POST BARDA
Z domu Ulisa "Wrota Archipelagu" okazały się nową tawerną w lepszej części dzielnicy portowej. Solą w oku mógł być spalony szkielet sąsiadujący z gospodą, ale reszta okolicy prezentowała się nad wyraz świetnie. Wiele z budynków wciąż było w budowie; należało uważać na budowniczych, sterty kamieni, drewna i innego budulca.
Podróż przebiegła bez przeszkód. Budynek, do którego dotarł Mehren, pysznił się nowością: biel ścian kontrastowała z czernią belek, które stanowiły szkielet tawerny, okna stanowiły niewielkie kolorowe szybki powstawiane w kratowane framugi. Drzwi stały otworem, zaś przy nich, oparta o futrynę, tuż pod szyldem przestawiającym statek, znajdowała się młoda kobieta. Z założonymi rękoma czekała nie wiedzieć na co.
Dziewczyna nie była piękna. Miała włosy ciemne, cienkie sięgające ramion, zbyt szeroką twarz, zmęczone spojrzenie i długi nos, który opadał zbyt blisko ust. Nadrabiała dość bogatym strojem, a falbany u dekoltu jej koszuli eksponowały niewielki biust, jakby parała się najstarszym zawodem świata. Wysokiespodnie ładnie podkreślały jej szczupłe nogi, ale nie potrafiły nadać jej krągłości, których zwyczajnie jej brakowało.