Dom Najemnika

1
Opis tego budynku warto zacząć od historii orka, do którego ów należy. Ghor-Agak, najemnik swego czasu przyjmujący zlecenia na terenie niemal całej Herbii, był znanym, a co za tym idzie bardzo poszukiwanym „towarem”. Legendy o jego szale bitewnym głoszą, że gdy budziła się w nim jego żądza krwi to był w stanie sam jeden obalić setkę przeciwników. Nawet jeśli opowieści te są bardzo przesadzone, to i tak nie można odebrać wojownikowi temu tytułu „potwora”. Poprzez walki dla różnych armii oraz zlecenia niezwiązane tak bardzo z polityką zbił małą fortunę. Waluta ma jednak to do siebie, że bardzo lubi się rozchodzić, a w pewnym momencie ork zaczął odczuwać upływ czasu. Z każdym kolejnym rokiem czuł, że jego kres jako wojownika się zbliża. Do wyboru miał albo walkę i śmierć na polu bitwy, z którą spotykało się większość znanych mu najemników, albo wycofanie się. Zbyt bardzo cenił swoje życie, aby wybrać pierwszą opcję i dlatego przestał przyjmować zlecenia. Korony, zęby, gryfy... miał ich wszystkich pod dostatkiem. Przynajmniej tak było przez pierwsze dwa lata. Rozbudowa posiadłości, wino, mięsko, sprowadzanie elfich nierządnic z wysp - to wszystko sprawiało, że majątek orka bardzo szybko się kurczył. Ghor-Agak stanął przed trudną decyzją i bliski był już nawet powrotu do dawnego zawodu. Korzystając ze swoich znajomości dostał kilka bardzo ciekawych zleceń i wtedy... wpadł mu do głowy pomysł. Ork nie zamierzał bezsensownie ginąć na wojnie, ale potrzebował jakiegoś środku przychodu. Zaoferował więc zlecenia kilku sprawdzonym młokosom, którzy chcieli się wykazać, pobierając za to odpowiednią prowizję. Z czasem jego wielka posiadłość została przekształcona w to, co dziś znamy jako „Dom Najemnika”.

Było to ponad piętnaście lat temu. Dziś Ghor-Agak oferuje ponad trzydziestu swoim najemnikom dom, pracę, a tym co sprawują się wyjątkowo dobrze nawet dodatkowy sprzęt oraz naprawy wyposażenia. Ceną za to wszystko jest prowizja, która dla sprawdzonego najemnika wynosi 25%. Jest to kwota, która ma pokryć koszty zakwaterowania, pracowników oraz dostatniego życia właściciela, który zarabia obecnie dużo więcej niż u szczytu swojej kariery.

„Dom Najemnika” jest nazwą zarówno dla mniejszego budynku knajpy, w której poza kuflem piwa i strawą można złożyć co mniej oficjalne zlecenie, ale także dla całego kompleksu złożonego ze wspomnianej speluny, trzypiętrowej części mieszkalnej dla najemników, stajni, podziemnej zbrojowni i magazynu oraz kilku mniejszych budynków użytkowych.

Speluna utrzymana jest w zaniedbanym klimacie Czarnego Muru. Miejsca jest tam tyle, że właściciel upchnął na całej powierzchni siedem obskurnych kilkuosobowych stolików oraz szeroki bar, za którym rozlewane jest piwo i podawane są niezbyt wykwintne potrawy. Za barem można spotkać Ur-Kahraz'a, olbrzymiego, zielonoskórego orka, który na arenie pojawia się walcząc swoim dwuręcznym mieczem. On jest głównym pośrednikiem pomiędzy najemnikami a zleceniodawcami. Oczywiście lokal zatrudnia jeszcze kilku innych barmanów, gdyż ten nie może siedzieć tu nieustannie, jednak nie są oni godni specjalnej uwagi.

Wspomnieć jeszcze można o kwaterach najemników. Cały kompleks nie jest olbrzymi, więc budynek mieszkalny na przestrzeni czasu musiał zyskać kilka pięter. Obecnie jest możliwość nocowania tutaj trzydziestu najemników, jednak jeszcze się nie zdarzyło, aby ta liczba przekroczyła kilkunastu. Wynika to z prostego faktu... najemnicy są ciągle w drodze, a tutaj wracają w przerwach między zleceniami. Same pokoje mają po osiem metrów kwadratowych, wyposażone są w matę do spania, stojak na uzbrojenie i pancerz oraz jakąś małą szafkę.

Re: Dom Najemnika

2
Jak się nieprędko okazało, cała ta polityczna heca z 85r. swój zaczątek miała w pewnym rozżarzonym jak węgiel miejscu, którego mieszkańcy wieczną zimę z Keronu ino za bujdę pleciugi brali, co zmyślną facecją tłumy chciała ku swej sławie zjednywać. Kronikarzom i historii ostawmy rozrachunek tej sprawy, a od tej chwili na wypadki patrzmy z perspektywy ex ante, w której to nieznany wówczas nikomu najemnik z tej spieczonej ziemi na spoczynek ku kwaterze zmierzał i w swej imaginacji nie koncypował nawet tego, co się zaniedługo wydarzy.

Valas, orężna perła krainy orków, chluba przybytku znanego w owych czasach jako „Dom Najemnika”, przebywszy schody aż na trzecie piętro, pewnego wieczora jak zawżdy wkroczył do swego pokoju. Surowe było jego wnętrze – pomieszczenia, jak i najemnika, który zatrzasnąwszy za sobą dźwierze, niespiesznie zbliżył się do okna.

Chwila, ułamek sekundy - o tyle za późno przeczucie podpowiedziało Valasowi, że coś jest nie w porządku, atoli wówczas już świece zgasły, a gęsty mrok momentalnie owionął sylwetkę najemnika. Gdzie nie spojrzał, tam czerń opatulała jego świat całunem i nie było już niczego prócz tego cienia.

Ani chybi musiała to być ciemnica magicznej proweniencji i gdy Valas bezskutecznie próbował dojrzeć choćby własną dłoń czy złapać oddech w tej duszącej zewsząd czerni, wtenczas z próżni wyrwał go męski głos – niski, spokojny, pozbawiony emocji, nie lza jednak było odzyskać na tyle orientację, by zlokalizować, czy słowa wypowiada ktoś za nim, przed nim, a może ponad nim?

- Przybyłem tu, by złożyć ci propozycję. Nie próbuj walczyć, a nie stanie ci się krzywda.
Obrazek

Re: Dom Najemnika

3
Pustynne rejony nie były może rodzimym domem mężczyzny, jednak innego nie znał. Surowe warunki komnat w Domu Najemnika i tak były luksusem, gdy porównywać je z kratkami dla niewolników, które przyszło mu dobrze poznać w czasach, gdy zmuszony był do walk na nieoficjalnych arenach Czarnego Muru.
Dziś jego dzień zakończył się szybko. Nie mając żadnego innego zadania, poświęcił większość czasu na medytację, oraz trening walki. Oczywistym w końcu jest, że gdy przestanie się 'machać mieczem' to zdolności do walki nim mogą zacząć rdzewieć, dlatego należy je regularnie pielęgnować. Po treningu wstąpił do spełni, gdzie uraczono go solidnym kawałe mięcha, które choć wątpliwego pochodzenia, smakowało całkiem nieźle, oraz kuflem tutejszego wina... ostatecznie było o nie wiele łatwiej niż o czystą wode, którą w tutejszym klimacie ciężko jest zachować w stanie zdat nym do picia.
Po posiłku przyszedł czas na spoczynek. Valas udał się do swojej 'komnaty', jednak wtedy nie spodziewał się jeszcze wizyty jakiegokolwiek gościa.

Gdy 'całun ciemności' okrył całe jego pole widzenia, zaczął trochę nerwowo rozglądać się dookoła. Jego puls gwałtownie skoczył, a oddech mimowolnie przyspieszył. Zaczął odczuwać lekkie duszności, gdy wytężając zmysły, starał się złamać otaczające go zaklęcie. Po chwili usłyszał głos, który należał zapewne do osoby odpowiedzialnej za nieprzyjemne zaklęcie. Valas nie odpowiedział odrazu... potrzebował chwili na uporządkowanie myśli, oraz uspokojenie ciała. Wyrównał oddech, odrzucił lęk, który pojawił niezależnie od jego woli, gdy odebrano mu, w pewnym sensie, jeden ze zmysłów.

- Nie przepadam za zleceniami od duchów... często okazują się niewypłacalne.
Powiedział te słowa, chcąc delikatnie zasugerować magowie, że lepiej się negocjuje kontrakty 'tradycyjną metodą', unosząc w tym samym czasie obie ręce lekko w górę. Spodziewał się, że rozmówca może go obserwować, więc chciał dać mu sygnał, że jeśli nie będzie musiał to nie chce walczyć, a na pewno nie w walce za którą nikt mu odpowiednio nie zapłaci, a do takiej prawie na pewno zaliczałaby się walka z niespodziewanym gościem. Mimo raczej pokojowego nastawienia stara się wykorzystać do maksimum, każdy ze swoich zmysłów, aby w razie zagrożenia być gotowym na szybką odpowiedź.
- Oczywiście chętnie wysłucham czego chce ode mnie osoba, która przychodzi bezpośrednio do mnie, miast do mego 'pracodawcy'.
Dopowiedział pewiem siebie głosem. Gdyby gość chciał go zabić to zrobiłby to zamiast mówić o jakiejś propozycji. Ostatecznie może okaże się nie tylko 'wypłacalnym duchem', ale i hojnym.
"Opuść gardę chociaż na dziesiątą sekundy, a zdążę trzy razy poderżnąć Ci gardło."
Valas, Czarne Mury, arena.

Re: Dom Najemnika

4
- Duchy przeszłości bywają niewypłacalne... bowiem per se stanowią wartość bezcenną: wspomnienie – ton głosu tajemniczej persony nieznacznie zabarwił się nutką drwiny, która to w zamyśle miała wymierzyć najemnikowi subtelnego szczutka w nos. I ani chybi przekazać mu pewną sugestię. - Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość. Kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość. Czyż nie mam racji, Valasie lotniejszy niźli wiatr?

Jak żeleźce wbiły się w umysł zabójcy słowa enigmatycznej postaci, która w pozornie niewinnej acz niewątpliwie umyślnej zabawie żonglowała nimi nazbyt frywolnie. Cisza po ich wypowiedzeniu oplotła najemnika niczym mrok zaklęcia, co w swej duszności nieco ustępował, lecz o sobie zapomnieć w żaden sposób nie pozwalał. Albowiem działanie czaru w ten sposób się objawiało, że kiedy ruch jakiś gwałtowny czynił, zrazu ciemność zaciskała swe posępne kleszcze, wystarczyło jednakowoż, że spokojnie się sprawował, a brak gwałtownych ruchów swobodnym oddechem skutkował.

- Pewne sprawy przerastają swą wagą najobrotniejszych orków, którzy to w swej ignorancji mogą nie docenić ich potencjału ani niepowtarzalności ceny. Tylko ja bowiem mogę zwrócić ci wartość bezcenną, która odkryje nieznaną ci kartę twego niegdysiejszego żywota. Dam ci do tego wartość złotem wymierną, która kartelusz twego przyszłego żywota zapisze luksusem i dostatkiem, do samego przyjścia kostuchy. Wszystko jednak na tym świecie ma swoją cenę i ja również oczekuję od ciebie dokonania aktu najwyższej odwagi w zamian.
Życzenie jest następujące: chcę, byś pomógł komuś sczeznąć jego niewłasną śmiercią. Komuś tak ważnemu, że ino głupiec lub szaleniec podjąłby się tej misji, a niejeden sam by sobie stryczek na głowę założył, nim choćby spróbował tego czynu dokonać. Tuszę jednak, że widnieje przede mną człowiek ambitny, a przy tym roztropny, który wczas dostrzeże jednorazowość oferty o tak indywidualnie skomponowanej zapłacie. Zatem... jaka jest twa odpowiedź, najemniku?
Obrazek

Re: Dom Najemnika

5
Valas słuchał 'ducha' z uwagą, acz niespecjalnie śpieszył się z odpowiedziami. Cóż, nie można ukryć tego, że Valas nie był najbystrzejszym człowiekiem kontynentu i najprościej w świecie potrzebował trochę czasu na przetrawienie tego co mówił do niego nieznajomy głos. Zagadki i aluzje nie były mu zbytnio na rękę, jednak bezpiecznym było tego nadto nie okazywać.
- Skoro znasz nadane mi w tych stronach miano to i wiedzieć winnyś, że filozofem to raczej ja nie jestem. Raczyłbyś przejść do rzeczy, a może w przyszłości spotkamy się, by nadrobić moje braki w tej dziedzinie.
Cytat przytoczony przez tajemniczego gościa... Valas go nie znał. Od młodzieńczych lat niewiele łączyło go z księgami, gdyż arena to raczej nie miejsce do tego, by poszerzać swoją wiedzę. Rozmyślania nad istotą świata nie są rzeczą, która liczyła się, gdy stawał naprzeciw kolejnym bestią, czy orkowym wojownikom. Lepiej było od razu przyznać się do tego braku, niż ciągnąć rozmowę, z której najemni niewiele zrozumie.
Niewiele musiał czekać, aby dostać odpowiedź. Co prawda ubrana była w dosyć specyficzny język, jednak tym razem w większym stopniu wyzbyta została dodatkowych filozoficznych nawiązań. A przynajmniej w takiej 'przesianej' formie została przyswojona przez umysł łowcy. Informacje pobudziły wyobraźnię 'Wiatru', który postanowił upewnić się, że się nie przesłyszał.

- Skracając... powiadasz, iż jesteś w stanie przywrócić mi wspomnienia, oraz wynagrodzisz moje trudy górą złota. Ceną za to ma być objawienie się światu jako ten, który dosięgnie każdego... podmuch śmierci.
Valas zamyślił się na moment nim dał ostateczną odpowiedź. Jego ruchy były zadziwiająco spokojne, jakby starał się przyzwyczaić do warunków panujących wewnątrz zaklęcia i ocenić swoje możliwości poruszania się będąc pod jego działaniem. Ostatecznie jego twarz wykrzywił dziwny uśmiech, którego znaczenie znane jest tylko jemu.
- Poszukujesz tego, który podejmie się zadania 'niemożliwego'. Mam wiele pytań... Nie wiem jak wysoko mierzysz, ani jaki jest twój cel, mój niespodziewany gościu. Skoro byłeś w stanie tu wejść w wziąć mnie z zaskoczenia, zastanawia mnie dlaczego mając taką moc sam nie wyeliminujesz przeszkody, która stoi Ci na drodze. One wszystkie nie są jednak w tym momencie ważne. Nie jestem samobójcą... nie jestem też człowiekiem, który odrzuca okazję nadarzającą się tylko raz w życiu.
Będę miał jednak wymagania zależne od tego przeciw komu będę zmuszony stanąć do walki.
"Opuść gardę chociaż na dziesiątą sekundy, a zdążę trzy razy poderżnąć Ci gardło."
Valas, Czarne Mury, arena.

Re: Dom Najemnika

6
- Zaiste, przyjacielu, to właśnie moja cena za podmuch śmierci – beznamiętnie powtórzył za najemnikiem jego zagadkowy zleceniodawca, by zaraz potem podjąć się eksplikacji frapujących zabójcę kwestii. – Nie wszystko jest tym, czym zdawać się może. Strzeż się iluzji, Valasie, i wspomnij te słowa, gdy przed swym celem staniesz.

Najwyraźniej osobnik nie zamyślał rezygnować z fundowania mężczyźnie zagwozdek do rozsupłania. Jedna przynajmniej w pewnym sensie nieco się rozwikłała, bowiem ostatnie wypowiedziane przezeń zdania zestroiły się z próbą rozeznania się w działaniu zaklęcia poczynioną przez najemnika. Spokój jego ruchów i wyciszenie natarczywych myśli sprawiało, iże duszności słabły, a i gradacja ciemności przed oczyma jakby zmniejszała się w zależności od jego własnych reakcji. Czyżby zatem wszystko to było ino „niegroźnym” figlem płatanym mu przez umysł za sprawą enigmatycznego gościa?

- Wymagania? Wybitne umiejętności. Brak związku z dziejącymi się wydarzeniami. Niekwestionowana lojalność. Wszystkie spełniasz, a tuszę, iż ostatnie przede wszystkim. Twoje będą takoż uszanowane, wiedz bowiem, iż powodzenie sprawy na mym sercu leży w większej mierze. Zatem poczynione zostaną wszelkie ułatwienia, które uczynią ci zlecenie bardziej znośnym. Jeśli zaś chodzi o samo zadanie, jest ono następujące – ton głosu stał się niefrasobliwy, jak gdyby chodziło o betkę rodzaju spuszczenia cięgów naprzykrzonemu sąsiadowi. - Wprzódy wyruszysz w długą podróż do królestwa, w którym Paladynów Płomienia zastąpią Paladyni Sakira. Po znojach wyprawy udasz się do stolicy zwanej Saran Dun, by po odzyskaniu sił... cóż, zlikwidować króla Keronu.
Obrazek

Re: Dom Najemnika

7
- Iluzji, powiadasz? Postaram się o tym pamiętać zanim poderżnę gardło w Twoim imieniu, Duchu.
Valas nie rozmyślał teraz specjalnie nad słowami, którymi raczył uraczyć go mężczyzna. Zapamiętał je na później, spodziewając się, iż mogą przydać mu się w przyszłości. Ostatecznie zleceniodawca zapewne nie zamierzał mówić czegokolwiek bez powodu, ale z drugiej strony miał nieprzyjemną tendencję do tego, by dzielić się swoją wiedzą bardzo 'nie wprost'.
- Lojalność wobec pracodawcy, tak długo jak liczba monet się zgadza... bez tego nie można być najemnikiem, czyż nie?
To byłą jego odpowiedź w temacie wymagań, a dokładniej tego ostatniego, któe dotyczyło jego wierności swemu pracodawcy. Gdy później poznał to kto będzie jego celem... uśmiechnął się w wymowny sposób, który jasno sugerował, że zlecenie zostanieprzez niego przyjęte.
- Rozumiem jednak, że czeka mnie długa podróż. Zamierzasz pominąć udział starego orka, więc nie zostanie mi przez niego zapewnione odpowiednie wyposażenie, czy też sakwa potrzebna w drodze do celu od którego dzieli mnie wiele dni.
Najemnik chciał w dość prosty sposób dać do zrozumienia, że potrzebuje odpowiedniej zaliczki, dzięki której będzie mógł dotrzeć do innego królestwa bez większych przeszkód. W normalnym wypadku byłoby to zapewnione przez orka... choć zapewne nie w formie sakwy ze złotem, a odpowiednio opłaconymi z wyprzedzeniem miejscami na nocleg, bądź zapasami pożywienia, gdyby musiał nocować w dziczy.
- Co nie mniej istotne. Bez orka nie posiadam jego wpływów, a co za tym idzie bazy informatorów, oraz ludzi, którzy mogą mnie wesprzeć w wykonaniu zadania. Sam zauważyłeś nie mam związku z dziejącymi się w Keronie wydarzeniami. Nie mam w tym momencie choćby najmniejszej wiedzy dotyczącej mojego celu, a co za tym idzie nie wiem jak się do niego dostać, a samodzielna praca nad tym będzie się ciągnąć miesiącami... wierzę jednak, że skoro masz obrany taki, a nie inny cel to i stoi za Tobą jakaś większa organizacja, która może zapewnić mi wsparcie...
"Opuść gardę chociaż na dziesiątą sekundy, a zdążę trzy razy poderżnąć Ci gardło."
Valas, Czarne Mury, arena.

Re: Dom Najemnika

8
- Twe wątpliwości są uzasadnione, lecz od chwili przyjęcia przez ciebie zlecenia przyświeca nam wspólny cel, toteż wszelkie potrzebne wsparcie zostanie ci zapewnione przez nasze zgrupowanie. Na szafce pozostawiam mapę, zaznaczone są na niej karczmy, w których na hasło „Zydar” otrzymasz darmowy wikt i opierunek, a także wiktuały i konia na dalszą drogę. Ryzyko występuje po obu stronach, zatem nie poczytuj za despekt faktu, iż kwota pozostawiona w sakwie na szafce wystarczy ci jeno do pierwszego zaznaczonego na mapie postoju. - Duch rozumiał obiekcje swego zleceniobiorcy, atoli nie mogąc ryzykować straty całej gotówki w razie ewentualnego szwindlu Valasa, subiekcje podróży najemnika postanowił złagodzić w podobny orkowi sposób.

- Gdy dotrzesz do Saran Dun od strony Bramy Południowej, pytaj odźwiernego o Zydara, strażnik pokieruje cię dalej. Na miejscu dostaniesz wszelkie niezbędne informacje, wskazówki oraz właściwe wyposażenie. To nasze wspólne przedsięwzięcie, więc nie frasuj się tym dłużej, skup się jeno na dotarciu do stolicy. Spotkajmy się tam równo za dwa miesiące, wyrusz jak najprędzej, tak jednak, by ani ork, ani nikt inny o niczym nie wiedział. Niech bogowie ci sprzyjają.

Trzask, nieco dymu wciskającego się nieznośnie w nozdrza i zleceniodawca zniknął równie tajemniczo, jak się pojawił. Gdy najemnik odkaszlnął wreszcie czarne miazmaty, a jego sterane magią oczy zaczęły wreszcie dostrzegać ciemne kształty w mroku, ujrzał na skromnej szafce wspomnianą wcześniej mapę oraz niewielką kaletę.
Obrazek

Re: Dom Najemnika

9
Najemnik nie odzywał się, a jedynie słuchał instrukcji dawanych przez 'ducha'. Przywykł już do tego co musi robić, aby nawet pod wpływem zaklęcia móc, czuć się w miarę komfortowo. Nie było to wcale takie trudne jak pierwotnie mogło się wydawać, choć wymagało spostrzeżenia kilku reakcji organizmu, szczególnie podczas co gwałtowniejszych ruchów.
Valas nie miał potrzeby dalej się odzywać, a jedynie przytakiwał do momentu, w którym mógł uznać, że wstępny cel został już wyznaczony. Miał przebyć drogę do Saran Dun idąc szlakiem wyznaczonym mu przez zleceniodawcę. Sensowna decyzja, choć ryzykowna, jeżeli istniała jakakolwiek szansa, że plan 'ducha' zostanie ujawniony, gdyż wytropienie zabójcy okazałoby się dziecinnie proste dla kontrwywiadu, gdyby tylko wiedzieli gdzie zmierza. No, ale nic... jego gość prezentował się raczej jako osoba przezorna, więc można było w tym wypadku przystać na jego żądania, szczególnie że płacił i co więcej dawał możliwość wyrwania się na dłuższą chwilę z tego miejsca, które swoją drogą trochę obrzydło chłopakowi. Szczególnie w porównaniu z tym co widział czasem w swoich snach. Zdawało mu się, że mieszka w luksusach, otaczają go go kilku służących, a do tego kilka twarzy, wydających się jakby były to mu osoby bliskie, ale nie wiedział do kogo należą. Najczęściej w tych snach pojawiała się śliczna, blond włosa dziewczynka. Niemniej to były tylko sny i nie można się było do nich zbytnio przywiązywać. No chyba, że na prawdę miałby zabić króla... wtedy za nagrodę powinien móc zamieszkać w luksusach, niemniej to już inna historia.
Kiedy duch zniknął, nie odezwał się. Na dobry początek kilka razy zamykał i otwierał oczy, aby sprawdzić czy aby na pewno już wszystko jest w porządku. Potem rozruszał kończyny, aby pozbyć się uczucia odrętwienia. Następnie zrobił to co polecił mu zleceniodawca. Sięgnął po mapę, której się przyjrzał, aby ocenić trasę oraz to co powinien ze sobą zabrać nim wyruszy w drogę. Skoro miał wyruszyć jak najprędzej to równie dobrze mógł to zrobić od razu. Kwestia tylko, aby wyczekać na odpowiedni moment, gdy nikt nie zwróci uwagi na to, że opuszcza dom najemnika. Nim zorientują się, że go niema minie co najmniej kilka dni i pewnie będzie to kompletny przypadek, gdyż ktoś będzie chciał wystawić go do walki, albo znajdzie się jakieś zlecenie. W obu przypadkach nikt go szukać nie będzie, a oddadzą robotę komu innemu. Ostatecznie wielu najemników lubiło zniknąć na wiele tygodni po tym jak uzbierali trochę grosza. Takie w pewnym sensie... wakacje. Najlepiej będzie po prostu wziąć z tego miejsca jak najmniej rzeczy. Miecz, kilka noży i jakiś prowiant, chociaż raczej najważniejszym elementem ostatniego było tutejsze wino. Nie było ono zbyt smaczne, ale szło się przyzwyczaić, a przynajmniej miał człowiek pewność, że nic go nie zeżre od środka jak te jakieś dziwne wirusy, które przez wodę się potrafiły przenosić.
Doczekał do odpowiedniej pory nocnej, aby zmniejszyć szanse rozpoznania swojej osoby, gdy będzie wyjeżdżał. Ubrał swój czarny płaszcz i poszedł po swojego konia. Starał się unikać spojrzeń ludzi i nie zwracać nie siebie uwagi. Kiedy dotarł na miejsce, a trzeba zaznaczyć, że do stajni nie miał zbyt daleko od swojego lokum, załadował skromne wyposażenie na swojego rumaka. Dalej wystarczyło tylko spokojnie wyprowadzić wierzchowca, a gdy znalazł się poza terenami 'Domu Najemnika', dosiadł go i ruszył w kierunku, który wskazywała mapa. Przy dobrym układzie nikt nie powinien się przejąć jego zniknięciem, nawet jeżeli nie będzie go kilka miesięcy. Bardziej pesymistyczna wizja mówi, że za kilka tygodni zaczną zastanawiać się co z nim, a po dwóch, lub trzech uznają za zmarłego, bo ktoś mógł się w końcu na niego zasadzić.
"Opuść gardę chociaż na dziesiątą sekundy, a zdążę trzy razy poderżnąć Ci gardło."
Valas, Czarne Mury, arena.

Re: Dom Najemnika

10
Udało się. Nikt Valasa atencją nie zaszczycił, gdy jak cień opuszczał wpierw gmach orka, a potem miejskie serce Południa. Bogowie raczą wiedzieć, czy kiedyś jeszcze wypije wino ze starym Ghor-Agakiem, snując opowieści o swych wyczynach na Północy. Może sczeźnie na trakcie pod zaspami śniegu, a może w kerońskim lochu wyda ostatnie tchnienie. A może dopełni sędziwych dni na łożu w otoczeniu rodziny?

Nieprzewidywalne są wyroki fortuny. Jakby na potwierdzenie tego chmara kurzu podniosła się za tętentem kopyt, i rychło zniknęła jak Valas, który podążył za zewem Północy, i o którym miesiąc później nikt w Czarnych Murach prócz starego orka już nie pamiętał.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czarne Mury”