Re: Kryjówka opozycjonistów [Kanały]

61
Okrutne rozbawienie wystąpiło na jej lico, gdy chłopak z mało zaskakującą w jego przypadku zręcznością i szybkością wyrwał jej sztylet z dłoni. Najwyraźniej żart wypowiedziany tonem poważnym, chłodnym czy nawet obojętnym przyjął zbyt serio. Chociaż... czy nie o to jej właśnie chodziło? O ujrzenie reakcji na tę jakże głupią odzywkę? Nie było więc dlań zaskakującym, iż ten tak właśnie zareagował, jakby była tak niestabilna emocjonalnie, że na własne życie by się targnęła. Jednakże sama Rennel podświadomie wiedziała, wystarczy w tym momencie impuls i by to zrobiła. Ci, którzy kazali pilnować jej zachowania, mieli trochę racji.
Nie zareagowała na jego warknięcie, całkowicie je ignorując, jakby w ogóle nie miało miejsca. Raz ostatni pogładziła długie pasma włosów, po czym wykonała ten straszny ruch, ścinając je raz po razie, kalecząc końcówki, zostawiając jedne kosmyki dłuższe od drugich. Finalny efekt rzeczywiście nie był zbyt zadowalający, co czuła pod swoimi zimnymi palcami, lecz ważnym było, aby się pozbyć wstrętnych kłaków. Długo je hodowała, a tak krótko czasu potrzebowała, by je ściąć. W ten sposób jednak prócz praktyczności takiej fryzury, przysługującej wysokiego stanu kobietom, postąpiła kolejny krok do przodu, odcinając się od przeszłości, która za nią goniła od ponad dwóch lat. Może więc trzeba było umrzeć, aby przestać patrzeć do tyłu i skupić się na przyszłości?
Nikt nie zwraca na nie uwagi — wymamrotała, znów ignorując część jego wypowiedzi, po czym flegmatycznie wstała, podniosła większą część włosów z podłogi i położyła pieszczotliwie na łóżku. Potem, znów nie zwracając kompletnej uwagi na chłopaka, wzięła skrzynkę, którą jej przyniósł i zaniosła tam, gdzie powinien leżeć kuferek z jej małym sekretem. Stwierdziła, iż jakkolwiek lazaret jest przerażający, tutaj powinno to być raczej bezpieczne. Przesunęła skarb pod ścianę i poklepała. Następnie wróciła zza parawanu do chłopaka, przekrzywiając głowę i gapiąc się na niego świdrującym, lekko nieobecnym wzrokiem. Stanęła niedaleko niego, sprawdzając, czy ten jest wyższy od niej, krwi Wysokich Elfów. Potem znów zapytała ni stąd ni zowąd:
Umiesz wyjść z kanałów? — nie powinna nawet myśleć o tym, co chciała zrobić, ale... Shana dała jej nadzieję i właśnie to myśl o jej przyjaciołach, którzy się dla niej poświęcili, natchnęła ją do życia i myślenia, iż jest to rzeczywistość, nie koszmar.

Re: Kryjówka opozycjonistów [Kanały]

62
- Ja zwracam na nie uwagę. Ty też powinnaś. Lucja zawsze powtarza, że okupacja nie powinna zabierać nam ludzkich odruchów. Powinniśmy żyć.

Chłopak nie zamierzał dawać za wygraną. Patrzył na dziewczynę w inny sposób niż mogło się jej wydawać. Widział w niej bohaterkę, jak wiele innych opozycjonistów, ale również kobietę. Rennel miała nietypowa urodę, która odróżniała ja od zwykłych mieszczanek. Na bladej twarz błyszczące w świetle dwa szmaragd, spiczaste uszy wystające zza postrzępionych brązowych włosów i delikatne nici purpurowych naczynek oznaczających się pod jej zimna skóra. Była inna niż wszystkie.

Spojrzała w lustro, które znajdowało się za parawanem. Kto je tutaj postawił, ciężko było stwierdzić. Pewnie chcieli, żeby mogła się spokojnie ubrać i wyszykować. Na łóżku miała komplet zwyczajnych ciuchów, których nie wypadało zakładać kobietom na salonach, ale jak najbardziej członkini ruchu oporu. Biała koszula, skórzana kurta, spodnie przylegające do ciała i porządne buty. Spojrzała jeszcze raz na siebie. Była przerażająco chuda. Nieco wyższa od chłopaka, ale o wiele mniej ważyła. W czasie garońskiego snu schudła. Teraz wyglądała mizernie. Zawsze brakowało jej kilku kilogramów, ale teraz przed lustrem widziała wiszącą koszule na strachu na wróble. I jeszcze te zapadnięte policzki zniekształcające kontury jej twarzy. Nie taka dziewczyna przyjechała do Ujścia.

- Oczywiście, że potrafię. Nikt nas tutaj nie trzyma siłą. Czego szukasz poza kryjówką? Tutaj jest bezpiecznie. Odpoczniesz.

Re: Kryjówka opozycjonistów [Kanały]

63
Moje włosy, moje decyzje. Tak mi wygodniej — mruknęła Ren tuż przed wejściem za parawan, gdzie została zaskoczona swoim odbiciem. Odbiciem osoby wymęczonej wystarczająco, by móc wyglądać jak cień siebie samego. W pierwszej sekundzie dziewczyna przeraziła się, lecz potem zaintrygowana podeszła bliżej, studiując to, co z niej zostało. Zaraz jednak odwróciła wzrok, z niejakim obrzydzeniem na swym obliczu. Zbytnio uwydatnione żyły nadawały jej upiornego wyglądu, oczy nie odzyskały pełni swego blasku, włosy były postrzępione przez nóż i źle obcięte, a twarz zapadła, chuda i ponura. Spojrzawszy na ubrania, dziewczyna stwierdziła, że może jednak się przebierze – tym bardziej, iż skórzana kurta niedługo może być jej potrzebna. Przebierając się, uparcie unikała patrzenia się w lustro, co nie wyszło jej za bardzo i znów przeraziła się swoim ciałem. Chudym, zbyt chudym i tymi żyłami... wzdrygnęła się i czym prędzej opatuliła odzieżą, po czym wyszła zza parawanu i zapytała to, o co zapytała.
Wasza Lucja zawisłaby, gdyby nie ja. A ja mogłam to zrobić tylko dzięki moim... przyjaciołom. Chcę ich uratować. Odwdzięczyć się. Ale muszę stąd wyjść. Rozumiesz? — rzekła, zaskakująco logicznie, bez ignorowania poprzednich słów, bez abstrakcyjnych zdań. Brzmiała ostro, oczy otworzyła szerzej, a mówiąc, złapała chłopaka za prawy nadgarstek. Zaczęła płytko oddychać. Gdzieś w tej zieleni błysnęła iskierka szaleństwa. Rennel była gotowa stąd wyjść, by odbić gobliny, nie bacząc na niebezpieczeństwo. — Odpoczęłam po śmierci, muszę to zrobić teraz, póki wierzę, że jestem na jawie, nie w... koszmarze. A jak pójdziesz stąd i mnie zostawisz, to znów mi odbije. Wiesz, jak to jest? Myślisz, że jesteś w piekle, że śnisz i nigdy się nie obudzisz, a wszystko i wszyscy z ciebie drwią. Muszę coś robić, żeby znów nie zacząć śnić. Wtedy jest gorzej. Gorzej.
Wychrypiała, zaskakując sama siebie. Nie sądziła, że ślina przyniesie jej na język to, co leżało jej na duszy, odkąd się obudziła. Chociaż czuć od niej było, że nadal lawiruje na skraju przepaści, że nadal wionie od niej szaleństwem, to mówiła z sensem, jakby była całkiem zdrowa psychicznie, co jak wiadomo nie jest do końca prawdą.

Re: Kryjówka opozycjonistów [Kanały]

64
Spojrzał prosto w jej oczy, błyskające zielonym światłem, które przypominało tą niezwykłą poświatę otaczającą tej nocy Zarul, choć oni nie mogli ujrzeć nieba. Ukrywali się w kanałach miasta, szykując się do prawdziwego przewrotu, ale nadal ginąć w mrokach własnego strachu. Jej towarzyszył zupełnie inny lęk, niż rebeliantom. Nie śmierci się bała, lecz jej niedosięgalności. Raz zacisnęła na jej gardle swoje kościste dłonie, ale zamiast pociągnąć na dno wiecznych wód, wyrwała duszę do krainy koszmarów. Wróciła, ale miała wrażenie, że nigdy do końca nie uciekła z mary. Jej włosy zaplątały się w ciemność, pod paznokciami nadal miała irracjonalność, a przed oczami niekiedy widziała zjawy z dalekiego świata. Oni zaś bali się właśnie śmierci, nieświadomi rzeczy gorszych od niej. Przejawy buntu i bohaterskie czyny były jedynie iskrami nadziei, które wykrzesuje się uderzając krzesiwem o krzemień. I w niej na moment rozpaliła się siła, którą skryła gdzieś na dnie swoich trzewi. Walka o osoby, które potrafiłyby oddać swoje życie za nią.

- Chcesz stąd tak po prostu wyjść? Tylko my? I uwolnić gobliny ze strażnicy? To nie ma szans bez żadnego planu. I w dwójkę? Bez oręża? Ty naprawdę oszalałaś – ciężko było określić czy w jego głosie kryło się więcej przerażenia czy śmiechu, gdy wyprowadził ją z lazaretu, wprowadzając ją znów do tego przeklętego niekończącego się korytarza. To tutaj objawiło się jej szaleństwo kolejny raz. Musiała uważać, by znów nie oszukał ją umysł.

Poprowadził ją jednak przez te półcienie, w których kryły się minotaurze głowy, zbroje gwardzistów i wytworne gobeliny. Nie bała się tak jak wcześniej ściskając go za jego ciepłą dłoń. Chłopak nie był potężny, aby wzbudzać postrach potworów. Nie był również sławnym mordercą, by chronić ją przed nikczemnikami. Daleko mu było również do maga. Był zwykłym złodziejaszkiem, który dołączył do ruchu oporu. Wzbudzał w niej jednak dziwne zaufanie i odganiał obce wizje. Skóra jego palców była szorstka. Nie pasująca do delikatnych rysów twarzy, która przyprószona była młodzieńczym zarostem. Mogła jednak podążać na skraju szaleństwa po prawdziwym świecie. Stawiać stopy na prawdziwych kamieniach.

- Cokolwiek wiesz o sytuacji twoich zielonych przyjaciół i masz jakikolwiek pomysł jak im pomóc?

Re: Kryjówka opozycjonistów [Kanały]

65
Jeśli być szalonym, to po całości i dalej brnąć w paranoje, głupie pomysły i obłęd. Tak Rennel uznała, ciągnąc na dno zarówno siebie, jak i tego młodego chłopaka, który chciał jej jakoś pomóc. Ale i tak najważniejsze było, że uważała, iż jest na jawie, prawda?
Plan się wymyśli! Oręż mamy! Masz! Zresztą nie będzie nam potrzebny przy odrobinie szczęścia! T-t-tak, jestem szalona, czuję to w trzewiach, mam to w płucach! Ale muszę to zrobić, żeby udowodnić sobie, że żyję! — wyrzuciła z siebie szybko, bez opamiętania, gapiąc się szeroko rozwartymi źrenicami w te drugie, płci męskiej i ściskając usilnie jego dłonie. Dała się pociągnąć na korytarz, gdzie zaczęła walczyć z paniką, ściskając niezwykle mocno jak na jej kruchą teraz posturę rękę chłopaka i przylegając do niego, drżąc z obawy o to, że sen powróci i wszystko zacznie się ruszać. Uspokoiła się tutaj nieco, a raczej jej zapał i obłęd został przyćmiony przez strach.

Poruszała się ostrożnie, rozglądając po korytarzu, którym szli i obserwowała wszystko teraz z innej, nieco przyziemnej perspektywy. Błądziła wzrokiem, z rozczochraną czupryną, drżąc na duchu i ciele, lecz z coraz większą odwagą stawiając kroki, będąc pewniejszą swych czynów, swego stanu umysłu. Przede wszystkim jednak, zaczęła nieco trzeźwiej i rozważniej myśleć. Nadal mimo tego trzymała się kurczowo chłopaka, jakby obawiała się upadku lub jakiegoś monstrum.
N-nie. Wiem tylko, że są w strażnicy. Shana to powiedziała. Dużo jest strażnic? Pewno tak. Ale ja chcę im pomóc, bo oni pomogli mi... i Lucji. Pomogli jej, pomagając mi. A ty jesteś złodziejem, tak? Na pewno. Widzę to. Umiem was... was rozpoznać. Nie trzeba walczyć, można się przemknąć. Ja też to potrafię. Przemykać się. Można to zrobić, ale muszę wiedzieć, gdzie oni dokładnie są. Shana mnie nie puści, prawda? Można iść teraz, ale ja nie wiem, gdzie oni są, muszę się tego dowiedzieć... muszę im pomóc! — chaotycznie zakończyła, spoglądając błagalnie w oczy Oktawiana, ściskając mocniej jego dłoń.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”