12
autor: Mszczuj
Krasnolud kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Przeszli przez pomieszczenie, otworzył drzwi i poszli długim korytarzem aż do rozwidlenia. W zamocowanych na ścianach uchwytach płonęły świeczki a ściany były wymalowane na biało jakąś prymitywną zaprawą. Po drodze minęli kilka par drzwi zapewne do składów broni, czy też innych potrzebnych w garnizonie komnat. Rozwidlenie składało się z głównego korytarza, który biegł dalej prosto i skręcał za kilkadziesiąt kroków oraz odnogi zbiegającej w prawo pod dosyć ostrym kątem w dół. Na jej końcu majaczyły okute żelazem drzwi z małą kratką na wysokości ludzkich oczu.
- Proszę poczekać, zara panią zaprowadzę, tylko wezmę psa szczurołapa, co go niedawno spuściłem. - Powiedział strażnik i zszedł na dół. Otworzył drzwi dużym kluczem dyndającym mu u pasa i wszedł do środka. Po chwili wrócił prowadząc na łańcuchu pokaźnie umięśnionego, niskiego psa z nieproporcjonalnie wielką mordą. Bydle oblizywało czerwony od krwi pysk przechodząc obok elfki i nawet nie obdarzyło jej spojrzeniem.
- Druga cela od wejścia. Proszę sobie pogadać a ja tu będę czekał z Azorem i jak pani wyjdzie wpuszczę go z powrotem bo jeszcze tam trochę biega tego ścierwa.
Po zejściu do lochów pierwszym co uderzyło elfkę był zapach. Okrutny odór więźniów wypełniał to pomieszczenie mieszając się ze swądem płonących na ścianach pochodni. Konstrukcja lochów wyglądała na bardzo solidną, wszystko wykonane z czerwonej cegły a kraty grube na dwa palce, żelazne, osadzone mocno w ziemi i suficie. Zamki pozostawiały wiele do życzenia, zapewne wprawny włamywacz otworzyłby je mocnym wytrychem w bardzo krótkim czasie. Na ziemi gdzieniegdzie walały się szczątki szczurów, po które sięgały chciwie wychudzone ręce z cel. Widok ten wymownie świadczył na niekorzyść tutejszego kucharza. Cele miały miejsce po prawej stronie długiego korytarza, jakim był loch. Elfka przeszła obojętnie obok pierwszej celi, z której kąta łypały na nią białka oczu zatopionego w mroku skazańca.
W drugiej celi siedział ubrany jedynie w więzienne portki i koszulę młody człowiek. Odskoczył od krat widząc, że nieznajoma zatrzymuje się przy nim. Były średniego wzrostu, szczupłej budowy ciała i miał blond włosy. Zapewne skórę miał białą ale pod warstwą brudu nie można było tego jednoznacznie stwierdzić.
Visenna usłyszała dźwięk zamykanych drzwi do lochu i przekręcanego klucza.