POST POSTACI
Mehren
Sylvia zaczynała rozumieć złożoność planu, acz w jego odczuciu nie widziała konsekwencji działań. Potrzebował paru uderzeń serca, by zebrać w głowie wszystkie słowa, jakie powinna usłyszeć. To nie było tak łatwe, gdyż nie chciał jej zniechęcać do siebie. Czasem zbyt łatwo urazić osoby, które są nastawione bardzo entuzjastyczne.Mehren
- Jeśli sprzedamy wadliwą kopię, nie otworzy swojego skarbca. Domyśli się, że został oszukany i pierwszą, podejrzaną osobą będzie ten, który mu sprzedał klucz. Może się domyślić, że to służyło przede wszystkim doprowadzeniu do tego miejsca. Wezwie dodatkową ochroną i skok będzie nieudany. Na dodatek będzie próbował to przenieść z czasem w nowe miejsce. Komplikacje wynikające z fałszywego klucza są na tyle olbrzymie, że lepiej ich uniknąć. - Nie każdy tak dokładnie myślał o konsekwencjach decyzji, jak on. Zawsze zadawał sobie pytanie, jak on by zareagował jako osoba kompetentna, a potem poszerzał porę manewru. Każda decyzji w przypadku większych akcji miała swoje znaczenie. Odpędzał pecha solidnymi przygotowaniami, ale czasem jego po prostu się pojawiały.
Zara unikał jego spojrzenia, a on w spokoju wysłuchał ich słów. Nie mogli poznać po reakcji, co sobie myśli. Zdecydowanie ukrywał wszystko za maską obojętności. Dopiero, jak wszystkie oczy były zwrócone ku niemu, odłożył trunek. Nie napił się oprócz tego jednego łyka. Odbił się od ściany i ruszył wokół pomieszczenia.
- Macie racje. Ujście to dobre miejsce na interesy. Zważywszy, kiedy jesteśmy u progu zmian. - Zaczął mówić powoli, a jednak w jego głosie kryła się pewność siebie i nieznana siła. On widział w jego odczuciu nieco dalej, niż ta grupa. Nie do końca wiedział, co planują, ale słowo umowy nie napawało optymizmem.
- Tylko nie interesują mnie przyziemne sprawy jak umowy. Patrze o wiele dalej, gdzie niewielu dosięga wzrokiem tego. Obecnie interesuje mnie Bogobojna i jej zgrupowanie. Ten wiatr zmian to idealne okazja na zyskanie jej wdzięczności oraz poznanie szefów tych wszystkich gangów. Ci współpracują z najlepszymi. Tu właśnie celuję, gdyż to będzie początek dla mnie. - Mówiąc to, zbliżał się do Zary. Może chłopak oczami swojej wyobraźni będzie widział go o wiele większego, niż jest w rzeczywistości. Siła, która go napędzała, pochodziła z bardzo dobrej znajomości własnych umiejętności. Przekonanie, że da radę, było tak silne, że wręcz nie uznawał słowa porażki. W tym właśnie momencie przystanął przy nim. On mówił, wiec uznawali go za przywódcę, więc do niego te słowa były skierowane. Będąc tak blisko, wpatrywał się w jego oczy, jakby chciał zajrzeć do jego duszy i ją ocenić.
- Mając dostęp do takich osób, zbuduje podwaliny pod własną działalność, której jednocześnie każdy będzie się bał oraz szanował. O to, co chce osiągnąć. Odpowiedź mi teraz, jaki wy szczyt planujecie zdobyć?. - Nie przerywał wpatrywania się w niego. Tak młode grupy, które krótko ze sobą współpracowały, nie do końca musiały ufać liderowi. Jeśli ich przywódca nie był silny, stanowczy i wymagający, grupa zawsze będzie przeciętna i uznawana za jedną z wielu. Podejrzewał, że tak samo będzie z nią. Widział po nim oznaki słabości, kiedy nie potrafił spojrzeć mu w oczy wcześniej. Jeśli dwa słowa potrafiły doprowadzić do takiego stanu teraz, to nie wyobrażał sobie, co będzie później.