Karczma „Basen Północny”

46
POST POSTACI
Lindirion
Mistrz Lindirion wiedział, że nic nie będzie tak proste, jakby sobie tego życzył. Dotarcie do Bogobojnej nie mogło być osiągalne od razu, nie dla kogoś spoza Ujścia, kto nie był zaufany. Drobne zlecenia były koniecznością, by wkupić się w łaski ludzi Kali. W Varulae z początku również nie było łatwo, jednak odpowiednie kontakty z czasem sprawiły, że życie stało się nad wyraz wygodne.

Gdy wysłano go do jednej z karczm, bez większego problemu został zlokalizowany przez kontakt. Cóż, wyglądało na to, że w Ujściu niewielu było tak znamienitych magów, dlatego też wyróżniał się z tłumu. Nim zdążył dobrze usiąść, poprawić szatę i odgarnąć włosy z ramion, półelf zdążył przekazać im dobrze ponad połowę informacji.

- Ależ na cóż ten pośpiech, przyjacielu. - Lindirion uniósł dłoń, chcąc nieco przystopować Ziliana, gdy ten wyrzucał słowa na jednym tchu. - Pierwszym pytaniem będzie: gdzie znajdziemy tego Hirona? Nie każ nam błądzić bez celu.

Mistrz mówił za ich trzech. Dopiero po zadaniu pytania miał czas, by przyjrzeć się swoim nowym kompanom: jeden miał twarz nieskalaną myślą, drugi za to wyglądał na dzikusa. Lindirion westchnął, unosząc dłoń do skroni, by pomasować ją małymi kółkami opuszków palców. Nie było łatwo. Życie rzucało kłody pod nogi.

- To, jak powiedziałeś... dojechanie. - Lindirion powtórzył słowo, które, jak był pewien, dotąd nigdy wcześniej nie zagościło na jego języku. - Drogi Zilianie, czy dojechanie rzeczonego kupca powinno zostać pomiędzy nami i samym zainteresowanym, czy może dopuszczalna jest pewna doza otwartości? Nie chciałbym się mylić, jednak moi towarzysze nie wyglądają na takich, którzy potrafiliby działać po cichu.

Obrażanie nowych współpracowników być może nie wpisywało się w zasady etykiety, jednak Lindirion nie miał zamiaru bawić się z nimi w hocki-klocki. Zresztą, żaden z trójki rozmówców nie wyglądał na takiego, który doceniłby dobre wychowanie!

- A doprowadzeni do celu, czy powinniśmy zwracać uwagę na jego... dobrobyt? Istnieją sposoby na wydobywanie informacji, jednak nie jestem pewien, czy Bogobojna chciałaby mieć z Hirona jakiś pożytek po naszym dochodzeniu.
Obrazek

Karczma „Basen Północny”

47
POST POSTACI
Tanga
Ujście było fascynującym miejscem. Od samego przekroczenia jego granic, Tanga nie mógł się nadziwić na ogrom chaosu oraz niebezpieczeństwa czającego się dosłownie na każdej ulicy i za każdym rogiem. Jeszcze dobrze nie znalazł się za murami, gdy usiłował go okraść pierwszy rzezimieszek! Samobójca - rzekłby kto mądrzejszy. Nawet jeśli Tanga wyglądał na kompletnie nieświadomego niczego młokosa o potężnej postawie, potrzeba było czegoś więcej, niż próba zajęcie go byle nudną gadką-szmatką, aby położyć łapy na jego rzeczach bez alarmowania go o tym.

Tanga kręcił się już jakiś czas za odpowiednim zajęciem, gdy wreszcie został wyhaczony i zaprowadzony do miejsca, w którym obiecano mu takowe przydzielić. Szczerze liczył na coś dużego i groźnego. Nieważne, czy przypominać miało bardziej potwora, czy też człowieka. Tym bardziej zaskoczyło go, gdy przy stole poza nim i samym zleceniodawcą, znaleźli się jeszcze dwaj inni mężczyźni. Konkurencja?! Czyżby mieli walczyć o prawo do zlecenia?! A może było to coś na tyle niebezpiecznego, by wymagało udziału większej ilości osób?!
Pozytywnie nastrojony, z wyrazem zdeterminowania i oczami iskrzącymi od ekscytacji oczyma, wyprostował się w siadzie i wlepił natrętny wzrok w osobie Ziliana. Wlepiał go w niego dobrą minutę i po tej też całe zainteresowanie zaczęło się błyskawicznie ulatniać, gdy zamiast przejść do konkretów, zaczął zalewać ich potokiem nudnych słów. Skupienie Tangi umarło niemalże doszczętnie gdzieś w połowie drugiego zdania.
Słuchając jednym uchem, a wypuszczając drugim i nie mając przy tym nic lepszego do roboty, zaczął się przyglądać pozostałej dwójce, zasiadających z nim przy jednym stole osób. Jeden diabelnie wysoki, ale mizerny, ze śmiesznie odstającymi uszami i jeszcze dłuższymi niż jego własne włosami(Oh!). W normalnych okolicznościach nigdy prawdopodobnie nie zwróciłby na niego uwagi. Nie wyglądał zbyt imponująco.
Drugiego, którego aparycja bardziej przypominała typowe Ujściu, bandyckie towarzystwo, na pewno dużo chętniej zaprosiłby do tańca na pięści, o ile tylko nadarzyłaby się okazja. Mm! Na pewno się nadarzy!

Gdy długouchy wdawał się w konwersację z kwatermistrzem, Tanga był już wzrokiem przy ciskających na zakłady nożami mężczyznach, do których bardzo kusiło dołączyć. Zanim jednak będzie mógł to zrobić, wypadało mu chyba zadać jedno, podstawowe pytanie:
- To będzie w ogóle ktoś, z kim można się bić? - wypalił wprost, niechętnie odwracając spojrzenie od dużo bardziej interesującego przedstawienia w pomieszczeniu, by wlepić gały w siedzącego przed nimi Ziliana.
Foighidneach

Karczma „Basen Północny”

48
POST POSTACI
Hysterics
Trzeba przyznać, że Hyst wpadł na najlepszy pomysł, a to nie zdarza się często. Tym pomysłem byłoby zamieszkać w tym mieście, gdyż nawet dobrze się nie rozejrzeli po nim, a już dostali zadanie. Udał się w wyznaczone miejsce o odpowiedniej godzinie, od razu dostrzegł potencjalnego gościa, przy którym już była dwójka innych osób. Trochę się zdziwił, ale cóż. Wzruszył ramionami.
-Ej jak myślisz, po co oni tu są?- Zapytał samego siebie, po chwili zrobił wściekłą minę. -Ile razy Ci mówiłem, byś nie gadał do mnie na głoś, debilu! - Zasyczał w umyśle Acadia, po czym Hyś pokręcił oczami, olewając go.

-Dzień dobry pysie! - Krzyknął szczęśliwie Hyś, uśmiechając się przy tym, następnie z całym rozmachem i niezgrabnością zasiadł na krześle, by wysłuchać zadania. W międzyczasie kiwał znacząco głową, jakby rozumiał, każdego.
-To ja to tylko tak się upewnić. - Powiedział, tak samo pochylając się ku zleceniodawcy, tak by być mniej podejrzanym. Ale wiadomo jak to chyba wyszło. - To dojechanie, to zabicie nie? A jak zabicie, to co zrobić z ciałem? - dokończył, następnie odchylił się by prosto siedzieć szeroko się uśmiechając. Czekał sobie spokojnie, na odpowiedź zerkając to na jednego to na drugiego aż w końcu na trzeciego.
Dopiero teraz mógł się przyjrzeć dwójce.
-Oooo toż to piękne pytanie!- Zaklaskał, lekko podskakując na siedzeniu. Było to skierowane do Tangi. -Lubię go- pomyślał ucieszony, Acadia jedynie westchnął w umyśle. Cóż a drugi Elf. Dla Hysia, Elf jak to Elf, oni zawsze byli ważni, znaczy poważni, ale ważni według elfickim mniemaniu też. Znaczy, tak myślał Hysterics, Acadia nie miał jeszcze zdania, a Seba nic nie myślał.

Karczma „Basen Północny”

49
POST BARDA
Pośpiech? Mam jeszcze inne sprawy do załatwienia, a i nie chce mi się siedzieć dwie godziny z bandą rzezimieszków. Obowiązki wzywają czy coś — wymamrotał Zilian, a Lindirion poczuł, że półelf tupie niespokojnie nogą. Wyglądał raczej na nadpobudliwego, jakby wszędzie go miało być od liku – oczy miał lekko rozbiegane, nawet szybciej oddychał. Mistrz mógł śmiało sądzić, że to nie musi być na naturalnym podłożu, a może bardziej na... alchemicznym. Ewidentnie kwatermistrz nawciągał się jakiegoś świństwa. — Tak, mam mapę miasta, pokażę wam potem, to oczywiste. Co do dojechania, myślałem że to... co? — przerwał nagle, wpatrując się w Hystericsa mówiącego do siebie. Podrapał się po karku i uniósł brew, spoglądając pytająco na resztę. — Czy ty słuchasz w ogóle, co mówię? Macie załatwić kupca, który dawał dupę goblinom.

Pokręcił głową zażenowany poziomem swoich kontrahentów i odchrząkując, kontynuował. — W każdym razie tak jak mówiłem myślałem, że to oczywiste, że będziecie wiedzieć co zrobić. Jesteśmy w trakcie pieprzonej wojny domowej między władzami a Kali. Hiron jest kupcem, który jak mówiłem zaprzedał się zielonym, więc ma dostać nauczkę. Nie interesuje ani mnie, ani dowództwa, czy powiesicie go za jaja przed jego domem, czy po cichu zarżniecie, ciało pokroicie i rzucicie mewom na pożarcie. Macie wyciągnąć od niego informację, gdzie i kiedy będzie ta dostawa broni i dać mu nauczkę, że nie zadziera się z prawowitymi mieszkańcami Ujścia. Możecie go zabić, torturować, zgwałcić jego żonę i córkę, a ma i jedną i drugą, żona może niezbyt pociągająca, ale córka to ożesz Krinn, dla niej sam bym się z wami wybrał, ale wracając, róbcie z nim, jego ciałem i jego domem co chcecie. Jak się dowie okolica, że zdrajcę dopadnięto, to też dobrze. Jak zniknie i nikt go nie znajdzie, to też dobrze. Najważniejsza jest DOSTAWA BRONI — zaakcentował ostatnie słowa, wpatrując się w nieobecnego Tangę i Hystericsa. — Wszystko teraz jasne?

Zabawa w rzucanie nożami trwała w najlepsze i zgromadził się mały tłumek obserwować uczestników. Na razie nikt nie trafił w rzeczoną szparę, zawsze celując obok. Niektórzy zaczęli się nawet zakładać, kto pierwszy tam trafi.

Karczma „Basen Północny”

50
POST POSTACI
Lindirion
Nowi towarzysze okazywali się istotami poniżej wszelkich oczekiwań. Ten puszsty, z burzą loczków (doprawdy, uroczy chłopiec, gdyby nie to, że jest zabijaką) przyglądał się samemu Mistrzowi i kolejnemu człowiekowi z zainteresowaniem, które zdradzało, że nieczęsto spotykał tego typu osoby lub też dziwił się z niewiadomych elfowi powodów.

- Mogę w czymś pomóc? - Mruknął do Tangi, lecz nim zdążył wypowiedzieć ostatnie słowo, rzeczony Tanga już zainteresował się rzucaniem nożami. Z pewnością były dla niego bardziej interesujące, niż wielki mistrz magii.

Lindirion przeniósł spojrzenie jasnych oczu na Hystericsa, skoro poprzedni chłopiec nie wyglądał na takiego, który chciałby podjąć konwersację.

- Jeśli to nie problem, mój chłopcze, chciałbym zająć się utylizacją ciała do celów naukowych. - Zaoferował od razu, pojmując pytanie mężczyzny na swój sposób. Pozbycie się ciała zwykle przysparzało pewnych problemów. Całe szczęście, mieli w grupie Lindiriona, który z chęcią przygarnie obiekt! - Nie musicie się tym przejmować.

Pośpiech Ziliana wynikał z obowiązków, jak również zapewne z substancji, które miały pomagać lub też przeszkadzać w wykonywaniu tychże. Lindirion westchnął lekko, po raz kolejny poprawiając włosy, jakby samo wcześniejsze spojrzenie Tangi miało je zmierzwić.

- Mam nadzieję, że obejdzie się bez gwałtów, choć, z czym zapewne moi nowi kompani się zgodzą, nie uda nam się uzyskać zamierzonych celów bez użycia przemocy. - Mówił, jakby sama wizja zabicia Hirona powodowała u niego co najmniej zmęczenie, a z pewnością ból głowy. Przymknął lekko powieki. - Dostawa broni, cóż za niefortunny powód, by umrzeć. - Podzielił się swoją opinią. - Niech tak będzie, o ile dzięki temu zyskamy w oczach Bogobojnej. Powiedz, którędy, drogi Zilianie. Czyż nie powinniśmy wyruszać od razu, przyjaciele?

Lindirion zawiesił spojrzenie na Tandze i Hystericsie, nie spodziewając się sprzeciwów. Naturalnie wcielił się w rolę przywódcy tego trzyosobowego gangu.
Obrazek

Karczma „Basen Północny”

51
POST POSTACI
Tanga
Niestety, Lindirion obecnie nie miał zbyt wiele szans na ponowne przykucie uwagi Tangi, gdy ten na dobre zainteresował się sprawą z nożami. Zwłaszcza próbując to zrobić dyskretnie. Co innego, gdy powrócił temat zadania, a raczej część o broni, którą tym razem udało się wychwycić. Skoro przedmiot zlecenia miał jej dużo, musiał umieć jej używać, racja? Racja?! Bo jaki inaczej sens miałoby posiadanie broni??? Tak, bardzo możliwe, że Mistrz Tarvin coś kiedyś wspominał, jakoby bycie handlarzem bronią wcale nie zobowiązywało do posiadania odpowiednich umiejętności w kwestii obsługi rzeczonej broni. Iii być może nawet powtarzał mu to wielokrotnie, usiłując oduczyć go wyzywania do walki takowych handlarzy, ale Tanga musiałby być jeszcze chętny do przypomnienia sobie o tych, jakże cennych detalach pobieranych nauk społecznych. Obecnie chętny do tego nie był.
Temat gwałtów, jak i w ogóle chędożenia był mu obcy i Tanga nie za bardzo wiedział, do czego pił kwatermistrz, gdy wspominał o żonie i córce, dlatego tylko spojrzał pytająco na długouchego mężczyznę, który również użył obcego mu słowa. Wpajano mu, by nie podnosił rąk na kobiety i dzieci, o ile te pierwsze nie spróbują zaatakować. Byłoby świetnie, gdyby wspomniane kobiety również okazały się godnymi przeciwnikami!
Uśmiechając się do nowo stworzonej wizji uzbrojonej po zęby rodziny mogącej stanąć mu na drodze, Tanga chętnie pokiwał głową, kilka razy jednak zerkając znowu w stronę przekrzykującego się, ciskającego nożami grona.
- Od razu... - powtórzył po Lindirionie, zamrugał szybko kilka razy, po czym sięgnął do swojej skromnej saszetki i wygrzebał z niej pojedynczą grudkę złota, jedną z tych, które odebrał zatłuczonemu złodziejaszkowi.
Marszcząc brwi, przyglądał się chwilę kawałkowi błyszczącego kruszcu, aby następnie z wyraźną dezorientacją popatrzyć po pozostałych. Mówiono mu, że pieniądze, błyskotki i świecidełka otwierały drogę do negocjacji i... Czegoś tam jeszcze? Uhh, cokolwiek to było, ludzie faktycznie chętniej słuchali, działali lub mniej się gniewali, gdy wyciągał tego typu rzeczy. Tylko komu powinien zapłacić w tej sytuacji? Nie mogąc się zdecydować, wyciągnął drugą grudkę, po czym przesunął po stolę jedną w stronę Ziliana, drugą w stronę Lindirion. Obie te osoby wydawały się decydować. Dzikusowaty jegomość wydawał się dużo bardziej podobny jemu samemu, dlatego nie sądził, aby była mu potrzebna forma przekupstwa.
- Za chwilę - zadecydował poważnie, podnosząc się i kierując żwawym krokiem w stronę grupy rzucającej nożami. Zapłacił, więc nikt nie powinien się czepiać. Nawet Mistrz nie czepiał się zbytnio, gdy Tanga dawał mu akurat coś, czego chciał. A najczęściej chciał właśnie złota.
Podekscytowany Tanga podszedł do mężczyzny, który akurat trzymał jedno z ostrzy, a następnie wyciągnął przed siebie rękę w wiele mówiącym geście.
- Chcę spróbować! - krzyknął.
Foighidneach

Karczma „Basen Północny”

52
POST POSTACI
Hysterics
Słysząc niezadowolenie swojego zleceniodawcy, pomruczał coś pod nosem, poprawił włosy, zarzucił nogę na nogę i odparł, głębokim i poważnym głosem.
-Wolę dopowiedzieć konkretnie warunki zlecenia, by później nie było niespodzianek. Jeżeli uważasz, że możemy zrobić co chcemy, to cóż, tak też będzie. - Odparł, wypowiadając ostatnie słowa, diabelsko się uśmiechając. Spokojnie można było wyczuć inną aurę od Hystericsa. Acadia przez dłuższy czas nie zabierała wzroku od półelfa, do momentu aż nie usłyszał, że drugi Elf chce ciało.
-Ech, zarekwirowałbym jedynie nogę, w celach - zatrzymał się na chwilę, zastanawiając się jak ubrać to ładnie w słowa. O mało Hysterics nie wszedł do akcji.- osobistego użytku.- Zakończył, mógł się wydawać, iż powiedział te słowa z większą stanowczością i takie były, ale nie były one skierowane w stronę Lindiriona a Hystericsa.
-Aleeeeeeeeeeeeeeee Jak to?! Jak on nam go zabierze?! - Zapiszczał w umyśle Hyś, po czym całkiem szybko jego uwagę zwróciło coś innego. Małe złote, położone na blacie, później kolejne. Jak zobaczył, że dla niego nie ma, chciał zrobić smutną minę w stronę Tangi. Ale nie mógł, bo Acadia.
-Mogę ruszać w każdym momencie - Przeciągnął się na krześle. - Ale nasz kolega chyba poszedł sobie rzucać.- Wzruszył ramionami i ruchem głowy pokazał na Tangę. Dalej sobie siedział, obserwował, czekał na rozwój wydarzeń. Było to dla niego wygodne, nie musiał myśleć, ogarniać kontraktów i innych takich. Tym razem ma kogoś innego od tego, a to było to. Zastanawiał się tylko, czy satysfakcja szefowej to będzie ich jedyna zapłata.

Karczma „Basen Północny”

53
POST POSTACI
Lindirion
Wielkie było zdziwienie Lindiriona, gdy chłopiec o kręconych włosach nie tylko nie przystał na jego propozycję wyruszenia od razu, ale nawet uciekł się do przekupstwa.

Grudka złota spoczęła przed Lindirionem, druga, bliźniacza, przed Zilianem, kusząc błyskiem i obiecując bogactwo swoim bezsprzecznie złotym, wspaniałym wyglądem. Dłuższą chwilę wahania zajęło Mistrzowi zrozumienie, co też się wydarzyło. Biorąc podarunek w dwa palce i podnosząc do oczu, nie mógł powstrzymać uśmiechu. Czyż nie przyszło mu zejść się z rozkosznie uroczym człowieczkiem?

- Za chwilę. - Zgodził się, odkładając kruszec na miejsce przed siebie, na stole. Z jednej strony duma nakazywała mu gardzić kosztownościami, z drugiej zaś wiedział, że pieniądze są ważną częścią przetrwania, jak i rozwoju. - Za chwilę. Baw się, młodzieńcze.

Lindirion westchnął lekko, rozważając wykorzystanie nowo zdobytego złota w charakterze zapłaty za napitek, którym mógłby się cieszyć w momencie, gdy Tanga będzie próbował swoich sił w rzucaniu nożem. Nim zdołał jednak zdecydować się na tego typu kroki, jego uwagę przyciągnął drugi z jego nowych kompanów.

Jasnozielone oczy elfa utkwiły w mężczyźnie na dłużej, aniżeli można nazwać to przypadkowym. Mistrz zastanawiał się chwilę, próbując rozgryźć, na cóż temu dziwakowi potrzebna byłaby jedna, pojedyncza noga umarlaka. Nie doszedł do żadnych zadowalających wniosków.

- Nogę, powiadasz. - Odezwał się, nie odwracając wzroku. Oddanie nogi nie było mu na rękę tak bardzo, jak choćby oddanie rzeczonej ręki. - Oświeć mnie, mój drogi, póki nasz kolega - powtórzył słowo po Hystericsie z niepotrzebną emfazą - bawi się nożami. Na cóż ci noga? Czy nie mógłbyś zadowolić się inną częścią ciała? Głową? Wnętrznościami? Nie ukrywam, że nogi są przydatne moim eksperymentom.

Cóż to za ożywieniec, który nie może nawet stanąć na dwóch nogach!
Obrazek

Karczma „Basen Północny”

54
POST POSTACI
Tanga
Ponieważ wyglądało na to, że pertraktacje poszły bez zarzutów, bardzo zadowolony i dumny z siebie Tanga mógł na spokojnie dołączyć do zawodów z rzucania do celu ostrymi przedmiotami. Nigdy wcześniej niczego podobnego nie próbował i z tego też powodu było to nawet bardziej emocjonujące. Zdarzało mu się jedynie ciskać i miotać kamieniami w wiewiórki oraz ptactwo. Szło mu to zdecydowanie dużo lepiej niż nauka posługiwania się łukiem. Krzesłami, stołami i innymi, większymi przedmiotami domowego użytku, gdy dochodziło do burdy w zamkniętych pomieszczeniach, bądź glewią - gdy jego cel uciekał wyjątkowo szybko. Z różnym skutkiem, rzecz jasna.

Jeśli było to od niego wymagane, wyciągnął kolejną grudkę złota, by wejść do gry (ah, zostały już tylko dwie). Inna sprawa, że nie zamierzał poprzestawać na tylko jednej próbie, niezależnie od tego, jak reagowało na to otoczenie. Tanga potrafił niezmordowanie spędzać nie raz i nie dwa całe dnie na wykonywaniu tylko jednej czynności, dopóki ta mu nie wyszła. O ile rzecz jasna nie była ono wyjątkowo nudna. Jak wtedy, gdy Lurong głośno zainsynuował mu, że nie da rady złapać ryby w zęby, bo brakuje mu odpowiednio długich kłów. Czy brak kłów przeszkodził mu w próbowaniu przez kolejne trzy dni? Oczywiście, że nie! Ile wody się nałykał, ile razy zachłysnął i porzygał, to jego, ale koniec końców i tak udało mu się wgryźć w ładnego karasia!

Ustawiając się zatem w odległości, jaką mu przykazano oraz wlepiając wzrok w szparę, którą wskazano, wziął do ręki pierwszy nóż. Ciskanie nożami było czymś zupełnie innym niż używanie kamienia bądź dobrze wyważonej, ale znacznie cięższej broni drzewcowej. Nie szkodzi! Metodą prób i błędów zamierzał i tak zrozumieć tik.
Foighidneach

Karczma „Basen Północny”

55
POST BARDA
Zilean wyciągnął zaraz mapę miasta i wyczuwając szczątki koncentracji i inteligencji w osobie elfa, wskazał mu dokładnie w którym miejscu przebywał Hiron. - Im szybciej, tym lepiej chociaż po zmroku może być klasycznie bezpieczniej. Dla was znaczy się. A i no, spodziewajcie się obstawy, jasne? Gnój wie, że czyhamy na jego godność i będzie chciał się bronić.

Zdezorientowany spojrzał na Tangę, który położył przed nim i Lindirionem po grudce złota. Podrapał się drugi raz już po głowie, biorąc kruszec do dłoni, oglądając go zewsząd, aż z chciwością schował go za pazuchą. Odchrząknął, chcąc chyba coś dopowiedzieć, ale natrafił na konwersację elfa z Hystericsem dotyczącą... Rozkradania poszczególnych części ciała Hirona. Kręcąc głową od jednego do drugiego, parsknął rozbawiony.

- Pojebani jesteście, wiecie? Ale w sumie takich Kali potrzebuje, a Hiron pewnie wyśpiewa wam wszystko jak na kazaniu u Sakira. A może nawet więcej - skwitował, po czym wstał. Skinął głową na karczmarza, znów zwracając się do Mistrza. - Jak skończycie to wróćcie tutaj i przekażcie informację karczmarzowi, poczekajcie chwilę, jak mnie nie będzie i tak dalej i tak dalej. Dogadamy się wtedy co do zapłaty. A, no i do jutra rana liczę, że to zrobicie. - Z tymi słowami kwatermistrz ukłonił się głęboko i żwawym krokiem zniknął w rosnącym tłumie.

Trzech uczestników, z czego dwóch było ludźmi a trzeci wyjątkowo... Niziołkiem, rzucali nożami w ścianę z odległości może pięciu metrów. Kilka innych osób stało z kuflami i przekazywało sobie srebrniki, zakładając się kto pierwszy tam w końcu trafi. Sporo zakładów szło na niziołka, który aby móc współzawodniczyć z resztą, stał na krześle, lekko się chybotając. Jeden z ludzi był chudy, wyglądając cwaniaczkowato. Trzeci był tak przeciętny, jak tylko mogło się zdawać.

Tanga przeciskając się między zgromadzeniem, dostał się w końcu na środek, deklarując swą chęć do grania. Widząc niewyraźne zarysy złota w jego dłoni, niziolkowi błysnęły oczy. - Tak tak, jest wpisowe, co nie chopaki? - zaskrzeczał, mrugając okiem w stronę rywali, którzy ryknęli śmiechem i pokiwali głowami. Następnie wsadzili mały nóż do dłoni chłopaka i odsunęli się z teatralnym ukłonem. W ruch poleciały kolejne zakłady, tym razem w to, czy Tanga trafi za pierwszym razem. Dziura zaś była niewielka, a wokół niej było dużo innych wryć świadczących o staraniach jego poprzedników.

Chłopak przymknął jedno oko i ważąc nóż w oczach, zamachnął się nim. Ostrze wyleciało po chwili z jego dłoni ze światem obracając się w stronę ściany. Po sekundzie lotu wylądowało w niej, wywołując okrzyki zaskoczenia wśród tłuszczy, słyszalne bardzo wyraźnie dla Lindiriona i Hystericsa. Wśród okrzyków dało się także słyszeć klnięcie i rechot - przegranych i wygranych.

Nóż wylądował w dziurze. Zaskoczona trójka spoglądała na to, drapiąc się po głowach, aż po chwili wahania przeciętnie wyglądający zbir machając, wrzasnął: - Dajcie najlepszego piwa młodemu! - po czym poklepał go mocno po ramieniu, rechocząc. Cwaniaczek poszedł wyjąć nóż.

Niziołek zeskoczył ze swojego stołka i szturchnął Tangę w udo, bo wyżej nie dał rady i pisnął głośno z cwanym uśmieszkiem. - Ej młody, a chcesz się znowu założyć? Weź strąć jabłko tym nożem z głowy Smolca, aaaaa dostaniesz z powrotem swoją grudkę złota, co ty na to? - pomachał w jednej dłoni oddanym złotem, a w drugiej zielonym jabłuszkiem wyciągniętym zza pazuchy.

- Spierdalaj Kurwomir - rzucił cwaniak, zwany najwyraźniej Smolcem.

- Po pierwsze to Kwimir, po drugie dla ciebie PANIE Kwimir, a po trzecie sam spierdalaj. Młody trafił za pierwszym razem, więc nie bój dupy, że cię jebnie w czoło, co? - zaskrzeczał Kwimir i poruszył znacząco brwiami w stronę Tangi.

Ktoś w tym momencie wcisnął Tandze kufel z pieniącym się piwem do dłoni.
Spoiler:

Karczma „Basen Północny”

56
POST POSTACI
Hysteris
Hysterics już chciał wkroczyć do akcji, ale znowu ten wredny Acadia mu na to nie pozwolił! Złamas jeden! Acadia jakoś wybitnie nie chciał się wychylać jeszcze, nie przed tym małym co daje zadanie. Zbyt ryzykowne, później, kiedy pójdą całą trójką, do Hysterics się przedstawi im, razem i poprawnie.
-Oczywiście, jak chcesz dać nam - zakaszlnął od razu, jak powiedział nam, poprawił włosy - mi, to z wielką chęcią przyjmę. Z każdej części można zrobić coś niesamowitego. - Uśmiechnął się szeroko i od razu dał wzrok na mapę. Dobrze, że chociaż trochę rozumiał mapy i mógł udać, że oczywiście rozumie i bardzo jest to dla niego ważne. A powiedzmy sobie szczerze, że gdyby mógł to by właśnie poklepał Lindiriona po plecach, by słuchał i pamiętał.
-Ooooon nas pochwalił!- Zacieszył się Hysterics w umyśle i można było zobaczyć, jak mężczyzna się lekko uśmiechnął.
-Jak wszystko zrobimy, to przyjdziemy tutaj.- Dodał na sam koniec jak, ale nie sądził, że od razu już tak później. No cóż, wzruszył ramionami i spojrzał na Elfa, później na grupkę rzucających nożami.
-myślisz, że wygra? - Zapytał się z powagą od, tak by zagadać, niskim głosem jak to Acadia miał w zwyczaju. - Na pewno wygra, na pewno! - Dodał po chwili Hysterics, głos miał wyższy mimika twarzy też inna, bo malowały się na niej emocje takie jak podekscytowanie oraz radość. Acadia już nie miał siły i ochoty na ciągłe trzymanie Hysia pod kontrolą.

Karczma „Basen Północny”

57
POST POSTACI
Lindirion
Zilian nie pomylił się w ocenie swoich nowych podwykonawców, jednak spotkał się z równie oceniającym spojrzeniem ze strony Mistrza. Lindirionowi nie podobały się tego typu określenia. Ekscentryczny? Być może. Niecodzienny? Z pewnością! Ale nie pojebany. To takie przyziemne i niekulturalne.

Ściągając usta w wąską kreskę, Lindirion spojrzał na mapę, próbując zapamiętać położenie kryjówki Hirona.

- Oczywiście. - Skwitował krótko ostrzeżenia półelfa, jak i instrukcje na temat ponownego kontaktu. Po tym, jak zostali ocenieni, Lindirion i jego wesoła kompania, nie miał pewności, czy chce znów oglądać tego drania. Z drugiej strony, to była na razie jedyna znana droga do Bogobojnej.

Odprowadził Ziliana spojrzeniem. O wiele ciekawszy wydał się za to Hysterics.

- Coś niesamowitego? Podziel się swoją tajemnicą, mój drogi. Jesteś artystą? - Podpytał, nie wiedząc, czego spodziewać się po tym, jak poprosił o cokolwiek z trupa. Wyobraźnia podsunęła Lindirionowi zupełnie niedorzeczne obrazy ożywieńców w zbyt estetycznym, artystycznym wydaniu. Szybko odegnał od siebie ten widok. - Pozwól mi poznać swoje imię. Ja jestem Mistrz Lindirion Aldario. Nie ma potrzeby przesadnych uprzejmości, możesz zwracać się do mnie po prostu per Mistrzu. - Zaproponował lekko, podnosząc się ze swojego siedzenia. Nie zapomniał o zabraniu ze sobą grudki złota, którą podarował mu Tanga. - Wydaje się, że nasz towarzysz ma lepsze umiejętności, niż to sobą prezentuje. - Skomentował, gdy Tanga trafił w cel. Nie umknęła mu nagła zmiana zachowania Hystericsa i Acadii, jednak nie skomentował jej w żaden sposób. - Chodźmy, być może uda nam się odwieść go od sprzeniewierzenia majątku na karczemną grę.

Z tymi słowami, Lindirion udał się w stronę Tangi, by wesprzeć go w zawodach, oczywiście.
Obrazek

Karczma „Basen Północny”

58
POST POSTACI
Tanga
Tanga nie był wcale mniej zaskoczony niż cała reszta karczmy, kiedy jego rzut trafił cel w punkt. Pomimo całkiem sporej pewności siebie, znał ni mniej, ni więcej własne limity - nawet jeśli pozostawały one przez niego ignorowane w 99.9% przypadków. Niezależnie jednak od tego, jak wielką rolę odgrywało szczęście bądź też ślepy los w jego małym zwycięstwie, mężczyzna poczuł na tyle wielkie zadowolenie z siebie, by miast szoku, na jego pucułowatą twarz wystąpił szeroki, przepełniony dumą i ekscytacją uśmiech.
Rzucanie drobnymi ostrzami w określony punkt okazało się interesującą formą rozrywki. Prostszą niż początkowo zakładał, jeśli miałby być szczery. Właśnie dlatego, gdy tylko niziołek zwrócił na siebie jego uwagę i zaproponował, by powtórzył rzut z użyciem nowego celu, Tanga nie czuł nawet specjalnej potrzeby wysłuchania szczegółów do końca, zanim energicznie zaczął kiwać głową na znak aprobaty. Chwilę później rzecz jasna musiał jednak zmarszczyć brwi, szybko spoglądając w stronę rzeczonego "Smolca".
- Mam rzucać... W większy cel niż poprzednio? - zapytał zdezorientowany, ewidentnie nie pojmując toku rozumowania swojej konkurencji.
Być może i nie był najbystrzejszą osobą w karczmie, ale jeśli czegoś nauczyły go lata ćwiczeń i treningów, to na pewno tego, że wraz z kolejnymi zwycięstwami należało raczej utrudniać sobie kolejne zadania niźli ułatwiać. Czy może to on czegoś jednak nie rozumiał w zamyśle zebranych?
Smolec nie wyglądała na kogoś, kto byłby w stanie dostatecznie dobrze balansować swoim ciałem, aby utrzymać jabłko na głowie w ruchu. Ruchomy cel byłby na pewno dużo bardziej wymagający. Zamierzał zatem po prostu stanąć sobie w miejscu... Z jabłkiem na głowie?
Rozcierając kark, Tanga doszedł ostatecznie do wniosku, że próby głowienia się nad tym wszystkim nie miały tak naprawdę większego sensu. Myślenie i tak nie było jego najmocniejszą stroną. Jeszcze tego brakowało, żeby niepotrzebnie nabawił się od tego absolutnie zbędnego mu do szczęścia bólu głowy. Jeśli chcieli, żeby celował w jabłko na czyimś łbie, mógł celować w jabłko na czyjejś łbie i wcale nie potrzebował do tego zachęty w złota ni pieniędzy.
Spoglądając ponownie na niziołka, wzruszył lekko ramionami, bo skąd miał wiedzieć, że rzeczywiście nie trafi cwaniaczka w sam środek czoła? Nie to, żeby był zainteresowany przegraną, ale przecież nie był ekspertem? Jaka szkoda, że nie czuł powodu, aby kogokolwiek o tym wcześniej informować. Zamiast tego, emanując nową porcją pozytywnej energii, niczym pies w oczekiwaniu na posiłek, przebierał w miejscu nogami, wyczekując, aż przygotują nową tarczę w postaci człowieka z jabłkiem na głowie. Ponieważ ręce miał chwilowo wolne, mógł też w międzyczasie uraczyć się piwem, które, huh, ktoś bardzo miły mu w nie wcisnął? Nie planował narzekać. Jeden kufel, wypity nawet na hejnał, i tak nie byłby w stanie wpłynąć na niego w żadnej mierze. Wychował się wśród orków, okej? Zarówno piwo, jak i inne, dostępne w regionie alkohole, było chlebem powszednim do niemal każdego posiłku, odkąd tylko skończył 15 lat.
Foighidneach

Karczma „Basen Północny”

59
POST BARDA
Muzyczku dla klimatu


Po załatwieniu wszystkich spraw z Zilianem, Hysterics i Lindirion byli wolni... W teoretycznym znaczeniu, ponieważ ich towarzysz najwyraźniej bawił się po wsze czasy rzucając nożami do celu. Niemały tłumek zgromadził się już przy czwórce zawodników, podając sobie jedynie dłonie i wyłuskując z chudych sakiewek kolejne miedziaki i srebrniki. Dwóch może szczęśliwców właśnie wypychało własne mieszki sporą ilością monet - ci byli tymi hazardzistami, którzy założyli swoje oszczędności na Tangę i teraz zbierali żniwo. Wchodząc między zbirów, szczególnie Mistrza zapiekł w nos ich ohydny zapach - szczyny, brud, pot i tanie piwsko w takim skupieniu były znacznie bardziej intensywne niż w całej karczmie. podchodząc zaś bliżej, oboje ujrzeli faktyczne ostrze wbite ładnie w niewielką szparę, z której jakiś niski, wyglądający na cwaniaczka człowiek właśnie wyciągał broń. Obok Tangi stal naprawdę przeciętnie wyglądający drugi człowiek, co bardziej inteligentnym mogło przypominać szpiega z prawdziwego zdarzenia; nie odzianego w czerń, ponuro wyglądającego jegomościa, a typa, który wpasowałby się z dobrymi ubraniami w każde środowisko. Z najemnikiem zakładał się właśnie pucołowaty niziołek o lśniących, chytrych oczach. Sięgał mu do talii, będąc praktycznie dwa razy niższym niż gwiazda wieczoru.

Piwo Tangi smakowało... Dla niego może nieco mniej niż przeciętnie, zważywszy na fakt, iż lepsze towary mieli w jego wiosce, ale też niezbyt wygórowane. Duszkiem wypijając trunek, na jego górnej wardze została biała piana imitująca wąs, którego jego młodzieńcza twarz niestety poskąpiła. Odstawiając kufel na najbliższy stolik, odebrał on od Smolca nóż, zaś sam jego właściciel z morderczą miną wziął od niziołka jabłko i stanął wyprostowany pod ścianą, kładąc sobie na nim owoc.

Może i Tanga nie zrozumiał ryzyka, z jakim wiązało się zadanie, za to chytre spojrzenia niziołka i tego drugiego mówiły jasno o fakcie, że bawi ich szafowanie życiem swego towarzysza. Tak czy siak w ruch zaraz poszły kolejne zakłady, tym razem będące bardziej wyrównane w stronę młodzieńca. Ktoś nawet szturchnął elfa i jego kompana, pytając czy też chcą się założyć.

Polechcony zwycięstwem Tanga stanął z powrotem w miejscu i ponownie wycelował, tym razem w większy cel, jakim było jabłko. Jeden zamach wystarczył zaś, by ostrze ponownie przeleciało ze świstem w powietrzu, obracając się z zawrotną prędkością, lądując... W centrum jabłka! Wokół rozległy się gwizdy i ktoś nawet szturchnął mocniej w rękę Lindiriona, oczywiście niechcący. Sakiewki ponownie poleciały w ruch, a wraz z nimi dłonie. I tylko Hysterics zauważył, że jedne takie lepkie łapska dobierają się do pasa Mistrza, odcinając właśnie wszystkie mieszki, jakie przy sobie posiadał. Lindirion był tego nieświadomy.

Tymczasem wśród oklasków niziołek z radością wymalowaną na twarzy wysupłał grudkę złota, rzucając ją do rąk Tangi. W drugiej ponownie wylądował kufel, zaś kurdupel z jeszcze bardziej cwaną miną ryknął, włażąc na krzesło: - Ejże! To co wy teraz na podkręcenie stawki, co?! Ten tutaj Stolec-

- Smolec, ty przebrzydła barylo!

- Stoo-Smolec, za chwilę stanie z... Z... Gryfem przy mordzie, o! I ten tutaj strzelec wyborowy założę się, że trafi bezbłędnie!

- Spierdalaj, Kurwomir, ja się już swoim życiem bawić nie będę! - wrzasnął rozeźlony cwaniaczek i chciał odejść, ale tłum znikąd zacieśnił się przed nim, odpychając w stronę pustej przestrzeni. Z drugiej strony tak samo było i za chwilę zrezygnowany mężczyzna odebrał od niziołka gryfa, wyciągając starannie dobrany nóż i podchodząc do Tangi. - To mój najostrzejszy nóż. Spierdol to, a zapierdolę cię choćby zza grobu - rzucił i posłusznie stanął w tym samym miejscu, monetę, większą od przeciętnego srebrnika trzymając między kciukiem a palcem wskazującym tuż przed nosem.

Przeciętny mężczyzna z szerokim uśmiechem podszedł do Tangi, zabierając mu kufel, choćby był jeszcze niedopity, rycząc przy tym, by przekrzyczeć tłum: - Powodzenia! - po czym po przyjacielsku klepnął go w ramię i niby przypadkiem zbliżając twarz do ucha najemnika, wyszeptał mu: - Płacę dwa pełne gryfy jak trafisz niechcący Smolca w oko - i jak gdyby nigdy nic odsunął się, dłonią wskazując na cel.

Spoiler:

Karczma „Basen Północny”

60
POST POSTACI
Hysterics
-Och, nie nie, nie jestem, ale słodko , że tak pomyślałeś.- Starał się zabrzmieć uroczo, ale wyszło co najmniej dziwnie, czy nawet strasznie, odpowiadając na pytanie o artystę. Do tego zrobił pozycje ala mała słodka dziewczynka, która się zawstydziła. Co było jednak złe, znaczy, bardzo źle wyglądało. Po chwili całkiem szybko się rozpogodził, na twarzy zawitał szczery, ale dziwny uśmiech.
-ACh już, już, jestem Hsyterics, ale możesz mi mówić Hysie albo Hyś. Ogólnie kocham wszystkie zdrobnienia. - Powiedział z wielkim entuzjazmem. Następnie w ciągu sekundy spoważniał.
-Nie widzę powodu, by się ukrywać. Jestem Acadia. Mnie proszę nie zdrabniaj. Jest jeszcze Sebastian, ale może być go trudno uświadczyć. Miło mi Pana poznać. A raczej miło nam. - Końcówkę wypowiedział z lekkim uśmiechem. Uśmiech, którego nie mógł używać nie jeden mafiozo wkręcony w politykę.
Po tej krótkiej rozmowie Hysterics poszedł popatrzeć, co się dzieje, no co jak co ale Hyś by nie poszedł. Tam, gdzie jest zamieszanie tam jest i on, dlatego też radośnie niemalże, że podskakując ruszyć w stronę jego nowego współpracownika. O dziwo nie rzucił pieniążkiem dla niego, znaczy nie postawił na niego, ale nie dlatego, iż nie znał umiejętności. To w sumie był duży motyw nie zakładać się, ale nie na tyle wielki dla Hysia. Ciemnooki był po prostu nadal naburmuszony za to, że nie dostał złota. Co on gorszy?!
-Och, ach, ale perfumy to mogliby zmienić. Prawda Pysiu? - Zwrócił się słodko do mistrza, dalej idąc przed siebie, gdy w końcu dotarli do miejsca, do którego chcieli. Gdy Hysterics zobaczył jaki ładny cel ma Tanga aż zaniemówił i jedynie jakimiś dziwnymi gestami chciał oznajmić swój podziw. Pewnie by tak wymachiwał jeszcze jakiś czas, gdyby nie to, że ludzie rzucili się hajsem i szczęściem. Trochę zagubił się w akcji, zaczął się rozglądać, co jak się okazało było dobrym posunięciem.
Jak tylko zauważył łapsko wędrujące w stronę elfa, Hysterics od razu ją złapał, zaciskając dłoń na niej w żelaznym uścisku. Skulił się nieco i szeroko się uśmiechnął, po czym chciał szybkim ruchem obezwładnić daną osobę.
-Co ja słodziaka tutaj mamy, co by tu z tobą zrobić. - Zasyczał, ciągle szaleńczo się uśmiechając, następnie nie odwracając wzroku od danej osoby odezwał się do mistrza. - Ej ten misiaczek pysiaczek prawie zakosił Ci hajs. Jakieś życzenia co z nim zrobimy? Bo to tak nie można, nie można nas okradać. Prawda? - Powiedział wszystko na jednym tchu. Był pod jarany niczym pochodnia olimpijska, gdyż już zastanawiał się co tam zrobić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”