Port w Ujściu

226
POST POSTACI
Mehren
Przyglądał się elfowi i samemu powoli popijał to, co sobie kupił. Nie potrzebował się spieszyć, jednak potwierdziły się jego przypuszczenia. Ten elf zdecydowanie jego szukał, aczkolwiek nadal go ciekawiło, jak jedno się łączyło z drugim. W sumie nie rozważał kwestii tego, czy przypadkiem Pam się nie pomyliła i przyjął zlecenie za kogoś. W takim to przypadku mógł nie dość, że zyskać u kogoś dług wdzięczności, to jednocześnie zrekrutować kapitana. Jeśli tak faktycznie było, miałby całkiem niezły powód do śmiechu.
Jego kroki prawie nie wydawały dźwięków, choć to nie było teraz ważne. Strój elfa typowo ludzki, więc pewnie często miał z nimi kontakt. To już była pewna wskazówka, jak mógłby się zachowywać. Przebywanie wśród ludzi zazwyczaj miało destrukcyjny wpływ. Uniósł jedną brew, widząc, jak wypił tak szybko kufel. No i chyba miał potwierdzenie swoich przypuszczeń. Być może oceniał ten gatunek przez prym swojej matki. Ciężko mu to powiedzieć.
- Jesteśmy w karczmie, dlaczego zatem nie moglibyśmy po prostu, jak zwykli mieszkańcy porozmawiać przy kuflu? - Zapytał z uniesionym naczyniem i sam się napił. Uda mu się go podejść, czy wyczuje jego grę? - Raczej nie mam powodów, by się spieszyć. - Dodał do swoich słów, choć to niekoniecznie musiała być prawda, aczkolwiek skąd miał to wiedzieć? Jego uwaga spowodowała delikatny uśmiech. Mógłby unieść się gniewem, aczkolwiek to byłoby zbyt prymitywne.
- Nie wiedziałem, że zostałeś tutaj przysłany, by dyskutować o tym, jak wyglądam. Niecodzienny powód spotkania, nie powiem. - Zauważył z lekkim uśmiechem i dalej powoli napił się piwa, drugą przysuwając bardziej do skrytek, gdzie miał noże.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

227
POST BARDA


Elf dalej krzywił twarz, jakby pod nos podsunięto mu coś wyjątkowo nieprzyjemnego. Był to jednak tylko Mehren, tak zwyczajny, jak to tylko możliwe, nie specjalnie obrzydliwy, a czy piękny? To zależało od gustu. Temu elfiemu najwyraźniej nie przypadł. Z bliska zabójca mógł ocenić urodę długouchego: czysta cera, parę cienkich, drobnych zmarszczek (jego bogata mimika z pewnością się to nich przyczyniała!), linie jasnych blizn na policzkach i nosie, a także jedna głębsza na brodzie, będących dowodem na aktywną przeszłość.

- Ty tak na poważnie...? - Mruczał elf, jakby nie dowierzając własnym oczom. - Zresztą, jak chcesz tu siedzieć, to siedź. Tyle ci z tą panną zeszło, że pewnie i tak już poszła. - Burknął, informując Mehrena o straconej szansie na poznanie... Właściwie kogo?

Elf odchylił się w krześle, uciekając z zasięgu Mehrena, i skrzyżował ręce na piersi, zaraz jednak je rozplótł, gdy sięgał po kufel.

- Mam mieć na ciebie oko. - Zdradził po chwili delektowania się trunkiem. - Lucien.
Obrazek

Port w Ujściu

228
POST POSTACI
Mehren
Elf nie dał się tak łatwo sprowokować, więc raczej on nie pasował mu do kogoś, kto faktycznie wie więcej. Specjalnie, czyż też nie zdradził mu jedno słowo. Użył formy żeńskiej. To wzbudziło jego zainteresowanie, bo Pam także mówiła o kobiecie. Chociaż niekoniecznie musiało istnieć powiązanie. Przy okazji rozbroiło go tak durne pytanie tego przedstawiciela długouchów. Musi zwrócić na to uwagę. Prawie parsknął śmiechem. Nie zamierzał tego komentować, bo nie zrozumiałby, co stoi za celem tego drobnego przedstawienia. W sumie na wschodniego mu nie wyglądał. Wyższy był od niego, czy niższy?
- Jeśli dobrze pamiętam wiadomość to do południa miałem tu przyjść. A tej pory dnia, jeszcze nie ma. - Rzucił twardo, by elf nie próbował brać go pod włos lub jakieś tanie sztuczki słowne stosować. Dzień zapowiadał się ciekawie i zamierzał skorzystać z jego dobrodziejstw. Dopił spokojnie piwo do końca. Jeśli ktoś nie trzymał się granic, które sam wyznaczał, wiele to mówiło o wiarygodności.
- Duch. - Przedstawił się tym pseudonimem, choć nie musiał. Mógłby jeszcze dodać, że miło go poznać, ale byłoby to kłamstwo. Te zwroty stosował tylko w momencie, kiedy przyniosą mu korzyść. Teraz ich nie widział.
- Skoro już się poznaliśmy, mój drogi towarzyszy i strażniku, możemy ruszać dalej, nieprawdaż? - Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, czekając teraz na jego ruch.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

229
POST BARDA
Elf dobrze grał swoją rolę. A może wcale nie grał, bo nie wiedział, że taką ma? Może Mehren zastanawiał się nad czymś, co tak naprawdę istniało tylko w jego głowie?

Elf był mniej-więcej wzrostu Mehrena. Jego uszy przykrywały włosy i chusta, ale nie sposób było pomylić go z przedstawicielami ludzkiej rasy. Może kiedyś, dawno temu, któryś z jego przodków nie był elfem i teraz objawiało się to w jego nietypowej figurze. A może stała za tym inna historia, którą nie dzielił się przy pierwszym spotkaniu.

- Jest, nie ma, co za różnica. Przemaglowałeś tę pannę jak nauczyciel przy odpowiedzi. - Mruczał elf, ale ofiarowane mu piwo zdawało się trzymać jego nastroje w ryzach. Pił szybko i łapczywie, nie ustępował Mehrenowi i już po chwili miał pusty kufel. - Dowiedziałeś się przynajmniej czegoś? Kurwa, jak to jest, że wy wszyscy macie takie głupie pseudonimy? Jakieś Duchy, Kruki, Ludzie-Nietoperze i inne bzdury. - Krytykował mężczyzna, podnosząc się z miejsca. - Mógłbyś nazwać się Peter. Tutaj co drugi to Peter, nikt by kolejnego czy następnego Petera nie spamiętał. - Marudził tylko dla marudzenia. - Mogę ci towarzyszyć, ale o strażnikowaniu to zapomnij. Wpadasz w kłopoty, to ja znikam. - Przestrzegł, podnosząc się z miejsca.
Obrazek

Port w Ujściu

230
POST POSTACI
Mehren
Ten elf zaczynał działać mu na nerwy. Klasyfikował go jako typowego mięśniaka, który ma wykonywać polecenia, a nie nad nimi się zastanawiać. Przy czym tłumaczenie mu pewnych oczywistości nie było warte zachodu. Nie rozumiał podstawowej zasady w Ujściu. Bez wiarygodności nie mogłeś zrobić nic. To była jedyna waluta w tym mieście. Reszta to po prostu dodatki. Ewidentnie o tym nie wiedział, nie podejrzewał nawet, że mógłby grać takiego głupka. Co w sumie...może i mu się przydać, kiedy będzie takowego udawał.
- Być może. - Odparł wymijająco, bo nie zamierzał udzielać mu odpowiedzi twierdzącej lub przeczącej. Pomimo że myślał o nim, co myślał, nie zamierzał podstawowej zasady, która dotyczyła zleceń. Nigdy się nie dzielić tym, co się zdobyło, jeśli nie otrzymało się za to zapłaty. Choć wtedy także było pole do pewnych manipulacji.
- Trzeba to wszystko przemyśleć. - Dodał jeszcze do poprzednich słów i pierwszy raz zastanawiał się, czy się go nie pozbyć. Odrzucił ten plan z miejsca, bo na razie mógł na tym stracić więcej, niż zyskać. Wciąż nie wiedział, kim była ta cała ona, więc oni mieli wszystkie karty w ręce. Zabicie posłańca nie ujdzie mu na sucho.
- To dobre imię dla tego, co chce pozostać niezauważony. Zdradzę ci sekret. Te pseudonimy, które uważasz za głupie, są symbolem. Mają pewne znaczenie. - Oczywiście jego reakcji mógł się domyślić, więc nie przywiązywał do niej większego znaczenia. Kilka lat temu pewnie zdziwiłby się, gdyby elf nie rozumiał potęgi symboli, teraz już nie jest to dla niego zaskoczeniem.
- Niczego innego się nie spodziewałem od mego strażnika. - Powiedział z lekkim śmiechem i wstał, gestem pokazał mu, by prowadził. Na pewno nie pokaże obcemu swoich pleców. No i drogi nie znał.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

231
POST BARDA
Czyż nie po to tajemnicza zleceniodawczyni wysłała elfa, by towarzyszył Mehrenowi: by ocenił jego wiarygodność? Ofiarowała mu nieco irytujący ogon, który miał zaświadczyć o przydatności zabójcy lub też jej braku. Zabijanie tego, który miał to potwierdzić, byłoby niemądrym posunięciem.

Ale znoszenie jego towarzystwa mogło być niezdrowe dla psychiki, gdy przewracał oczyma na niepasujące mu komentarze.

- Albo Jan? Janów też jest od cholery. Kurwa, tego żeś nie przemyślał, co? - Lucien uczepił się jednego tematu. Po tym, jak wyszli z tawerny, powędrował wzdłuż portu, zaraz jednak odbił w stronę miasta dobrze znaną sobie ścieżką. W wąskich zaułkach było mniej ludzi, choć więcej odpadków pod stopami. Nie wydawało się, by odwracanie się plecami robiło mu jakiś problem. Musiał był być bardzo pewny swojej pozycji. - Albo jakichś... nie wiem. A symbole? Co to za symbol, którego nikt nie rozpoznaje, phhh... Ktoś słyszy Duch i myśli co? Nic nie myśli. Zresztą, ludzie tu rzadko myślą.

Lucien nie dość, że miał wiele do powiedzenia, to rzeczywiście: lubił mówić. Gęba mu się nie zamykała, gdy prowadził Mehrena uliczkami, oglądając się tylko, czy ten idzie za nim. W końcu stanął u wylotu jednego z zaułków, całkiem zwyczajnego, nie licząc może sześcioletniej dziewczynki, ktora siedziała na ziemi pod ścianą.

- Widzisz? Nie ma ich. - Skomentował, a wysupławszy z kieszeni monetę, rzucił dziecku.
Obrazek

Port w Ujściu

232
POST POSTACI
Mehren
Postanowił bardzo szybko się opanować, bo budziły się w nim bardzo złe instynkty. Dobrze, skoro chciał pogadać, dostanie rozmowę. Nie będzie winił przecież pomocnika o to, że jest nim tylko. Nadal szukał w tej sytuacji jakiegoś celu, ale dopóki nie miał nowych informacji, mógł jedynie spekulować, a i tak dalej nie pójdzie.
- Możesz nie uwierzyć, ale dokładnie to przemyślałem. - Postanowił przyjąć inną taktykę, by spróbować dowiedzieć się czegoś więcej. Nie będzie oczywiście wyjaśniał mu tego, co jest oczywiste. Zdecydowanie jednak nie powinno być trudno pociągnąć go za język. Zwłaszcza że on chyba uwielbiał słyszeć swój własny głos.
- Symbolika ma to do siebie, że przedstawia to, kim jesteśmy wobec. Nas. Dając przykład kruka. Jak sądzisz, jakie znaczenie ten ptak? Czym jest? Co reprezentuje? Czasem wystarczy zadać sobie takie pytania. - Nie podejrzewał, że by zrozumiał tak nieco bezpośrednie nawiązanie, choć może pojawi się krzta zrozumienia.
- A z czym kojarzy ci się duch? czym jest? Co reprezentuje? - Nie, żeby był ciekawy jego opinii, aczkolwiek spróbował po prostu podtrzymać rozmowę. Doszli do tego miejsca i faktycznie nikogo nie było. Kpina? Wyprowadzony w pole? Kolejny test? Nie wiedział, co było prawdopodobne.
- Czy to nie oznacza, że przypadkiem nie musisz już znosić mojego towarzystwa, które, jak już pokazałeś, nie jest ci dobre? - Tu akurat nieco był zainteresowany jego odpowiedzią. Rzucił monetę dziecku, co uznał po prostu za wyraz litości. Rozejrzał się ostrożnie wokoło, spodziewając się ataku na niego i będąc gotowy zareagować na to. Zwłaszcza z jego strony.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

233
POST BARDA
Dziecko złapało monetę elfa, a następnie przeniosło wzrok na Mehrena, by po chwili wyciągnąć do niego dłoń. Dziewczynka nie była jedną z sierot, które dla niego pracowały - a przynajmniej jej nie kojarzył. Na ulicach znajdowało się zbyt wiele sierot, a i z każdym dniem pojawiały się nowe, gdy miasto nie traktowało zbyt dobrze swoich mieszkańców.

- Taaa, żeś przemyślał. Myślałeś, że będzie brzmiało fajnie, co? - Lucien czekał, aż Mehren zapłaci dziewczynce za nie wiadomo jaką usługę. - A brzmi co najmniej głupio. Ty wiesz w ogóle, co to symbol? Ktoś słyszy duch i myśli o duchu, nie o tobie. Ktoś widzi czarny ogień, i myśli Drwimir. Albo poisencja - Krinn. Rozumiesz. Nie, kurwa, pewnie nie rozumiesz. - Nie zgadzał się elf z własnymi pytaniami, rzucając kolejnymi uwagami pod adresem swojego podopiecznego. - Duch kojarzy mi się z tym, że musimy stąd znikać. Miałeś się spotkać, ale się spóźniłeś, a nikt na ciebie czekać nie będzie. No, to gdzie teraz? Idziesz do tego statku?

Lucien spojrzał wprost na nowego kolegę, każąc mu decydować, a dziecko pobiegło w sobie znanym kierunku.
Obrazek

Port w Ujściu

234
POST POSTACI
Mehren
- Ciekawy punkt widzenie, że wybiera się coś, bo myśli się, by fajnie brzmi, kiedy wcześniej wspominałem o symbolach. Lubisz wszystko negować, nie? - Spojrzał na niego, nie zamierzając zbytnio rozwodzić się z tym tematem. Popatrzył na niego, nawet niezrażony albo przynajmniej takie sprowadzał myślenie.
- Symbole nie są stworzone dla prostych ludzi. Każdy z nich, ma jakieś znaczenie. Niektórzy sami swoimi czynami powodują, że inni je nadają. Dając prosty przykład: Silnoręki. Był kiedyś taki człowiek. Łapy miał jak niedźwiedź i takich, jak ty mógłby podnieść i rzucić daleko. Kruki mają wielorakie znaczenie. Dla niektórych to oznacza mądrość i tajemnice. Inni ci powiedzą, że jest związane z chorobą, śmiercią i wojną. Czasem po prostu określa się w ten sposób pewne cechy fizyczne. Nawet w naszym języku używamy słowa kruczoczarny. I jeśli kruk odpowiednio staje się znany, każdy wie o kogo, chodzi, a przynajmniej ci, co powinni. Podobnież jest z innymi nazwami. Zasada zawsze jest ta sama. - Stwierdził na końcu, nie zamierzając mu wyjaśniać, dlaczego wybrał właśnie te konkretne słowo na swój pseudonim. Zastanawiał się, czy znał jakieś dobre miejsce na kryjówkę, inne, niż własny dom, gdzie mógł przetrzymać kapitana z dala od wścibskich oczu i która grupa osób, najlepiej będzie udawać strażników. Jego ostatnie słowa spowodowały, że popatrzył na niego i zrozumiał wszystko. To było jakby olśnienie. To wszystko było ze sobą powiązane. Pam, on, ten statek. Jeszcze nie potrafił połączyć dostatecznie kropek, ale czuł, że był całkiem blisko. Podsłuchiwał lub wiedział o rozmowie więcej, choć raczej to drugie. Skoro wypełnił swe zadanie i przyprowadził go tutaj, dlaczego go nie zostawił? Polecenie, jakie otrzymał, nie brzmiało przecież: przyprowadź go tutaj, tylko miej oko. Innym słowem pilnuj go i oceniaj.
- Mój szanowny strażniku. - Zwrócił się do niego ironicznie. - Chcesz mi towarzyszysz? Zaiste nie będę się nudził. Zwłaszcza, iż miałbym dla ciebie rolę w tym wszystkim. - Powiedział tonem jakby demona, który wszystko już zaplanował, co do najmniejszego szczegółu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

235
POST BARDA
- Negować? Ja nic nie neguję. Nie moja wina, żeś se wybrał takie głupie przezwisko. - Lucien obstawiał przy swoim. Postukał czubkiem buta w bruk, zdradzając swoją niecierpliwość, a kiedy Mehren zwrócił ku niemu oczy, ten po prostu odwrócił wzrok, nie chcąc mierzyć się na spojrzenia. Robił to już wcześniej, w tawernie.

- Ty lubisz tak pierdolić od rzeczy, co? Już ci powiedziałem, co o tym myślę, nie musisz tego piętnaście razy powtarzać. - Warknął, patrząc za oddalającym się dzieckiem, nim te zniknęło za rogiem. - Przyrzekam, jak będziesz tak mleć ozorem, to sam stąd pójdę i tyle z tego będzie. - Ostrzegł, a skoro Mehren nie zamierzał się ruszać, to on sam zaczął iść, oglądając się tylko, czy Duch za nim idzie.

Miasto było spokojne o tej porze dnia. Ludzie i przedstawiciele innych ras trzymali się głównego bulwaru przy morzu. Okolica portu była lepsza niż w innych częściach Ujścia. Rzadko spotykało się obdartusów, gdy bogatsi kupcy i mieszczanie załatwiali swoje sprawy w tej części miasta.

Słysząc komentarz Mehrena, Lucien zatrzymał się i obejrzał. Oparł się o drewniany płot, który, jak się wydawało, wyznaczał miejsce jakiejś budowy.

- Ty sobie żartujesz? - Burknął, nagle rozeźlony. - Ty myślisz, że możesz mi mówić, co mam robić?! Mi?!
Obrazek

Port w Ujściu

236
POST POSTACI
Mehren
Nie skomentował tego zdania. Tak durne wypowiedzi nie mogły go sprowokować. Skoro ktoś miał problem z jego pseudonimem, to nie było to jego zmartwieniem. Nie przejmował się także jego zniecierpliwieniem. Ten człowiek poniekąd był na jego łasce. W końcu to miał pecha, by go pilnować. Unikał także spojrzenia wzrokowego. To była bardzo ciekawa sugestia, dotycząca jego osoby. Kolejne słowa także go nie sprowokowały, a jedynie spowodowały, że zmienił o nim zdanie - poziom jego przydatności drastycznie spadał i zastanawiał się, czy po prostu go nie zostawić. Mógłby go zgubić, a potem działać na własną rękę. Irytacja była zbędna. Kalkulacja kosztów i zysków zaczynała mu mówić, że należy czasem po prostu poszukać innego zlecenia. Niestety, ten elf zbliżył się do granicy, przez którą jego życie niekoniecznie musiało być długie. Powoli skierował kroki do niego, a atmosfera zaczęła powoli się zmieniać. Mehren stawał się poważny, skończył się czas pobłażania. Podszedł do niego tak blisko, by móc z małej odległości popatrzeć mu w oczy.
- Nie obchodzi mnie, za kogo się uważasz. - Jego głos stawał się twardy, nieprzenikniony. Nie słychać było w nim gniewu, a chłód.
- Obecnie zostałeś przydzielony do tego, by mnie pilnować. Więc jesteś dla mnie balastem, który może być przydatny albo nie. - Wyczuwalna była powoli jego chęć mordu, która z każdym uderzeniem serca rosła. Szybko sięgnął po jeden z noży i przyłożył mu do krocza. Właśnie dlatego wolał być tak blisko. Mógł ten ruch ukryć przed nieproszoną widownią. No i zdecydowana większość mężczyzn zdawała sobie, że ta groźba miała wielorakie znaczenie, a także jakikolwiek ruch, może zranić te cenne dla męskiego ego narządy.
- Jeśli ktoś nie jest przydatny, zazwyczaj ma szczęście, jeśli skończy jak tamta dziewczynka. - teraz właśnie nastąpiła kulminacja wyczuwania jego żądzy mordu, wyczuwalnego przez każdy jego ruch. Nie obchodziło go, kim jest ten elf. Jeśli będzie przesz kadząc, pozbędzie się go bez chwili oporu. Jeśli byli obserwowali, to i tak niewiele to zmieni. Elf niekoniecznie przeżyje, nawet jak przyjdzie wsparcie. Jeden zły ruch, a przekona, że nie żartuje.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

237
POST BARDA
Przyparty do płotu elf nie miał gdzie uciekać, ale nie było to dla niego wielkim zmartwieniem, bo i nie zamierzał. Gdy Mehren postanowił spojrzeć mu w oczy z bliska, nie odsuwał się, a wręcz przciwinie, zbliżył się tak, że ich nosy prawie się stykały. Jego oddech pachniał piwem.

- To ty jesteś balastem dla mnie. - Warknął Lucien, nie dając się zastraszyć. - To jest twój test, więc albo się dostosujesz, albo możesz zapomnieć o jakiejkolwiek współpracy. - Syczał, choć przynajmniej przedstawił sprawę jasno. A kiedy poczuł dotyk stali w newralgicznym miejscu, nie odpuścił, zamiast tego jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. - Tylko mnie draśnij, a do wieczora będziesz na dnie zatoki. To obietnica. - Wyjaśnił, jakby zupełnie nie przejmował się tym, że może stracić najcenniejsze lub, co gorsza, oberwać w tętnicę udową. - Więc grzecznie schowaj kozik i ruszaj przed siebie, gnido.

Mehren miał przed sobą ciężki orzech do zgryzienia. Mógł odpuścić Lucienowi i pogodzić się z wolą zleceniodawczyni, która chciała elfa przy nim, lub też popchnąć ostrze, dać ujście złości i... cóż, przez resztę życia oglądać się przez ramię.
Obrazek

Port w Ujściu

238
POST POSTACI
Mehren
Jego plan zadziałał w stu procentach. Zdobył wszystkie, potrzebne mu informacje i mógł ocenić sytuacje prawidłowo. Pewność siebie, brak strachu. Wiedział, że zostanie pomszczony. Zazwyczaj było to domeną dużych i potężnych organizacji. Naślą na niego takie osoby, które zdecydowanie będą przewyższały go w umiejętnościach oraz mieli plan. O dziwo, ku zaskoczeniu Mehren schował nóż. Nie musiał go zabijać od razu, dopóki nie dowie się, która organizacja lub gang za nim stoi, a potem zorganizować pewne małe spotkanie trzeciego stopnia.
- Tak łatwo was przejrzeć. Mała groźba, a zdradzasz cenne informacje. - Parsknął śmiechem, odchodząc od niego. - Dowiedziałem się od ciebie, wszystkiego, co potrzebuje i nawet nie musiałem się zbytnio starać. Daruj sobie tę pozę, bo nie robi na mnie żadnego wrażenia. - Trochę szydził z niego i ruszył przed siebie, by odnaleźć statek i przyjrzeć się temu wszystkiego z bliska. Oczywiście przy okazji zamierzał sprawdzić, jak bardzo sprawny jest ten elf. Kto mówił, że musi wybrać prosta i łatwą trasę? Trochę już poznał Ujście i wiedział, którędy ktoś, kto był nieco mniej wyćwiczony, będzie miał problem z przedostaniem się, zwłaszcza że na końcu będzie chciał z wysokości obserwować statek, jak się da.
Licznik pechowych ofiar:
8

Port w Ujściu

239
POST BARDA
Mehren sądził, że czegoś dowiedział się po swojej małej akcji - ale czy nie mógł domyślić się tego wcześniej? Elf wiedział, gdzie go szukać, wiedział, po co posłano po Mehrena, wiedział, kim byli mocodawcy. Poprzez grożenie sojusznikowi mógł tylko tracić, lecz nie wydawało się, by się tym przejmował.

- Nie myślałem, że teraz zatrudniają nawet takich idiotów. - Syknął Lucien, gdy nóż już zniknął z okolic jego przyrodzenia. - Odstaw coś takiego jeszcze raz, a sam zasadzę ci kosę pod żebra. - Ostrzegł.

Działania Mehrena, choć pozornie bezsensowne, miały jeden efekt, który mógł działać na jego korzyść: elf się zamknął. Jeśli wcześniej miał na sobie jakąkolwiek maskę przyjaznego nastawienia, nawet zakrytą przez niemiłe docinki, teraz ta opadła, zastąpiona tylko niechęcią.

Lucien nie zostawał z tyłu, choć trzymał się na dystans. Nie próbował już nawet inicjować rozmowy, był ledwie cieniem, który podążał jego tropem. Jeśli Mehren chciał się przekonać, czy elf jest równie sprawny, jak on, dostał swoją odpowiedź.

Statek stał w porcie, zdradzał się koroną na galionie i ciemnymi burtami. Zwinięte żagle nie zwiastowały wypłynięcia, a parę osób na pokładzie uwijało się przy jakichś mniej naglących pracach. Z wysokiego dachu Mehren nie był w stanie rozpoznać poszczególnych twarzy. Bo czego właściwie szukał?
Obrazek

Port w Ujściu

240
POST POSTACI
Mehren
Będąc już w miejscu, gdzie był, czekała go bardzo długa obserwacja. Nim wykona się jakikolwiek ruch, musi poznać także otoczenie. Czy pojawią się patrole straży miejskiej? Jeśli tak, to co ile oraz jak duże były to grupy. Dodatkowo sama obserwacja statku. Jak kapitan często wychodzi ze swej kajuty, jak duży ruch jest na statku? Czy dziś także wyjdzie na kobiety, a może sobie odpuści? Ile razy osoby wchodzą i opuszczają statek? To była najzwyklejsza obserwacja terenu, by poznać typowe zmienne, potrzebne do operacji. Oczywiście nadal planował fałszywe aresztowania z prostym motywem. Oskarżenie o współprace z bogobojna obecnie miało tak wielka moc, że nikt nie pytał o więcej. Walka o wpływy w tym mieście pomiędzy nią, a rajcami była widoczna na każdym kroku. Do tego potrzebował nadal miejsca na kryjówkę, gdzie mógł bezpieczne trzymać kapitana. Które z tych, jakie poznał do tej pory, będzie najlepsza? Jaka grupa najemników będzie odpowiednia do tego zadania? Te dwie kwestie go męczyły. No i oczywiście nie mógł zapomnieć o tym, by przekabacić tego człowieka na swoją stronę. Będzie mu potrzebna głowa z cmentarza, posiadająca włosy. Jako pewien przykład, który powinien wpłynąć na psychikę tego człowieka. Do tego fałszywy nakaz aresztowania. Elfem się już nie przejmował. Chciał być widzem? Niech będzie. Dopóki mu nie przeszkadzał, mógł go ignorować i skupić się na zadaniu. Także jego groźbę traktował jak typową grę, która niczym się nie różniła. Nie wiedział, kto stał za jego plecami, ale obiecał sobie, że się w końcu dowie. I w końcu wyrówna rachunki za wszystko.
Licznik pechowych ofiar:
8

Wróć do „Ujście”