POST BARDA
Pracowite pół roku minęło zbyt szybko. Nim Mehren do końca zadomowił się w zdobytym domku i zdołał go odnowić, minęło sześć miesięcy. Półelf nie spędził ich jednak na leniuchowaniu, a starał się zrobić wszystko, by zaistnieć w Ujściu.
Kilka lepszych i gorszych zleceń przyniosło mu małą famę wśród przestępczego światka, jednak wciąż nie można było nazwać go sławnym, gdy czas wypełniały mu inne rzeczy i prace
w zawodzie często spychane były na dalszy plan. Nie zapoznał nikogo, kto mógłby wprowadzić go dokładniej w podziemny świat Ujścia, o ile taki istniał.
Początki jazdy konnej były trudne, jednak Mehren opanował podstawy i wkrótce nieco pewniej trzymał się w siodle, jednak wciąż daleko mu było do nauczenia się akrobacji na końskim grzbiecie, gdy wiele uwagi potrzebowało po prostu nie spadnięcie przy galopie. Z pomocą Sylvii udało mu się również rozwinąć umiejętności otwierania zamków - jego nowa towarzyszka cierpliwie tłumaczyła mu zasady budowy większości kłódek i zamknięć, co pomogło mu zrozumieć, jak używać wytrychów, by osiągnąć cel.
Sieroty, które Mehren próbował zwerbować, okazały się, tym kim były od początku - tylko dziećmi. Miały oczy i uszy, widziały i słyszały wiele, jednak nie można było nimi zastąpić dobrze wyszkolonych ludzi. Młodsi nie nadawali się do cięższych prac, gdy byli zbyt naiwni i nierozgarnięci, za to starsi często zabierali zapłatę i znikali. Tych, którzy do czegoś się nadawali, została garstka - Andri i kilku starszych chłopców pozostawało na usługach Mehrena - o ile ten płacił, przy czym dzieci podbiły stawki, gdy okazało się, że dwóch z nich zostało z zimną krwią zamordowanych. Nic nie wskazywało na chęć ostrzeżenia ich przed Mehrenem, mimo to, Mehren musiał sprawić, by starania chłopców opłacały się. Również kurtyzana Erenii pozostała mu wierna - druga, którą chciał zwerbować do swojej siatki, uciekła z miasta, gdy tylko spuścił ją z oczu. Karczmarze i burdelmama, będący świetnym źródłem informacji, dostali lepszą ofertę z innego źródła i przestali współpracować z Mehrenem. Kto zaoferował im lepszą ofertę, Mehren nie wiedział.
Kontakt ze strażnikiem został nawiązany. Mehren zwerbował nierozgarniętego gwardzistę, nie mógł jednak przewidzieć tego, że jego nieudolność szybko zacznie być solą w oku jego przełożonych. Heliglanes został wydalony ze straży Ujścia, a następnie opuścił miasto, zaciągając się do karawany kupieckiej.
Wrócił właśnie od alchemika, który sprzedał mu mikstury. Nie było łatwo znaleźć takiego, który babrałby się w tak brudnej, niepewnej robocie, a i liczył sobie dość, by Mehren dostał po kieszeni. Patrząc po swoim domu, również musiał przyznać, że wykonawca policzył sobie jak za zboże - umowa była jednak podpisana, a praca wykonana, nie było możliwości, by cofnąć wydane pieniądze. Mehren dostrzegał, ze jego wydatki przewyższają przychody i wkrótce zostanie bez grosza przy duszy, jeśli będzie chciał utrzymywać sieroty i opłacać dziwkę.
-
Ileż można na ciebie czekać. - Zdenerwowała się Sylvia, która siedziała przy kuchennym stole, najwyraźniej oczekując powrotu wspólnika. Jej nogi dyndały nad podłogą, gdy wdrapała się na wysokie krzesło. W posiadłości należącej do półelfa zaczynała czuć się jak u siebie w domu. -
Wiesz, co znalazłam? Patrz. - Położyła przed sobą kółko, do którego zaczepione były dwa klucze, te same, które Mehren zabrał Barbuchowi. -
Zamierzasz coś z nimi zrobić, czy kompletnie zapomniałeś?
Dzięki treningowi, Mehren zyskuje +1 do jazdy konnej i +1 do otwierania zamków.
Gratulacje!