Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

16
Gdy młody rzemieślnik ocknął się z odrętwienia które było czymś pomiędzy snem a utratą przytomności był już znacznie spokojniejszy. Nie trząsł się tak jak wcześniej, był w stanie logicznie myśleć i można powiedzieć że wrócił do ogólnej sprawności fizycznej i psychicznej.
Otworzywszy oczy stwierdził że w pomieszczeniu panował już półmrok, co wskazywało że jest już wieczór. Musiałem tak przeleżeć ładnych kilka godzin... - pomyślał czując że plecy mu zesztywniały i cały się zastał. Półleżenie w kącie na zimnej kamiennej posadzce dawało się we znaki... Rzemieślnik siedząc lekko rozruszał kości kilkoma drobnymi ruchami tułowia, a w międzyczasie jego oczy przyzwyczaiły się do braku uczciwego oświetlenia w pomieszczeniu.
Wiem, że coś musiało mnie obudzić... Zdawało mi się, że słyszałem skrzypnięcie drzwi i czyjś głos, ale nie jestem pewien... Oparł się rękoma o ścianę i wstał trochę niezdarnie, co wynikało z faktu że po walce był cały obolały. W końcu całkiem zdrowo przygrzmocił plecami w ścianę po tamtym kopnięciu w brzuch...
Wstając zobaczył niedaleko przed sobą raczej młodego mężczyznę w krótko przystrzyżonych włosach. Miał na sobie solidną zbroję, na plechach przewieszoną zdobioną tarczę a przy pasie półtoraręczny miecz. Całość przykula uwagę kowala, ponieważ od razu widać było że to naprawdę kawał dobrej rzemieślniczej roboty i musiała kosztować naprawdę pokaźną sumę...
Przynajmniej wygląda na spokojnego... Może nie wyciągnął pochopnych wniosków i będę mógł z nim porozmawiać... W końcu to co tutaj widzi jest wynikiem mojej obrony swojego życia i mienia, a za takie coś nie powinno się nikogo karać... Ale co on robi w takim małym warsztacie jak mój..?
Na razie jednak nie miał czasu ani chęci na rozmyślanie nad sytuacją. Nie wiedział, jak potraktuje go przybysz - zwłaszcza że półelf był w nieciekawym stanie... Mimo uniknięcia poważniejszych ran był trochę podrapany, jego ubranie było trochę porwane i postrzępione, a przede wszystkim - całe było poplamione zaschniętą krwią - tak samo jego skóra...
-Panie, pozwól mi wytłumaczyć co się tu stało... To jest mój warsztat, a ten mężczyzna (tu obejrzał się w stronę zwłok leżących kilka kroków od niego) to złodziej, może nawet morderca - nie jestem pewien... Powiedział że nazywa się Szybko Oki i mało brakło a to ja leżałbym na posadzce w kałuży krwi... Przy okazji, co sprowadza tutaj takiego rycerza..? Spokojnie, nie ma powodu się mnie bać... Nie mam już przy sobie broni i nie chcę żadnych kłopotów... Zwyczajnie broniłem swojego życia...
To mówiąc stał już pewnie na nogach i odkopnął lekko miecz który leżał koło niego na posadzce po czym podniósł na chwile ręce by pokazać że nie jest uzbrojony. Następnie podszedł do skraju ławy która stała na środku pomieszczenia i usiadł na niewielkim drewnianym taborecie. Następnie wyciągnął rękę wskazując drugi na przeciwnym końcu i dodał:
-Niech Pan usiądzie... Wiem, że to wszystko wygląda nieciekawie, ale naprawdę nie zrobiłem niczego poza ochroną swojego życia. Nie miałem innego wyjścia...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

17
W oczach przybysza zagościła pustka. Złociste tęczówki jakby właśnie przestały egzystować, zrobiły się szaro-matowe, po prostu ponure. A wszystko za sprawą śmierci, która jest wszędzie. Na każdym kroku napotykamy schyłek życia. Jednakowoż nie za każdym razem śmierć jest wynikiem Bożej woli, czasami zdarza się tak, że inna żywa istota stoi za największym moralnym gwałtem. Tak i w tym wypadku, ktoś poległ żeby ktoś mógł istnieć.
Krew wszędzie, bałagan wszędzie i w centrum elf, który właśnie siada na krześle jednocześnie próbując oczyścić się z win.
" Winny się tłumaczy " - przeszło mu przez głowę.
Co prawda w przyjaznym geście odrzuca leżąca nieopodal broń, lecz może jest to kolejna sztuczka? Pomimo gigantycznego rozgoryczenia, trzeźwy umysł nakazuje obrońcy Sakira, aby miał się na baczności. Wszak gagach może chcieć go omamić.
Szczerze mówiąc sam nie wiedział, co ma na temat tego wszystkiego myśleć. Przybył tutaj w interesach, a napotkał katastrofę.
- Nie ruszaj się![/color] - Krzyknął i wyciągnął z pochwy swój półtoraręczny miecz, który wymierzył w kierunku elfa.
- Znam wasze sztuczki, wy przebrzydli złodzieje. Nie mogłeś się powstrzymać?! Musiałeś go zabić?! To był niewinny kowal! Aby go znaleźć, przebyłem tu nie lada drogę, lecz wszystko na nic. Miasto jest plądrowane i...- spuścił głowę w dół.
- Lecz Ty! Idziesz ze mną, zostajesz oskarżony o morderstwo niewinnego rzemieślnika. Osądzimy Cię w najbliższym mieście.
Przekonany o swej racji zmierza w kierunku "mordercy", w celu skrępowania i pojmania jako zbrodniarza.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2014, 23:24 przez Callisto, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

18
Kuchiku starając się zachować spokój usiadł na drewnianym zydlu i starał się wytłumaczyć całą sytuację, jednak jak się okazało jego tłumaczenie nie dotarło do rycerza. Ten dobył półtoraręcznego miecza który od razu skierował w kierunku domniemanego rzezimieszka. Zaskoczyło to kowala, co było widać w jego wyrazie twarzy.
-Przecież mówię że jestem kowalem a to mój warsztat...! Ten rudzielec chciał mnie zabić, a teraz mam być sądzony za obronę swojego życia..? Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył? - rzemieślnik sam nie wiedział co zrobić. Nie miał pojęcia jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Nie sądził, że będzie miał większy problem z udowodnieniem działania w swojej obronie, a tutaj okazywało się, że nie ma nawet jak potwierdzić swojej tożsamości i jest uznawany za złodzieja-mordercę...
-Jestem Kuchiku i to mój dom... Sąsiedzi mogą to potwierdzić, o ile jeszcze nie uciekli z tego chorego miasta... Jedyne czemu jestem winny, to obrona swojego życia za wszelką cenę...
Starał się uspokoić, jednak nie przychodziło mu to łatwo. Ostatnie zdania wypowiadał już ze znaczną rezygnacją w głosie. Wiedział, że większość sąsiadów już wyjechała, a ostatni - mieszkający na przeciwko mieli zamiar zrobić to na dniach. Była jednak szansa, że gdyby udało się ich jeszcze zastać sytuacja młodzieńca znacznie by się poprawiła...
Muszę coś zrobić żeby go przekonać, ale nie mam zbytniej możliwości... Nie wiem jak go przekonać, a ucieczka nie wchodzi w grę. W ten sposób tylko utwierdziłbym go w przypuszczeniach i już nie byłbym w stanie tego odkręcić. Z resztą, i tak pewnie nie dałbym rady tego zrobić i zginąłbym...
Dlatego też nie mogąc nic poradzić nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, a gdy zbrojny podszedł do niego, wyciągnął w jego kierunku złączone ręce.
-Nie mam zamiaru stawiać oporu. Mam tylko nadzieję, że ta sprawa się wyjaśni, bo nie mam zamiaru być sądzonym i ginąć za cudze grzechy... Ty chyba też nie masz ochoty mieć na sumieniu niewinnej osoby...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

19
Wieczorne światło przybladło i zgasło, ale nie pojawili się jak zawsze latarnicy, żeby zapalić lampy, więc wkrótce dzielnice wokół Kuźni młodego elfa i pobliskie rejony spowiła ciemność.
Prawda, kłamstwo czy ironia? Zakonnik kolektywu Sakira zorientował się, że siedzący przed nim osobnik, to może być właśnie poszukiwany kowal. Nie miał żadnej pewności w swych domniemaniach. Z tego co niegdyś usłyszał, kowal był/jest spokojnym fachowcem, nie wojownikiem. W takim razie, jak przeciętny rzemieślnik zabiłby wyspecjalizowanego gagacha? Te i inne wątpliwości emitowały z twarzy nowo przybyłego mężczyzny. Umysł również nie pozostawał bierny: "Pomóż mi Boże", "Daj mi siły Panie" brzęczały między lewym, a prawym uchem. A w każdej takiej myśli brzemię bólu, że pękłyby pod nim bruk.I tęsknoty. Biedne stworzenie, takie zagubione i rozdarte spoczywa na podłodze. Kuźnia imituje burdel niżeli pracownię. Jednak z potoku słów tego młodego elfa wypływa wiązka ciepła. Mogło być to spowodowane jego orientacją seksualną, wszak strażnik nie należał do tych szpetnych przedstawicieli męskiego miotu. Elf pewnie leciał na niego i dlatego tak się zachowywał. Chociaż bardziej prawdopodobne, że niewytłumaczalna dobroć jest czystą formą energii miłości, jaka kipi prosto z serca.
Oba wyjścia odpowiadały paladynowi, najchętniej ziściłby je na raz.
- O, dobry Panie! Młody, sądzę po głosie, i ładny. Czy to naprawdę Ty jesteś rzemieślnikiem?
Miłe słowa opuściły usta, a pozytywna energia rozbiła głuszę śmierci. Nic dziwnego, że zakonnik był "taki" dobry. Ten człowiek po prostu wierzy w miłość, może i jest kochliwy, lecz wszystko co robi, robi w imię dobra. Dlatego klęka przed Kuchiku i chwytając za jego dłoń próbuje wykrztusić z siebie kolejne słowa.
- Wybacz, że Cię oskarżyłem. Do głowy by mi nie przyszło, iż rzemieślnik zabije złodzieja. Wygłupiłem się. Na świecie jest tyle zła... Łatwo się pogubić, nie wiem komu ufać, a kogo prowadzić przed sąd Boży.
Kuchiku usłyszał w głosie ukryte pożądanie, zwłaszcza kiedy wysłannik zakonu wziął do dłoni kawałek materiału, za pomocą którego wytarł buzię elfa.
- Nie powiedziałem Ci, po co tu jestem. Od wielu miesięcy mój tandem poszukuje kowali, jacy posiedli umiejętność zaklinania orężu. Mroczne moce nie śpią, a zakon potrzebuje takowego wyposażenia do walki ze złem i występkiem. Jak tylko dowiedziałem się od pewnego starca o Tobie, ruszyłem w poszukiwaniu. Niestety czas nam nie sprzyja, Ujście jest oblegane. Musimy stąd uciekać

Obrazek

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

20
-Przecież mówiłem już kilka razy że to ja jestem kowalem... - odpowiedział rzemieślnik na pytanie rycerza. Trzymał przed sobą wyciągnięte ręce, czekając na skrępowanie.
Ten podszedł do niego i... klęknął przed nim przepraszając chłopaka z podejrzanym wyrazem twarzy.
Tego brakowało... Ciepły zakonnik, czy to w ogóle dopuszczalne?!?
Nagle chwycił kawałek materiału i zbliżył go do twarzy Kuchiku, który zaskoczony tym spadł na plecy z siedzenia. Potem, jeśli ciepły zakonnik będzie do niego podchodził - będzie odsuwał się od niego po podłodze aż ten się zatrzyma.
-Nie podchodź... Nie wiem, co ci do głowy strzeliło, ale nie mam zamiaru się spoufalać. Wybacz, ale nie interesuję się mężczyznami...
To może ostudzi jego zapał skierowany w stronę rzemieślnika. Miejmy nadzieję, że dotrze do niego że Kuchiku nie podziela jego dziwacznej orientacji i nie jest zainteresowany "taką" znajomością...
Gdy się ogarnie, Kuchiku doda już spokojnie starając się odzywać poważnym tonem chociaż cały ten dzień zaczynał go powoli przerastać...
-Jeśli mówisz że ty i twój "tandem" szukają kowala musisz powiedzieć mi coś więcej na ten temat. Nie sądzisz chyba, że rzucę wszystko i pojadę z tobą nie mając zielonego pojęcia kim jesteś i dokąd masz zamiar jechać. Chociaż oferta pomocy w ucieczce z tego parszywego miasta jest ciekawa... Póki co - usiądźmy i powiesz mi coś więcej...
Cholera... Co się tutaj obija..?! Najpierw włamywacz cudem mnie nie zabił, a teraz jakiś takie coś... Czy w zakonach i bractwach rycerskich coś takiego jest homoseksualizm jest dozwolone?! On ewidentnie jest jakiś pokręcony, ale tego się po nim nie spodziewałem...
Gdy już siądą naprzeciwko siebie przy ławie Kuchiku spogląda pytająco na przybysza i czeka, aż ten wyjawi coś więcej odnośnie celu swojego przybycia w to miejsce i planów oraz tego, co planuje...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

21
Człowiek z grzeczności oraz troski o bliźniego, stara się pomagać. Zawsze służy dobrą radą lub czynem. Aż w końcu zostaje za to skarcony. Właśnie w takowy sposób, szef zakładu potraktował przyjaznego zakonnika. Mężczyzna pewnie zrozumiałby jego postępowanie, gdyby był trędowaty, poparzony czy nienormalny, lecz za serce na dłoni potraktowano go gorzej niżeli przysłowiowego psa.
Na próbę opatrzenia ran, dostał w policzek. Najprawdopodobniej zainicjował przewrót przez krzesło i ta ucieczka w tył. "Co za tandetne wyjście z sytuacji"-pomyślał. O dziwo elf nie zakrył się krzesłem, z którego uprzednio zleciał. Wtedy lepiej odegrałby drania jakim się stał. Jeszcze te przykre słowa
"Nie podchodź... Nie wiem, co ci do głowy strzeliło, ale nie mam zamiaru się spoufalać. Wybacz, ale nie interesuję się mężczyznami..."
Trafiły prosto w serce otwartego strażnika, człowiek ten od zawsze wiedział, iż bycie przyjaznym wiąże się z dokuczliwymi interakcjami. Jednak wiara w bliźniego była silniejsza, a przez to nie uginał się. Od domu do domu, od serca do serca, od łoża do łoża taszczył "dobre wieści". W głębi duszy, wciąż wierzył, iż elf nie myśli w sposób, jaki się wypowiada. Był niemalże przekonany o jego przychylności, wszak kowal wyglądał na takiego kociaka. Młody, skromny, miły i o damskich rysach twarzy. Dlatego nie uniósł się po zaprezentowanym cyrku, a jak na porządnego obywatela przystało, zasiadł z kowalem do wspólnego stołu. Wtedy położył złożone dłonie na blacie, aby móc bez przeszkód analizować różane usta przyjaciela. Co więcej, posłał mu jednoznaczne oczko i rzekł:
-Stoisz sam po środku świata. Dookoła tysiąc spraw. Mija dzień, mijają lata. Jutro mieni się od barw. Na tej ziemi pod tym niebem, życie nasze toczy się. Dzień jak co dzień, dzień po dniu. Wciąż się dzieje życia cud.
Pewnie ta maksyma miała na celu pobudzić elfa do refleksji, mimo to wszystkie znaki na niebie zwiastowały inną reakcję, gdyż Kuchiku najbardziej zależało na uzyskaniu odpowiedzi. Odpowiedzi powiązanej z interesem Sakirowca. Zatem znudzony temat finalnie uchyla rąbka tajemnicy:
Nie sądzę, nie sądzę... Powinieneś wiedzieć czym jest Zakon Sakira. Arrr prawdą jest, że jak ładny to i głupi. Hi-hi-hi. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, a mamy go jeszcze troszeczkę.
Akcentując ostatnie "ę" potrząsł brwiami niczym barowy "naganiacz gąsek"

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

22
Gdy usiedli naprzeciwko siebie przy ławie kowal odetchnął z ulgą. Teraz od napaleńca dzielił go solidny, drewniany stół dzięki czemu przynajmniej tymczasowo będzie wolny od molestowania. Tak przynajmniej mu się wydawało...
Tymczasem rycerzyk puścił mu oczko i zaczął mamrotać jakąś ckliwą sentencję. Kuchiku oparł twarz na dłoni opierając łokieć na sole. Widać było, że to zaczyna go załamywać i ledwie wytrzymuje tą sytuację. Najchętniej zapewne wywalił by zboczeńca z warsztatu, jednak obecnie sytuacja była na tyle skomplikowana że nie mógł tego zrobić. należy pamiętać że za jego plecami leżały w kałuży krwi zimne zwłoki, a zakonnik proponuje mu możliwość ucieczki z miasta. Więcej okazji może już nie być przed nadejściem armii orków i goblinów...
Niestety, nic nie poradzę... Ignoruj jego zachowanie... Nie zwracaj uwagi na te zachowania... Uspokój się i skup... Jeśli będę go ignorował, może mu przejdzie. W końcu dojdzie do niego że ma się ogarnąć i że nigdy nie będą mnie interesowali mężczyźni do jasnej cholery..! Ale teraz spokojnie...
W jego głowie trwała burza myśli. Starał się opanować i zachowywać normalnie, jednak zbrojny w żadnym wypadku mu tego nie ułatwiał. Powiedział że jest z Zakonu Sakira, to już coś...
On jest z tego zakonu?! Nie wiem o nim zbyt wiele, głównie plotki, ale podobno walczą z czarną magią, nekromantami i demonami. Podobno mają potężne wpływy na całym kontynencie, znaczne siły zbrojne i to porządni ludzie... Ale to co tutaj widzę i słyszę, wskazuje na coś całkiem innego... - tutaj tok myślenia został przerwany przez kolejną ciepłą wstawkę połączoną tym razem z obrazą.
-Ładny i głupi?!? Mam Cię już dość! Jeszcze raz mnie obrazisz, to tak mi facjatę obiję że cie zieloni za swojaka wezmą...! - krzyknął Kuchiku zrywając się na równe nogi wyciągając rękę w geście groźby w stronę zakonnika. Gdyby nie to że blat był szeroki, pewnie zdzieliłby go już przez łeb... To że półelf z natury był spokojny i przyjazny nie znaczyło, że jego pokłady cierpliwości były nieograniczone. I tak mało znalazłoby się ludzi, którzy wytrzymali by w zaistniałej sytuacji tak długo...
Stał tak jednak zaledwie przez chwilę, ponieważ rozsądek kazał mu się uspokoić. Dlatego też usiadł z powrotem.
-Wybacz, trochę mnie poniosło... Co do twojego zakonu - nie wiem o nim zbyt wiele. Ot, tyle co ludzie nieraz gadają. Że z magią walczycie i o pokój się staracie. Szczegółów jednak nie znam...
Widać było, że rzemieślnik nigdy wcześniej nie miał do czynienia z nikim od nich, a do plotek i opowieści krążących wśród prostych ludzi nie przywiązywał większej wagi. W końcu niewiele było w nich zazwyczaj prawdy.
-I do czego byłbym niby w waszym zakonie potrzebny..? Jestem skromnym kowalem, walczyć umiem, ale z magią nigdy styczności nie miałem większej. Swoich broń- i zbrojmistrzów na pewno macie dobrych, ponieważ na twoją zbroję patrząc stwierdzam, że sam miałbym problem ze zrobieniem lepszej...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

23
Podczas niepohamowanej agresji elfa, kuźnię nawiedziło widmo mroku. Pozytywna energia zniknęła z wszelkich obecnych wewnątrz istot. Włącznie z wiecznie radosnym strażnikiem, który mniemał iż znalazł przyjaciela.
Gdy przed jego obliczem powstał rozhisteryzowany chudzielec, tylko czekał jak ten strzeli go w twarz. Dziwny przypadek z tego strażnika, niby nienormalny, a tak naprawdę przewiduje cudze ruchy. Po zaprezentowanym braku kontroli, strażnik jakby doskonale wiedział co ma robić. Przerażająco opanowany zajął się sobą, podczas gdy Kuchiku wracał do nieprzyjemnej rzeczywistości.
Facet walczył sam ze sobą, aż w końcu zszedł na ziemie i powróciwszy do stołu zainicjował konwersację.
Zainkludowane w rozmowie informacje tyczyły się nade wszystko zakonu Sakira. Celu przybycia strażnika, skromnej osoby elfa itp. Z każdym napataczającym się słowem, atmosfera gęstniała coraz bardziej. Z twarzy Sakirowa znika wszelka radość, jakoby umierał lub coś podobnego. No chyba, że jest na tyle wybitnym aktorem, iż oszukał rzemieślnika. Tylko po co?
Odpowiedzi na to i wiele innych pytań przynosi nadchodząca wypowiedz.
- Słuchaj Elfie. Nie wyobrażaj sobie za dużo, bo wszystko miało na celu upewnić mnie, że jesteś tym za kogo się podajesz. Skoro nie próbowałeś mnie zabić... I nawet uderzyć, to faktycznie musisz być kowalem tej że kuźni.
Wszystko wyemitowane nienaturalnie płynnym ciągiem. Pustym od emocji, jednolitym co do decybela.
- Powiadają, żeś miękka faja. Prawdę rzeczą, bo nawet w twarz dać nie umiesz. Lecz z tego co mówisz żaden specjalista z Ciebie elfie. Kolejna zmarnowana misja, że nawet starzec mnie wykręcił...
Tej! Na mnie pora, miasto wzywa. Adieu.

Zagubienie towarzyszyło wszelkiej energii w pokoju. Któż by przypuścił, iż Sakirowiec okaże się wybitnym specjalistą, a nie wariatem. Chociaż takowy wyczyn był do nich podobny, zawsze zaskakiwali, nie ważne czym, ale zaskakiwali. W ten czas jednak Pan bez imienia odstąpił stołka, ażeby powędrować w kierunku wyjścia. Dzieli go już tylko kilka kroków...

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

24
Słowa i zachowanie rycerza zaskoczyły kowala.
Jeśli na prawdę udawał, to jest naprawdę niezły... Dałem mu się nabrać, ale skoro tak potwierdził moją tożsamość, to nie będę miał mu tego za złe.
Zaraz też jednak znowu obraził rzemieślnika po czym jak gdyby nigdy nic wstał i miał zamiar wyjść.
-Jeśli unikanie bezsensownej przemocy uważasz za słabość, to śmiem wątpić że na prawdę jesteś członkiem zakonu o którym słyszałem tyle dobrego... Unikam jej, jeśli mogę i nie ma potrzeby jej stosować. też mógłbyś spróbować - to ułatwia życie. - odezwał się do obróconego plecami do ławy zakonnika. Mówił spokojnie, głosem pozbawionym jakiś większych emocji.
-Ale jeśli już przychodzisz, mówisz że jestem do czegoś potrzebny a potem jak gdyby nigdy nic chcesz wyjść nie mówiąc nawet o co chodzi, to coś jest chyba nie tak mości panie zbrojny... Wróć, zasiądź do ławy i powiedz w końcu co cię tu sprowadza. Póki co jedyne co robisz, to obrażasz uczciwego człowieka raz za razem. Przychodząc w pełnym ekwipunku jak po bandytę...
Mówiąc to oparł łokcie na blacie i splótł palce których stawy głośno strzeliły.
Mówi że jestem słabeuszem dlatego, że nie podniosłem na niego ręki? Mając tylko cienką kolczugę pod ubraniem? Zawodowego zabijakę w pełnej zbroi z mieczem u boku? To nie byłaby nawet odwaga, a głupota granicząca z szaleństwem... Typowy sposób myślenia najemnika, którego jedynym zajęciem jest walka...
Ciekawiło go, jak tamten zareaguje na jego słowa. W końcu musiał przyznać Kuchiku rację, pytanie tylko czy się do tego przyzna czy zwyczajnie wyjdzie. Ale młodzieniec w to wątpił. Kto jednak wie, jak tamten się zachowa? W końcu wiedział o nim niczego, co dopiero przed chwilą wyszło na jaw...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

25
Pomniejszy szantaż emocjonalny i kolejna spodziewana konduita. Elf grał dokładnie tak, jak chciał tego Sakirowiec. Balans między zachowaniem, słowem oraz wszystkim innym czym się tylko da, przedstawia Kuchiku niczym kukiełkę w teatrze. Strażnik oczekuje pewnej reakcji, więc szarpie za odpowiedni sznur i tak, aż do skutku albo dalej.
Aż zwątpienie spowija umysł, że to paladyn. Przecież oni winni być szlachetni, waleczni i takie tam, co to wymaga Zakon. Być może on wcale nie jest paladynem, a przedstawicielem odmiennej sfery Sakirowców. Czegoś w rodzaju asasynów lub stwórca wie kogo jeszcze. W każdym razie bez względu na to co robi, uzyskuje oczekiwany efekt.
Ówcześnie wysłuchuje stękań rzemieślnika, jakoby uraził go swoim osądem o byciu "miękką fają".
Oczywiście cała ta paplanina nie robi na nim większego wrażenia, a co za tym idzie brak jakiejkolwiek odpowiedzi słownej tudzież fizycznej, egzystują wyłącznie zdegustowane wdechy.
W końcu poziom monologu przechodzi na nieco odmienny poziom. Wraca istota przybycia zakonnika, pertraktacji i co mało ważne, sprawa zachowania. Wtedy nie może być inaczej, przymus nakazuje pożegnać drzwi i zasiąść do stołu.
Chociaż co za dużo to nie zdrowo, więc elfa musi zadowolić sam obrót w jego kierunku, a w następstwie tego nieskromna odpowiedź
- Zachowuj się jak mężczyzna, a będziesz tak traktowany.
Zakon Sakira poszukuje zdolnych kowali, którzy opanowali nie tylko wybitną sztukę kreowania oręży oraz pancerzy, lecz również ich zaklinania. Walka z pomiotami, heretykami wymaga brutalnych środków. Moim zadaniem jest zebrać takich przedstawicieli, jednak skoro twierdzisz, że jesteś przeciętnym majster, to nic tu po mnie.

Ponownie odwraca łeb do drzwi, z tym że jakby wolnej niż wcześniej.

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

26
Zakonnik odwrócił się w stronę ławy, krótko wypowiedział po czym odwrócił na powrót w kierunku wyjścia.
Tak... Czyli zwyczajnie znowu sobie ze mną pogrywa... Wygląda na to, że ruszył swoje mości dupsko bo mu to rozkazali, a teraz chce żebym jeszcze był mu za to wdzięczny... Wielki łaskawca, patrzcie go... Ale jak tak pogrywa, to nie ma sprawy... Mi to nie przeszkadza, jestem nawet gotowy to zignorować. Nie mam innego wyjścia...
W pomieszczeniu było słychać szurnięcie drewnianego stołka o kamienną posadzkę. To kowal wstał i ruszył najpierw w kierunku kąta, w którym jeszcze niedawno wyczerpany spał oparty o ścianę.
-Skoro tak ci śpieszno, ruszaj kontynuować swoją misję. Znam się trochę na tym o czym napomknąłeś, ale skoro tobie nie zależy - to czemu mi ma?
Mówił to spokojnie, wydawałoby się że nawet trochę obojętnie. Mówiąc to podniósł swój jednoręczny miecz z posadzki i wsunął go do pochwy na plecach. Następnie skierował się w stronę bladych zwłok przy których przystanął i dodał
-Jeśli już wychodzisz, zahacz pierwszych strażników jakich spotkasz i poproś żeby przyszli po tego pechowca. Zwłoki na środku podłogi niezbyt pasują tu do wystroju...
Następnie przykucnął w kałuży krwi i obrócił truposza na bok po czym wyszarpnął z niego ostrze. Było całe zakrwawione, posoka miejscami zaczęła już zasychać, ale stwierdził że nie wyszczerbiło się o kości.
Wystarczy opłukać i przetrzeć, będzie jak nowe. Nie mogę patrzeć na nie, gdy jest w takim stanie...
Drugą ręką chwycił leżącą na kowadle szmatę i zamoczył ją w stojącej zaraz obok kowadła beczce z wodą, w której zazwyczaj hartował świeżo wykute przedmioty. Następnie zaczął skrupulatnie czyścić przy jej pomocy zbroczoną juchą broń.
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

27
- Czemu ma Ci zależeć?
Zadał pytanie wciąż pozostając tyłem do elfa. Jego ignorancja sięgała gwiazd, wszak kto odmawia zakonowi. Jedynemu miejscu w Herbi, gdzie panuje ład, dobrobyt, czystość oraz wszystko inne co Prawe i Sprawiedliwe. Najwyraźniej zafundowany wcześniej mętlik spowodował, iż młodzieniec począł zachowywać się irracjonalnie. Strażnikowi nie pozostało nic innego, jak jeszcze raz przeprowadzić konkretną rozmowę, ale bez spoglądania w elfim kierunku.
- Schowaj dumę do kieszeni. Nie czas na urazy, wobec panującego chaosu powinniśmy zachować zimną krew. Zadałem pytanie, Ty udzieliłeś mi błędnej odpowiedzi. Teraz twierdzisz, iż znasz się na zaklinaniu oręża. Nie mam czasu na gierki. Mów prawdę, a i ją usłyszysz.
Krótki wykład ma na celu polepszyć męskie stosunki( bez skojarzeń ). Żeby było jeszcze milej, strażnik w końcu się odwraca. Wnet dostrzega sprzątającego rzemieślnika, który nakłania go do powołania innych zbrojnych.
- Nie wiem skąd pochodzisz, ale bez względu na to, co on Ci zrobił. TutEj Ty jesteś mordercą, wsadzą Cię do lochów lub od razu skarzą. Przemyśl to.
I wtedy żelastwo Sakirowca oparło się o zaprzyjaźnioną ścianę.

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

28
Wyglądało na to, że zbrojny postanowił jeszcze chwilę pociągnąć rozmowę. Co więcej, od razu postanowił przejść do konkretów co zadowoliło kowala który czyszcząc broń lekko się uśmiechnął. Był jednak na tyled pochłonięty tą czynnością, że przez chwilę nie odzywał się w ogóle. Po dłuższej chwili przerwał pracę, przewiesił sobie ścierkę przez bark i dobył miecza z pochwy na plecach. Ten gładko wysunął się z metalicznym dźwiękiem wywołanym przez otarcie o metalowy rant.
-Najlepiej sam zobacz i oceń. Nie wiem w jakim stopniu znasz się na broni, ale jako rycerz coś na pewno wiesz.
Mówiąc to rzucił go zakonnikowi po czym sam wrócił do przerwanej czynności. Miał jeszcze do oczyszczenia rękojeść, z której ciężko było miejscami zetrzeć zaschniętą krew...
Tak będzie najlepiej. Zobaczy, wyrazi opinię i jeśli będzie chciał - pociągnie temat.
Co do miecza jest jednym z pary którą młodzieniec zrobił kiedyś dla swojego ojca z pomocą swojego przyjaciela i mistrza w Saran Dun. Jest to broń jednoręczna, dość lekka o stosunkowo cieńkiem ostrzu. Dobrze wyważona, dzięki owiniętej nicią rękojeścią wygodnie układa się w dłoni oraz nie wyślizguje się. Na obu stronach ostrza widać drobne wzory ozdobne wykonane przez starego kowala który zamiłowanie do takich szczegółów odziedziczył po krasnoludzkich przodkach. Pośród tych zdobień symetrycznie - po obu stronach broni znajdowały się trochę głębiej wyryte symbole. Osoba nie wiedząca czego szukać i nie obeznana w temacie może wziąć te znaki za element ozdobny, jednak mają one głębszy cel niż tylko ładnie wyglądać...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

29
Wystarczyło kilka sekund obserwacji. Miecz zmierzono z góry na dół, od wschodu po zachód. Na zakończenie podrzucono go, tak aby w locie wykonał obrót wokół własnej osi. Repertuar analizy zakończył radosny, lecz kontrolowany uśmieszek, po którym odłożono stal.
" Specyficzność broni wynika z precyzyjnej interakcji dokładności i talentu, która z kolei jest rezultatem genialnego nauczyciela"- pomyślał sobie strażnik.
Chyba zaczęło mu zależeć albo docenił twór Kuchiku, bo bez komentowania ostrza odpowiedział rozkazująco.
- Posprzątaj tutaj, a ciało zawiń w jakiś wór. Tylko szybko, bo nie będę go nosić jak straż wyjdzie na ulice.
Wtedy spoczął na jednym z obecnych niedaleko krzeseł. Oparty o kolana, ze skłonioną między nie głową rozpoczął coś na wzór modlitwy.

Re: Elfickie Rzemiosło- Kuźnia.

30
Czyszcząc broń kowal kątem oka spojrzał na rycerza który złapał rzucony mu miecz. Ten przyjrzał mu się, zamachnął i uśmiechnął nieznaczne. Widać było, że broń zrobiła na nim jakieś wrażenie. Zaraz też odezwał się rozkazująco i spoczął na jednym ze stołków, chyba się modląc.
Czyli jednak zdecydował się zabrać mnie ze sobą... Mógłbym go wypytać o coś więcej, ale muszę zgodzić z tym co powiedział. Pośpiech byłby wskazany, zwłaszcza że musimy jeszcze pozbyć się tych zwłok i opuścić miasto przed zamknięciem bram. Każdy dzień tutaj przybliża nadejście wrogiej armii, już teraz niedaleko mogą się kręcić jacyś zwiadowcy lub małe oddziałki wysłane przodem...
Tak zamyślony szybko dokończył polerowanie ostrza i schował broń do pochwy na plecach. następnie podszedł do ławy i zrobił to samo z drugim - tym który wcześniej dał do obejrzenia zakonnikowi.
-Zaraz wrócę, gdzieś w mieszkaniu powinienem mieć coś do czego by się zmieścił... - odezwał się krótko po czym zniknął na schodach prowadzących na piętro.
Po kilku chwilach wrócił ze sporym materiałowym workiem przełożonym przez ramię i glinianym dzbankiem w ręku. Podszedł do zakonnika i pociągnął z dzbana spory łyk po czym postawił obok zbrojnego.
-Napij się trochę. To chłodna woda z suszonymi ziołami. Nie mam niestety nic lepszego, ale i tak dobrze że przed nastaniem tej cholernej zimy nasuszyłem ich sobie spory zapas... Przynajmniej trochę smaku i zapachu dodają, bo na samej wodzie - mimo że czystej, długo się nie pociągnie... Jeśli jesteś głodny - powiedz. Jakaś skromna strawa też się powinna znaleźć. Nie wiem ile w podróży byłeś...
Mówiąc to podszedł do trupa spoczywającego pod przeciwległą ścianą.
Jego widok cały czas wywoływał w rzemieślniku mieszane uczucia, drastyczny widok i zapach krwi t6akże odbijały się na nim. Gdyby był świeżo po posiłku, możliwe że mógłby tego nie wytrzymać. Nie miał jednak wyjścia i zdawał sobie z tego sprawę. Trzeba go gdzieś wynieść i ukryć, jeśli nie chce mieć kłopotów. W końcu jeśli Ujście nie zostanie podbite ani zniszczone przez zielonoskórych pewnie kiedyś będzie chciał tu wrócić, a zostawianie za sobą nieboszczyka w domu mogłoby mu to utrudnić....
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”