Plac Odnowienia

16
POST POSTACI
Mehren
Drzwi wydawały się skonstruowane w dość nietypowy sposób. Nawet jego ojciec nie posiadał czegoś takiego. Może wynikało to z jego majętności, ewentualnie nie był tak próżny. Nigdy ta kwestia go tak naprawdę nie interesowało, ale zauważył jedną prawidłowość. Wejść tam będzie łatwo, wyjście może być problematyczne. Nie rozumiał, czemu to miało służyć, jednak nie była to także rzecz, którą powinien się przejmować. Oczywiście pomieszczenie należało zweryfikować, jednak nie teraz. Wszystko musiało zaczekać na odpowiedni moment. Zwłaszcza, iż sam stwierdził, że trzeba sprawdzić cały dom, by nie mieli żadnej niespodzianki. Odszedł do Sylvii.
Ta chyba nie czekała na niego, bo drzwi otworzyła. Dobry był to pomysł, bo miało się o wiele lepszy widok. Można było zdecydowanie szybciej zareagować w razie ewentualnych problemów i się przygotować. Podchodząc do niej, zauważył nawet w tym kiepski świetle, spięcie mięśni na jej ciele. Tego nie można było pomylić z czymś innym. Już po tonie słyszał, że jej początkowe rozczarowanie zmieniało się znowu w iskrę radości. Nic dziwnego. Dochodzili właśnie do tej lepszej części domu.

- To już część oficjalna domostwa. - Stwierdził, bo zdobienia się zmieniały. Zatem jego przypuszczenia się potwierdzały. Już sam wystrój domu potrafił czasem wiele powiedzieć o człowieku. Tutaj było dość podobnie. Może jeszcze nie będzie w stanie rzec, co ten człowiek sobie myśli, jednak rozkład pomieszczeń układał się w końcu w logiczną całość. Pozostało parę niewiadomych, aczkolwiek te niedługo zostaną odkryte.
Ona zaczęła już mówić, kiedy doszły do nich pierwsze dźwięki. Położył jej dłoń na ramieniu, by dać jej znać, że również to słyszy oraz by powstrzymać od dalszych działań. Przez chwile przysłuchiwał im się, by móc przeanalizować sytuacje. Uznał, że to musi być strażnik, który stoi na zewnątrz. To było wielce prawdopodobne, zważywszy, że miejsce wyglądało na opuszczone. Dobrze, płacz dzieciaka nie spowodował szkód. To był plus.

- Te drzwi muszą prowadzić do czegoś w stylu salonu połączonego z jadalną dla gości. Takie reprezentacyjne miejsce, gdzie można na kimś zrobić dobre, pierwsze wrażenie. To pomieszczenie jest połączone z kuchnią. Nie wiemy, czy jest tam coś więcej, ale i tak należy to sprawdzić. - Wskazał na drzwi, które ją zainteresowały. Były one po prawej. Nie zamierzał obecnie nic robić z chrapiącym strażnikiem, bo nie przeszkadzał im, a nawet nieświadomie pomagał. Chrapanie mogło zagłuszyć dźwięki ich kroków, czy otwieranie zamków. Dał znać Kobiecie, że może brać się do pracy, bo w końcu, teraz była pora na sprawdzenie tego miejsca. On zamierzał otworzyć pierwsze drzwi po lewej, które powinny prowadzić do korytarza, który widział wcześniej. Tak mniej więcej układało się z planów budynku. Jeśli były zamknięte, oczywiście użyje wytrychów.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

17
POST BARDA
Niziołczyca mruknęła coś o srebrnej zastawie i nie tracąc czasu poczęła pracować na drzwiami do domniemanego salonu. Nie zjęły jej nawet chwili dłużej niż te do pokojów służby i po chwili ześlizgnęła się do środka. Najpewniej z zamiarem ogołocenia miejsca. Mehren obrał sobie tymczasem za cel pierwsze drzwi z lewej pozostawiając nieokreślonego chrapiącego osobnika z jego snami. Po bliższej inspekcji stwierdził, że poza żelaznymi odrzwiami wszystko wskazywało na to, że zamek był równie toporny co w pokojach służby. Nawet po wsunięciu do jego wnętrza wytrychu wszystko szło jak po maśle... aż nie przyszedł czas na ostateczne jego przekręcenie. Mechanizm nie chciał drgnąć zaś po przyłożeniu odrobinę większej siły jakaś bliżej nieokreślona siła wygięła metalowy pręt w dłoni szpiega. Dosłownie nieokreślona. Szpieg nie miał z początku pojęcia czy sam nie przyłożył dużego nacisku na cienki instrument, czy zamek był zardzewiały czy też miał do czynienia z jakimś faktycznym zabezpieczeniem.

Powtórzenie zabiegu z drugim wytrychem poskutkowało jednak otworzeniem drzwi. Te jednak nie prowadziły do się na jak podejrzewał szpieg znajomego korytarza. Jego oczom ukazał się nie tyle pokój co... komnata. Pomieszczenie w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich nie grzeszyło skromnością. Na porządnej podłodze leżał dywan o wyjątkowo nasyconej niebieskiej barwie. Na ścianach wisiały wypchane jelenie łby. Niemal centralnie za drzwiami stał niewielki dębowy stołek na którym stał zestaw szachów porzucony zdawać by się mogło w połowie rozgrywki. Obok niego stały dwa odsunięte fotele. Zauważalnie zużyte. Widać ktoś tu lubił spędzać wiele czasu. Przy jednej ze ścian stały także dwa regały pełne ksiąg. Koło nich zaś łóżko, czy raczej... łoże. Przykryte aksamitną pościelą w niemalże hipnotyzującym odcieniu purpury zdawało się wręcz zachęcać do drzemki. U jego stóp stał również zdobiony kufer. Wystarczył jednak jeden rzut oka na zamek skrzyni by przyprawił on szpiega o ból głowy. Wyglądało to na goblinie lub krasnoludzie cacko. Otwieranie tego mogło skończyć się wybuchem gniewu nawet zimnego umrzyka. A byłoby szkoda zrujnować ten bądź co bądź piękny pokój. Wszystko wyglądało w miarę cennie i schludnie.

Zdawać by się mogło, że na odchodnym wypolerowano każdy skrawek pokoju. Poza jednym jego elementem. Pod jedną ze ścian dość samotnie stało pianino. Wyjątkowo brudne pianino. Na skrzyni i klawiszach leżała gruba warstwa kurzu i brudu. Jeśli Hevi lubił swoje szachy... to zdecydowanie nie lubił swojego pianina. Tylko tu i ówdzie kurz był naruszony. Być może po niedawnej próbie zagrania na nim czegokolwiek. Kolejny przykład tego, że klasa wyższa miasta kupowała często rzeczy, których nie potrzebowała. Nawet nie nie dbali. Spoglądając dalej w kierunku okna szpieg mógł zaś w miarę dokładnie określić gdzie był. Patrzył przez kraty na fontannę stojącą na placu. I na "śpiącego" na ławie strażnika. Dalej nikt się nim nie zainteresował i biedak leżał nieprzytomny na ławie wyglądając jak najleniwszy strażnik w dziejach Ujścia. Pytanie brzmiało... kto pierwszy go dopadnie? Inni strażnicy? Czy ktoś z "miejscowych".
Spoiler:
Spoiler:

Plac Odnowienia

18
POST POSTACI
Mehren
Wszystko szło dobrze, gdyby nie moment z wytrychem. Popatrzył na uszkodzony element i niezbyt tym się przejął. Wymienił je zwyczajnie, gdyż narzędzia się zużywają. Nie zamierzał się irytować, bo coś mu nie wychodziło. Byłoby zbyt to nieprofesjonalne z jego strony. I jak widać ta drobna przeszkoda tylko tym była. Nowy wytrych i drzwi już były otwarte. Zignorował to, że Sylvia pomknęła rabować zastawę. Jeśli miała takie zachcianki, nie zamierzał jej przeszkadzać, dopóki to nie wpłynie na ich misje. Owszem, należało zarobić, ale nie za wszelką cenę. Istniały rzeczy o wiele cenniejsze, niż wymysły bogatych. Owszem, dla zwykłego złodzieja ten cały dom był jedną większą okazją, aczkolwiek nadal tu szukał czegoś konkretnego. I liczył, że to znajdzie.
Nie spodziewał się prywatnych kwater rajcy w tej części budynku. To oczywiście ułatwiło zadanie, bo to pomieszczenie było jednym z dwóch, które planował odwiedzić. W takich miejscach ludzie potrafili trzymać swoje sekrety, a także ważniejsze rzeczy. I pierwszym co rzuciło się w oczy to skrzynia. Robota wyższej klasy rzemieślniczej. Idealne miejsce, by trzymać różne, interesujące rzeczy. Reszta pomieszczenia dość typowa dla tego miejsca. Oczywiście przeszuka to miejsce później. W książkach mogło się znaleźć coś konkretnego, jakiś list, ewentualnie wiadomość. Pod łóżkiem inni czasem też coś ukrywali. To jednak schodziło na dalszy plan. Popatrzył na zamek. Wiedział, że sam nie da rady go otworzyć. Znał swoje umiejętności i nie zamierzał ich przeceniać. Rzucił jeszcze okiem na zawiasy, bo istniała szansa, że projektant mógł popełnić straszny błąd, który wykorzysta.
Pianino było czymś dziwnym. Po co komuś rzecz, która wygląda na nieużywaną? Jego ojciec także miał podobne rzeczy. Być może to było potrzebne do czegoś, jednak nie widział tu możliwości, by było do czegoś potrzebne? Ewentualnie w środku coś ukrył. Mała szansa, ale kto wie? Nie straci czasu raczej, by zajrzeć do środka. A strażnik, jak leżał, tak leżał. Jego los go nie obchodził. Jeśli ktoś do niego dopadnie i będą to miejscowi, będzie to oznaczało, że ma okropnego pecha. Wyszedł z pomieszczenia, by udać się do jadalni, jak sądził, że to jest takie miejsce. Po dziewczynę, by w końcu pokazała, do czego jest zdolna i otworzyła skrzynie. A on w międzyczasie przeszuka resztę pokoju rajcy.[
/akapit]
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

19
POST BARDA
Skrzynia niestety nie wyglądała na coś co można było otworzyć brutalną siłą. Czy to majstrując przy zawiasach czy łupiąc wieko siekierą. Musiała wyjść z przyzwoitego warsztatu. Wyglądała też dość ciężko. Może nie był to sejf ale zdecydowanie nie było to coś co łatwo było przetransportować. O niewzruszonych rzeczach mówiąc. Pianino również nie chciało drgnąć. Choć w jego wypadku nie był to problem zamka i zawiasów... a ich brak. Każda część instrumentu była przybita na dobre do reszty. Nawet jego tył był częściowo wmurowany w ścianę uniemożliwiając jego odsunięcie. Słowem - była to najpewniej atrapa albo tandeta zamówiona przez laika który uznał, że instrument wmurowany w ścianę był genialnym pomysłem. To, że pianino nie było prawie używane przestawało nagle być aż tak irracjonalne. Z kolei absurd zakupu rósł.

Zaraz po tych odkryciach szpieg opuścił sypialnie i przeszedł do pomieszczenia po przeciwnej stronie korytarza. Będąc w pośpiechu stwierdził jeno, że była to faktycznie jadalnia i że Sylvii grzebała właśnie w kredensie. Chwilę potem byli na powrót w sypialni gdzie złodziejka rozpoczęła otwieranie bogowie raczą wiedzieć który zamek w tym domostwie. Tym razem sprawa wydawała się odrobine trudniejsza. Dało to się słyszeć głównie w mamrotaniu Sylvii gdy próbowała wsunąć do wnętrza zamku kilka ze swoich wytrychów.

- Skąd ta cholera... ten nie pasuje... ten też nie... za mały... za duży... na jakie klucze jest to? Hmmm... pora improwizować.

Podczas gdy Sylvii grzebała przy skrzyni Mehren miał trochę czasu by sprawdzić resztę pokoju rajcy. Począł zauważać rzeczy, które wcześniej umknęły jego uwadze. Gracz z czarnymi pionami były jakieś dwa ruchy od pokonania białych. Pościel pachniała delikatną wonią fiołków i wina. Podłoga obok pianina była porysowana i lekko wklęsła. Większość ksiąg na regałach dyktowało chyba o strategii, ekonomii i polityce... poza jedną upchaną w rogu zatytułowaną "Panienki z Ujścia". Pod łóżkiem stał nocnik zdobiony wyjątkowo szpetną demoniczną gębą... i na szczęście pusty. Po chwili jednak poznawanie drobnych elementów sypialni Heviego przerwał cichy pstryk i zadowolony pomruk. Sylvii otworzyła skrzynie. Jej zawartość ujrzała wreszcie światło dnia... albo raczej nocy. Od środka kufra... biła pustka. Tylko w jednym z rogów leżała para poprutych gaci. Dość jasnym było, że rajca trzymał w nim zapewne swoje ubrania i osobiste rzeczy, które najwyraźniej zabrał ze sobą. Jeśli to co doniosła mu sierota było prawdą, to zawartość skrzyni znajdowała się najpewniej w podróżnym kufrze będącym już jakiś dzień drogi od Ujścia.
Spoiler:

Plac Odnowienia

20
POST POSTACI
Mehren
Nie mogąc znaleźć niczego ciekawego, choć rysy na podłodze były dziwne. Potrzebował zastanowić się nad tym później. Oczekiwał z niecierpliwieniem nad otwarciem skrzyni. Kiedy tylko udało się to Sylvii, zamierzał ją pochwalić.
- Jesteś czarodziejką, naprawdę. - Powiedział do nie i jak tylko zajrzał, Sylvia usłyszała szpetne przekleństwo, które wyklinało elfy aż do piątego pokolenia wstecz. Wkurwił się, bo kto normalny i zdrowy na umyśle wydaje ciężko zarobione monety na to, by w takiej skrzyni trzymać ubrania. Prywatne, ważne przedmioty mają sens.
- Ja pierdole, ten rajca ma coś z głową. - Zaczynał zgadzać się z opinią Silvii w kwestii rajcy. Nadal nie chciał uznać, że jest debilem, który igra z nimi. Postanowił sprawdzić jeszcze jedną rzecz.
- Sylvia, poszukaj biura. Jeśli mamy znaleźć informacje jakiekolwiek o powodzie wyjazdu to mam nadzieje, że tam. Daj mi znać, jak to zrobisz, a ja sprawdzę, czy ta atrapa instrumentu naprawdę nią jest. - Powiedział do niej, ale widziała już, że gniew i złość w nim zaczęły buzować. Trzymał te uczucia w ryzykach, ale kiedy sytuacja nie szła po jego myśli, zdarzało mu się popadać w gniew. Chwilowy, co prawda, bo umiał kontrolować swoje emocje. Te zawsze przeszkadzały. On miał coś z bycia perfekcjonistą w tym, co robił. To było główne źródło gniewu, zwłaszcza w momencie, jak nic nie szło po jego myśli.
Podszedł do rys, które widział, przyklęknął i także przejeżdżał dłonią po śladach. Chciał zweryfikować, czy to były pojedyncze ślady, wstawienia i potem nie było więcej ruszanie, czy atrapa była przemieszcza częściej. Jeśli była, to rysy powinny bić nieregularne, bo nie da się dwa razy tak samo ustawić przedmiotu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

21
POST BARDA
Skrzynia została zamknięta przez niziołczyce z ponurym i cichym jęknięciem. Złodziejka wsunęła szybkim ruchem wytrych na powrót do swojego zawiniątka i poprawiając kilka rzeczy w swojej torbie, pasie i ekwipunku przez dłuższą chwilę zdawał się próbować zniwelować jakiś dyskomfort. Następnie doczłapała do drzwi z ręką na rękojeści i mruknęła.

- Biuro hę? Da się zrobić. Tylko nie baw się za długo z instrumentami. To nie zima. Noc nie trwa wiecznie.

Po czym zakręciła płynnie w lewo na korytarzu i po chwili nie było słychać już niczego poza oddechem szpiega. Ten przywarł do podłogi w ciemności ją ogarniającej próbował wywnioskować skąd też pochodziły rysy. Te były równe. Aż za równe. Wbrew jego przekonaniu były także niezwykle regularne. Potrzebował dłuższej chwili i wytężania oczu by w końcu zrozumieć na co patrzy. Nie były to "rysy". To była "rysa". Jedna długa, zaokrąglona i w kształcie łuku. Pourywana tu i ówdzie. Miejscami prawie niewidoczna, miejscami pociemniała i najpewniej stara, miejscami świeża. I wszędzie gdzie się pojawiała to irytujące lekkie wgłębienie w podłodze poczynało podnosić się na równi z resztą posadzki... tylko po to by zostać bezlitośnie podrapane przez... coś?

Czymkolwiek jednak była rysa żaden z jej końców nie stykał się bezpośrednio z pianinem. Jeden kraniec wędrował jakieś pół metra przed atrapę instrumentu podczas gdy drugi wbiegał w ścianę.
Spoiler:
Spoiler:

Plac Odnowienia

22
PODSZAS OWEGO DELIBEROWANIA PAN MISZCZ SZPIEGUSTWA USŁYSZEC MUGŁ PRZEZ CHWILE ZA OKNEM NIELÓDZKIE DARCIE MORDY. Z WRZASKÓWWYNIKAŁO ŻE JAGÓDA DOŚĆ MIAŁA MALINY I WYPIEPŻALA JĄ NA ZBITY PYSK. POSZLO NAJWYRAZNIEJ O SPRZEDAWANIE OLEJKOW LECZNICZYCH, BÓDOWANIE PIRAMIDY I WIELOPOZIOMOWE ZBOCZENIE ZAWODOWE. NO I JAK TU ZALOZYC WŁASNY BIZNES W TYM MIEŚCIE!?

Plac Odnowienia

23
POST POSTACI
Mehren
Zmrużył oczy, kiedy uświadomił sobie, że to nie jest to, co pierwotne myślał. Popatrzył na ścianę przed sobą, na ślady oraz pianino. W jego głowie pojawiały się pewne myśli i sugestie. To nie było tak, że nie rozumiał, co to jest. Ślad zdecydowanie był dość...charakterystyczny. Przed nim znajdowały się ukryte drzwi do tajnego pokoju. Tego był w stu procentach pewny. Zastanawiał się bardziej, czy pianino nie ma nic wspólnego z wejściem w to pomieszczenie. Pierwsze, co zrobił, to powstał i zaczął oglądać ścianę. Dotykając palcami, szukał śladów, czy można otworzyć przejście przy pomocy własnej siły. Jeśli byłaby taka możliwość, otworzy, ale ukryte pomieszczenie zazwyczaj nie były tak prymitywne. I jeśli nie udało się przedostać do tego pomieszczenie, zaczął oglądać klawisze pianina. Jeśli potrzebował do tego rozpalić światła lampy oliwnej, zrobi to. Chciał przyjrzeć się śladom, które były teoretycznie mniej zakurzone, niż reszta. Chciał wiedzieć, ile jest mniej zakurzonych śladów, jak są rozstawione i co dalej można z tym zrobić. Najgorsze były rysy, bo jeśli drzwi szurały, mogły obudzić drugiego strażnika. Miał tu dylemat, co zrobić. Wybrać optymalną ścieżkę. Z drugiej strony, tamten chrapał, mógł mieć twardy sen. Pozostała kwestia jedynie odgadnięcia wejścia i ewentualnego spróbowania kombinacji. I tak też po obejrzeniu tego wszystkiego, spróbował odtworzyć ruch palców rajcy na instrumencie, by otworzyć przejście. Wątpił, że uda mu się za pierwszym razem. Na początku wszystkie na raz naciśnie, a potem różne kombinacje. Takie pomieszczenia mogły zawierać rozmaite skarby i wiadomości. Czyżby to było to, czego szukał?
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

24
POST BARDA
Ściana wyglądała.. jak ściana. Nie było na niej oczywistego zarysu odrzwi a jedynie kamienie ułożone jedne na drugich. Tu i ówdzie było co prawda między nimi mniej zaprawy... lecz nawet to nie dawało jakiegoś sensownego zarysu. Tymczasem Mehren zwróciwszy swój wzrok na powrót w stronę pianina dość szybko zaobserwował, że tylko cztery konkretne klawisze nie były pokryte kurzem. Przynajmniej nie całkowicie. Widniały na nich po prostu szeregi odcisków palców z których tylko po dwa na każdym klawiszu wyglądały na świeże. Co sugerowało, że należało każdy wcisnąć tylko raz. Resztę pokrywał już najpewniej od dawna w pewnym stopniu kurz. Wiedziony przekonaniem o istnieniu sekretnego przejścia położył palce spróbował wcisnąć wszystkie cztery na raz... co okazało się niewykonywalne ze względu na ich odległość od siebie. Osiągnął jednak ten cel rozczapierzając palce lewej dłoni w alarmującym wręcz stopniu i naciskając jeden z klawiszy nosem. Wszystkie zapadły się jednocześnie... i nic. Nie było żadnego kliknięcia, otwartych wrót i nawet dźwięku instrumentu. Chociaż to ostatnie mogło być swego rodzaju błogosławieństwem.

Dopiero próbując kolejnych kombinacji szpieg zauważył, że wciśnięciu poprawnych klawiszy towarzyszył lekko większy opór niż reszcie. Ewidentnie więc "coś" robiły lecz próba dojścia czym "to" było okazałą się iście niewdzięczna. Mehren nie był w stanie bowiem nawet powiedzieć ile kombinacji musiał wypróbować. Wyliczenie i spamiętanie ich wszystkich przyprawiało szpiega o ból głowy. Nie mógł po prostu spamiętać tych liczb. Pierwszy klawisz... potem trzeci... czy klikał już po tym czwarty? A jeśli tak to czy klikał po nim już trzeci? Nie chwila... jak to szło? Raz... dwa... cztery czy trzy? Jak była kolejność? Nie nie to nie miało sensu numerował je od lewej do prawej dlaczego ten po dwójce miałby nazwać trójką? To musiała być czwórka. Tak. Czyli tą kombinacje już próbował... czy nie? Czas płynął a Mehren cofał się kilkukrotnie do startu próbując ułożyć kombinacje klawiszy w pamięci. Kilkukrotnie próbował nawet wciskania ich na oślep z nadzieją na sukces. Bezowocnie. W końcu mentalnie skrajnie wycieńczony po wprowadzeniu kilkunastu kombinacji pod rząd bez pomieszania niczego usłyszał głośny szczęk.

Obróciwszy głowę ujrzał ścianę powoli przesuwając się w stronę jego i panina. A raczej jej część. Nie miała kształtu typowych drzwi. Raczej przysadzistego prostokąta. Ale nie to było teraz ważne. Tylko to co było za ścianą. Skrywała ona bowiem do tej pory niewielki kamienny pokoik. Stał w nim niewielki regał, dywan, fotel, stolik i skrzynia. Chociaż opisanie go w taki sposób zdecydowanie nie oddawało wiernie rzeczywistości. Dywan był przecudny, wykonany z zauważalnie dobrego materiału i zdobiony misternymi wzorami. Fotel również wyglądał jak dzieło ręki mistrza. Zaś stolik... cóż ten zabierał dech w piersiach. Hebanowy blat stał wsparty na plecach bezgłowego lwa misternie wykonanego ze... złota? Choć jeśli byłoby to prawdą stół były wart więcej niż dom. Najpewniej był pozłacany. Jednak i wtedy jego wartość musiała być ogromna. Stojący w kącie regał uginał się zaś pod księgami zdecydowanie nie dostępnymi w przeciętnych bibliotekach. Było tam wszystko. Od ksiąg z czarnej listy Zakonu Sakira po pergaminy zdobione nieczytelnym pismem. Leżały tam księgi o historii Keronu niespisanej przez kerończyków, erotyki które gorszyły nawet kult Krinn oraz wiele ksiąg, które miały czelność skrytykować onegdaj kogoś ważnego. Magia, satyra, historia i fikcja. Wszystko razem w małej chaotycznej kolekcji. Niektóre z tych ksiąg mogły być warte całkiem sporo dla wyjątkowo szemranych osobników... inne musiały mieć wartość wyłącznie w oczach rajcy. W końcu po co kupować "O owczym zadzie na mordzie handlarzy Oroskim Winem"? Pozostawała oczywiście jeszcze skrzynia...

A dokładniej mówiąc żelazna skrzynia. Praktycznie sejf. Stał tuż obok drzwi i jego masywny chłodny zamek zdawał się spoglądać z obojętnością na wkraczającego w progi sekretnej komnaty szpiega. Tym razem nie miał wątpliwości na co patrzy. Była to solidna krasnoludzia robota. Od zdobień skrzyni, po mocowanie zamka. Jeśli ruszenie kufra z sypialni byłoby problematyczne... to do tego cholerstwa potrzeba było istnego potwora. Ruszenie tego graniczyło z cudem. A zrobienie tego po cichu zdawało się wręcz niemożliwe.
Postać dostaje +1 do Finansów i Matematyki za spamiętanie kombinacji po mozolnych próbach.
Spoiler:
Spoiler:

Plac Odnowienia

25
POST POSTACI
Mehren
Musiał przyznać, że przejście do ukrytego pomieszczenia jest wykonane w sposób bardzo dobry. Nie czuć była nawet najmniejszej szpary, sugerującej, iż coś się tu kryje. Był pod wrażeniem kunsztu rzemieślnika, który to wstawiał. Zazwyczaj takich szpar nie dało się ukryć, a maskowane je kształtem mebli. Tutaj doskonałość tego rozwiązania była wręcz mistrzowska. Jedynie potwierdzało to, że wydatek na taki układ był spory. Przeszedł następnie do Pianina. W końcu odkrył, po co zostało ono tutaj wstawione. I tak nadal uznawał to za dość nieprzemyślane. Instrument, który nie gra jest podejrzany, bo sugeruje jakieś inne zastosowanie. Myślał wcześniej, że to zmyłka, jednak tu odrobinę przecenił go. On sam zrobiłby taką pułapkę, która właśnie wykorzystuje fałszywe ślady, aby zmylić włamywaczy.
Próba naciśnięcia czterech klawiszy naraz była bezowocna. Nie mogła to być tak proste, choć oczywiście nie zamierzał się poddawać. Zamierzał odkryć, jaka to jest kombinacja. Po paru razach odkrył, coś powoduje, iż klawisze ciężej się wbijają. Pozostanie teraz jedynie kwestia prób i błędów. A to było bardzo mozolne i miał po dziurki w nosie tego wszystkiego. Oczywiście może jedynie jego upór lub faktyczna koncentracja na zadaniu pomogły. Nie wiadomo, ale w końcu, po wielu bojach udało mu się odkryć kod do pomieszczenia. Następnym razem po prostu weźmie coś do pisania i będzie sobie notował możliwe kombinacje. Tak będzie szybciej, no ale to nauczka na przyszłość.

Po dotarciu do środka przyjrzał się zawartości i stwierdził, że to mu się podoba. Księgi zakazane miały sporą wartość. W głębi duszy jednak jego duma krzyczała, że zachowuje się jak zwykły przestępca. I ten głosik miał rację. Mógł zabrać te książki, by je przeczytać. Zwłaszcza te wartościowe i sprzedawać je tylko w określonych sytuacjach. Oczywiście, wpierw przeczyta je. Jego duma handlarza informacjami szalała, bo one mogły zawierać wiedze, która inni chętnie kupią. Dla niego te książki były bezcenne. Potem spojrzał na skrzynie. Tu już mina mu zrzedła. Potrzebował dziewczyny. Właściwie? Gdzie ona była? On tego nie otworzy, a jego czarodziejka od zamków tak. Pewnie będzie długo się przy tym bawiła, ale nie miało to znaczenia. Rozwalenie byłoby błędem w tym wypadku. Wyszedł z pomieszczenia, zgasił lampę i ruszył, skradając się po reszcie domu, by ją odnaleźć. Miał dla niej nowe zadanie, a przy okazji pewnie spyta, co znalazła w biurze.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

26
POST BARDA
Pozostawiwszy za sobą skarby ukrytego pomieszczenia szpieg ruszył w poszukiwaniu swojego speca od zamków. To jednak okazało się bardziej problematyczne niż proste podejście po cichu do Sylvii. Pierwszym problemem był fakt... że nie było jej z całej północnej części domu. Co nie powinno Mehrena zresztą zdziwić. Dał jej wyraźny rozkaz odnalezienia biura. Łatwo więc można było się domyśleć, że przeszła przez jedyne nieotwarte dotąd drzwi. Te prowadzące w stronę chrapania bliżej nieokreślonej osoby. Podszedłszy do nich informator zauważył, że pozostawione zostały lekko uchylone. Pchnięcie ich okazało się odrobinę problematyczne ze względu na ich zaskakujący ciężar... ale nie sprawiło Mehrenowi większych niedogodności poza lekkim szarpnięciem w łokciu. Wreszcie kiedy drzwi ustąpiły przyzwyczajonym do mroku oczom szpiega ukazał się wyjątkowo dobrze oświetlony korytarz. Odbijał na bok zaraz za drzwiami jednak widoczna jego część była w zdecydowanej większości prostą jak drut trasą.
Spoiler:
Wystawność pomieszczenia zdecydowanie robiła wrażenie. Na podłodze leżały zielone dywany, na ścianach wisiały cudne obrazy przedstawiające chyba sceny z historii miasta. Między malowidłami znajdowały się okna przez które wpadało wyjątkowo mdłe już światło gwiazd i księżyca. Zaś wzdłuż ściany stał szereg pięknych ław przyozdobionych poduchami. Widać było, że rajca nie przebierał w środkach gdy chodziło o bądź co bądź publiczną część jego domostwa. Na co dzień musiało przewalać się tędy sporo petentów, klientów i lizybutów. Teraz jednak korytarz zaszczycała jedynie osoba Mehrena... a przynajmniej tego najpewniej szpieg pragnął. Tymczasem na końcu korytarza, na jednej z ław, rozwalona jak na Kargardzkim łożu leżała znajoma twarz. Mimo że widział tylko czubek jej głowy i kłęby włosów szpieg rozpoznał w niej bowiem strażniczkę która nie tak dawno wyklinała petentów. Jej zdjęty hełm, odpięty miecz i kolczuga wystawały z podławy a kobieta chrapała tak głośno jakby w jej gardle maszerowała cała armia.

Nie było jednak nigdzie śladu po Sylvii. Były za to kolejne drzwi. Tuż za chrapiącą strażniczką. Jej stopa zwisała praktycznie niecały metr od progu. Nie było też słychać niziołczycy. Całe pomieszczenie wypełniało chrapanie.
Spoiler:

Plac Odnowienia

27
POST POSTACI
Mehren
Zastanawiał się, przez chwile, jakie to treści kryły się w księgach, które zebrał rajca. Oczywiście sam raczej i tak niewiele będzie mógł z tego skorzystać. On i magia? Jakoś to połączenie go bawiło, bo nie wyobrażał sobie, by byłby zdolny korzystać z tego typu rzeczy. Zresztą, zawsze uważał rycerzy zakonnych za zabobonnych błaznów, którzy nie potrafią myśleć za siebie. Wiedza zawsze była czynnikiem, który powodował, że można było kontrolować sytuacje, a także tworzyć wydarzenia. W tym wypadku mogła pozwolić wiedzieć, jakie możliwości ma przeciwnik, dzięki temu wymyślenie planu, który niweluje jego zalety. Co do reszty, uznawał je bardziej za ciekawostki, które może kiedyś będą użyteczne.
Poczuł lekkie ukłucie, kiedy szarpnął drzwiami. Zdecydowanie pomysł o tym, aby uważać na rękę, był słuszny. Nadwyrężanie jej było głupotą. Walka z kimkolwiek byłaby trudniejsza, jednak wolał jej unikać. A widok na Korytarz oznaczał, że były tu drzwi i to miejsce właśnie widział.

Pierwsze, co rzuciło mu się na oczy to nie eleganckie wyposażenie domu, ponieważ te zazwyczaj było po prostu zwykłymi przedmiotami, a strażniczka. To zatem jej chrapanie zagłuszało ich kroki i czyny. Skupił na niej wzrok przez chwile, oceniając ją. To wyjaśniało jej zniknięcia i zmianę. Po prostu padła i teraz mógł ją wyminąć, jednak okna były problematyczne. Niech chrapie na zdrowie, bo to było lepsze dla nich, choć w jakiś sposób mógłby współczuć jej facetowi, który nie zasnąłby przy czymś takim. Ruszył w kierunku drzwi, skradając się przy ścianie naprzeciw strażniczki. Przy oknach kucał, by nie było go widać z ulicy i zamierzał zajrzeć do pomieszczenia. Tam na pewno było biuro, bo to wyglądało na pomieszczenie, gdzie musiał przyjmować petentów. Oczywiście uważał na jej wystająca nogę. Nie chciał jej obudzić.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

28
POST BARDA
Mehren przekradając się pod ścianą nie miał szczególnie przyjemnych doznań. Konieczność kucania przy oknach, uważania by nie zahaczyć o ramy obrazów i nasilający się dźwięk chrapania niechybnie się do tego przyczyniały. Dochodziło do tego również nieprzyjemne wrażenie płynące najpewniej z samych obecności malowideł. Był w korytarzu niby sam... a jednak czuł na karku mrowienie od spojrzeń rycerzy, żołnierzy, władców i mówców padających na jego osobę z olejnych twarzy. Lica e nie były też nazbyt przyjazne same w sobie. Zmarszczone, gniewne czy oburzone. Czasami na tle miasta, pożaru lub bitwy... czasami wszystkiego naraz. Dotarcie do drzwi mogłoby może przynieść ulgę od tego uczucia. Niestety właśnie ten moment wybrał umysł strażniczki na uruchomienie zgoła innych walorów dźwiękowych. Przewracając się na drugi bok kobieta chrząknęła i wymamrotała.

- Mhmmm... mogę.... straż... mhhmmm... siostrze... głupia.... mhhhmmm... lepsza... zamknąć... mhmmmmordę

Po czym chrapanie wróciło z nieprzyjemnym i raniącym w uszy gwizdem. Szpieg mógł przyjrzeć teraz warzy strażniczki dość dobre. Musiała być w okolicach trzydziestki chyba? Trudno było powiedzieć bo wyglądała... dość paskudnie. Nie była szpetna ale zdecydowanie wyglądała jak ktoś tragicznie przemęczony. Podkrążone oczy, skłębione i niezadbane jasnobrązowe włosy, pot na twarzy. Wierciła się co chwilę. Co nie powinno dziwić zważywszy na fakt, że spała na siedzisku w poczekalni. A więc meblu zdecydowanie nieprzystosowanym do snu... czy choćby wygodnej drzemki. Bądź co bądź trudno było nazwać to obliczem sukcesu. O sukcesie mówiąc. Drzwi były otwarte. Wsuwając się zaś do pomieszczenia szpieg ujrzał zgoła... ekscentryczny widok.
Spoiler:
Pomieszczenie było w istocie gabinetem. Zaskakująco "przytulnym" jak na tego typu miejsce. W koncie stała nieznana szpiegowi i egzotycznie wyglądająca roślina, na podłodze leżała skóra jakiegoś zwierza, okno zakryte było pięknie zdobioną kotarą a nawet zgaszony kominek ocieplał wizerunek pomieszczenia swym urokiem. Gdyby tylko skrzył się w nim ogień lub ktoś pofatygował się wyczyścić jego wnętrze z popiołu, kawałków drewna i papieru. Był tu też szereg półek na których stały księgi, zwoje, doniczki, kolorowe kamyki, klepsydry... ot typowy wystój średniozamożnej szlachty. Biurko także wyglądała całkiem porządnie i przyjemnie dla oka.

Jednak wszystko to zdawało się być tłem do sceny w którą wkroczył szpieg. Wzrok jego przyciągnęła bowiem sylwetka Sylvii... leżąca na biurku i przy mdłym świetle świecy czytająca jakąś księgę. Wyraz jej twarzy mówił dość wyraźnie że zdecydowanie nie była wciągnięta w lekturę. Zasłyszawszy wchodzącego mężczyznę obróciła błyskawicznie głowę... po czym odetchnęła. Potem przez chwilę patrzyła na mężczyznę z uniesioną jedną brwią dziwnym wyrazem twarzy... gniewu? Zawodu? Niedowierzania? By po chwili machnąć ręką wkoło pomieszczenia nie wskazując na nic konkretnie, następnie wskazać jeszcze na inne znajdujące się w biurze drzwi... i wrócić do lektury.

Ciekawe co by powiedział rajca gdyby wiedział, że jego biurko robi za legowisko takiej czytelniczki.
Spoiler:

Plac Odnowienia

29
POST POSTACI
Mehren
Nie było to przyjemne uczucie. Niby wszystko było martwe, ale dlaczego czuł mrowienie od obrazów? Tak, jakby ci byli świadomi, że robi coś nielegalnego. Może jednak chodziło o taki efekt przy petentach, by nastraszyć ich, kiedy czekają na obsługę? Nie zatrzymywał się, jednakoż nie chciał oszaleć. Wyciszył swój umysł, wyrzucając z głowy zbędne i myśli i uczucia i skoncentrował się na zadaniu, które miał przed sobą. Nie mógł pozwolić się rozproszyć, bo to doprowadziłoby to błędu. "Muzyka", która dochodziła do jego uszu w postaci bardzo przyjemnych, głośnych odgłosów. Te na szczęście powodowały, że i jego kroki nie były słyszalne, jednakoż po tak długim czasie ten dźwięk bywał irytujący i dawał szanse na popełnienie błędu. Dlatego musiał się skoncentrować na zadaniu, a te niby wydawało się banalne proste. Jak ta zaczęła mówić przez sen, obejrzał się jej i przyznał. Najwyższej noty by jej nie dał, ale jakiś burdel pewnie by ją kupił. Podejrzewał, że dodatkowo zmęczenie umniejszało jej pięknu. Interesowało go pomieszczenie za drzwiami. Lekko otworzył drzwi i wsunął się do pomieszczenia, uważnie się przyglądając. Na początek jego uwagę przykuło biurko. Po chwili półki i książki. Dopiero obracając głowę na bok, dojrzał Sylvie, która nie zajmowała się przeszukiwaniem biura. Głupotą byłoby prawienie jej uwag, bo gdyby było tu coś cennego, pewnie by to rzekła lub nie umiała ocenić.

Skierował swe kroki ku niej, zwracając uwagę na księgę, którą miała przy sobie. Miała tytuł? Ot, tak zawodowa ciekawość nim teraz kierowała. Nie chciał traktować jej przedmiotowo, jednak zachowanie nie było łatwo do zinterpretowania w tej chwili. Ciekawe, co na to powie.
- Odnalazłem ukryte pomieszczenie, wejście znajduje obok fałszywego instrumentu. To coś w rodzaju prywatnego pokoju dla bogacza i jego sekretów. Książki, które się tam znajdują, mają sporą wartość i na pewno je zabierzemy. Za niektóre można zawisnąć. Odnalazłem tam kolejną skrzynię. Wygląda na krasnoludzkie dzieło. Potrzebne są twoje czary, bo istnieje szansa, że tam także jest coś ukryte o dużej wartości. Będzie trzeba zastanowić się, jak to wszystko wynieść. - Mógłby zwyczajnie jej kazać tam pójść, ale to by przeczyło temu, jak zamierzał postępować z nią. Tworzenie partnerstwa wymagało zdecydowanie innego doboru słownictwa. Zwłaszcza że ona pewnie zarobiła na swoje zachcianki, choć nie widział, gdzie to schowała. Oczywiście ostatnie zdanie nie było dla nich problemem nie do przeskoczenia. W tym domu znajdzie się rzeczy, które mogą robić za worki.
- Jak tutaj sprawy idą? Znalazłaś coś interesującego? Szuflady w biurku nie mają podwójnego dnia? - Oczywiście poczekał na jej odpowiedź. Dopiero wtedy postanowił na razie zainteresować się kolejnymi drzwiami, które wskazała. Tutaj niekoniecznie mogło być coś wartego uwagi, ale zdecydowanie skoro była tu już od jakiegoś czasu, zapewne znalazła kilka rzeczy. Dlatego w pierwszej kolejność tamto pomieszczenie było do sprawdzenia i przeszukania, a te tutaj w zależności od jej odpowiedzi. Oczywiście wtedy jej świeczkę sobie pożyczy, jeśli nie będzie chciała jej zabierać.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

30
POST BARDA
Szpieg dość szybko przekonał się, że niekoniecznie łatwym zadaniem jest poznanie tytułu księgi gdy ta leży na stole. Zwłaszcza okładką do dołu. Z czyjąś głową zasłaniającą tekst. Tekst który też nie był nazbyt czytelny w mdłym świetle świecy i te kilka zdań które odczytywał nijak nie rozjaśniało sprawy. Coś o suszy. Coś o buncie. Coś o pięciu egzekucjach. Zaraz potem pisanie o ślubie. W końcu niziołczyca wyraźnie zirytowana czytaniem nad jej ramieniem mruknęła:

- To kroniki. Czyli spis i tak powszechnie znanych rzeczy. Prawd czy kłamstw. Jeden pies. "Oficjalna" historia miasta. Cholernie nuda ale nic lepszego tu nie ma. Wszędzie jakieś księgi historyczne, spisy ludności, papiery jakieś, formularze... nuda, nuda, nuda. Nie wiem czy nawet ty coś z tego wyciągniesz bo to chyba no... publicznie znane sprawy? Zresztą... cholerę tam wiem. Jak dla mnie wszystko to mogłoby pójść do pieca jak długo nie jest to papier wartościowy. Biurokracja pfff.

Sylvi zamknęła księgę z głuchym pacnięciem i oczom informatora pojawił się błyszczący napis na okładce. "Kroniki wspaniałego miasta kerońskiego - Ujścia, tom 32". Oprawka wyglądała na styraną i obitą. Zdecydowanie nie przysługiwała się jej zaś mała dłoń kobiety która w zamyśleniu przejechała po niej paznokciem.

- Ukryte pomieszczenie... czyli jednak coś z tego będzie. Cholernie długo ci zeszło, już myślałam, że będziemy musieli wiać z prawie pustymi kieszeniami... skrzynia brzmi wspaniale ale... księgi mówisz?

Tu podniosła na chwilę oburącz kronikę z wyrazem konsternacji na twarzy. Trzymała ją tak przez dłuższą chwilę. Co było o tyle dziwne, że nawet nie patrzyła na nią. Oczy jej wędrowały bowiem po pomieszczeniu jak gdyby próbowała coś sobie przypomnieć.

- Ciekawe... hmmm. Ładna klepsydra... ale branie dużego szklanego przedmiotu... podziękuje. Inkaust pozłacany... mam go już w torbie. Biurko wygląda normalnie, ostukałam ściany, zdążyłam poprzesuwać każdą księgę tu i w biblioteczce... skubaniec ma prywatną czytelnie wiesz? Zaczynam myśl...

Tu urwała gdyż ramiona poczęły jej drżeć i niemal przewróciła się do przodu. Bądź co bądź trzymała obiekt który mógł robić dla niej równie dobrze za tarczę. Mało kto robił księgi z rozmiarem niziołków w głowie. Zasadniczo mało kto robił księgi z myślą o ich poręczności jako takiej. Bo po co? Nikt nie woził ich wiecznie ze sobą a jeśli już to w niewielkich ilościach. Może jakieś zwoje czy modlitewniki. Złodziejka krzywiąc się opuściła ramiona, odłożyła księgę na jej uprzednie miejsce i strzepując obie dłoni mruknęła.

- Wykombinować jak to wynieść... cholera. Dobra... to gdzie ten sejf? Bo to akurat brzmi dobrze. Chyba że coś tu jeszcze chcesz? Jakieś kolejne "pianino" dostrzegasz?

To ostatnie zdawała się rzucić pół-żartem, pół-serio.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”