Karczma „Basen Północny” zdecydowanie nie należała do najlepszych w mieście - najtańsza zupa, jaką można było tu dostać składała się przede wszystkim z wody, w której pływało trochę warzyw, najdroższa zaś różniła się od niej jedynie tym, że można z niej było wyłowić, przy odrobinie szczęścia, również trochę skór i chrząstek niewiadomego pochodzenia. Piwo było gorzkie i słabe, wino przypominało szczyny elfa, a pieczeń najczęściej była ze szczura, który zjadł nieświeże mięso gulaszowe przygotowane przez wiecznie pijanego kucharza. Do tego właściciel miał jedno oko.
Nieduży budynek zbudowany był z drewna, choć wysoka podmurówka postawiona była z szarych kamieni do złudzenia przypominających te, których brakowało w trakcie prowadzącym do miasta. Panujący w izbie mrok rozjaśniało kilka świec stojących na brudnych ławach oraz buchający w kominku ogień, nad którym nic nie pieczono. Główne pomieszczenie znajdowało się kilkadziesiąt centymetrów poniżej poziomu ulicy, a wchodząc do karczmy należało uważać na głowę i pamiętać o tym, by się pochylić i nie uderzyć nią w niski strop przy drzwiach.
Mimo wszystko, w karczmie wiecznie panował spory ruch i znalezienie spokojnego kąta było nie lada wyzwaniem. Lokal przyciągał wszelkiej maści złodziei, oszustów, kościanych szulerów i niepewnych ludzi szukających łatwego zarobku. Obok lady wisiała tablica, na której czasami przyczepiano koślawo nagryzmolone ogłoszenia przeznaczone dla oczu tych, którzy pragnęli zdobyć nieco grosza - najczęściej własnymi mięśniami i stalą. Jednooki karczmarz znał też "odpowiednie" osoby i, w zamian za kilka miedziaków, służył informacją o zleceniach, jakich nie wypadało wywieszać oficjalnie - na wypadek wizyty strażników miejskich.
Oto syn Rekha oraz Brakskull przybywają z: [Ujście] Tawerna "Cech"
Do takiego miejsca trafili krasnolud Oto, syn Rekha oraz barbarzyńca z północnych krain, Brakskull. Ten drugi, choć nie zdejmował dłoni z rękojeści, wiszącego u pasa miecza, nie spodziewał się kłopotów i polubił to miejsce od pierwszej chwili - wiedział, że tutaj na pewno uda mu się znaleźć pracę, która przynajmniej częściowo napełni jego, w tej chwili praktycznie pustą, sakwę.
-Mówiłeś coś o zupie, jaką chciałeś mi postawić - powiedział do swojego niewysokiego towarzysza. - Tego jednookiego karczmarza nie sposób przegapić, nawet gdy na świat spogląda się z poziomu... cóż, twojego - zakończył, jego zdaniem, dyplomatycznie. W końcu pohamował się przed przypomnieniem krasnoludowi, iż tam gdzie on ma oczy, większość ludzi ma dupska. - Znajdę jakieś wolne miejsce, żebyśmy mogli w spokoju zjeść i wypić, a potem poszukamy jakiejś fuchy. Znaczy, ja poszukam, a ty możesz do mnie dołączyć. Lub nie. Twoja wola.
Zostawiając zamówienie i - przede wszystkim - zapłatę nowopoznanemu krasnoludowi, Brakskull przecisnął się przez tłum, starając się nie zwracać uwagi na kwaśny odór wydobywający się z ust co drugiego bywalca tego miejsca. Znalazł pustą ławę przy samej ścianie, wciśniętą zaraz za stertą drewna przeznaczonego na opał i usadził się na niej, oblizując usta na myśl o czekającym go ciepłym posiłku.
Karczma „Basen Północny”
1
Ostatnio zmieniony 02 lut 2013, 11:44 przez Peter Covell, łącznie zmieniany 1 raz.