POST POSTACI
Mehren
To, co słyszał, zdecydowanie nie podobało mu się i do tego stopnia, że miał wrażenie, iż ktoś podmienił mu Sylvie na inną przedstawicielkę jej gatunku. Zmiany charakteru nie były rzadkością, aczkolwiek nie działo się to tak szybko. Inaczej się zachowywała, kiedy początkowo tworzyli plan tych dwóch skoków. Wiedziała, na co się piszę wtedy, a teraz? Spanie do południa? Kiedy już będzie po wszystkim? Dobrze, że jej zalety przewyższały wady i pewne ułomne cechy charakteru. Pracowali już jednak pewien czas razem.
- Oni zaczynają z samego świtu. Jeśli uważasz, że nie będziesz w stanie podjąć się tego zadania, musimy zrezygnować. Nie interesują mnie ochłapy, które pozostaną. Bezwartościowe śmieci na nic nam się nie przydadzą. - Wcześniej widział u niej ekscytację, a teraz? Wcześniej jej chciwość była zagrożeniem, a teraz nawet nie widział po niej śladu. Nie zamierzał jej przymuszać, bo robił to z niechcianej konieczności. Nie byli złodziejami w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Kradzież dóbr, by zarobić, go nie interesowała. Przygotowane do akcji było ważne, acz działanie pod presją czasu również nie powinno być im obce. Widać musiał nieco zmodyfikować opinie o niej.
- Weź jeden z pokojów dla gości, jak potrzebujesz. - Nie był na tyle głupi, by kazać jej spać w salonie z trupami. Będzie trzeba je przemieścić najpierw, by nie rzucały się w oczy. On sam miał także sporo do roboty. Nadal musiał zaryzykować, jeśli chodzi o własne założenia i przewidywanie przyszłych wydarzeń. Czas zdecydowanie nie działał na jego korzyść, a tu dodatkowe komplikacje się pojawiają. Dzisiejszej nocy zdecydowanie nie zmruży oka.
Miał ochotę parsknąć śmiechem na jej słowa o tym, czy zna zleceniodawcę. To był typowe odwracanie uwagi od ważniejszych spraw, a przy czym zasianie wątpliwości. Dobra sztuka negocjacyjna dla tych, którzy nie znają tych sztuczek. Niewielu wie, że istnieją tu dobre odpowiedzi. Wystarczy jedynie zmienić sytuację na własną korzyść.
- Ludzie interesu znajdują sposób, by dojść do porozumienia. - Te słowa były dwojakim sygnałem. Zagrał bardzo prosta karta, że i ona go nie znała, co oznaczało, że tamten jegomość także nie wiedział z kim ma do czynienia. Zakładanie tego, że coś może się nie udać, jest mylące. Handel w sprawach mniej uczciwych był pojedynkiem na spryt. Oczywiście informacja miała drugie dno, które gnomka musiała odkryć. Może i w jakiś sposób się powtarzał, acz to były jedynie sprawdzian jej inteligencji.
- W krótkiej perspektywie masz rację. Nie masz szans, by w tym mieście spróbować ucieczki. - Co nie do końca było prawdą. Zamieszanie, jakie było obecne, sprzyjało takim czynom, acz to już pozostawił dla siebie. Nie musiała wiedzieć, że nawet jej ucieczka nie sprawiłaby takich trudności, jakie zakładała.
- W dłuższej nie mogę mieć pewności. Zwłaszcza, iż ciągle mówisz o wsparciu, jakby istniało. - Był ostrożny i szukał zawsze zagrożeń. Lepiej być po prostu przygotowany na wszystko, co może cię spotkać. Przewidywanie nieprzewidywanego było iście sztuka, wykraczająca poza zdolności większości osób. Spojrzał na garnek i zmrużył oczy. Ten wytrzymały kawałek blachy był wykorzystywany jako środek do ważenia jakieś alchemii. Ciężko taki znaleźć taki przedmiot w dobrej jakości, więc wolałby, by coś z niego jeszcze pozostało. Zastanowił się nad jej słowami i uznał, że na ten moment była zbyt słaba, by mu zagrozić. O dziwo, odsunął sztylety pod jej ciała, acz był w ciągłej gotowości, gdyby coś próbowała. To był też akt dobrej woli, by uznała, że jej starania przyniosą pewien efekt.
- Tak samo, jak ja, zdajesz sobie sprawę, że nie mogę ci zawierzyć. To tylko słowa, które na ten moment nie mają żadnego pokrycia. Z drugiej strony twoja śmierć będzie najgorszą opcją dla mnie. - Specjalnie wypowiedział te słowa, acz w tonie mogła usłyszeć obojętność. To nadal był element gry, w którą grali.
- Wiesz, czego potrzebuje, by współpraca w takiej chwili mogła cokolwiek rokować. - Skoro pochodziła ze świata, który nie przynosił sławy i chluby, łatwo mogła się domyślić, czego chce. Tak zwanego haka na nią, który spowoduje, że dwa razy się zastanowi, nim spróbuje go zdradzić. Potrzebował jakiegoś zabezpieczenie i nie było w tym nic dziwnego. Zaufanie tutaj w najlepszy razie bywało ograniczone. Jeśli otrzyma coś, co faktycznie będzie dawało mu jakaś pewność, zdecydowanie nie będzie miał większych oporów, by pozwolić jej się wykazać. No i istniał problem z tym, że obecnie zamek wejściowy nie istniał. To będzie jej pierwsze zadanie, jeśli dojdą do porozumienia.