Plac Odnowienia

61
POST BARDA
Mehren z pewnością powinien zarobić zakupy, ale czy mądrym było nabywać potrzebne przedmioty po akcji? Wiedział już przynajmniej, gdzie popełnił błąd i miał nauczkę na przyszłość. Lekcja była cenna, ale czy cenniejsza od nagrody za zlecenie, która mogła mu przejść koło nosa? To musiał ocenić sam.

Mężczyzna, którego pochwycił, wierzgał jeszcze przez chwilę, nim stracił siły, a następnie opadł bez przytomności. Mehren szybko dostrzegł, że facet nie dość, że śmierdział przetrawionym alkoholem, to jeszcze był dość pokaźnych rozmiarów i targanie go do zaułka sprawiało pewne kłopoty.

Wyczulone zmysły Mehrena pozwoliły mu wyłapać szelest tuż za sobą, gdy ktoś płynnie opadł z dachu sąsiadującej z uliczką kamienicy. Atak nie nadszedł, za to pojawiło się prychnięcie.

- Mówiła, żeby nie krzywdzić. - Przypomniał Lucien, krzyżując ręce na piersi. Zastawiał sobą jakąś część wlotu do zaułka i niezainteresowany przechodzień na widok jego pleców mógłby pomyśleć, że rzezimieszkowie załatwiają swoje sprawy - i lepiej trzymać się na dystans. Był ubrany w ciemne kolory, jedynie jego nieodłączna chusta rzucała się w oczy.
Obrazek

Plac Odnowienia

62
POST POSTACI
Mehren
Dlatego wybrał właśnie taką technikę duszenia, która nie zostawia śladów. Nacisk na szyję powoduje zmniejszenie krążenia, co potem kończy się tak, jak teraz. Przy czym, jaki będzie dowód, że zrobił mu coś? Kłamstwo przecież przyjdzie łatwo, a zranić się może sam w każdej chwili. Bardziej interesowało go, jak może wykorzystać tego człowieka do swoich celów. Ciężar człowieka utrudnił mu życie i zastanawiał się, jak miałby go wrzucić. Słysząc szelest, obrócił głowę i spojrzał w kierunku tego, kto przybył.

- Nic mu nie będzie. Trzeba go wrzucić na wóz i potem umieścić w kryjówce. -
Powiedział do niego, co jednocześnie było sygnałem, że raczej sam tego nie zrobi i będzie mu potrzebny. W końcu miał mu pomagać, to niech się także wykaże. Dodatkowo umowa nie oznaczało całkowitego zakazu krzywdy. Był haczyk, który odkrył podczas rozmowy z dziewczyną. Kapitan nadal był cały i zdrowy. Nie będzie miał nawet śladów tej akcji poza drobnym, niezauważalnym wkłuciem.

- Im szybciej się stąd zmyjemy, tym lepiej. - Dodał do swoich słów, by go nieco popędzić. Sam przecież nie zrobi tego. Znał swoje ograniczenia i to, co z nich wyniknie, a rozwodzić się nie zamierzał nad tym. Musiał liczyć się z tym, że tamci także będą chcieli z nim porozmawiać, a on nie ma oferty, która przebije bogobojną. I to było najgorsze.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

63
POST BARDA
Kolejne głębokie, zdenerwowane westchnienie wydobyło się z gardła elfa. Lucien najwyraźniej nie był zbyt szczęsliwy z faktu, iż Mehren nie radził sobie sam zbyt dobrze! Nie od dzisiaj było wiadomo, że elfy były raczej zwinne aniżeli silne i on nie był wyjątkiem.

- Gnida...- Burknął Lucien, czy to pod adresem Mehrena, czy też grubego mężczyzny, czy zupełnie tylko po to, by przekląć pod nosem. Jakkowliek nie było, złapał więźnia za nogi i pomógł Mehrenowi wpakować go na wóz. Sapnął cięzko, gdy cielsko w końcu znalazło się w wozie.

- To ten kapitan? Nie wygląda. - Burknął elf.

Grubas na wozie nie miał dla nich odpowiedzi.
Obrazek

Plac Odnowienia

64
POST POSTACI
Mehren
Jego nie obchodziło to, czy elf będzie szczęśliwy lub zadowolony. To oczywiście nie jest koncert życzeń, więc mógł sobie grymasić jak dziecko. On nie był także typem siłacza i raczej nigdy nie będzie. Wolał swój styl walki, bazujący na zwinności i akrobatyce. Co mógł powiedzieć, kiedy ten kogoś nazwał. Mógł przeklinać wszystko i wszystkich, ale ważne, że on był już na górze.
- Jeszcze trzeba go zamknąć w kryjówce. - Zauważył i odczuł przy tym pewną satysfakcję. Implikował to, że elf również będzie musiał użyczyć mu swoich wszystkich kończyn i spocić się, by zakończyć zadanie. Życie to nie bajka. Zwłaszcza w ich świecie.
- Nie, nie wygląda. - Zgodził się z tym, ale wszystko się zgadzało. Mało kiedy opuszczał pokład i głównie na dziwki w nocy. Wyszedł z nadbudówki i nie wydział, by ktoś tam wchodził. Jeśli to nie był on, to byłoby dziwnie. Możliwe, że rzuci sobie okiem jeszcze, by upewnić się, że to ich cel.
- Pośpieszmy się, bo jeszcze jego głos kogoś ściągnął. - Wsiadł na wóz i zaczekał, czy elf wsiadł i ruszył w kierunku miejsca, gdzie miał go zostawić.
- Sprawdź, co ma przy sobie. Interesuje mnie, czy ma klucze ze sobą. - Mógł zając się tym, bo i tak nie miał nic lepszego do roboty.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

65
POST BARDA
Lucien był bardzo niezadowolony, ale wdrapał się na wóz zaraz za grubasem. Żeby ulżyć sobie w nerwach, sprzedał mężczyźnie kopniaka, nie zważając na to, że chwilę wcześniej sam upominał Mehrena przed uszkadzaniem ciała. Otarł policzek rękawem i usiadł, podpierając się plecami o ściankę wozu.

- To jedź. - Burknął, popędzając Mehrena do działania. - Skoro mam ci pomagać, to chcę mieć to z głowy jak najszybciej. Kurwa, to nawet nie wiesz, czy to prosię to twój cel? - Zakpił, bo rzeczywiście, choć obserwacje się zgadzały, Mehren nie upewnił się w żaden sposób. Elf znów trącił żeglarza stopą. - Jak tam sobie chcesz. Gulvardan wiedziałby lepiej, na kogo miałeś polować. - Nawiązał do swojego kolegi, którego niestety z nimi nie było.

Grubas na wozie zaczął chrapać, gdy wóz ruszył i podskakiwał na nierównym bruku. Lucien stanął na wszystkich czterech nad celem, nim zaczął przeszukiwać jego kieszenie.

- Na cycki Krinn, ale śmierdziel. - Mruczał pod nosem, przeszukując zakamarki ubrania domniemanego kapitana. - Żadnych kluczy. Obrzydliwa chusteczka, parę monet - stłumiony brzdęk świadczył o tym, że to wylądowały w sakiewce elfa - i jakieś zapiski. O, i ma nożyk przy pasku. Co on, chciał tym jabłka obierać? Do niczego więcej się nie nada. - Mruczał Lucien, obmacując pas ich więźnia.
Obrazek

Plac Odnowienia

66
POST POSTACI
Taki to właśnie jest problem z osobami, które dają ci zadanie, niepasujące do tego, kim jesteś. To była przydatna nauka, choć oczywiście irytowało go wiele kwestii. Szybko musiał się uspokoić, bo przecież, jakby chciał zrobić mu krzywdę, naprawdę byłaby długa i bolesna. Nie zamierzał także mu mówić o pewnych rzeczach. Był pewny, że i tak on jako osobnik nie zrozumie. Ograniczenia wynikające z pewnych rzeczy w istocie były wkurzające.
- Cel zachował się zgodnie z opisem. Nie oznacza to, że zleceniodawca mówił prawdę. Dlatego będzie trzeba zweryfikować to, co mamy z rzeczywistością. - Powiedział krótko, bo przypadki, kiedy ktoś próbuje kogoś oszukać, są nazbyt częste. Nie zamierzał więcej mówić na ten temat. Niech sobie myśli, co chce, aczkolwiek i tak wszystko było podejrzane. Nadal nie wiedział, dlaczego chciano się pozbyć jednej osoby. Nie wierzył do końca kobiecie.
- Podaj mi tę notatkę. - Powiedział i miał nadzieje, że niedługo dotrą na miejsce, potem wejdzie na ten statek i sprawdzi dla pewności, czy kapitan faktycznie jest nim.
- Używają go do krojenia jedzenia na małe kawałki. Na statku nie używasz sztućców. On właściwie robi za nóż i widelec w jednym. Zwłaszcza, jak zęby ci powypadają i jedynie, co możesz robić to połykać kawałki w całości. - Powiedział to tylko po ty, by chyba usłyszeć swój własny głos, bo głos elfa także miał w sobie coś irytującego. Pozostało mu jedynie wytrzymać jego durnoty i się go pozbyć.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

67
POST BARDA

- Zgodnie ze sropisem. - Przedrzeźnił Lucien Mehrena. Znów siadł, ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, które rozplótł tylko na chwilę, by przekazać koledze z przymusu notatkę, którą znalazł przy pochwyconym mężczyźnie. - Skoro nie ufasz zleceniodawcy, to po jakiego chuja brałeś to zadanie? Nie płacą nam za rozwiązywanie nie naszych problemów. - Zwrócił mu uwagę. Mehren zadawał pytania, na które mógł dostać jedynie kłopotliwe odpowiedzi. Bo czy rzeczywiście chciał drążyć temat i kosztem powodzenia misji odkrywać intencje Pam? - Masz powiedziane, co masz robić. Zabrać grubasa i poczekać, aż statek odpłynie. - Przynajmniej elf jasno postawił sprawę i rozumiał sedno ich pracy.

Notatka niewiele mogła Mehrenowi powiedzieć. Na żółtawym papierze, nieco zmiętym i wybrudzonym, zgrabne pismo głosiło: Pokój numer 5. Godzina jak zawsze, nie spóźnij się. Czekam! Informacja została opatrzona równym serduszkiem zamalowanym atramentem.

- Nie rozumiem, po jaką cholerę zaciągać się na statek. Co jeden to lepszy, albo bez zębów, albo bez ręki albo nogi. Dziwię się, że kupcy nie zatrudniają jeszcze tych bez głowy... - Mamrotał Lucien bardziej do siebie, niż do Mehrena. Musiał bardzo lubić dźwięk swojego głosu.

Droga do umówionej piwniczki nie zajęła im dużo czasu i Mehren mógł dziękować minionym budowniczym Ujścia za to, że tak zmyślnie rozplanowali uliczki, inaczej musiałby znosić towarzystwo elfa jeszcze dłużej! Lucien zeskoczył zgrabnie z wozu.

- Ja tam nie wejdę. Tam śmierdzi. - Oświadczył, otwierając drzwiczki do piwnicy. - Ty, patrz. Budzi się.

Grubas zaczął się ruszać. Z początku tylko zawierzgał kończynami, by po chwili przekręcić się na bok. Wstrząsające nim skurcze sugerowały, że treść jego żołądka rwała się na światło dzienne!

- Nie, kurwa, na to się nie pisałem! - Jęczał Lucien.
Obrazek

Plac Odnowienia

68
POST POSTACI
Mehren
Powoli w jego głowie pojawiał się sposób zemsty na tym elfie. Nie mógł go zabić, prawda. Nie oznaczało, że nie mógł go skrzywdzić w ten, czy inny sposób. Możliwości, by zamienić życie w piekło, miał. Lucien zwyczajnie chyba zapomniał, że on mu groził przy pomocy noża i tylko roztropność jego uratowało go przed skończeniem w ten, czy inny sposób. Zatrzymał powóz, wstał i choć dzieliło ich niewiele, podszedł do niego.
- Tylko głupiec ufa zleceniodawcy. Zapamiętaj to sobie. Nigdy nie wiesz, czy nie postanowią cię na końcu zabić lub wrobić, zamiast zapłacić. Jeśli zlecenie ma drugie dno, lepiej je poznać, bo może się okazać, że ty, ja i Gulvardan będziemy mieć kłopoty. - Powiedział mu to prosto w oczy i odwrócił się od niego, by ponownie usiąść jako woźnica, chwycić za lejce. Nie będzie tłumaczył mu takich oczywistych rzeczy. Sam stosował takie ruchy i nie widział w nich kompletnie nic złego. Ludzie, elfy, i inne rasy również były narzędziami, prowadzącymi do celu. Nie odpowiedział mu na to, dlaczego wziął robotę. Powód był oczywisty dla niego.

Jak mu podał notatkę i przeczytał ją i nabierał wiary, że wszystko pasowało. Lepiej i tak się upewnić, choć wyglądało to na dziwny romans. Nie było to nic niezwykłego, choć by to tłumaczyło tak częste wychodzenie. Możliwe, że im przeszkadzał w czymś większym. Zaczynał nabierać dziwnych wątpliwości do tego wszystkiego, a gadanie Luciena ignorował. Do czasu, aż dotarli.

- Gulvardan wspominał, że się dostosujesz, więc nie zachowuj się jak rozpuszczona księżniczka. Czy może ma się dowiedzieć, że nie wykonałem zadania, bo osoba, która miała mi pomóc, stchórzyła? Znowu? - Popatrzył na niego ostro, bo skoro się budził, nie mieli zbyt dużego czasu.
- Bierzemy go. Im szybciej się tam znajdzie, tym mniej czasu tam spędzisz. - Dodał jedynie, bo sam go nie zrzuci. A nie miałby oporów, by powiedzieć, jak po raz kolejny Lucien był pomocny.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

69
POST BARDA
Lucien miał swoje spojrzenie na świat, poza tym, plecy w postaci Gulvardana wydawały się utwierdzać go w przekonaniu, że na nowo zyskał nietykalność. Z drugiej strony, Mehren mógł zauważyć, że elf nieco się ogarnął i nie rzucał już na wiatr swoich opinii, o które nikt nie prosił.

Elf zmierzył Mehrena spojrzeniem.

- Za kogo ty nas masz, co? Nie jesteśmy przybłędami z ulicy, tylko pracownikami Kali. Wszystko zostało sprawdzone. - Powiedział z cwanym uśmieszkiem. Wydawał się być przekonany o swoich racjach. Może rzeczywiście wszystko odbyło się za kulisami, a Duch, nawykły do samodzielnej pracy, nie dostrzegł tego zawczasu? Z drugiej strony, elf mógł mieć misję i próbować uśpić jego czujność. Rozwiązań było wiele.

Wspomnienie Gulvardana, a raczej jego słów, wyrwało z ust elfa długi jęk żalu i poczucia niesprawiedliwości. Słowa Mehrena musiały jednak podziałać, bo mamrocząc pod nosem, złapał porwanego za nogi, by z pomocą Mehrena zwlec go z wozu.

- To teraz szybko! - Polecił, bo smród chyba naprawdę mu przeszkadzał.

Współpraca na schodkach nie była łatwa. Mężczyźni manewrowali tak, jak tylko mogli, ale ciężar marynarza obił się parę razy o stopnie i framugę drzwi. Piwniczka nie zmieniła się od ostatniego razu, wciąż była ciemna i cuchnąca.

Niemal od razu po tym, jak złożyli mężczyznę na glebie, ten zwymiotował. Zdążył ledwie obrócić głowę na bok, nim wylała się z niego treść żołądkowa, głównie płynna, co nie było dziwne. Po samym smrodzie można było ocenić, że ten dużo wypił tego wieczora. Lucien nie wytrzymał widoku połączonego z zapachem. Zasłonił dłonią usta, wdrapał się z powrotem na uliczkę i tuż przy wozie również pozbył się kolacji.
Obrazek

Plac Odnowienia

70
POST POSTACI
Mehren
Nie skomentował jego słów, bo jeśli nawet była w ich prawda, skąd mogli wiedzieć, co im siedzi w głowach? Nikt nie widział w tym niczego podejrzanego? Pozbyć się kapitana, bo ten przewozi "więźniów." Dlaczego go nie zmienili? Mieli legalne opcje działania, a wybrali nieco inną. Dlatego właśnie coś tu mu nie grało. Może faktycznie wszystko było w jak najlepszym porządku, a on jedynie widział w tym drugie dno. Niezależnie od wszystkiego i tak będzie musiał sprawdzić kajutę kapitana. Tak na wszelki wypadek.

Jak tylko ich "cel" znalazł się w kryjówce, wyszedł spokojnie. Udało się go tam zostawić, więc pozostało jedynie upewnić się, że zamknie drzwi na klucz. W domu go przecież nie zostawi, a do smrodu i ciemności idzie przywyknąć. Niestety parę razy został obity tu i ówdzie. No i treść żołądkowa. Będzie musiał tu wpaść rano. Na to już nic nie mógł poradzić. Nadal nie było to robienie krzywdy specjalnie. Upewnił się drugi raz, że nie ucieknie i wtedy mógł odwrócić się do elfa, który go niezbyt obchodzi.
- To powinno zwolnić cię z obowiązku. - Rzucił do niego, bo wszedł na powóz. Zamierzał podjechać w pobliże statku rozejrzeć się po pokładzie. Nie potrzebował ogona. I ruszył. Co zrobi elf? Nie był to jego problem. Zgodnie z umową ich współpraca właśnie się zakończyła. Oczywiście wątpił, by tak dobrze było i miał przeczucie, że będzie musiał go znosić jeszcze, ale to byłby błąd. Choć nie miał nic do jego rasy, to cierpliwość naprawdę nadwyrężał i dziwił się, skąd u niego takie pokłady wytrzymałości psychicznej.
Licznik pechowych ofiar:
8

Plac Odnowienia

71
POST BARDA


Zostawiony w piwniczce mężczyzna nie stanowił dla nich zagrożenia. Był zbyt pijany, by skutecznie walczyć, zbyt osłabiony atakiem Mehrena, by od razu skoczyć na równe nogi. Również wymioty działały na jego niekorzyść, choć nie mogły pogorszyć atmosfery, w jakiej się znalazł.

Lucien mężczył się przy kole wozu, ale gdy Mehren go znalazł, elf zdołał już powstrzymać pierwszą falę. Spluwał jeszcze nagromadzoną w ustach śliną.

- Dlatego nie chciałem tam schodzić! - Zamarudził ochryple, wspierając się o wóz. Otarł usta rękawem. - Kurwa... Hej, czekaj!

Lucien nie gonił za nim, nawet wtedy, gdy powóz usunął się spod jego dłoni, odjeżdżając. I choć Mehren nie musiał chwilowo mierzyć się z pasażerem na gapę, gdy obejrzał się przez ramię, dostrzegł, że jego nieszczęsny pomagier ruszył w ślad za wozem, ale w swoim tempie. Dołączy do niego za jakiś czas.

-> Do dzielnicy portowej
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”