„Pod Gryfem”

46
Po wstaniu z dosyć męczącym i frustrującym dla Loyry trudem, ta bardzo szybko udała się wraz z Aaylah na trening. Na szczęście proces wstawania był dla niej nieco ułatwiony ze względu na posiadanie współlokatorki, która zapewne nie pozwoliłaby jej na zaleganie w łóżku. I tak jednak nie obyło się bez zmarnowania mniej więcej dwudziestu minut na wylegiwanie się i próbę zapomnienia o tym, że Aenna ma rzeczy do roboty.

Gdy trening (podczas którego wypadła raczej mizernie, bo choć była zręczna, ani trochę nie umiała się bić) się zakończył, leniwym i zmęczonym krokiem poszła do karczmarki, gdzie dowiedziała się o tym jak może się umyć. Zapłaciła i poszła faktycznie się wymyć, nie oszczędzając szczególnie na czasie.

W końcu mogła wyjść gotowa, ubrana, pachnąca i zadowolona. Usiadła w raczej oddalonym miejscu i wzięła się za śniadanie. Przywitała Savosa skinieniem głowy i szerokim uśmiechem.
- Witam pana spóźnionego.- rzuciła sympatycznie.- Plan, plan...cóż, mój plan prezentuje się następująco:- ta wzięła kawałek jajecznicy do ust, szybko go przełknęła, po czym wzięła dużego łyka wody, jakby dając sobie w ten sposób dużo czasu na przemyślenie wszystkiego.- Udam się do naszej u-ulubionej rodziny i zaoferuję im się jako zaklinaczka. Spróbuję wmówić im, że potrzebuję dostępu do zbrojowni by odprawiać moje rytuały, może w ten sposób zdobędę więcej informacji niż to co mamy. No i...wtedy będziemy mogli opanować warty straży. Jak to zrobimy, będziemy w stanie otruć ich wytworzoną przeze mnie i Durgę t-trucizną. Najlepiej usypiającą, nie ma co zbędnie mordować. W międzyczasie wprowadzimy wynajętych przez nas tragarzy, którzy pomogą nam wszystko stąd wyciągnąć.- sfinalizowała mówienie poprzez nieco szerszy uśmiech ukazujący zęby.- A co do tej drugiej misji, to...pozwolę się wypowiedzieć komuś innemu. Jestem wieloma rzeczami, ale zdecydowanie nie zabójczynią, haha.- na koniec faktycznie lekko nerwowo się zaśmiała

„Pod Gryfem”

47
Wieczorem zasnęłam właściwie bardzo łatwo i wybudziłam się wcześnie rano, całkowicie wyspana i gotowa do działania. Szybko się oporządziłam i przygotowana na trening, opuściłam mój pokój i przechodząc obok, zastukałam dwa razy w drzwi pokoju w którym spały Loyra i Durga. Po wyjściu z budynku rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca gdzie można przeprowadzić dobry trening. Z pomocą blondynki pracującej w karczmie, udało mi się znaleźć niewielką przestrzeń przy studni... Która nie była dokładnie tym co sobie wyobrażałam ale zawsze lepsze to niż nic. Rozpoczęłam więc rozgrzewkę, podczas której również dołączyły do mnie dwie kompanki, więc poinstruowałam je aby robiły to co ja. Kiedy już wszystkie byłyśmy rozgrzane, wyciągnęłam moje dwa sztylety zza pasa i podałam (chyba że miały własny ekwipunek), po czym przeszłam do opisywania kilku podstawowych manewrów, fint, kontr czy szybkich i agresywnych ataków, prezentując je oczywiście na powietrzu. Najpierw pokazuję manewry powoli aby mogły one zobaczyć wszystko co się "dzieje" po czym pokazuję ten sam manewr w pełnej szybkości aby zaprezentować go takim jakim powinien być wykonany w prawdziwej walce. Następnie zdecydowałam abyśmy przeszły do powolnych i kontrolowanych wymian uderzeń pomiędzy Loyrą i Durgą, które cały czas nadzorowałam aby żadna z nich nie zrobiła sobie albo partnerce krzywdy. Kiedy nieco już poćwiczyły ze sobą, zaprosiłam je do naprzemiennego ćwiczenia ze mną, nieco szybszego, gdzie ja starałam się bronić i jedynie wychwytywać ich błędy o których je informowałam słownie i mówiłam co powinny skorygować w swojej technice.
Po skończonym treningu podziękowałam im za wspólne ćwiczenia i udałam się z powrotem do karczmy aby nieco się odświeżyć a następnie udać na spotkanie z Savosem.
- Ja spałam jak zabita, jednak wraz z dziewczynami miałyśmy dość aktywny poranek. - powiedziałam mężczyźnie.

„Pod Gryfem”

48
POST BARDA
W reakcji na komentarz dotyczący spóźnienia, Savos uśmiechnął się niewinnie.
- I tak dobrze, że nie ma Vezera. Jeszcze mnie tu tak wcześnie nie widział. Gdybyś znała mnie lepiej, doceniłabyś moje poświęcenie.
Odchylił się, by ściągnąć z siebie płaszcz i przewiesić go przez oparcie krzesła. Wewnątrz było jednak nieco cieplej, niż na dworze. Niczego dla siebie nie zamawiał, choć kobieta zza kontuaru zerknęła na niego pytająco. Musiał jednak być tu na tyle częstym gościem, by nie czuć obowiązku kupowania niczego jedynie w celu usprawiedliwienia swojej obecności Pod Gryfem.
Wysłuchawszy propozycji Loyry, zmarszczył brwi, na dłuższą chwilę pogrążając się w zamyśleniu. Przesunął spojrzeniem po pozostałych dwóch obecnych tu kobietach, czekając, czy będą miały one coś do dodania, albo inne propozycje rozwiązania tego problemu, ale nie doczekał się ich.
- Miałaś produktywną noc - skomentował, rzucając w końcu elfce lekki uśmiech. - Szanuję. Ja też się nad tym trochę zastanawiałem, chociaż bardziej nad drugą kwestią: tą, której wolisz się nie podejmować. Jest jeszcze pewna alternatywa do pozbawiania chłopaka życia. Ryzykowna, ale może przynieść dobre skutki. Ale o tym zaraz.
Zamilkł, unosząc wzrok na kelnerkę, która podeszła do nich, by zebrać naczynia po śniadaniu. Poczekał, aż ta odejdzie od ich stołu, zanim kontynuował.
- To nie jest zły plan. Jest nawet... dobry. Z pewnymi małymi modyfikacjami, jeśli mogę. Po pierwsze, ludzie tacy, jak rodzina Palrant, są podejrzliwi. Będą chcieli wiedzieć, dlaczego oferujesz swoje usługi akurat im. Mogą wcale nie chcieć z tobą współpracować i to przekreśli wszystko, co będzie się na ich decyzji opierało. Po drugie, to bardzo ryzykowne, wchodzić bez wsparcia prosto w gniazdo szerszeni. I ostatecznie po trzecie, nawet jeśli się zgodzą, będą obserwować cię w dzień i noc, dopóki nie zyskasz zaufania wystarczającego do tego, żebyś mogła funkcjonować tam bez nadzoru, a to zajmie za dużo czasu.
Oparł się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Ale innej propozycji nie macie, więc pozostaje nam skupić się na tej jednej i sprawić, żeby zadziałała. Chociaż i tak zastanowiłbym się na waszym miejscu, co zrobicie, jeśli Palrant po prostu ci powie, że nie jest zainteresowany i wykopie cię ze swojej marmurowej rezydencji, zanim zdążysz powiedzieć "ale".
Przesunął spojrzeniem po gościach zebranych w karczmie. Prawie wszyscy wyglądali, jakby przeżywali właśnie bardzo ciężki poranek. Prawdopodobnie nikt, poza ich trójką, nie postanowił tuż po kolacji zebrać się do spania, jak grzeczne dzieci. Nocowanie w tawernie rządziło się swoimi prawami.
- Wracając do Laurenca... można spróbować go porwać. Najebany nie powinien stawiać oporu. Wczoraj o tym myślałem... Lilia ma ogromny dar przekonywania. Przeciągnięcie szlacheckiego syna na naszą stronę byłoby bardziej imponujące, nie wspominając o tym, jak mogłoby wspomóc nasze działania. Złapać, przetransportować do teatru, zamknąć i pozwolić Lilii działać. Utrata syna to utrata syna. Czy umrze, czy przejdzie na naszą stronę, dla starego Palranta efekt byłby ten sam.

Spoiler:
Obrazek

„Pod Gryfem”

49
Loyra nie wiedziała kim miałby być Vezar, ale skoro Savos twierdzi, że się poświęcił, to trzeba pójść mu na rękę i stwierdzić, że tak właśnie było. Sama w sumie była tu męczennikiem porównywalnym do niego.

Po komentarzach jej kolegi, Loyra sprawiała wrażenie ewidentnie zadowolonej z siebie. Jej plan był porządny. Nie bez wad, ale co by nie miało wad? Zresztą, to jest faza konceptualna, to dopiero POCZĄTEK. Jeśli ten swego rodzaju pierwszy szkic jest już uznany za dobry, to po poprawkach będzie jeszcze lepszy, może nawet idealny.
- Uh, pragnę zaznaczyć, że to mój pierwszy plan na kryminalne aktywności, więc...no...może nie być idealnie.- roześmiała się po tym jak Savos skrytykował parę elementów jej idei. Szybko jednak spoważniała.- Ogólnie rzecz biorąc to będę potrzebowała więcej informacji o tych Palrantach. Z-z czego słyną, czemu właśnie miałabym się oferować konkretnie im, no i...tak dalej. Rozumiem, że mogą mi nie ufać, dlatego musimy sprawić by mi zaufali. A jeśli chodzi o to obserwowanie to i na to są sposoby...ale musiałabym móc wprowadzić do środka naszych ludzi. W-w sensie, was. Obserwowaliby mnie, oczywiście, ale ciężko jest obserwować kogoś kiedy jest się otrutym, więc...można by ich...uśpić? I wtedy przeprowadzić cały skok? Ich, w sensie, tych obserwatorów.- zaczęła luźno rzucać parę sugestii i pytań, totalnie akceptując to, że na niektóre z tych może nie dostać odpowiedzi. Sama średnio wiedziała czego oczekuje, ale kto pyta, ten nie błądzi. Loyra zwykła raczej do pytań, a nie błądzenia właśnie.

- Co do tego ewentualnego porwania...cóż, to bardziej etyczne niż po prostu zabicie kogoś... Ale to nie moja broszka.- na myśl o broszce instynktownie zerknęła na swoją schowaną broszkę z Nowego Hollar. Taka mała myślowa sugestia, którą rzuciła w sumie sama do siebie.

„Pod Gryfem”

50
POST BARDA
Dalsza część dnia upłynęła im na planach. Przygotowania do akcji były czasochłonne i wymagające dużo pracy; obserwacje domu Palrantów, odnalezienie Laurence'a i wymyślenie spójnego, skutecznego i odpornego na niepowodzenia planu nie mogło trwać zaledwie kilku godzin. To jednak wystarczyło, by problem rozwiązał się sam.
Drugiego dnia Savos przyszedł Pod Gryfa w wyjątkowo podłym nastroju, informując kobiety, że odwołują całą akcję. Najwyraźniej jeden z funkcjonujących w Ujściu gangów, inny, niż ten, którym rządziła Lwia Lilia, zainteresował się tematem tydzień wcześniej i wszystko, co planowali, zostało dokonane przez kogoś innego - choć w nieco innym stopniu. Całą rodzinę Palrantów, zarówno starsze małżeństwo, jak i obu ich synów zamordowano, a opustoszałą rezydencję puszczono z dymem. Faktycznie, poprzedniej nocy nad drugą stroną miasta unosiła się łuna, ale żadnej z nich nie przyszło do głowy, by sprawdzić, co było jej przyczyną. W ostateczności więc dom Palrantów ostał się w gorszym stanie, niż zrujnowany teatr, w jakim dotąd rezydowała Lwia Lilia ze swoimi ludźmi, co sprawiało, że przenoszenie się tam nie miało dla niej sensu.
Savos pożegnał się z nimi, informując, że jeśli chciałyby ponownie z nimi współpracować, wiedzą, gdzie ich znaleźć. Z uśmiechem pełnym żalu ukłonił się i odszedł w swoją stronę, zostawiając je same, z trzema niewielkimi sakiewkami złota w ramach rekompensaty za stracony czas i włożoną w nieudane przedsięwzięcie pracę.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”