Re: Rudera „Pod Zbitą Amforą”

76
– Kretyn ma szczęście, że zginął na miejscu. Jakbym to ja go dorwał... – warknął Kanalia. Imię 'Sahan' miało mu się wyryć w pamięci na dłuższy czas - gdyby mógł, odesłałby jego duszę w najgłębsze czeluści piekieł. W grę wchodziło przecież więcej niż jedynie wydanie ich pozycji. Ich przykrywka została całkowicie spalona — kompletnie wyposażona baza wypadowa stała się bezużyteczna. Queran wiedział, że po wyrżnięciu goblinów czeka go kilka cholernie pracowitych dni.

– Obstawić wejścia. Kiedy podejdą pod ściany, łucznicy niech zrzucą im na łby te kamienie. Jeżeli któryś wlezie w jedną z pułapek Ann, strzelać bez rozkazu. Najlepiej w tego kusznika, nie chcę skończyć z bełtem w żebrach. – Bandyta splunął na ziemię, co już dawno stało się jego znakiem charakterystycznym. – Wciągniemy ich do budynku, ale z dala od piwnicy. Nie możemy im dać zobaczyć tego całego sprzętu, który tu trzymamy — jak któryś skurwiel nam ucieknie, może uzna że czailiśmy się na ich patrol, a nie że mamy tutaj bazę. Nie pierdolić się z nimi w tańcu, nie potrzebujemy jeńców.

Kanalia sam ruszył się dozbroić. Zarzucił na siebie lekką kolczugę, chwycił za długi miecz. Mając tę część za sobą, ruszył w kierunku przejścia na parter.

– Ruchy! Na pozycje!

Re: Rudera „Pod Zbitą Amforą”

77
Rozpoczęła się obława. Łucznicy posłali pierwsze strzały z punktu strzeleckiego na piętrze. Bogate w wymyślne obelgi goblińskie krzyki odbijały się między ścianami budynków w wąskiej uliczce. Cała drużyna tarczowników, Ann, Queran i Romeusz ustawili się przy wejściu, gotowi na przyjęcie wroga.

– Jeden leży! – krzyknął łucznik z góry. – Drugi oberwał w pierś – za chwilę dorzucił.

– Dwóch wpadło w sidła! Tak jest! – zawołał inny. – Reszta wchodzi drzwiami!

– Po kuszniku! – w ostatniej chwili rzucił Romeusz, trafiwszy śmiertelnie goblina.

Przed drzwiami spadły dwa głazy. Żaden z nich nie trafił wroga. Dwójka piechurów okupanta, w tym jeden ranny od strzały, wparowała do środka starej karczmy. Zaczęła się krwawa jatka. Jeden młody ludzki rekrut padł w pierwszych sekundach, ugodzony mieczem w podbrzusze. Chwilę później, niespodziewanie do karczmy wbiła reszta goblińskiej bandy, która po otoczeniu budynku znalazła przejście przez dawną kuchnię i wyważyła barykadę. Drużyna Querana została osaczona z dwóch stron.

– Zasłona, już, już! – warknął Romeusz, przewalając stary stół na bok, blatem w stronę przejścia do kuchni, i chowając się za nim zaczął ładować kuszę.

Czterech rekrutów utworzyło ścianę z tarcz, osłaniając tym samym resztę drużyny ustawionej przy głównym wejściu. Dwa bełty wbiły się w grube, dębowe tarcze. Wojownicy na tyłach ruszyli wolno dwójkami, pozostawiając strzelców za sobą.

– Poddajcie się natychmiast! Nie macie żadnych szans! – rzucił żołnierz wroga.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”