Port w Ujściu

211
POST BARDA
Z domu Ulisa

"Wrota Archipelagu" okazały się nową tawerną w lepszej części dzielnicy portowej. Solą w oku mógł być spalony szkielet sąsiadujący z gospodą, ale reszta okolicy prezentowała się nad wyraz świetnie. Wiele z budynków wciąż było w budowie; należało uważać na budowniczych, sterty kamieni, drewna i innego budulca.

Podróż przebiegła bez przeszkód. Budynek, do którego dotarł Mehren, pysznił się nowością: biel ścian kontrastowała z czernią belek, które stanowiły szkielet tawerny, okna stanowiły niewielkie kolorowe szybki powstawiane w kratowane framugi. Drzwi stały otworem, zaś przy nich, oparta o futrynę, tuż pod szyldem przestawiającym statek, znajdowała się młoda kobieta. Z założonymi rękoma czekała nie wiedzieć na co.

Dziewczyna nie była piękna. Miała włosy ciemne, cienkie sięgające ramion, zbyt szeroką twarz, zmęczone spojrzenie i długi nos, który opadał zbyt blisko ust. Nadrabiała dość bogatym strojem, a falbany u dekoltu jej koszuli eksponowały niewielki biust, jakby parała się najstarszym zawodem świata. Wysokiespodnie ładnie podkreślały jej szczupłe nogi, ale nie potrafiły nadać jej krągłości, których zwyczajnie jej brakowało.
Obrazek

Port w Ujściu

212
POST POSTACI
Mehren
Wziął ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, jak uzbrojenie i ubrania. Dwa sztylety do walki, dwa do rzucania, wytrychy oraz trochę monet. Nie miał czasu na ubieranie zbroi, po tym, jak przeliczył czas i uznał, że musi zadowolić się tym. Dziwnie się czuł, kiedy nie miał na sobie swojego pancerza. Choć i on tak nie byłby w stanie zatrzymać uderzenia od miecza czy topora. Mimo tego zawsze nieco pewniej czuł się, mając ją na sobie.
Wytypował karczmę pod taką samą nazwa, co pozwoliło mu wybrać kierunek podróży, choć faktycznie musiał przyznać, że nazwa nie pasowała mu do tawerny. Nie zamierzał jednak się tym przejmować dłużej, bo i tak zmarnował te kilkanaście uderzeń serca na rozmyślanie o tym.

Musiał przyznać, że dobrze szło odbudowywanie tego miejsca, pomimo teoretycznych problemów z dostawami. Czyżby gangi się dogadały, że nie należy utrudniać życia pewnym kupcom? Jeśli tak, uznać to należało za dobry omen, bo ktoś tam ma olej w głowie. Ciekawe, ile w tym zasługi Kali. Oczywiście te myśli nie rozpraszały go i rozglądał się dyskretnie, czy ktoś go nie śledzi. Wiedział, że był śledzony już kilka razy i nawet nie wyczuł, czy zauważył osoby, która za nim podążała. To było trochę denerwujące dla niego, bo uderzało w jego profesjonalizm. Tym razem chciał się upewnić, że nie ma żadnego ogona.

Idąc w kierunku tawerny, zauważył, jak bardzo wyróżniał się na tle innych miejsc. Nowość to tu można było wyczuć na odległość wielu staj, pytanie na jak długo. Wszystko zależało, jak właściciel lub właścicielka zamierza dbać o to miejsce. Przy okazji zobaczył, jak jakaś kobieta stoi przed drzwiami. Przyjrzał jej się na moment, ale nie zauważył niczego interesującego. Zamierzał ją zwyczajnie minąć i wejść do środka. Wedle listu miał czekać w środku, więc nie może zwyczajnie dać się zatrzymać, czy zagadywać.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

213
POST BARDA
Poranek był spokojny. Ci, którzy zwykle zajmowali się szerzeniem chaosu na ulicach Ujścia dawno już spali po nocnych igraszkach. Mehren nie zdołał zauważyć nikogo, kto mógłby go śledzić. Obserwacja miejsca nie przyniosła mu wielu nowych informacji.

Tawerna była otwarta, lecz nie było w niej wielu gości. Trójka marynarzy siedziała przy barze i raczyła się napojami z wysokich szklanek, które wyglądały dość ekstrawagancko w ich spracowanych dłoniach. Kolejna dwójka mieszczan spędzała czas przy jednym ze stolików, jedząc coś, co pachniało jak pieczona ryba.

Dziewczyna, która wcześniej stała przed tawerną, weszła do budynku niedługo po tym, jak pozstanowił tam wejść Mehren.

- To na ciebie czekam? - Odezwała się bez zbędnego wahania. - Ona cię przysłała? Chodź ze mną, do sali obok. - Ruchem głowy wskazała przejście, chwilowo zablokowane przez zdobiony sznur, który na potrzeby ich rozmow mógł ich przepuścić.
Obrazek

Port w Ujściu

214
POST POSTACI
Mehren
Nie zobaczył nikogo, kto mógłby iść jego tropem. Liczył więc na to, że faktycznie nikogo nie było, niż znowu po prostu ktoś był tak dobry w tym, co robi. Nie chciał popadać w obsesje, ale wkradniecie mu się do domu, było dobrym pokazem umiejętności. Założenie, że ma do czynienia z kimś bardziej doświadczonym nie było bezzasadne.

W samej tawernie zauważył trzy osoby, które piły. Przyjrzał im się na moment, próbując zobaczyć, jak bardzo skupiają się na tym, co robią, a może dyskretnie obserwują gości? Tak samo uczynił z dwoma osobami, które zamierzały zajadać się rybą. Oczywiście karczmarz był zawsze podejrzany, bo ten był nauczony obserwacji klientów. Może współpracował z kimś, może nie. Niezależnie od wyników, musiał być uważny, bo ostatnie, czego chciał to wpaść w pułapkę.

Kobieta, która wcześniej wyglądała na takową, co szuka klientów na własne ciało, weszła tuż za nim. Sam korzystał z usług kurtyzany, ale nie w taki sposób. Widocznie oczekiwała kogoś, więc pozostawało pytanie, czy nie doszło do nieporozumienia. Nie wyglądała na taką, co jest kim więcej, niż posłańcem, więc wiele nie wyciągnie od niej. Pytanie tylko, co jej powiedziano. I kim właściwie była "ona"?
- To zależy. - Odpowiedział cicho, by tylko kobieta to słyszała. - Czy czekasz na Ducha, który miał być do południa. - Postanowił zaryzykować i obserwować jej reakcje. Oczywiście powoli podążył za kobietą, dając jej czas na to, by mogła jeszcze zweryfikować, czy to faktycznie on. Jak to było w liście? "Kto nie ufa, będzie oszukany. Nie wierz przeczuciu." Wciąż próbował znaleźć drugie dno tych słów, jeśli to nie było hasło.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

215
POST BARDA
Mehren ocenił gości tawerny. Marynarze wyglądali na kogoś, kto ma za sobą bardzo długi rejs. Pragnienie kazało im usiąść w pierwszej knajpie, jaką napotkali na swojej drodze i poprosić o pierwszy lepszy alkohol na stałym lądzie. Nie rozmawali ze sobą zbyt żywiołowo, gdy bardziej interesowała ich zawartość szklanek. Małżeństwo zaś wydawało się wyjść na wczesny posiłek i nie interesowali się tym, co ich otaczało, skupieni na jedzeniu i na sobie.

- Ducha? Nie wiem, na kogo czekam. Na kogoś, kto miał załatwić problem... - Kobieta zastanowiła się na moment. Uniosła palec do ust. - Miałeś być dobrym wyborem. - Wzruszyła w końcu ramionami. Poszła przodem, czekając, aż Mehren podąży za nią.

Kolejna salka była dopiero w przygotowaniu. Parę stołów i krzeseł stało zsuniętych do środka, by nie przeszkadzały w wykończeniach ścian, na których ktoś zaczął malować marynistyczne wzory. Kobieta stanęła tyłem do jednego z mebli i podciągnęła się, by usiąść na blacie.

- Jestem Pam. Jakie masz doświadczenie w... we wpędzaniu ludzi w kłopoty? Jest jeden kapitan, który musi dostać za swoje.
Obrazek

Port w Ujściu

216
POST POSTACI
Mehren
Robiło się coraz ciekawej, choć dostrzegał tutaj zdecydowanie coś, co mniej mu się podobało. Ewidentnie ktoś postanowił zabawić się w pośrednika, co nie było w sobie takie złe, bo to dość normalna praktyka. Sposób działania mówił mu wprost, że się go bezczelnie testuje. Ta arogancja drażniła jego poczucie profesjonalizmu. O ile logicznie umiał wytłumaczyć takie postępowanie, zdecydowanie on sam załatwiłby to w inny sposób. I zawsze to on starał się sobie wybierać zlecenia, a nie na odwrót. Nie odezwał się do momentu, kiedy sytuacja nie stanie się klarowna. Podążył za nią do pokoju i rozejrzał się, ale nie zauważył tu nic specjalnego. Drzwi były jedynym wejściem i wyjściem z pomieszczenia, więc jeśli ktoś chciałby zastawić na niego pułapkę, miałby idealną okazję.

Wziął krzesło i ustawił je tak, że jednocześnie móc obserwować kobietę i nasłuchiwać, czy ktoś nie zbliża się do drzwi. On sam postanowił bardziej oprzeć się o oparcie krzesła, niż usiąść. Zwłaszcza że to całkiem niezła bron improwizowana, dostępna od ręki. Jego obawy się ziściły, kiedy usłyszał, o co się go prosi. W istocie wpędzenie ludzi w kłopoty oznaczało, że samemu się znacznie bardziej ryzykuje, niż w normalnej sytuacji. I łatwo uzyskać tak zwanego "haka", którego potem może posłużyć na szantaż.

- Mnie nazywają Duchem. - Odpowiedział, choć niekoniecznie musiał, bo już wcześniej powiedział swój pseudonim. - Rzadki się mnie prosi o takie rzeczy, ale i takie zlecenia miałem. - Wyjaśnił, bo faktycznie mógłby policzyć na palcach jednej ręki ilość takich zadań. W sumie miał jedną - wrobienie własnego ojca, ale to dawno temu.
- Interesują mnie bardziej szczegóły tego zlecenia. Jakich oczekujesz konsekwencji dla tego kapitana? I ogólne informacje o nim. Do jakiej kompani należy, jakie towary przewozi, ilu ma ludzi na swoim statku, kiedy wypływa i jeśli coś wiesz o jego życiu prywatnym, jego przyzwyczajeniach, będzie to cenne. - Nie interesowały go powody, dla których chce sprowadzić jakieś kłopoty. To była nieistotna wiedza, chociaż kobieta dawała mu możliwość manipulacji kapitanem i zrekrutowanie go do swojej struktury. Miałby kilka pomysłów, jak wykorzystać taką osobę.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

217
POST BARDA
Pam rozglądała się, chociaż nikogo nie było z nimi w sali. Rozmawiając przyciszonymi głosami, mieli pewną prywatność. Do lokalu wpadały odgłosy portu, a także szum niespokojnego morza, które ukrywały ich słowa przed gośćmi zebranymi w głównej sali. Dziewczę nie stawiało na pełne odosobnienie, ale czy można było ją winić? Nie wyglądała na osobę, która nawykła do tego typu konszachtów. Nie wydawała się groźna, o ile nie liczyć eksponowanych walorów. Nachylając się do przodu i ściągając ramiona, optycznie powiększała biust. A może tylko wygodniej usiadła, chcąc oprzeć się na własnych kolanach?

- Czyli wiesz, jak to robić? - Dopytała, wpatrując się w Ducha. - Chodzi o kapitana Cyrusa Hossina ze Szmaragdowej Korony, to jego statek. - Uściśliła, by od razu było wiadomo, o kogo chodzi. - Należy do Kompanii Handlowej Błogosławieństwa Ula, to znaczy, przewozi dla nich towary. Jeszcze nie jest oficjalnie członkiem ich floty, tylko podwykonawcą. - Dodała, by nie było wątpliwości. - On zaczął robić... naprawdę brudne interesy. Nie podoba się to ani nam, ani załodze. Bo wiesz, to mój wuj, a zaraz po nim jest mój brat. Będzie lepszym kapitanem. Ma lepsze serce. - Wahała się moment, uciekła spojrzeniem na swoje dłonie, zaraz jednak podniosła ciemne oczy z powrotem na Mehrena. - Nie chcemy, żeby wujowi stała się krzywda, ale będzie lepiej, jeśli zostanie na lądzie. Może... może dasz mu jakieś kłopoty z prawem? Przemyt? Może podrzucisz mu narkotyki i naślesz straż? - Proponowała prostodusznie, z nadzieją wypisaną na twarzy. - Nie ma innej rodziny prócz nas. Większość dnia siedzi na statku i nadzoruje, rzadko schodzi na ląd. Tylko proszę, nie krzywdź go. Podkreśliłam już, że jeśli coś mu się stanie, to nie zapłacimy twoim... pracodawcom.
Obrazek

Port w Ujściu

218
POST POSTACI
Mehren
Zachowywał kamienna twarz, ale w duchu uniósł mentalną brew. Ta dziewczyna chciała po prostu porzucić kapitana, ale cała załoga nie miała odwagi, by to zrobić samemu, więc chcą wyręczyć się kimś innym. I niby zatroskana, by był cały i zdrowy. To się nazywała hipokryzja, bo pozostawienie kogoś bez grosza przy duszy, było zwyczajnym upodleniem mężczyzny jako osoby. Byli okrutni, choć nawet o tym nie wiedzieli. To miasto niszczyło osoby porzucone.
- Co to za brudne interesy? Wiecie o nich. Potrzebuje znać szczegóły, by znać wszystkie możliwe zmienne. - Miał na razie dwie możliwości, jak wykorzystać sytuację na swoją korzyść. Kapitan statku mu się przyda, choć będzie mu ciężko znaleźć zastępstwo dla tego, co posiadał. Nie może przeliczyć swoich zamiarów na możliwości, które posiadał. Jak mógłby na tym zyskać?
- A co w przypadku, kiedy krzywda powstanie przez przesłuchującego go strażnika? - Musiał uwzględnić ten szczegół w swoich planach. Jeśli okaże się, że będzie to podstawa do tego, by "jej" nie zapłacić, nie będzie to zbyt dobra opinia. Zwłaszcza że dziewczyna chciała po prostu go ochronić w najgłupszy możliwy sposób. Straż potrafiła bić ludzi, zwłaszcza w tym czasie. Może i przeżyje, aczkolwiek w jakim będzie zdrowiu?
- Kiedy wypływacie i w jakich to okolicznościach opuszcza pokład? - To kolejne dwie informacje, potrzebne do tego, by wykonać zadanie. Po prostu chcą mieć pretekst, by ruszyć w morze bez niego. Można to załatwić na kilka sposobów. Miał w głowie kilka pomysłów, ale musiał jeszcze zastanowić się nad szczegółami i wybrać odpowiedni motyw.
- Opowiedz mi o jego charakterze. - To było również ważne, bo trzeba wiedzieć, jak zareaguje przy niespodziewanych sytuacjach. Nie czuł się, jakby zawiązywała mu ręce, aczkolwiek tak specyficznie zadanie będzie lekkim wyzwaniem. I musi połączyć to z jego rekrutacją. Ujście dawało możliwości, tylko musiał umieć je wykorzystać.
- A także, gdzie ma kajutę oraz w którym miejscu pod pokładem trzymacie towary. W tym te specjalne. - Nie zamierzał ich okradać, aczkolwiek jeśli faktycznie będzie coś podrzucał, musi wiedzieć, gdzie to zrobić. Nie podobało mu się to, że zapłata za plecenie idzie do kogoś innego, ale z tym niewiele mógł zrobić. Musi stwarzać pozory bycia wykorzystywanym, by odegrać się później.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

219
POST BARDA
Pam przyjrzała się Mehrenowi badawczo. Widać było na pierwszy rzut oka, że nie podobał jej się. Możliwe, że spodziewała się kogoś zupełnie innego.

- Teraz statek stoi pusty. Ale zdarzało się, że wujek brał na pokład... nawet niewolników. - Kobieta przyciszyła głos. Wiele osób nie zgadzało się z ideą więżenia innych osób, nawet jeśli mieliby to być przestępcy. Musiała należeć do tej kategorii. - Ale zawsze zgodnie z prawem, to nie byli niewolnicy na papierze, tylko więźniowie. - Wyjaśniła. - Ale nie brał narkotyków, ani nic takiego.

Pytania Ducha zdecydowanie ją drażniły.

- Wujek ma przeżyć! Straż ma zostawić go przy życiu i w dobrym zdrowiu. - Upierała się. - Rozumiem, jeśli to będzie przesłuchanie, ale... lepiej, żeby nic mu się nie stało. Chcę, żeby po prostu zostawił statek i odszedł. - Naburmuszyła się jak dziecko, samej zdając sobie sprawę z przegranej sprawy, jaką przed sobą postawiła. - Po co zadajesz te wszystkie pytania? To nie ma sensu! Po co ci to wiedzieć!? Mówiłam już, że rzadko opuszcza statek, prawie nigdy, tylko jak nadzoruje transport towarów. To przykry typ, a statek jest towarowy, więc towary są wszędzie. Załoga zajmuje miejsce na drugim pokładzie, na rufie, reszta to ładownie. - Zeskoczyła ze stołu. - To co? Bierzesz czy nie?
Obrazek

Port w Ujściu

220
POST POSTACI
Mehren
Popatrzył na nią i miał ochotę wyjść i nie wracać. Praca z pewnymi ludźmi zwyczajnie nie była okropna. Niestety, dopóki nie dowie się, kim jest ta cała ona, musi grać grzecznego. A to oznaczało także uspokojenie dziewczyny i wyciągnięcie od niej wszystkich, możliwych informacji. Miał już kilka prawdopodobnych planów, które miały około połowy szans na sukces.
- Biorę to zlecenie, panno Pam. - Powiedział spokojnie, ale nie zrobił długiej przerwy, by dziewczyna przypadkiem nie pomyślała, że rozmowa jest zakończona. Doskonale widział jej emocje i chyba powinien rozbudzić w niej nadzieje.
- Zadanie, które jest omawiane przez nas, jest wyjątkowe pod względem wymagań. Nie oznacza, że z góry jest skazane na niepowodzenie. Posiada całkiem sporą szansę, by pan kapitan opuścił pokład cały i zdrów i nigdy więcej na niego nie wrócił. - Powiedział uspokajająco, szukając odpowiednich słów, by dalej przekazać to, co dziewczyna powinna usłyszeć. Nie musiało jej to się podobać, ale winno ja skłonić do współpracy. Na to liczył.
- Nie mniej, pierwszym warunkiem, by ten plan się udał, musi być wiarygodność całego zdarzenia. Tak, jak statek, musi być przygotowany do żeglugi, tak ja również potrzebuje informacji, by spełnić oczekiwania. To właśnie jest celem moich pytań, panno Pam. Gromadzęje, by zwiększyć do maksimum szanse powodzenia akcji. Dlatego liczę jeszcze na odrobinę cierpliwości oraz na odpowiedzi na kolejne moje pytanie. Bez tego, znacznie trudniej będzie mi przeprowadzić operację, a zdawanie się na czynniki losowe i improwizacje, może spowodować skutek odwrotny do zamierzonego, a tego, żadna ze stron, jak mniemam, nie chce. - Popatrzył prosto na jej oczy, by pokazać pewność w swoich słowach oraz postawie. To miała ja utrzymać w ryzach i pozwolić na dokładnie określenie, jaki rodzaj planu ma, jaką szanse powodzenia.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

221
POST BARDA
Pam była zdenerwowana. Pytania się nie kończyły, choć w jej głowie sprawa wydawała się prosta. Bo cóż mogło być trudnego w zniknięciu jednego człowieka?

- Dobrze! Świetnie. - Dziewczyna pokiwała głową. Skrzyżowała ręce na piersi, słuchając wyjaśnień Mehrena. - Tylko pamiętaj, że nic nie może mu się stać! Ech... - Musiała zgodzić się z wyjaśnieniami zabójcy. Westchnęła ciężko i przeszła się po pomieszczeniu, zbierając myśli. - Wujek rządzi twardą ręką. - Zdradziła w końcu. - Jest szorstki w obyciu, ale skuteczny, chociaż ostatnio pieniądze Kompanii przyćmiewają mu widok na... na cokolwiek. Jesteśmy teraz na postoju, bo towar nie zdążył spłynąć z Zaavral. Nie wiem, kiedy będzie, ale wtedy pewnie zapakujemy statek i odpłyniemy. - Dodała. Mehren nie wiedział, ile miał czasu. - Załadunek to dzień, maksymalnie dwa dni. Wujek osobiście dogląda towarów, wtedy schodzi ze statku, czasami jeszcze chodzi na dziwki, wieczorami. Te portowe, rozumiesz... - Odwrociła wzrok zawstydzona. Kobiety z portu parające się wolnym zawodem zmieniały się niemal co noc i póki płaciły za ochronę, nikt nie miał nad nimi władzy. Nie były najlepszym wyborem, ale to je wybierali ci, którzy chcieli zaoszczędzić na przyjemnościach. - Nie lubi przepłacać.

Mehren wyłapał ruch w oknie. Z zewnątrz przyglądał mu się długowłosy mężczyzna, z chustą przewiązaną na czole. Kiedy ich wzork spotkał się, nawet się nie zawstydził. Mierzył się z Duchem spojrzeniem przez parę chwil zbyt długo, nim ruszył dalej.
Spoiler:
Obrazek

Port w Ujściu

222
POST POSTACI
Mehren
Widział, że zrozumiała aluzje. To bardzo dobrze. Dzięki czemu miał coraz lepszą wizję sytuacji i łatwiej było mu ocenić tego człowieka, a tym bardziej, dostosować plany. Ewidentnie człowiek był chciwy, ale także miał swoje słabości. Je też mógł wykorzystać. Jego charakter zdawał się typowy dla ludzi z jednostek pływających, ale nadal nie miał pełnego obrazu.
- Jest przesądny? Dba o was, czy kalkuluje, kiedy opłaca się was trzymać lub pozbyć? - Ludzie bywali bogobojni, a jednocześnie mieli swoje własne wierzenia. Dotyczyło to każdego i to mógł wykorzystać jako słabość przy zmanipulowaniu tego człowieka. Jeśli troszczył się o nich, tym łatwiej będzie go przekonać do tego, by ich zostawił z niewielką pomocą,
- Dokumenty trzyma w swojej kajucie? Znajduje się na rufie w nadbudówce, czy także pod pokładem? - Oczywiście nie podoba mu się perspektywa nieposiadania wiedzy, kiedy wypływają. W istocie to dość cienka linia, bo jak zrobi to za wcześnie, musi go zatrzymać na dość długo, by tamci zdążyli zwiać, a potem odkryć karty, jak zostanie sam. Człowiek zdesperowany potrafi zrobić głupstwa, ale jak dać mu cel?
- Portowe dziwki. - Dobra, tu wybór był kiepski i raczej spora szansa, że czymś się zaraził. To obniżało jego wartość i zastanawiał, czy faktycznie próbować.
- To rozszerza moje pole możliwości. - Powiedział tak, by czuła, iż powiedziała coś istotnego. W istocie łatwiej człowieka złapać, jak nie siedzi w kajucie. Wiedział już, jak wygląda sytuacja. Musi sprawdzić, czym dysponuje. Wtedy rekonesans będzie skończony. Potem będzie reakcja i realizacja. Potrójne R.
Jak tylko złapał kontakt wzrokowy z elfem, spoglądał na niego, dopóki ten nie ruszył dalej. Jego ogon? Będzie musiał to sprawdzić później, ale najpierw ta nieszczęsna dziewczyna. Czekał na te ostatnie odpowiedzi, a prawie by zapomniał. Przecież nie będzie szukał statku.
- W którym dokładnie miejscu cumujecie? - To było już ostatnie pytanie i mógł zakończyć wywiad.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

223
POST BARDA
- Nie jest przesądny, uważa, że przesądy są dla bab. - Pam nadąsała się lekko. - Jest stała grupa na statku i dodatkowi marynarze, jeśli takich potrzebujemy. Nie ma co utrzymywać zbyt wielu stałych członków załogi. A dokumenty... nie wiem, chyba w swojej kajucie? Nie pozwala mi tam wchodzić.

Dziewczyna pokrótce wyjaśniła Mehrenowi, jak mógł znaleźć statek kapitana Cyrusa Hossina. Szmaragdowa Korona stała zacumowana w południowej części doków, nieopodal nieczynnego biura celniczego. Łajba miała być łatwa do rozpoznania - była standardowym, nieco podstarzałym brygiem o trzech masztach, świeżo osmolonym z zewnątrz na czarno. Tuż pod bukszprytem zawieszono koronę, od której wzięła się nazwa statku. Galion miał być niezbyt okazały, ale wystarczająco znaczący, by nie można było pomylić statku z żadnym innym.

- Jeśli będziesz czegoś ode mnie potrzebował, zostaw informację u karczmarza, tutaj. - Poprosiła Pam. - I pamiętaj, masz tylko kilka dni zanim wypłyniemy! Wyjdę pierwsza, w porządku?

Pam klepnęła Ducha w ramię na pożegnanie i opuściła nie tylko salę, ale również lokal.

Na zewnątrz przy drzwiach, z rękoma wsuniętymi do kieszeni, na Mehrena czekał ktoś jeszcze: tajemniczy elf, który wcześniej go obserwował. Nie było możliwości wyjścia z tawerny bez wpadnięcia na niego. Był wysoki i dość barczysty jak na przedstawiciela swojej rasy. Ciemne włosy miał w nieładzie, przytrzymała je chusta, którą przewiązał na głowie. Jego ubranie było niewyróżniające się, za to mina sugerowała, że w ogóle nie podoba mu się fakt, iż był, gdzie był.
Obrazek

Port w Ujściu

224
POST POSTACI
Mehren
- Nie pozwala tam wchodzić? - Powtórzył po niej, zastanawiając się nad tym zdaniem. To oznaczało, że było tam coś, czego zdecydowanie nie chciał im pokazać. Sekret, który mógł spowodować jego własne kłopoty, wstydliwy sekret lub chciał po prostu ciszę. Obecnie miał zbyt miało informacji, by móc zdecydować, co mogło być powodem. Z natury podejrzewał to pierwsze, gdyż wydawało mu się najlogiczniejszym powodem.
Zapamiętał uważnie informacje, które to mu przekazała w kwestii cumowania. Zdecydowanie nie musi już szukać miejsca, gdzie są. Zdecydowanie oszczędził czas. Pozostała jeszcze jedna kwestia.
- Oczywiście, panno Pam. - Kilka dni? Wcześniej mówiła, że nie ma pojęcia, kiedy pojawi się towar z Zaavral. Potem załadunek. Dlaczego kłamała? To oznaczało, że śpieszyli się, a to nie był dobry znak. Nie obchodziły go powody, dla których postępowali tak, a nie inaczej. Nie lubił być robiony w konia.
Poczekał, aż Pam opuści pokój i zastanowił się nad tym wszystkim. Próba? Po co jednak miałby być sprawdzany? Upewnienie się do jego umiejętności? Miał kilka możliwości w głowie. Uwielbiał tajemnice i sekrety. Nie każdą mógł co prawda rozwiązać, ale było to dość kreatywne spędzanie czasu pomimo treningów.
- Cóż, pora się przekonać, czy kolejny gość jest do mnie. - Powiedział cicho do siebie i odbił się od krzesła, by wyjść z pomieszczenia. Udając się do głównej sali, zauważył, iż elf nie zaczepił Pam, a ewidentnie czeka. Jego kwaśna mina nieco go bawiła. Coś czuł, że może mieć niewielki ubaw, jeśli dobrze podejrzewał powody jego niezadowolenia. Miast skierować się do wyjścia, podszedł do karczmarza, zamówił u niego dwa najsłabsze piwa i usiadł przy jednym z wolnych stolików. Jeden kufel miał dla siebie, a drugi oczekiwał przy wolnym stoliku i patrzył, co jakiś na przedstawiciela starszej rasy. Zrozumie zaproszenie?
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

225
POST BARDA
Może Pam kłamała, a może sama gubiła się w swoich zeznaniach? Mogła ocenić, ile dni minie do załadunku, ale jej typy i tak pozostawały jedynie pobożnym życzeniem, gdy nie mieli żadnego wpływu na transport. Przez to sprawa komplikowała się, bo Mehren nie wiedział, ile tak naprawdę ma czasu na zaplanowanie i wykonanie akcji.

Elfa nie trzeba było długo przekonywać, by przyjął zaproszenie. Czekał w końcu na Mehrena, a gdy Sulon nie przychodził do góry, to góra musiała przyjść do niego.

Stawiał długie, pewne kroki, a miękkie podbicia butów niemal nie wydawały dźwięku, gdy stąpał po nowej drewnianej podłodze. Mniejszy dystans nie pokazywał wielu nowych szczegółów jego sylwetki - czarne włosy sięgały odrobinę niżej ramion, oczy miał jasne i przenikliwe, a minę niezmiennie niezadowoloną. Nie przesadzał z cechami charakterystycznymi, gdy taką miała okazać się wyłącznie chusta - ciemnoczerwony kolor tła ładnie pasował do białych wzorów materiału, a na frędzelkach zdobiących zakończenie chusty dyndały rzeźbione drewniane koraliki, nadając mu nieco egzotyczności.

Elf usiadł naprzeciw Mehrena, złapał za kufel i przechylił go zachłannie, wypijając na raz, wydawałoby się, połowę zawartości.

- Nie masz przypadkiem za dużo czasu, co? - Burknął w stronę Ducha. Podparwszy się na ramieniu, łypnął w jego stronę złowrogo, nachylając się nad blatem. Zmrużył ślepia. - Bogowie, ależ morda.
Obrazek

Wróć do „Ujście”