Kanały

31
POST POSTACI
Mehren
Sylvia zaczynała rozumieć złożoność planu, acz w jego odczuciu nie widziała konsekwencji działań. Potrzebował paru uderzeń serca, by zebrać w głowie wszystkie słowa, jakie powinna usłyszeć. To nie było tak łatwe, gdyż nie chciał jej zniechęcać do siebie. Czasem zbyt łatwo urazić osoby, które są nastawione bardzo entuzjastyczne.
- Jeśli sprzedamy wadliwą kopię, nie otworzy swojego skarbca. Domyśli się, że został oszukany i pierwszą, podejrzaną osobą będzie ten, który mu sprzedał klucz. Może się domyślić, że to służyło przede wszystkim doprowadzeniu do tego miejsca. Wezwie dodatkową ochroną i skok będzie nieudany. Na dodatek będzie próbował to przenieść z czasem w nowe miejsce. Komplikacje wynikające z fałszywego klucza są na tyle olbrzymie, że lepiej ich uniknąć. - Nie każdy tak dokładnie myślał o konsekwencjach decyzji, jak on. Zawsze zadawał sobie pytanie, jak on by zareagował jako osoba kompetentna, a potem poszerzał porę manewru. Każda decyzji w przypadku większych akcji miała swoje znaczenie. Odpędzał pecha solidnymi przygotowaniami, ale czasem jego po prostu się pojawiały.

Zara unikał jego spojrzenia, a on w spokoju wysłuchał ich słów. Nie mogli poznać po reakcji, co sobie myśli. Zdecydowanie ukrywał wszystko za maską obojętności. Dopiero, jak wszystkie oczy były zwrócone ku niemu, odłożył trunek. Nie napił się oprócz tego jednego łyka. Odbił się od ściany i ruszył wokół pomieszczenia.
- Macie racje. Ujście to dobre miejsce na interesy. Zważywszy, kiedy jesteśmy u progu zmian. - Zaczął mówić powoli, a jednak w jego głosie kryła się pewność siebie i nieznana siła. On widział w jego odczuciu nieco dalej, niż ta grupa. Nie do końca wiedział, co planują, ale słowo umowy nie napawało optymizmem.
- Tylko nie interesują mnie przyziemne sprawy jak umowy. Patrze o wiele dalej, gdzie niewielu dosięga wzrokiem tego. Obecnie interesuje mnie Bogobojna i jej zgrupowanie. Ten wiatr zmian to idealne okazja na zyskanie jej wdzięczności oraz poznanie szefów tych wszystkich gangów. Ci współpracują z najlepszymi. Tu właśnie celuję, gdyż to będzie początek dla mnie. - Mówiąc to, zbliżał się do Zary. Może chłopak oczami swojej wyobraźni będzie widział go o wiele większego, niż jest w rzeczywistości. Siła, która go napędzała, pochodziła z bardzo dobrej znajomości własnych umiejętności. Przekonanie, że da radę, było tak silne, że wręcz nie uznawał słowa porażki. W tym właśnie momencie przystanął przy nim. On mówił, wiec uznawali go za przywódcę, więc do niego te słowa były skierowane. Będąc tak blisko, wpatrywał się w jego oczy, jakby chciał zajrzeć do jego duszy i ją ocenić.
- Mając dostęp do takich osób, zbuduje podwaliny pod własną działalność, której jednocześnie każdy będzie się bał oraz szanował. O to, co chce osiągnąć. Odpowiedź mi teraz, jaki wy szczyt planujecie zdobyć?. - Nie przerywał wpatrywania się w niego. Tak młode grupy, które krótko ze sobą współpracowały, nie do końca musiały ufać liderowi. Jeśli ich przywódca nie był silny, stanowczy i wymagający, grupa zawsze będzie przeciętna i uznawana za jedną z wielu. Podejrzewał, że tak samo będzie z nią. Widział po nim oznaki słabości, kiedy nie potrafił spojrzeć mu w oczy wcześniej. Jeśli dwa słowa potrafiły doprowadzić do takiego stanu teraz, to nie wyobrażał sobie, co będzie później.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

32
POST BARDA
Sylvia najwyraźniej nie chciała bawić się w podchody z kupcem, a jedynie zyskać to, czego potrzebowała - skarbu! Kobieta pokiwała głową z przejęciem godnym dziecka, które odebrało cenną lekcję.

- Racja! - Zgodziła się, zaraz jednak zwróciła swoje oczy z powrotem na Zarę.

Chłopak wydawał się być młodszy od Mehrena, ale nie ustępował mu wzrostem, choć postawę miał smuklejszą. Dumnie wyprostowany, nie uciekał już wzrokiem przed półeflem, gdy tamten wyraźnie starał się pokazać dominację. Mehren mógł niemal policzyć piegi na zgrabnym nosku mężczyzny, gdy stał tak blisko. Spojrzenie ciemnych oczu nie opuszczało jego twarzy.

Zara nie cofnął się, a jedynie uniósł dłoń i oparwszy ją na piersi Mehrena, postarał się odepchnąć go od siebie na przyzwoity dystans, bardziej sugerując ruch aniżeli używając siły. Kroki i szelest materiału za sobą Mehren mógł rozpoznać jako Yencira, który gotował się, by stanąć w obronie lidera grupy, gdyby nadeszła taka potrzeba. Atmosfera zgęstniała.

- Masz wielkie plany. - Mówił Zara. - Ale czy masz do tego ludzi? Obserwowaliśmy cię; działasz sam. - Słowa nie brzmiały jak domysły, a raczej stwierdzenie. - Poprosiłem cię, żebyś podzielił się tym, co odkryłeś u Mendeliosa. - Przypomniał. - Jak mamy ci ufać, skoro ty nie jesteś w stanie zaufać nam?
Obrazek

Kanały

33
POST POSTACI
Mehren
Nie zamierzał ustępować, jak spodziewał się Zara. Z kimś innym taki ruch skończyłby się przynajmniej połamaniem ręki. Niezbyt mądry. On nie przyszedł tu się być. Nieważne, jak bardzo oceniał dobrze swoje umiejętności, jest otoczony, a to oznaczało niemałe kłopoty. Nie oznaczało to, że zamierzał być potulny. Próba nigdy się nie kończy, a życie to jedna wielka gra pozorów.
- Odpuść Yencin. Jesteś trzy kroki za mną z wysunięta nieco lewą nogą do przodu. Prawą rękę trzymasz blisko ukrytego przy pasie sztyletu. Drugi masz w cholewie buta. Wystarczy ci jeden ruch, by wyciągnąć i ciąć spod ukosa do góry w moje plecy, a następnie wykorzystując położenie, uderzyć drugi raz od wysokości barku na dół. Wykonując te ruchy, odsłonisz przy tym swój prawy bok na kilkanaście uderzeń serca z powodu dawnego urazu stopy po tej samej stronie ciała. Dlatego właśnie twój środek ciężkości jest przesunięty i zadania wymagające równowagi powodują u ciebie takie kłopoty. Zwłaszcza kiedy nasilają się bóle w niej. - Tyle zauważył u niego, podczas tego czasu spędzonego z nim w karczmie i tutaj. On nauczony był czytania z ruchów ciała wszystkich ludzi. Urazy także były widoczne i choć pewnie, jak najlepiej chciał to ukryć, nie mógł nie zawalczyć tak oczywistych rzeczy. Takie słowa zazwyczaj zasiewają ziarno niepewności, bo skąd on to wiedział, skoro nie patrzył na niego? Efekt obserwacji do tej pory.
- Umiejętnie należy operować tym, co się ma. Dodatkowo, ile czasu mnie obserwowaliście? Sądzisz, że to wystarczy, by stwierdzić, że działam sam? Nie uważasz, że to nieco lekkomyślne, przyjmując założenie, nie mając wszystkich informacji? - Zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. Skoro sam wcześniej chciał grać w otwarte karty, teraz on dostosuje się do tego.
- Wy także mi nie ufacie. Zaprowadziliście mnie tutaj, nie tylko z powodu, by mnie przekonać do współpracy. Taka sytuacje można odebrać jako szantaż i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego. Wiesz, co mam na myśli. Obydwoje mamy świadomość, iż zaufanie, jeśli istnieje w naszym fachu, to powstaje po wielu latach, a nie na pierwszej rozmowie. Czyż nie? - Było to pytanie retoryczne, bo prawda była oczywista. Odwrócenie niekorzystnej sytuacji nie było niemożliwe. Czasem jedynie bardzo trudne.
- Zastanów się, co naprawdę chcesz osiągnąć. Nadal wykonywać drugorzędne zlecenia, mając świadomość, że można was zastąpić. Tak to działa i pewnie gdzieś z tyłu głowy ta myśl ci dokucza. A może warto rzucić wyzwanie światu i pokazać, że nie jest się na straconej pozycji? Te drugie to olbrzymie niebezpieczeństwo, ale i o wiele większa wygrana. Decyzja należy do ciebie. - I z tymi słowami odwrócił się, by ruszyć do kolumny, gdzie stał jego trunek. Nawet najpewniejsza siebie osoba, może mieć wątpliwości, jeśli obudzi w nim się ambicja. Ile razy musieli uciekać, wychodzić z opresji, klnąc na wszystko, a kasa była marna? Dawał na pewno do myślenia, bo skoro to i tak nie było zwyczajne spotkanie, to nie musiał również tak nudno się zachowywać.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

34
POST BARDA
Zmarszczka przecięła czoło Zary, tuż między jego brwiami.

- Dużo widzisz. - Stwierdził wprost, jednak nie opuścił dłoni, trzymając Mehrena na dystans. Dłoń była niewielka i gładka, najwyraźniej nienawykła do trzymania jakiejkolwiek broni. - Ale zapominasz, że prócz Yencira, są tu tez Bannie i Sylvia. - Przypomniał. Bannie siedziała niedaleko, zresztą, tak jak Sylvia. Dziewczęta miały szansę, by w razie czego przyjść Zarze z pomocą.

- Mogę od razu celować w nerkę. - Sarknął Yencir, gdy nie spodobały mu się słowa, którymi posłużył się Mehren. - Albo w tył głowy. Będzie szybciej.

Ponad ramieniem Mehrena, Zara rzucił Yencirowi wiele znaczące spojrzenie. Blondyn nie zrobił żadnego ruchu, by zaatakować.

- Lekkomyślnym jest grać w grę, której nie jesteś w stanie wygrać. - Ciągnął przywódca w odpowiedzi na słowa półelfa. - Jeśli nie chcesz podzielić się z nami informacjami, równie dobrze możemy wskazać ci wyjście. Jak zauważyłeś, to szantaż. Albo nam pomagasz, albo nasze drogi się rozchodzą i więcej nie spotkasz żadngo z nas. - Postawił sprawę jasno, nie chcąc się ugiąć, choć widocznym było, że chce uniknąć konfliktu. Jego kolejne słowa rozpoczęły się wahaniem. - Nie wiem, gdzie byłeś wcześniej, ale to jest Ujście. Nie jest łatwo... nie jest łatwo wybić się ponad innych. - Przyznał, gdy prowokacja Mehrena szarpnęła za właściwe struny.

- Gadasz albo zjeżdżaj. - Dołączył się Yencir, w ręku trzymając sztylet. Po jego postawie można było stwierdzić, że wcale nie chce robić tego, co właśnie zamierzał.

Zara uniósł dłoń, by ostudzić zapał kolegi.
Obrazek

Kanały

35
POST POSTACI
Mehren
- Czy do tej pory zauważyłeś, bym czegoś nie uwzględnił? Czasem dobrze jest wykorzystać nadarzająca się sytuacje. - Odpowiedział mu, a jeśli był na tyle inteligentny, to zrozumie przesłanie. Te nie było wcale takie trudne. Pamiętał cały czas o dziewczynach, ale wykorzystując narwanego Yencira, zaprezentował część swoich umiejętności. To nie były rzeczy, które przychodziły ot, tak. To wszystko efekt treningu, który przeszedł, a jednocześnie dobry pokaz, że nie jest zwyczajnym człowiekiem. Pracował ciężko, jego ciało było świadkiem tego. Zara rozumiał to w jakiś sposób. On sam nie chciał konfliktu, gdyż nie był taki pewny wyniku. On sam także nie.
- Możesz. - Przyznał tonem, który sugerował, że niekoniecznie będzie to skuteczne. Skoro już odczytał jego ruchy, przewidział także jego postawę w kilku innych pozycjach i sytuacjach. Dźgnięcie odsłoni go jeszcze bardziej, gdyż uderzenie pójdzie lekko po łuku z ciałem podatnym na ataki równoległe do jego rąk. Tył głowy, choć efektywny, miał wadę. Łatwo idzie wybić sztylet lub unikać ciosu. Wszystko kwestia odpowiedniej reakcji i doboru ruchów. A niekontrolowane pchnięcie może zabić kogoś innego niż głowy cel.
- Nie zawsze gra się w gry, by wygrywać. Czasem mają one całkowicie inny cel i sukces bądź porażka nie mają większego znaczenia, gdyż nie wpływają na ostateczny efekt. - Zdecydowanie Zara był niedoświadczony, bo więcej nie spotkasz, było ryzykownym. Mógł użyć podwójnego znaczenia, ale to nie miałoby sensu. W korytarzu miałby o wiele większe szansa, niż tutaj. Ograniczenia w przestrzeni wpływają na niego.
- Nigdzie nie jest łatwo. Niezależnie od miejsca. Teraz w Ujściu okazja się nadarza, by wywrócić wszystko do góry nogami. Każdy z tych starych przestępców także to widzi, ale oni zauważają jedynie szanse na powiększenie swoich wpływów. Ogranicza ich własna dupa. Teraz nie liczy się władza i pieniądze, a spryt i pomysłowość. Zdobycie uznania Bogobojnej oznacza bycie zauważonym, niezależnie od tego, kim się jest. Jak myślisz, co się stanie, jeśli będzie się przydatnym dla niej w tym, co robi? Ile można zyskać, jeśli jej rebelia odniesie sukces? - On sam musi odpowiedzieć na te pytania. Chciał mu pokazać, co może zyskać. Dawał mu jasny obraz sytuacji, a skoro chłopak wcześniej na to nie wpadł, skończyłby jako jeden z tych, którzy się dołączyli, słuchali rozkazów. Byłby po prostu jednym z wielu.

Na Yencira padło spojrzenie, które nie widział do tej pory. Te było zimne niczym najgorsza zima. Jeśli wcześniej poznał jego żądze mordu, tak teraz miał poczuć na swojej skórze lodowy uścisk, który spowoduje, że dwa razy się zastanowi, nim nawet coś powie. To było ostrzeżenie, że powinien uważać. To jego wyobraźnia miała podsunąć mu rozwinięcie i niezbyt przyjemne zakończenie. Chłód w oczach zazwyczaj był kojarzony ze śmiercią. On sam oparł się o kolumnę.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

36
POST BARDA
Atmosfera z każdą chwilą była cięższa i nie wydawało się, by podobało się to komukolwiek z zebranych. Zara w końcu odpuścił i opuszczając wzrok, upił łyk swojego piwa. Westchnął lekko, czując się lepiej z dala od Mehrena.

- Przestańcie. - Poprosiła Bannie, która dotąd, poza przywitaniem, była cicho. - Rozumiemy, potrafisz się bronić, potrafisz obserwować. Ale nie chcemy walczyć. - Wyjaśniła, zsuwając się z beczki. Podeszła do Zary, a ten uniósł głowę w jej stronę, jakby wymiana spojrzeń miała pozwolić im oboje zrozumieć, czy wszystko z drugim jest w porządku. Między ich dwojgiem istniała jakaś nienazwana więź. - Słuchajmy Zary. - Bannie zwróciła się do reszty. - Zanim będziemy planować, co zrobić dalej, skończmy sprawę Mendeliosów.

Członkowie grupy byli dość młodzi; spośród nich jedynie Yencir mógł mieć więcej, aniżeli trzydzieści lat, jednak ustępował on innym zarówno umiejętnościami, jak i obyciem. Z drugiej strony, z pewnością był lojalny i nieustraszony, gdy mierzył się z Mehrenem spojrzeniem.

Zara westchnął po raz kolejny, gdy Bannie owinęła ręce wokół jego ramienia w geście szukania bliskości i być może okazania wsparcia.

- Używasz wielkich słów, ale nie do końca rozumiem, co proponujesz. - Odezwał się Zara. - Mamy dużą konkurencję. To, co chciałbyś zrobić, wymaga nakładów pieniężnych i kontaktów, których nie mamy. Nie jest łatwo dostać się do Bogobojnej.
Obrazek

Kanały

37
POST POSTACI
Mehren
- Myślę, że wiesz, co proponuje, ale decyzja nie jest prosta. Wymaga odwagi, której nie wszyscy mają. Oznacza ona zmiany i pójście w innym kierunku, niż dotychczas. - Zara był na tyle inteligentny, by domyślić się, nawet jeśli zajęłoby to trochę czasu, że on nie jest kimś, kto będzie w stanie ich poprowadzić. Nie miał swoistej wizji, jak to osiągnąć. W przeciwieństwie do niego. Konkluzja już stąd była oczywista. Tylko czy byłby w stanie tego dokonać? Na to już nie miał wpływu.
- Spryt i determinacja. - Powtórzył te dwa słowa, jakby wyjaśniały wszystko. Nie mógł więcej im zdradzić, gdyż nie mógł ryzykować, a że jego plan zostanie podkradziony i wykonany o wiele gorzej, niż sam by to zrobił. Wymyśliłby nowy, jak zawsze, choć ciężko powtórzyć pewne sukcesy. Zwłaszcza że tym samym chciał coś pokazać.
- Proponuje wymianę. Powiecie mi, gdzie znajdę tego ślusarza, a ja zdradzę wam, co odkryłem u Mendeliosów. Wy nie będziecie się mieszać do moich zamiarów, a ja do waszych. Uczciwa wymiana. - Stracił już zainteresowanie sprawą jego córki i zięcia. Skoro chcieli ryzykować, nie zabroni im. Doskonale wiedział, że dla nich to zadanie było ważniejsze, niż dla niego. I tak zrobił swoje, bo Zara zaczął mieć wątpliwości. One nie ustaną. Ambicja wśród tych osób nie da im spokoju. Każdy z nich chce coś znaczyć, ale nie wiedza, jak tego dokonać. Mogą ją zagłuszyć, ale potem będą zadawać sobie pytanie, dlaczego nie spróbowaliśmy.?
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

38
POST BARDA
Zara zacisnął usta i nachylił się w stronię Bannie. Jasnym było, że nie dorósł jeszcze do roli lidera na tyle, by postawić się Mehrenowi i bronić swojego zdania, nie miał też na tyle ikry, by wprost przystać na jego niewypowiedzianą propozycję. Grupa potrzebowała kogoś bardziej doświadczonego, kto mógłby przejąć stery.

- Nie będziemy stać w miejscu. - Obiecał, choć brzmiał, jakby sam do końca w to nie wierzył. Siła słów Mehrena zmiażdżyła jego pewność siebie.

- No to umarł w butach! - Powiedziała głośno Sylvia, wyrzucając w górę krótkie ramiona. - My cię tu piwem witamy i szczerością, a ty nam nie pomożesz?! - Wyraziła głośno swoje niezadowolenie. - A co z kluczami i skarbem Mendeliosa, co? Byłam ciekawa, co tam trzyma! - Poskarżyła się, wydymając usta. - Nie daj się prosić, Mehren. Wiesz... My się staramy. Zara też się stara i w ogóle, ale myśleliśmy, że będziesz nowym atutem, że będziemy pracować razem i wszyscy zyskamy! - Wydawało się, że tylko niziołek mówił to, co leżało jej sercu. - Cholera, wyglądasz na takiego, co zna się na rzeczy! A my?

Oni byli tylko bandą dzieciaków, którzy starali się zarobić na życie.

- Sylvia... zamknij usta. Damy sobie radę. A ty, ty pierwszy. - Zara próbował odzyskać autorytet w stadzie. - Powiedz, co planuje Mendelios.
Obrazek

Kanały

39
POST POSTACI
Mehren
Popatrzył na Sylvie, gdyż ta jako jedyna, powiedziała to, co reszta zapewne myślała w większym, bądź mniejszym stopniu. Nie pomagała jednocześnie Zarze. Był to cudowny zbieg okoliczności, choć odrobinę sprowokowany przez niego. Nie wyjawiłby planu, jaki posiadał, gdyby nie służył czemuś. Coś małego, a mające znaczenie.
- Nie powiedziałem, że nie mogę pomóc. Po prostu pewna decyzja musi być podjęta, gdyż ja mam konkretny cel i nie mogę zrobić kroku wstecz. Jeśli nie będzie jasna i klarowna, będą wątpliwości w sytuacjach kryzysowych. Zwłaszcza, jak już będzie wtedy głośno. O mnie lub o nas w Ujściu. - Obrócił głowę w kierunku przywódcy, który próbował teraz faktycznie być liderem, ale brakowało mu już mu pewności.
- Jeśli potrzebujecie czasu na przemyślenie tego, nie ma problemu. Zaczekam jeden dzwon. Nadal możecie zyskać, gdyż ta droga nie jest zamknięta. Sam jednak muszę mieć pewność. Jak zacznie się akcja, by nie musieć patrzeć za plecy. - Te słowa były bardziej skierowane do Zary, niż do reszty, choć oni mieli w tym swój udział. - Też nie lubię niedokończonych spraw.- Dodał, by nie mieli wątpliwości, że w razie czego, nie doprowadzi sprawy z kupcem do końca.
- Planuje on wywiezienie swojej rodziny o zachodzie słońca przy zachodniej bramie. Mają tam wejść do powozu, którego woźnica będzie Baltar. Kierują się do Oros. Nie jest podany czas, więc może być to dziś, może być jutro lub kiedy indziej. - Zostawił im otwarte drzwi, by mogli do niego dołączyć. Mógłby się bawić w powolne zdobywanie i budowanie autorytetu, ale nie miał na to czasu. Bogobojna nie będzie czekać na niego. Jeśli nie to, zabawiłby się w powolne przejmowanie grupy. Nie chciał ciągle na niego naciskać, bo to źle się skończy. Musieli ochłonąć i przemyśleć własne położenie.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

40
POST BARDA
Na twarzy Zary widoczne były znaki wewnętrznej walki. Mężczyzna spuścił wzrok i zmarszczył brwi, zapewne sądząc, że każdy przejaw uległości w jakiś sposób go upodli.

- Twierdzisz, że... nie dołączysz do nas, ale my możemy dołączyć do ciebie. - Powiedział z trudem. Niełatwo było mu oddawać dowodzenie, ale czy nie tego potrzebowali? Silnego, sprytnego przywódcy z planem na życie? - To nie jest łatwa decyzja.

Yencir prychnął, Bannie nic nie mówiła, dalej uwieszona ramienia lidera. Tylko Sylvia dalej mówiła to, co należało.

- Jeśli wie, co robi, to jaka różnica, kto będzie podejmował decyzje? Dotąd staraliśmy się podejmować je razem i rzadko wychodziło nam to na dobre. - Przyznała wprost, po czym wyzerowała alkohol w swoim kieliszku. Otarła usta rękawem. - W przeciwieństwie do ciebie, on przynajmniej mówi z sensem. - Zarzuciła Zarze.

Chłopak rzucił jej zimne spojrzenie, jednak nie powiedział nic na swoją obronę. Z pewnością nie czuł się dobrze, gdy słuchał tego typu komentarzy ze strony dziewczyny, która dotąd stanowiła ważną część jego grupy.

Zara ożywił się, gdy tylko usłyszał słowa Mehrena.

- O zachodzie słońca? To niedługo. Yencir, idź przodem, sprawdź, co dzieje się przy zachodniej bramie. - Odruchowo rzucił komendę do blondyna. - Musimy być gotowi, to może być dzisiaj!

- Ta jest! - Zgodził się Yencir, odstawiając niedopite piwo.
Obrazek

Kanały

41
POST POSTACI
Mehren
Przypatrywał im się bardzo uważnie. Sylvia już była osoba, która stawała po jego stronie. Zdradziła zbyt łatwo, że mieli kłopoty. I nawet domyślał się z jakiego rodzaju. Byli młodzi, nie znali do końca zasad. Takich łatwo wykorzystać.
- Jestem pewny, że przekonaliście się już, o tym, jak wygląda świat, do którego przynależycie. Nie pokazał wam jednak tego, co skrywa w głębi siebie. Niektórzy z przestępców wykorzystując takich, jak wy, by wykonali najgorszą robotę, a potem, zamiast płacić, pozbywają się ich. - Mówił bardzo powoli, jakby odkrywał przed nim najbrutalniejsza z prawd, którym nie sposób zaprzeczyć. Modulował przy tym głos, jakby chciał im przekazać, że dla niego to nie jest nic nowego.
- Jak sobie radzić z takimi sytuacjami? Jak ich unikać? Jak się zabezpieczyć? W końcu kiedyś traficie na taką robotę. - I nie kłamał. Na Archipelagu słyszał już podobne historie. Nie współczuł głupcom, którzy dali się tak załatwić. On także planował ich wykorzystać, ale w inny sposób, który przyniesie mu zysk. Jeśli się sprawdzą, nie pozbędzie się ich. Cenne osoby nawet się ratuje.
- Jest trudna, dlatego wymaga odwagi. Tylko, co jest ważniejsze? - To pytanie zawisło w powietrzu. Zara musiał sobie odpowiedzieć na kolejne trudne pytanie. Oczami wyobraźni widział już układający się schemat, prowadzący do jednak konkluzji. Wszyscy normalni wybierali zawsze tę samą ścieżkę.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

42
POST BARDA
- Jak Linette.

Słowa wyrwały się Bannie i choć nie zdradziła szczegółów, twarze całej grupy przybrały nieco mroczniejsze wyrazy. Linette, kimkolwiek była, z pewnością przekonała się na własnej skórze, jak niewdzięczny potrafił być świat, w którym przyszło im żyć. Czyżby przyszło jej spotkać się ze zleceniodawcą, który, po wykonaniu zadania, odesłał ją na tamten świat?

Zara poddał się. Wlepił spojrzenie w swoje stopy.

- Czegokolwiek bym nie powiedział, wszyscy mają wolną rękę. - Mruknął. - Nie będę za nikogo decydować...

- Idę pod Zachodnią Bramę. - Przypomniał Yencir. - Dołączcie do mnie później. - Minął Mehrena, klepnął Zarę w ramię i wdrapał się po schodkach, by po chwili zniknąć za drzwiami.

- Myślisz, że warto sterczeć tam i obserwować? - Tym razem do Mehrena znów zwróciła się Sylvia. - Może, gdy Zara i Bannie pójdą pomagać Yencirowi, my pójdziemy do Mendeliosa? - Obietnica skarbu najwyraźniej przemawiała ponad zdrowym rozsądkiem. - Tylko się rozejrzeć. Może sami znajdziemy zamki do tych kluczy!
Obrazek

Kanały

43
POST POSTACI
Mehren
Czyli mieli już takie doświadczenie. Widział po tym człowieku, że poddał się i nie miał żadnego planu. Coś ciążyło mu na sercu i próbował z tym żyć, kiedy trafił na drapieżnika, który potrafił polować, jego tarcza przestała istnieć. Jeśli umiałby współczuć, może litowałby się nad Zarą. Pora zatem zrobić coś, do czego ci ludzie nie byli zdolni. Doprowadzić sprawę do końca. Chodziło oczywiście o przygotowania do przejęcia osób.
- Nie. - Powiedział stanowczo do Sylvii, która miała krasnoludzką miłość do złota. Była to problematyczne cecha i będzie musiał nad nią popracować.
- Trzeba skupić się na waszym zleceniu. - Powiedział krótko, bo praca pozwalała zapomnieć o troskach. A przynajmniej tych, które teraz ich dotyczyły. Coś czuł, że doprowadzenie ich w bezpieczne miejsce było swoistym oszustwem i będzie musiał ochronić ich przed kolejną zdradą. Pytanie jedynie, kto stał za tym wszystkim.
- Ile macie koni? Powóz przygotowany? Jakiekolwiek przejęcie waszych celów nie może odbyć się w mieście. Gdzie mieliście ich dostarczyć? Jeśli się dziś pojawią, będzie trzeba działać skutecznie. Jaki mieliście plan? - Od razu przeszedł do działania, bo wiedział, że marnowanie go na rozmowę było stratą czasu. Jeśli chcieli ich porwać, musieli przygotować się do tego bardzo dobrze. Coś czuł, że nawet nie do końca wiedzieli, jak się do tego zabrać.
- Co przygotowaliście, by ukryć wasze twarze? - Dopytał, bo największy błąd nowicjuszy to nie stosowanie podstawowych środków ochronnych.
Licznik pechowych ofiar:
8

Kanały

44
POST BARDA
Wydęte usta Sylvii dały do zrozumienia Mehrenowi, że niska kobietka nie jest zadowolona z przebiegu zdarzeń i nie podoba jej się, że tak łatwo przepuszcza okazję zarobku.

- Wyrobienie klucza zajmie ze dwa, trzy dni! - Zaprotestowała, jednak musiała zgodzić się z decyzją Mehrena.

Nastrój Zary nie był najlepszy. Wyswobodził się z uścisku Bannie i upił ze swojej butelki, jednak nie spojrzał na półelfa.

- Jednego. I osiołka. - Przedstawił ilość dostępnych wierzchowców. - Nie mamy powozu, nie sądziliśmy, że będzie potrzebny. Mieliśmy doprowadzić ich pod garnizon straży, tam mieli być bezpieczni. - Chłopak brzmiał, jakby naprawdę wierzył w swoje słowa. - Zwykle przewiązujemy twarze tym, czym mamy. Sądzisz, że potrzebujemy czegoś jeszcze? - Zapytał, ale w jego głosie zabrzmiała nieprzyjemna nuta, jakby mimowolnie wdarła się tam kpina.
Obrazek

Kanały

45
POST POSTACI
Mehren
Wszystkie jego słowa spowodowały, że miał ochotę zrobić tu coś nieprzyjemnego. Zastanawiał się, jak oni przeżyli do tej pory. Niczego nie rozumiał. Wyglądało to tak, jakby wkroczył w ten świat. On się w nim wychował, aczkolwiek nigdy nie poszedł droga wyznaczaną mu przez los. Sam kierował swoją droga i żadna siła nie będzie mówiła mu, co ma robić. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął sakwę. Tym razem Zara musi zostać z nim sam na sam, bo nie chce go gnębić przy jego współpracownikach.
- Sylvio i Banny. - Zwrócił się do nich. - Załatwcie powóz zamknięty z jednym koniem. Muszę porozmawiać z Zarem na osobności. - Powiedział stanowczo, bo już ułożył jakiś plan w głowie. - Maksymalna cena za taki zestaw to półtorej złotej monety, ale powinnyście zbić poniżej jednej. - Zdradził swoje oczekiwania i jeśli potwierdziły, że pójdą i zostawią go samemu, sakiewkę poda Bannie. Najmniej mówiła, nie wiedział także, jak zareaguje. Ona była związana z Zara i jeśli chciał poznać, co jest warta, musiał ją na razie rozdzielić z nim.
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”