Bogata dzielnica Ujścia

31
POST BARDA
Mieszek został pozostawiony tam, gdzie wcześniej się znajdował - Mehren nie był zainteresowany kosztownosciami. Gdyby kupiec wiedział, jak wspaniałomyślny był włamywacz, pewnie i tak by mu nie podziękował.

Pieczęć pozostawała niezłamana, a i samej pieczęci nie było, tak jak specjalnego wosku, który mógłby do pieczętowania posłużyć. Mehren chciał przechytrzyć system, niestety, wydawało się, że mógł albo odczytać list, albo pozostać w niewiedzy.

Mehren grzebał, szukał i dociekał, jednak nic nie wydawało mu się na tyle ciekawe, by przykuło wzrok i dowiodło, że akurat ten kupiec zasługuje na więcej uwagi, niż być powinien. Dokument z nazwiskami i zapieczętowany list - to jedyne poszlaki, jakie Mehren odkrył. Ozdoby, kosztowności, księgi majątkowe i rachunkowe - to szpiega nie interesowało, choć było na wyciągnięcie ręki.
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

32
POST POSTACI
Mehren
Pierwszy raz widział tak biednego kupca. Zazwyczaj ich gabinety miały wszystkie potrzebne narzędzia, a także udogodnienia. Czyżby źle wybrał i jego początkowa ofiara była członkiem niższej kasty tej profesji? W takim razie, co mógł do zaoferowania dla niego? Posiadał listę, ale niewiele mógł z niej jeszcze wyciągnąć. Potrzebne były dalsze badania, jeśli ta inwestycja miała przynieść odpowiednie rezultaty. Już musiał planować kolejne kroki, by wszystko poszło zgodnie z jego zamiarami. Dodatkowo próbował zrozumieć, czy coś przegapił.
Podszedł do stolika i spojrzał na zapieczętowany list. Przyjrzał się uważniej i zmrużył oczy. Nie chciał niszczyć pieczęci, jeśli był to jego cel. Chciał, by taki dokument pozostał nienaruszony, bo łatwiej wtedy oszukać ofiarę, że wszystko jest w porządku. Położył go na stole i wyciągnął jeden z noży, które używał do rzucania. Zamieszał delikatnie naciąć pieczęć w miejscach styku z pergaminem, by odczepiła się od niego. Wybierał trzy najmniejsze punkty zestyku, by cały wosk utrzymał się w całości, gdzie był sklejony z największą powierzchnią listu. Będzie to powolne, karkołomne, ale wykonalne. Nie miał innego pomysłu, jak się dobrać do listu, a uszkadzać pieczęci nie chciał w brutalny sposób. To by wyglądało na otwieranie drzwi z buta, co nie było oczywiście w jego stylu. To jest dobre dla głośnych palantów, którzy mają mięśnie zamiast rozumu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

33
POST BARDA
Ptak zaskrzeczał po raz kolejny, gdy najwyraźniej znudziło mu się przebywanie w ciemności, tym bardziej, że słyszał szelesty i kroki za zasłoną. Niewidoczne zagrożenie sprawiało, że na nowo stawał się pobudzony. Należało coś z nim z robić lub ulotnić się tak szybko, jak to możliwe.

Kupiec nie musiał być tym, za kogo podawał się na salonach. Jego dom był ładnie urządzony, jednak w tym jednym gabinecie nie musiało być trzymane wszystko, co włamywacz uznałby za stosowne. Dom miał więcej, aniżeli jedną izbę, a gdyby wszystko było pod ręką, każdy głupiec mógłby spenetrować kluczowe elementy wybijając tylko jedno okno.

Kolejny pomysł Mehrena był równie dobry, co poprzednie, jednak jego wykonanie mogło okazać się karkołomne. W nędznym świetle, używając do tego nieprzystosowanych narzędzi, półelf oderwał pieczęć, jednak nie w całości, tak jak planował - wosk obkruszył się na brzegach i pozostał na papierze, gdy reszta grzecznie odpadła, tak, jak planowano. Nie było wzoru pieczęci, więc nie było również możliwości, by to naprawić w standardowy sposób. Równie dobrze, Mehren mógł list zabrać ze sobą lub spalić.

Przynajmniej treść listu go zadowoliła, choć uzmysłowiła również, że wszystko nie będzie tak łatwe, jak się wydawało:
Moi drodzy Mannusie i Netarro,

Mam nadzieję, że mój list zastanie Was i Maleńką w dobrym zdrowiu.

Wszystko zostało przygotowane. Powinniście otrzymać ten list rankiem. Tego samego dnia, o zachodzie słońca, przy zachodniej bramie będzie czekał na was powóz, który zabierze was do Oros. Baltar będzie woźnicą.

Wciąż nie wiemy, kto chce Wam zaszkodzić, nie bójcie się jednak - zadbam o Wasze bezpieczeństwo. Wszystko trzymane jest w ścisłej tajemnicy.

Pozostańcie w ukryciu póki nie nadejdzie czas.

Całuję,
Tatuś
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

34
POST POSTACI
Mehren

Nie mógł więcej czasu marnować, a choć wiadomość nie zawierała wszystkich potrzebnych informacji, był to problem, który należało rozwiązać później. Więcej informacji nie znajdzie w tym domostwie, a przeszukiwanie go całego, oznaczało większe ryzyko złapania. Przy okazji gdzieś w głębi umysłu pojawił się zarys planu awaryjnego, jednak skupił się na bieżących problemach, a tych miał kilka. Pierwszy z nich to ten irytujący ptak. Dał o sobie znać, więc było to jedynie kwestią czasu, nim znowu obudzi kupca. Drugi to wiadomość. Nie mógł jej zabrać, gdyż był przekonany, iż pokrzyżuje to plany klientowi. I podjął decyzję. Należało zaryzykować i sprawić, że tu nigdy nie był. Jeden jedyny ślad jego obecności będzie mówił, iż tu był. Musiał zmylić mężczyznę.
Pierwsze, co zrobił, to zapamiętanie treści wiadomości. Drugi krok to próba oczyszczenia listu ze śladów wosku, by sprawiał wrażenie, że nigdy go tutaj nie było. Weźmie ze sobą wszystkie resztki wosku i pieczęć. Zważywszy, że większość odpadła, nie powinno zając mu to zbyt wiele czasu. Następnie włożył do figurki i zakręcił podstawę oraz odłożył na miejsce. Pudełko schował do kieszeni, gdyż zamierzał przyjrzeć się mu później w lepszym świetle. Nasłuchiwał uważnie, czy kupiec się nie obudził i nie chce tu podejść, inaczej jego powyższe plany zostaną zmienione. Jeśli nadal spał, to zabierze płaszcz z klatki ptaka i szybko opuści pokój. Uda się na dół, gdzie drzwi były otwarte i wyjdzie z domu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

35
POST BARDA
Działania Mehrena przyniosły skutek - już po chwili pergamin listu wyglądał, jakby nigdy go nie zapieczętowano. Resztki pieczęci Mehren zabrał ze sobą i choć w opłakanym stanie, odbite w wosku symbol miotełki i łuku, będących insygniami przedsięwzięcia Barbucha, trafiły do kieszeni półelfa, być może czekając na użytek w przyszłości.

Plan był dobry, bo choć sytuacja kupca nie była łatwa, właśnie przez związany z nią stres mógł przeoczyć to, że raz już zalakował wiadomość.

Jedyną rzeczą, jaką Mehren zabrał z biura, było pudełko o niewiadomej zawartości, do tego na tyle zmyślnie zamknięte, że niezbyt łatwe do otworzenia w klasyczny sposób. Zabrany z klatki płaszcz na nowo pobudził ptaka, który rozdarł dziób, jednocześnie robiąc półelfowi przysługę - dzięki hałasowi kroki włamywacza, nawet jeśli przemyślnie stawiane, były całkowicie zagłuszone.

- Ten cholerny ptak! - Wrzask Barbucha poniósł się po domu, gdy Mehren wchodził już do kuchni. Ciężki krok mężczyzny zdradzał, że ten skierował się prosto do biura. Mehrena jednak to już nie interesowało - wymknął się tą samą drogą, którą tu wszedł.

Światło w oknie biura zdradzało, że kupiec wziął ze sobą świeczkę. Krzyki mieszały się z wrzaskiem ptaka. Mehren uciekł z miejsca zbrodni niezauważony. Jedynym świadkiem był kot, który przysiadł na murku i wlepił w półelfa żółte ślepia.
Spoiler:
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

36
POST POSTACI
Mehren
- W sumie powinienem być wdzięczny. - Powiedział, wychodząc z budynku i spoglądając na okno, skąd dochodziło światło. Papuga pomogła mu wyjść. Miał swoistą zagadką dla siebie, która trzymam w kieszeni i co ważniejszego, pewne pole do manewru. Kontrakt na to zlecenie był w istocie dość prosty i nie obejmował sytuacji o której myślał. I to był właśnie błąd zleceniodawcy. Każda umowę należy poszanować i tego się nauczyć. Jeśli czegoś nie ma, nic cię nie ogranicza. Brał pod uwagę, że tamten mężczyzna po wykonaniu zadania, spróbuje się go pozbyć. Sam by tak zrobił z zimną krwią. To w końcu był świadek, który za dużo wie. To było typowe myślenie w pewnych kręgach. Dość skuteczne do pewnego momentu.
- Nie ma czasu do stracenia. - I spojrzał na ślepia kota, który wpatrywał się w niego. Ubrał płaszcz, narzucił kaptur i ruszył w kierunku ochroniarzy, którzy mieli pecha wypić jego doprawiony alkohol. Najpierw sprawdzi, czy nikt się nie kręci. Nie chce świadków przy tym, co będzie robił. Jak nikogo nie zostanie, zabierze spreparowaną butelką i połozy obok nich te,które wcześniej przygotował. Następnie przeszuka ich ubrania. Może się okazać, że mają klucz do posiadłości kupca. Nie liczył na to, ale plułby sobie w brodę, gdyby zmarnował taką okazje i faktycznie coś mógłby na tym zyskać.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

37
POST BARDA
Z jakiegoś powodu, kocisko uznało Mehrena za godnego uwagi i nie tylko go obserwowało, ale po chwili również podeszło z podniesionym ogonem, by poprosić o pieszczoty. Zwierzak jednak tylko odrywał mężczyznę od jego powinności.

Ulice były puste. Gdzieś w oddali Mehren widział blask lampy i domyślił się, że to nowopowstała straż Ujścia patroluje ulice, jednak nie wydawało się, by ich kroki skierowane były ku posiadłości Mendeliosa.

Wbrew oczekiwaniom, okazało się, że jeden z tych, którzy wcześniej pilnowali frontowego wejścia, rzeczywiście ma przy sobie klucze. Pęk sześciu żelaznych kluczy podpowiadał, że któryś z pewnością pasuje do zamków domu kupca. Prócz kluczy, Mehren znalazł również kiepskiej jakości stalowy sztylet, kilka zębów w sakiewce i sygnet, który zdobił dłoń najmłodszego. Wykrzywiona w ryku paszcza czegoś, co przypominało lwa, mogła być warta kilka monet.
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

38
POST POSTACI
Mehren
Kot przeliczył się z oczekiwaniami, gdyż on sam nie był zainteresowany marnowaniem nawet ułamka sekundy na zabawy ze zwierzakiem. Zwierze miało pecha, gdyż nie miał nawet krzty miłości do niego. Mógł być bezdomny, a to oznaczało prawdopodobieństwo choroby i pasożytów. I jak tylko podszedł do ciał, zapomniał już o kocie.
Sytuacja była dobra. Światło dochodzące z ulic nie zbliżało się w tym kierunku. Dawało mu to odpowiednią chwilę na zatarcie kolejnego śladu jego obecności. Jeśli to były klucze od drzwi w domu kupca, zamierzał je sprawdzić. Sygnet zabrał, to mógł sprzedać lub dowiedzieć się, czy symbol coś oznacza. Najpierw wypróbuje pęk na frontowych, by sprawdzić, czy tam jakiś pasuje, a następny dla tych od służby. W przypadku, kiedy do drugich jeden z wielu pasować, zamknie je tak, jak były. Jeśli jakieś pasowały, zabierze je sobie, a te, które były inne, poukłada w taki sposób, by wyglądało, że próbowali nimi rzucać w dwie butelki, które specjalnie ustawił nieco dalej od nich. I po tym wszystkim, opuści to miejsce.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

39
POST BARDA
Klucze dźwięczały w świetle nocy, nie pozwalając Mehrenowi na zniknięcie w cieniu budynku. I choć sygnet z dłoni młodego zszedł łatwo, to próby kluczy w drzwiach nie przebiegały tak lekko, jak powinny.

Wszystkie z kluczy były podobne, do tego wydawało się, że zamek nie przetrwał próby czasu i wilgoć Ujścia sprawiła, że rdza wzięła w swoje władanie metalowe elementy. I choć w końcu Mehrenowi udało się wybrać ten właściwy klucz i przekręcić go o całe półtora obrotu, przez co drzwi puściły, nie spodziewał się, że jego działania mogą nie przejść niezauważonymi. Jego działania miały świadka.

Po drugiej stronie drzwi, w holu, stał Barbuch. Ubrany w białą koszulę nocną i szlafmycę, z kagankiem w ręku, przyglądał się temu, który najpierw próbował klucze, a następnie otworzył drzwi. Wielkie zdziwienie malowało się na twarzy kupca, który zapewne skończył rozprawę z ptakiem i kierując się do sypialni, usłyszał szczęk zamka w ciszy nocy, przez co postanowił sprawdzić, kogo licho niesie. Rozszerzone w przestrachu oczy i lekko rozwarte usta zdradzały, że zapewne gotów był nakrzyczeć na pilnujących drzwi oprychów, którzy mogli chcieć dostać sie do domu, ale nie spodziewał się zobaczyć... kogoś innego.
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

40
POST POSTACI
Mehren
Przeklął w myślach własną nieostrożność. Mógł po prostu je zabrać, a zachciało mu się sprawdzać. Dobrze, że ich wcześniej upił, bo miał przynajmniej argument jakiś, choć musiał przy tym być jednocześnie ostrożny i przekonujący. Coś musiał wymyślić i na bardzo prędko.
- Ooch, to jejejejeje-dnana-k tetetete-n dododo-m. - Zaczął w wyrazie zaskoczenia, zmieniajac jego głos udając wystraszonego jąkałę. Wygląd oczywiście nie pasował, ale to Ujście. Tutaj taki ubiór był na porządku dziennym. - Przeeprzeeprzeee-prapraapraaa-szaaszaa-m szaszasza-nononono-wnewnewne-go paapaapaa-naa-a, żeee zazaazaaa-kłókłókłóó-cacacacacaa-mm nonoonooo-cnyycnycny wyywyywyy-popopo-czyczyczy-nenenekk, aalelele znazna-lalalala-złezłezłezłe-mm tetetete-nn pępępę-kk kluklu-czyczy na-na śrośrośro-dku uu-lilili-cycy. - I pokazuje za siebie. - Niee-e wiewie-dziadzia-łełe-m dodo jaja-kiekie-go-go miemie-szsz-kaka-niania papa-susa-jąją, aaa przeprze-ciecie-żż nana-lele-żyży jeje od-dadada-ćć. - I od razu wcisnął mu je do ręki, mając nadzieje, że zaskoczenie kupca pomoże zachować wiarygodność. - Sp-rarara-w-dzadzia-łełe-m oo-koko-lili-czcz-ne miemie-szsz-kaka-niania, bo-bo jeje-szsz-czecze jaja-kiśkiś złozło-dziedzie-j by-by je-je znazna-lala-zł i mómó-głbyby wewe-jść do dodo-mumu, czy-czy coś. - Skierował zaraz wzrok na ochroniarzy. - To-to papa-ńscycy lulu-dzie? Czuczu-ć od-do nini-ch alkoko-hoho-lem, a spopo-roro tu-tu bubu-tete-lelek. - I wskazał mu na to wszystko. - Przeprze-prara-szasza-m, jeje-śli wzbubu-dzidzi-łełe-m papa-ńskiki nienie-popo-kókó-j, alele nini-c lele-pszesze-gogo nie-nie momo-głełe-m wywy-mymy-ślili-ć. - I głowa poleciała od razu na dół w formie skruchy, jakby naprawdę nie chciał sprawić tej osobie kłopotu swoimi działaniami. Może i grał i nie miał pewności, czy kupiec w to uwierzy. Liczył jednak na fakt, że będzie to takie niespodziewane. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że może zostać zapamiętany, ale niewiele było widać po nim. Zasłaniał twarz i nosił kaptur, zmieniał głos nieznacznie. Zazwyczaj nikt nie podejrzewał, że spotka się jąkałę na swojej drodze. Taka osoba mimowolnie wzbudza litość. Uważa się ją za niewinną. Mógł się na bogów pomylić i to ostro, aczkolwiek skoro przyjął już taką linię, musiał się jej trzymać. Miał nadzieje, że brzmiał wiarygodnie dla kupca, pomimo tego dziwnego spotkania.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

41
POST BARDA
Zdziwienie na twarzy Barbucha nie zmalało, co więcej, wydawało się, że z każdą chwilą, z każdą powtórzoną sylabą i przeciągniętą głoską, pogłębia sie coraz bardziej. Mężczyzna już nie uchylał ust, ale rozdziwiał je, starając się wyciągnąć sens z paplaniny przybysza.

- Że co? - Zapytał w końcu, w mało inteligentny sposób. - Że żeś... z-znalazł...? - Powtórzył, mimowolnie samemu łapiąc szcztuczną manierę Mehrena.

Scenariusz był niedorzeczny. Facet chodził od domu do domu i próbował się włamywać?! Z drugiej strony, pęk kluczy znalazł się w pulchnej dłoni Barbucha, a i samemu Mehrenowi nie patrzyło z oczu źle! A może to to, że jąkały rzeczywiście traktowano w inny sposób?

- Cholera, Baltar! - Z zawieszenia na niedorzeczności sytuacji wyrwała go informacja o alkoholu wśród jego pracowników. Kupiec szorstko odepchnął Mehrena i podszedł do ochroniarzy. Jednemu z nich zasadził siarczystego kopa. - WSTAWAĆ, GAMONIE! Nie za chlanie wam płacę! Jakieś łamagi mi do domu włażą, wy idioci!

Barbuch poczerwieniał na twarzy, drąc się w niebogłosy na z grubsza niewinnych mężczyzn, którzy spali snem sprawiedliwego, spowodowanego narkotykiem. Mehren miał okazję, by się wycofać i wyjść z sytuacji bez szwanku.
Obrazek

Bogata dzielnica Ujścia

42
POST POSTACI
Mehren
Wyglądało na to, że kupiec był w takim szoku, że podłapał od niego nawet jego kiepską grę aktorską. A taka była w jego mniemaniu. Wystarczyła do tego, by nie zastanawiał się nad tym, czy odgrywał tę rolę dobrze. Kupiec ewidentnie także nie będzie przejmował się tym, czy to, co rzekł, jest prawdą lub kłamstwem. Mogło się dla niego liczyć, iż powstrzymał sam złodzieja lub uwierzył w opowieść. W dłoni miał te swoje klucze i sam fakt, że oddał je od razu, spowodował nieco inną zmianę nastawienia. Ewentualnie to zwyczajnie wciąż jeden z efektów szoku. Efekt był zgodni z oczekiwaniami, ale nie do końca był pewny, czy się powiedzie. Poczuł ulgę, jak został odepchnięty. Kupiec skupił się na ochroniarzach, mających zwyczajnego pecha.
~ Tak, obwiniaj ich. Ciężko przecież znaleźć dobrych ludzi. ~ Pomyślał i nie czekał na rozwój sytuacji, a zwyczajnie postanowił wycofać się po cichu i zniknąć. Każdy rozsądny by tak uczynił. W inne sytuacji, gdyby to faktycznie był sen pijaków, ci wstaliby wściekli i rzuciliby się na słabego jąkałę, aby wyładować swoją złość. Niezależnie od tego, czy faktycznie chciał pomóc. Nie miał pewności, jak długo narkotyk wytrzyma, będąc wystawionym na takie bodźce bólowe. W innej sytuacji chętnie przeprowadziłby testy. To jednak nie była odpowiednia pora na takie weryfikacje. Czy uda mu się zniknąć w ciemności miasta bez problemu, kiedy kupiec będzie próbował zmusić ich do wstania? Zadawał sobie to pytanie, nie mając innego wyboru, niż próbować. Cała sytuacja nie podobała mu się, gdyż był bliski zdemaskowania, a otrzymał okazje wycofania się, dzięki temu, iż stworzył coś niedorzecznego, niewiarygodnego, gdzie jego głównym atutem było zaskoczenie. Nie było mu żal śpiących mężczyzn. Sami zasłużyli na swój los. Mieli pecha, że mnie spotkali.
Licznik pechowych ofiar:
8

Bogata dzielnica Ujścia

43
POST BARDA
Oddalając się, Mehren jeszcze długo słyszał krzyki Barbucha, który nie był w stanie dobudzić swoich strażników, uśpionych specyfikiem półelfa. Znikając w ciemności, mężczyzna nie mógł uwierzyć w swoje szczęście - słaba gra, którą odegrał przed kupcem, musiała zadziałać bardziej przez zaskoczenie, aniżeli przez faktyczny sposób, w jaki odegrał biednego jąkałę i jego niedorzeczny scenariusz odwiedzania wszystkich domów po kolei. Nim nastanie świt, Barbuch być może połączy kropki i dostrzeże prawdziwy udział Mehrena w całej tej sytuacji, jednak wtedy półelf będzie już daleko, z informacjami, których potrzebował.

Akcja przeniesiona do tego tematu
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”