysyczał przez zęby Rashudi, kiedy zobaczył że jego kompan już otwiera usta, aby zacząć wyjaśniać. - Zrób coś! Zatrzymaj ten motłoch! - zawołał do Bruudz'tha.

Jednak zanim jeszcze skończył mówić, zareagował Khalil. Wbił swój kostur w ziemię i zaczął kręcić się dookoła niego. W tej chwili zaczęło wiać. Na początku mogło się wydawać, że to nic nie znaczący wiaterek, jednak w miarę upływu czasu (i zbliżania się do nich pościgu z maczugami i morgenszternami), wietrzyk ów przerodził się w prawdziwą wichurę, która zmiatała cały kurz z ulic Czarnych Murów i wyrywała słomę z dachów biedniejszych domów. Nikt nikogo nie widział, wszystko to przypominało jedną wielką burzę piaskową.
- Złapcie się mnie wszyscy! - wołał Khalil.
- A żebym ja chociaż wiedział gdzie jesteś...! - odpowiedział Debros.

Re: Targ

15
Ork postąpił kilka kroków w stronę Khalila. Sięgnął po wisząca na ramieniu tarczę, ale nie zrzucił jej pasa z szyii. Tak na wszelki wypadek - pomyslał. Próbował zasłonić się nią od kłującego w oczy kurzu i piachu, jednak jego tumany były tak obfite że zdawało się to nadaremne. Zawziął się w sobie i zdecydowanie przeszedł kolejnych kilka kroków mocno wbijając stopy w ziemię.
Wolną ręką chwycił za pas oślepionego Debrosa i popychając go lekko przed sobą nakierował na właściwą stronę. Ryk wiatru w uszach był ogłuszający.
Bruudz'th nie wiedział czy podszedł do Khalila razem z Rashudim czy ten był już tu wcześniej. Adrenalina zmieszana z głębokim szacunkiem do magii uderzała mu do głowy. Nie było już nic widać dookoła. W każdym razie jego klient kulił się od podmuchów ostrego piachu.
Ork złapał mocniej Debrosa, który zdążył już pochwycić się Khalila. Drugą ręką Bruudz'th odrzucił tarczę na plecy, która przy tym wietrze niemiłe naciągnęła troki. Chwycił maga za pas i pełen gotowości ( i trochę obaw) czekał co się teraz wydarzy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czarne Mury”