Plac Odnowienia

46
POST POSTACI
Mehren
W końcu trafił na kogoś normalnego, kto używa głowy! Może nie był w stanie powiedzieć, czy ten człowiek żartuje, czy nie, ale widać elf sprawiał im problemu od dłuższego czasu. Dziwne, że go akceptowali, bo niezależnie od jego umiejętności, postawa także była ważna. Jeśli ktokolwiek nie potrafił się dopasować, zazwyczaj się takiej osoby pozbywano. Wyjątkiem była to sytuacja, jak umiejętności takiej osoby były istotne, aczkolwiek to oczywiście przypadki były bardzo rzadkie.
- Choć nie jestem osoba, która przejmuje się bezsensownymi, krytycznymi uwagami, skierowanymi do mnie, muszę przyznać, że osoba mniej cierpliwa, zostałaby wyprowadzona z równowagi ich ilością. Bardziej niewłaściwym zachowaniem było brak jakiekolwiek chęci współpracy. Skomentowane w ten sposób: "Ty myślisz, że możesz mi mówić, co mam robić?! Mi?!" - Starał się idealnie naśladowca jego tamte słowa. - Do tego cały czas miał postawę, która mówiła, że nie chce tu być. Spowodował, że zastanawiam się, czy przypadkiem nie zostałem oszukany. Co w kontekście wiadomości o zaufaniu było dość podejrzane i wzbudziło moja nieufność, że niekoniecznie musi być tym, za kogo się podaje. - Tak to wyglądało z jego perspektywy. Nie, żeby zamierzał kablować, ale skoro pytał o powody, zamierzał mu je dostarczyć. Niech sam sobie wyrobi opinię. Zabawna za to była reakcja na uwagę od człowieka. Szacunek, jaki elf darzył mężczyznę, był ciekawostką. No i rozbawił go. Nie dał sobie tego poznać, aczkolwiek on musiał mieć jakieś instrukcje.

- Ja nie mam problemu z tym. - I faktycznie wyciągnął rękę. Jak wspominał sobie wcześniej, uważał siebie za profesjonalistę. Przy współpracy nie kierował się emocjami, a logiką i rozsądkiem. - Przy czym jednak muszę mieć pewność, że nie będzie utrudniał wykonania zadanie. - dodał do swoich słów, spoglądając wymownie na elfa. To był warunek minimum, by nie powiedzieć, iż lepiej niech mu dadzą kogoś innego.
- Informacji głównie i ewentualnego wsparcia w postaci zasobów istot. Muszę ukryć kapitana, dopóki statek nie wypłynie. Ciężko w tym mieście o bezpieczne miejsca, które zapewni bezpieczeństwo kapitanowi na ten czas. - To było absolutnie minimum, by myśleć o tym zadaniu. Może faktycznie będzie w stanie coś ugrać. - Jeden z planów, który opracowałem i daje największą szansę powodzenia, wymaga grupy osób, przebranych za gwardzistów, którzy wejdą na statek i aresztują kapitana pod pretekstem współpracy z Bogobojną. To obecnie najłatwiejszy sposób na zabranie kogoś bez większych podejrzeń. - Wyjaśnił im swój plan, sprawdzając jednocześnie reakcje. Prosty, skuteczny i bezpieczny. Nikt przecież nie będzie próbował walczyć ze strażnikami, którzy wykonują swoje obowiązki. - I trzeci. Kim wy jesteście? Wiadomość nie dała żadnych wskazówek dotyczącej waszej przynależności. - Nie wspominając o elfie, ale przecież o tym powiedział już wcześniej. - Podejrzeń mam kilka, ale tak naprawdę opcji jest za dużo, by stawiać na którakolwiek. Ciężko ufać komuś, kiedy nie wie się, kto chce z nim współpracować. I co było w talku, który wystrzelił z pudełka? Wykryłem ślady nieznanej substancji. - Wyjątkowo zadał te dwa pytania prosto z mostu, bo chciał dowiedzieć się, ile mogą mu powiedzieć. Niekoniecznie może będą mówić prawdę, ale zawsze może mieć podstawę do czegoś, czego sam się domyśli.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

47
POST BARDA
- O nie, nie! - Zaprotestował Lucien bez zastanowienia, gdy tylko usłyszał słowa Mehrena. - Co jak co, ale moje uwagi nie był bezsensowne! Duch to fatalny pseudonim! Prawda?

Gulvardan postanowił nie komentować. Nawet brewka mu nie drgnęła, ani kącik ust. Cokolwiek myślał o sprawie, wolał nie otwierać ust niepotrzebnie. Nie zdradził się w emocjach, więc Mehren nie mógł mieć pewności, czy podziela opinię Luciena, czy też myśli o niej cokolwiek innego.

- To brzmi jak Lucien. - Odpowiedział za to Mehrenowi, gdy ten postarał się naśladować elfa. Wywołało to jedynie zdenerwowany pomruk tego ostatniego i przewrócenie oczyma tak mocne, że oczy niemal wypadły mu z oczodołów! - Wybacz.

Jedno słowo mogło nie wystarczyć za zadośćuczynienie, lecz nie wydawało się, by mężczyźni mieli do zaoferowania coś jeszcze. Lucien przynajmniej nie dyskutował i rzeczywiście uścisnął dłoń Ducha. Miał mocny, męski uścisk, przeciwieństwo lichej osobowości.

- Póki nie będziesz ze mną dyskutował.

- Lucien się dostosuje. - Powiedział Gulvardan z emfazą na ostatnie słowo. - Nie rozmawiajmy tutaj. - Upomniał obu rozmówców, nim ruszył przed siebie, nim Mehren zaczął zadawać pytania.

Odprowadził ich nieco dalej od głównego placu rynku. W Ujściu nietrudno było znaleźć wąskie uliczki i ukryte przesmyki, lecz nie potrzebowali aż takiej prywatności. Z dala od największych tłumów mogli rozmawiać swobodniej. Rudy oparł się o ścianę jednej z kamieniczek, wyciągnął zza pazuchy fajkę i począł ją nabijać pachnącym zielem.

- Dostałeś Luciena. Obawiam się, że nie mamy większej ilości ludzi na zbyciu. - Gulvardan był brutalnie wręcz szczery. - Gwardziści, czy też przebrani gwardziści, nie są w naszym zasięgu. Co innego miejsce, gdzie będziesz mógł trzymać kapitana. - Dwa kawałki krzesiwka uderzyły o siebie, gdy mężczyzna starał się podpalić ziele. Fajka wciśnięta w zęby nie przeszkadzała mu w dyskusji. - A my? Lucien ci nie powiedział?

- Hm! Nie pytał! - Zaprotestował elf. - Jesteśmy od Kali. - Dodał po chwili, z dumą, która aż rozpierała jego ciało! - Ci od talku to nie my, przygotował to ktoś inny. Ale... nie rozbroiłeś pudełka przed otworzeniem?

- Rozczarowujące. - Dodał rudy.
Obrazek

Plac Odnowienia

48
POST POSTACI
Mehren
Elf na swój sposób został poskromiony. To mu na razie wystarczyło. Nadal oczywiście planował się go pozbyć, aczkolwiek na ten moment mógł odłożyć ów plan w czasie. Wystarczyło oczekiwać na odpowiednią sytuację i będzie po kłopocie. Nie odzywał się więcej, dopóki nie zmienili miejsca. To mu wystarczyło, choć i tak nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Nie on wybierał to i samemu nie narzekał. Informacja, że są od Kali, spowodowała, że brew uniosła mu się do góry. To by wyjaśniało wiele. W tym dziwną pewną tego elfa, choć i tak owa informacja mogła wypłynąć szybciej. Wiedzieli także o pudełku. Oni je podrzucili?
- Nie musiałem. - Powiedział, wzruszając ramionami. - Pułapka była oczywista, więc wystarczyło wieczko skierować w inną stronę, niż własną. Zwłaszcza że istniało małe prawdopodobieństwo zniszczenia zawartości przy otwarciu. - To, czy przyjęli te wyjaśnienia, niezbyt go obchodziło. Zresztą, ktokolwiek ją pozostawił, wykazał się według niego kiepskim wyborem miejsca. Nie zamierzał oczywiście tego mówić. Intencje były zbyt jasne i oczywiste.
- W takim razie będę potrzebował informacji o tej kryjówce. Skoro ludzie nie są dostępni to broni. Potrzebuje dość specyficznej, bo klientka nie chce, by cel został zbyt mocno poturbowany. Jakakolwiek większa przemoc nie wchodzi w grę, więc typowe porwanie odpada. - To była po prostu informacja, by wiedzieli, z czym musi się mierzyć. Mogło to ich zaskoczyć, że ktoś chciał załatwić sprawy w ten, czy inny sposób. Choć oczywiście mogli o tym wcześniej wiedzieć.
- Potrzebuje zatem albo dmuchawki z lotkami lub kieszonkowej kuszy. Obie bronie zostawia niewielki ślad na ciele i nadają się do zatrucia organizmu. Niewielka mikstura usypiająca załatwi sprawę. Takową oczywiście mam. I tym sposobem nie złamie żadnej zasady z kontraktu. - Patrzył głównie na rudego, bo to on wydawał się obecnie kimś, kto może mu pomóc. Elf niekoniecznie dla niego był godny zaufania w tej materii po tym, co pokazał.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

49
POST BARDA
Wszystkim na rękę było poskromienie Luciena - poza samym zainteresowanym, który krzywił się, przerwacał oczami i wyglądał na tak niezadowolonego, jak to tylko możliwe. Trzymał się boku Gulvardana z sobie znanego powodu. Czyżby wcześniejszy atak Mehrena dał mu do myślenia?

Na wieść o tym, że pułapka wybuchła w Mehrenowym domu, Lucien zaśmiał się nieprzyjemnie.

- Przyjemnego sprzątania. - Mruknął, jakby jego komentarz nie miał być dodatkiem do rozmowy, a jedynie niemiłym przytykiem.

Usta Gulvardana drgnęły. Milczał dwie sekundy za długo, nim przemówił.

- Wszystko mamy podetknąć ci pod nos? Miejsce, broń, oddział zbrojnych? - Poddał wątpliwości, uniósł krzaczaste brwi. Wydawał się rozczarowany i to nie bez przyczyny. Duch miał bardzo duże wymagania. - Dlaczego mamy rozważać twoją pomoc, jeśli nie potrafisz niczego załatwić sam?

- Hej, Gabriela ostatnio nie przyniosła takiej dmuchawki? - Podsunął elf.
Obrazek

Plac Odnowienia

50
POST POSTACI
Mehren
Spojrzał na Lucienia, kiedy się zaśmiał, wzrokiem dość znudzonym. Te jego przytyki i dość chamski sposób obycia owszem, działały mu na nerwy, ale wiedział, że istnieją lepsze sposoby poradzenia sobie z takim gburem, niż próba rozmowy z nim. On już taki był i chyba nigdy nie trafił pod prawdziwe zagrożenie za swoją gadkę. Dziwne, że nie poniósł nigdy żadnej konsekwencji za takie pyskowanie.
- Dziękuje. - Odparł grobowym tonem i skupił się całkowicie na Rudym. Jego słowa były dla niego całkiem logiczne i rozumiał jego punkt widzenia. Jeśli oceniał go w ten sposób, to powinien rozwieść jego obawy. Też miałby takowe wrażenie, gdyby kogoś rekrutował w ten sposób. To nie był powód, by się denerwować, a kolejny test.
- Przed każdym zadaniem zawsze jest faza przygotowań. Wiem już, co muszę zrobić i jakie są warunki wykonania zadania. Drugim elementem przygotowań jest dowiedzenie się, czym aktualnie dysponuję. To pozwala dobrać najbardziej odpowiednią strategię. - Wyjaśnił na spokojnie, próbując pokazać, o co w tym wszystkim chodzi. I jak to wygląda z jego strony.
- Doskonale wiem, czym ja dysponuje. Z drugiej strony dostałem ofertę wsparcia, więc logiczne jest, że chce się dowiedzieć, co dokładniej mogę uzyskać. Kryjówki, ludzie, broń. To tylko narzędzia, które się wykorzystuje do realizacji celu zadań. Jeśli coś jest dostępne i zwiększy szanse powodzenia jednego z kilku planów i zmniejszy szanse odkrycia fortelu, to znaczy, że warto skorzystać z tego. Możecie doskonale uznać, że nie chcecie mi nic przekazać. Nie byłoby dla mnie zaskoczeniem, choć oczywiście zwiększa ryzyko przypadkowego złamania umowy. Doskonale wiesz Gulvardanie, że im lepsze przygotowanie, eliminujące najwięcej czynników ryzyka, tym mniejsza szansa na niespodziewane wydarzenia. Samo zadanie w sobie nie jest trudne. Człowiek ma zniknąć. Można to osiągnąć na wiele sposób. Zrobienie tego jednak w taki sposób, by nie ucierpiał i przeżył do wypłynięcia statku, zachowując godność, jest warunkiem dość nietypowym i wymagających szczególnych przygotowań. - Wyjaśnił, mając nadzieje, że teraz ten człowiek nie będzie tak nieprzychylny i doceniając logiczne podejście do sytuacji. Spojrzał pytająco na elfa, bo takowa broń rzeczywiście będzie idealna do zadania.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

51
POST BARDA
Gulvardan słuchał słów Mehrena. Z każdym kolejnym, jego brwi zbliżały się do siebie, a mała nierówność na czole szybko przekształciła się w głęboką bruzdę. Mężcyzzna potrzebował dłuższej chwili, by samemu otworzyć usta.

- Mówił ci już ktoś, że za dużo gadasz?- Zapytał wprost.

- Mówiłem ci! Mówiłem, że pierdoli bez sensu! - Ucieszył się Lucien, jakby Duch nie treścią swojej wypowiedzi, ale samą ilością wyrzuconych z siebie głosek udowodnił Lucienowe obserwacje. - Gada i tylko wkurwia!

- Lucien. - Ostrzejsze wypowiedzenie imienia elfa wystarczyło, by ten się uciszył. - Strasznie dużo gadasz. - Powtórzył rudy, powoli odprężając się. Oparwszy się o ścianę, skrzyżował ręce na piersi. - Nie dostaniesz ludzi, to już mówiłem. Mogę udostępnić ci piwnicę i nic ponad to. Od ciebie zależy, jak to rozegrasz. Jeśli dziewczyna będzie niezadowolona, wyciągniemy odpowiednie wnioski. A teraz idź.

Cokolwiek Duch planował dalej, musiał przejść do realizacji. Nie pytał o rurkę-dmuchawkę, więc i ten temat pozostał bez odpowiedzi. Lucien mógł tylko odpowiedzieć krzywą miną i złymi intencjami.
Obrazek

Plac Odnowienia

52
POST POSTACI
Mehren
Uświadomił sobie jedną prawidłowość. Kimkolwiek byli w szeregach kali, niezbyt mógł liczyć na dyskusję. Trochę ten fakt go bolał, bo brakowało mu rozmów, gdzie panowało wzajemnie zrozumienie, bez mówienia wprost. Może miał za duże oczekiwania względem ich? Także mogło tak być. Na pewno zrozumiał, że ci ludzie wola krótkie, zwięzła słowa, więc dostosuje się do nich.
- Rozumiem. - Powiedział krótko, nie komentując słów Luciena. I przemilczał w większości jego słowa, bo i tak nie było nic do dodania. Oczywiście z jednym tylko wyjątkiem. Musiał zignorować słowa o pójściu, bo nie została przekazana mu lokalizacja piwnicy, do której miał się udać. Nie czytał w myślach tego mężczyzny, a elf raczej też nie musi wiedzieć, którą lokację mieli na myśli. I do tego, jak się dostać. Nie zamierza polegać na kimś, kto jest wkurwiający.
- Gdzie jest piwnica i jak się do niej dostać? - Nie wyjdzie bez tej informacji lub faktycznie elf wiedział, gdzie się ona znajduje. W wielu sprawach po prostu musiał wiedzieć wcześniej, by nawet durną trasę wybrać. I przygotować kilka wariantów zmiennych. A wykorzystując sytuacje, że nie udzielono mu tak kluczowych informacji, postanowił skorzystać z okazji.
- Czy będzie możliwe wypożyczenie tej dmuchawy od Gabrieli? - Zapytał krótko.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

53
POST BARDA
Obaj mężczyźni nie byli zbyt chętni do rozmów z Mehrenem na tematy, na które nie musieli. Dyskusje nie wchodziły w grę, gdy oni znali swoje zadania i on również powinien. Zbyt wiele słów było co najwyżej męczące, gdy nie znali się jeszcze dość dobrze i nie byli jeszcze nawet wspólnikami.

- Lucien cię zaprowadzi. - Gulvardan nie zamierzał przychylać się do nadziei Ducha i elf wciąż miał pozostawać jego przewodnikiem, choć nie podobało się to, tak naprawdę, nikomu. Z drugiej strony, mógł to być kolejny test. - Co do dmuchawki, porozmawiam z Gabrielą. Nic nie obiecuję.

Z tymi słowy, Gulvardan skinął głową obu i bez słów pożegnania zaczął się oddalać, zostawiając Mehrena z Lucienem i całą masą pytań, które mogły mu się nasuwać po tej niedługiej rozmowie.

- Pokażę ci, gdzie jest ta piwnica. - Mruknął Lucien, ale spuścił z tonu, gdy w pobliżu nie było Rudzielca. Najwyraźniej nie chciał po raz kolejny kusić losu i prowokować Mehrena. - Chyba, że nie chcesz.
Obrazek

Plac Odnowienia

54
POST POSTACI
Mehren
Po raz kolejny zastanawiał się, czy faktycznie byli od Bogobojnej. Każdy w istocie mógł to powiedzieć. Nie miał jednak konkretnego dowodu potwierdzającego lub zaprzeczającego jego tezie. Pierwsza zasada w jego świecie to nie ufać żadnym słowom, a i czyny należy sprawdzać dwukrotnie. Ta zasada nie raz potrafiła ocalić mu życie. Po drugie test był bardzo dziwny. Nie zajmował się porwaniami. Nie zdradził jednak swoich myśli, postanawiając na ten moment zaczekać z osądem, bo zaczyna wpadać w lekką paranoję.
Nie był zadowolony z tego, że nadal musi znosić tego elfa, ale przełknie ten gorzki medykament i wytrzyma z nim jakoś. Opracowali już skuteczny sposób na to, by każdy z nich był zadowolony. Wystarczyło nie odzywać się do siebie. Proste, skuteczne i mało angażujące zasoby. Idealne do tej sytuacji.
- Rozumiem. - Znowu kolejny raz się odezwał, wypowiadając jedno słowo, aczkolwiek opracowywał inny plan na wszelki wypadek. Kuszy takiej, jakiej chce, także nie dostanie. Pozostanie zatem atak z zaskoczenia i użycie bardzo ostrożnie czubka noża. Wtedy powinno się to mieścić w granicy dopuszczalnego ataku fizycznego. Pytania się pojawiły, ale musiał sam szukać odpowiedzi na nie. Wstał także i wtedy elf się odezwał.
- Prowadź. - Nie zamierzał silić się na bardziej elokwentną wypowiedź, a musiał poznać lokacje i sposoby wejścia. Nie będzie improwizował podczas akcji.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

55
POST BARDA
Lucien nie naciskał na rozmowy z Mehrenem. Gdy prowadził go do piwniczki, którą mogli wykorzystać w akcji, nie odzywał się ani słowem, co więcej, nawet nie patrzył na Ducha. Parł przed siebie, nie oglądając się na kolegę. Przeszli przez Plac Odnowienia, a kiedy elf znalazł opdowiednią uliczkę, podążyli nią, aż do niewielkich drzwiczek, ustawionych pod skosem pod jedną ze ścian kamienicy. Kiedyś musiało to być wejście do magazynu karczmy, może innego przybytku, obecnie opustoszałego. W Ujściu było wiele takich miejsc, zamkniętych po niedawnej inwaczji.

- Tu masz klucz. - Odezwał się w końcu Lucien i rzucił Mehrenowi mosiężny klucz, który wcześniej wydobył z kieszeni. - Może tam trochę śmierdzieć, więc nie używaj, jeśli naprawdę nie musisz. To co, wracasz do portu? Załatw go dzisiaj w nocy i miejmy to z głowy.
Obrazek

Plac Odnowienia

56
POST POSTACI
Mehren
Idąc do tego miejsca, zapamiętywał punkty trasy, by móc wrócić tu wieczorem. Dzięki temu nie będzie błądził po mieście w nocy, kiedy znacznie trudniej jest się poruszać. Dlatego właśnie rozpoznanie było istotne. Jak już się zatrzymali, złapał klucz i spojrzał na elfa beznamiętnym wzrokiem.
- Muszę zajrzeć. Koło statku pojawie się, jak słońce zacznie zachodzić. Wcześniej przygotuje dwie rzeczy i odpocznę przed nocną akcją. - Przekazał mu informacje, które były ważne i on zdecyduje, co zrobić z nimi. On sam podszedł do drzwi, by je otworzyć i zobaczyć, jak tam wygląda w środku. Czy ich więzień będzie w stanie uciec oraz mniej więcej warunki, w jakich przyjdzie tu spędzić kilka dni. To, że śmierdziało, mogło być nawet przydatne. Zapach potrafił doprowadzić do obłędu i zwiększyć chęć współpracy.

Jak już to zobaczył, pozostało się przygotować. Wynajęcie wozu i kupno najdłuższej igły, jaką mógł znaleźć, było oczywiście optymalne. Musiał być przygotowany na różne scenariusze, skoro raczej wszystko raczej szło w kierunku, że demoniczne byty mu się przeciwstawiają. Jak już to miał, odpoczął w domu, zjadł, przygotował swój ekwipunek w tym sztylety, pancerz, wytrychy, mikstury przypiął do pasa, igłę także przygotował, jeśli ją zdobył, klucz. Wszystko po to, by o zachodzie słońca znaleźć się blisko rzeczonego statku i z dobrego miejsca obserwować, czy kapitan wychodzi na kobiety. Czeka go nocna obserwacja pokładu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

57
POST BARDA
Droga do piwniczki nie była trudna, bo z Placu Odnowienia można tam było trafić jedną z odchodzących od niego ulic. Mehren znał miasto na tyle, że nie musiał robić w głowie żadnych obszerniejszych notatek.

Lucien wzruszył lekko ramionami.

- Rób jak chcesz. - Skomentował, tym razem powstrzymując się od krytyki. Jasnym było, że nie chciał towarzyszyć Duchowi i niewiele obchodziła go cała ta sprawa. Dostał niezbyt podobającą mu się pracę, zresztą, tak jak i Mehren. Ten ostatni mógł jednak dużo zyskać, a co mógł mieć z tego elf?

W piwniczce zdecydowanie śmierdziało. Ciężki, słodkawy zapach padliny sugerował, że coś lub ktoś tam zdechło, a następnie zdążyło się nadpsuć, nim zostało usunięte. Lucien trzymał się na dystans, ale gdy drzwiczki zostały otworzone, a zapach buchnął z podziemi, i tak zasłonił nos. Nie zamierzał schodzić po kamiennych schodkach, które prowadziły na dół. Piwniczka nie była zbyt przestronna, bo składała się z pojedynczej komory, która kiedyś musiała być częścią czegoś większego. Ostała się framuga drzwi, a za nią gruzy, których nie usunięto, choć na nich wybudowano nowy budynek. Parę metrów kwadratowych było ciemne, puste, lekko wilgotne i bardzo cuchnące.

Lucien zostawił Mehrena samemu sobie, gdy ten przygotowywał się do akcji. Bez cienia za plecami, mężczyzna mógł zdobyć to, czego potrzebował: wynająć powóz, kupić kościaną igłę długości koło dziesięciu centymetrów, a także swój zwyczajowy ekwipunek. Gulvardan nie wrócił do niego z dmuchawką - Gabriela nie chciała jej wypożyczyć lub, co bardziej prawdopodobne, Rudy w ogóle o to nie pytał, uznając wymogi Mehrena za niepotrzebne fanaberie.

Noc była ciepła. Niebo pozostawało bezchmurne, a w porcie zrobiło się tłumnie. Pomiędzy mnogością ludzi Mehren wypatrzył Luciena, który starał się wtopić w tło, bardziej jednak miał interesować go statek. Wydawało się, że to może być jego szczęśliwy dzień, bo wkrótce z nadbudówki Korony wyszedł brodaty mężczyzna. Ubrany był w zwykłą, białą koszulę, która opięła się na jego sporym brzuchu, do tego pociągał za sobą lewą nogę.
Obrazek

Plac Odnowienia

58
POST POSTACI
Mehren
Uświadomił sobie, że popełnił jeden, bardzo poważny błąd przy przyjmowaniu zlecenia. Tak poważny i krytyczny, że nie potrafił uwierzyć we własną głupotę. Wpadł we własne sidła, a przecież często starał się na taką pułapkę uważać. Mógł pluć sobie jedynie w brodę teraz i myśleć, czy nie zmodyfikować plan. Tak podstawowy błąd, że powinien się schować i nigdy więcej nie pokazywać nikomu na oczy. Uświadomił sobie, to kiedy było za późno. I był wkurwiony sam na siebie.
Z nadbudówki wyszedł człowiek, który nie był widziany wcześniej. Teoretycznie to był jego cel i miał dwa wyjścia. Wykonać plan A lub na szybko wymyślony B. Ten drugi był oczywiście wiązał się z większym ryzykiem, więc postanowił wykonać pierwszy. Postanowił ukryć się w jednej z uliczek i nasączył igłę mikstura nasenną. Zamierzał zajść go od tyłu, zakryć usta rękawem i wbić mu przedmiot nasączony eliksirem w odsłoniętą część szyi u jego podstawy, aby ominąć mocne zranienie. Do tego chce wbić jedynie czubek tak, by przebił skórę do krwi i ani głębiej. Tak delikatne naruszenie skóry powinno się mieścić w granicach dozwolonych metod zniknięcia. To powinna być szybka akcja. Oczywiście mikstura będzie potrzebowała chwilę czasu, by zadziałać, ze względu na to, iż jej ilość nie była tak duża, choć trafienie bezpośrednie do naczyń omijając żołądek. Dlatego przez ten czas szarpaniny, zaciągnie go w pobliże wozu, gdzie jak już działała, powinien spokojnie zawieść na miejsce. To był jego plan.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

59
POST BARDA
Mehren miał plan, który zamierzał wykonać. Nasączył igłę miksturą, choć szybko okazało się, że metal w żaden sposób nie chłonął płynów, a w środku nie miał wydrążonego rowka, w którym mikstura mogłaby się zatrzymać, jak to bywało w przypadku nieco bardziej wyrafinowanych dłoni. W rezultacie igła była ledwie obmyta miksturą aniżeli stanowiła jakikolwiek jej nośnik.

Przynajmniej nie było problemu z pochwyceniem mężczyzny, gdy nie był zbyt zorientowany w otoczeniu. Mocno śmierdział gorzałą, a gdy Mehren go pochwycił, wierzgał tylko przez chwilę, nim stracił siły. Niewielka kropla mikstury dostała się do jego krwiobiegu, gdy zbójca dźgnął go u podstawy szyi, ale czy wystarczyła, by go uśpić? Z pewnością już po chwili był spokojniejszy, ale ciągle przytomny.

- Puść! Puść, draa-aniu! - Jęczał, starając się odsunąć od twarzy rękaw Ducha. Powóz był tuż, tuż... ale głos mężczyzny mógł zaalarmować przechodniów.
Obrazek

Plac Odnowienia

60
POST POSTACI
Mehren
Niewiele mógł zrobić w tej sytuacji, kiedy faktycznie popełniał takie błędy. Wiedział, że niewiele mógł zrobić, ale liczył trochę na to, że mikstura będzie silniejsza. Skupienie się na realizacji zadania było teraz najważniejsze, a potem po prostu zrobi sobie zakupy, kiedy znajdzie dzień wolnego. Nawet zamówi sobie kilka rzeczy, które mu ułatwią mu zadanie. Odwiedzi kilku rzemieślników. Na razie, musiał zmienić szybko ułożenie rąk, by ramieniem poddusić go, a drugą zakrywać usta. I użyć tu przedramienia tak, by nie mógł go ugryźć. Musiał oczywiście spowodować utratę przytomności tego człowieka i teraz mógł to zrobić na dwa sposoby - pozbycie go dostępu do powietrza lub uderzenie w konkretne miejsce. To drugie oczywiście było ryzykowne, więc wybrał to pierwsze. No i nie pozostawiało śladów na ciele. Oznaczało to dłuższą walkę, ale nie miał wyboru. Jeśli chciał współpracować z Bogobojną, musi wykonać zadanie, które nie było jego specjalnością. Jeśli mu się nie uda, będzie działał tak, jak do tej pory. Porażki były częścią życia i nic tego nie zmieni. Z nich należało brać lekcje, dlatego walczył z tym człowiekiem, tak, jak teraz. Oby faktycznie był to kapitan tego okrętu.
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”