Kamieniste wybrzeże

1
Jakieś pół dnia drogi od miasta, nad morzem, znajdowało się miejsce, które mimo swojej niezaprzeczalnej urody cieszyło się z jakiegoś powodu dosyć złą sławą. Mówiono o nim po prostu "to wybrzeże", ale wszyscy w okolicy czuli, że już nad samą tą nazwą - niewinną z pozoru - unosi się ponura aura. Dlaczego - nikt do końca nie umiał wyjaśnić. Wspominano o złych duchach, krążących nad tym miejscem, o wielkim nieszczęściu, morskiej klątwie...

Kawałek kamienistej plaży, na którą spienione fale morza wyrzucały mnóstwo białych muszelek, a czasem kilka równie białych kości, otoczony był przez wydmy zarośnięte niskimi, acz rozległymi krzaczkami dzikich róż. Ich purpurowe kwiaty przekwitły już kilka tygodni temu, teraz szare, niemiłosiernie kolczaste krzewinki zdobiły rozdęte kule owoców w kolorze ognia. Kiedy przychodził głód, niektórzy je zbierali i jedli, trzeba było tylko umiejętnie wydłubać ze środka kolczaste nasiona...
Za wydmami rozciągał się leśny gąszcz, ciemny, splątany, dziki i nieprzyjazny, a kawałek dalej - bagna, pozostałość po dawnym ujściu rzeki. Niedaleko była też jakaś mała osada rybacka, ot, raptem parę lichych chatek.

Na innych, podobnych plażach, których wzdłuż brzegu Zatoki Keronu było wiele, widywało się niekiedy ludzi. Rybaków chociażby. Tutaj nie. Naeele jednak to nie odstraszyło. Wręcz przeciwnie, coś przyciągnęło ją na "to wybrzeże".

Powoli zapadał zmrok. Ostatnie złote promienie słońca utonęły w morskiej wodzie, kiedy Naeele wreszcie stanęła nad brzegiem. Chłodny wiatr przeganiał po ciemniejącym niebie stada długich, fioletowych chmur, rozciągniętych na kształt węży lub smoków. Fale z rytmicznym pluskiem uderzały o brzeg, oblewając gładkie kamienie.

Ktoś skradał się za nią od kilkunastu minut, była tego pewna. Słyszała za sobą szelest jego kroków wśród suchych liści, chyba nawet specjalnie się nie krył. Choć, z drugiej strony, kiedy odwróciła się raz czy drugi i wlepiła oczy w mrok lasu, jej czujne spojrzenie nie wypatrzyło nikogo.

Teraz, gdy szamanka wyszła na otwartą przestrzeń, śledząca ją istota przycichła, jakby się zawahała. Naeele jednak czuła, że nie potrwa to długo. I miała rację.

Z krzaków wynurzyła się najpierw chłopięca głowa, kudłata, czarnowłosa, z dużymi ciemnymi oczami, niby dwa lśniące żuki. Przemierzając drobnymi krokami kamieniste wybrzeże, dziecko, na oko ośmioletnie, podeszło do wpatrzonej w morze kobiety. Miało cerę w odcieniu zielonej oliwki, odziane było w jakieś bure portki i poplamioną koszulę z szarego, surowego lnu.

- To ty jesteś Przeklętą Szamanką, Ośmiornicą, prawda? - zapytał poważnie chłopiec, wyglądający na młodego półorka.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Kamieniste wybrzeże

2
Wiele było miejsc, które wzbudzały niepokój. Wiele było miejsc, których zła aura odpychała ludzi, niczym szpetna ladacznica. Wiele było miejsc, o których lepiej było nie mówić nic. Zawsze jednak znajdowały się osoby, które pod wpływem własnych, głupich pobudek tych miejsc szukało. Szamanka do nich należała. Przemierzyła by wiele dni, miesięcy i lat, aby móc chociaż przez chwilę poczuć wstrętną atmosferę, która tam panowała. Odnajdywała w ten sposób pokój ducha, którego nieustannie męczyły rozterki i wahania. Chciała poczuć samotność i zanurzyć się w niej. W takich chwilach największą przykrością okazuje się być towarzystwo.
Schyliła się ignorując zadane przez chłopca pytanie i przeciągnęła palcem po piasku kreśląc nawet sobie nieznany znak. Minęło parę chwil, w których Naeele milczała, jakby zapominając o istnieniu niechcianego gościa. Udawać więcej jednak nie mogła, więc powolnym ruchem podniosła się i odwróciła w jego kierunku, a jej wzrok czujnie wpatrywał się w każdy szczegół. Pośród wszystkich istot, które świat wydał, najbardziej nie znosiła dzieci.
- Spytaj tych, którzy mnie tak nazwali - odpowiedziała po pewnym czasie.
Jej oczy nagle zwróciły się ku niebu, a ona zdała sobie sprawę, że zapada zmrok. Rozejrzała się w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogłaby rozbić mały obóz. Pragnęła spędzić noc, wśród duchów tego miejsca. Poczuć się jak jeden z nich. Brak komfortów nie przeszkadzał jej, była przyzwyczajona, a w trudniejszych warunkach przychodziło czasami odpoczywać.

Re: Kamieniste wybrzeże

3
Cóż, brzeg morza, wąska kamienna plaża, zarośnięte wydmy, a kawałek dalej gęsty las - szczególnie zachęcających miejsc na nocleg tu nie było. Chociaż kiedy Naeele popatrzyła w prawo, ujrzała kawałek nieco bardziej osłoniętego od wiatru terenu z ułamaną sosną, najwyraźniej rozprutą przez uderzenie pioruna. Między jej spoczywającymi na ziemi konarami można by się od biedy schować. Z zamyślenia wyrwał kobietę głos dziecka, które wcale sobie nie poszło, jak zapewne w duchu sobie życzyła.

- Jesteś nią, wiem o tym. Wszyscy tak mówią.

Chłopca nie zrażał zupełnie fakt, że Naeele najwyraźniej nie życzyła sobie jego obecności. A może po prostu to do niego nie dotarło? Stał przy niej, drapiąc się po brzuchu, i uparcie się gapił. Milczał przez parę długich chwil, aż wreszcie znowu się odezwał.

- Nie powinnaś tu być. Moja mamusia tu przyszła i zachorowała - oświadczył dzieciak i w zamyśleniu podłubał sobie w nosie. Na szyi chłopca, na długim rzemyku, wisiała, jak zauważyła kątem oka szamanka, zrobiona z cieniutkiego drucika kotwica. Symbol Ula, Patrona rybaków. - Nie powinno się tu przychodzić. Wszyscy tak mówią.

Mały zielonoskóry wciąż stał i stał w miejscu, nie spuszczając czujnego wzroku z kobiety. Wyglądał dosyć smutno i żałośnie. Chłodny powiew od morza potargał jego czarną, kudłatą czuprynę, kiedy, nie zważając na brak oznak zainteresowania ze strony Naeele, przemówił po raz kolejny:

- Ona teraz ciężko choruje i nikt nie umie jej pomóc. Oszalała i już nie wyzdrowieje. Wszyscy tak mówią.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Kamieniste wybrzeże

4
Dziewczyna odwróciła się kolejny raz w kierunku małego chłopca. W jej oczach widać było obojętność i znużenie na słowa, które miały najprawdopodobniej wywołać u niej współczucie. Spotykała na swojej drodze o wiele bardziej smutne opowieści, ale żadną nie przejęła się bardziej niż historią pewnego psa, który się zgubił. W słowa młodego orka nawet nie uwierzyła.
- Czego chcesz? - spytała z powagą, lekko zaostrzonym tonem głosu.
Nie miała najmniejszej ochoty rozwiązywać problemów, szczególnie za darmo. Podejrzewała jednak, że sens może być inny, ukryty. Kilka myśli pojawiło się nagle w jej głowie, a chwilę po nich zguba ludzkości, ciekawość. Nie czekając na odpowiedź, ruszyła w kierunku odsłoniętego terenu, gdzie znajdowała się połamana sosna. Faktycznie chciała spędzić tu noc. Z jednej strony czysto z nudów, lecz miała pewnego rodzaju przeczucie, że duchy tego miejsca miały jej coś do przekazania.

Re: Kamieniste wybrzeże

5
Bliższe oględziny połamanego drzewa i jego okolic wykazały, iż istotnie, można się tu schować i przenocować - jeśli oczywiście komuś niestraszne wycie potępionych upiorów, całonocne ponure trele czarnopiórego ptactwa i ujadanie psów wprost z głębi morza, jakie to powszechnie panująca opinia przypisywała temu miejscu. Dookoła leżało nawet parę białych, pozbawionych kory i wypolerowanych na gładko przez fale konarów, które mogłyby posłużyć jako ewentualny materiał na ognisko.

Chłopak bezsensownie wytrzeszczył oczy. Szorstki ton szamanki nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. Nie zamierzał odstępować Naeele nawet na krok. Potruchtał za nią. Uparł się, jak nic.

- Żebyś ją odczarowała. Tato kazał mi cię znaleźć, i wujek Nheket, i ciotka Eia. Wszyscy. Bo ty rozumiesz się na duchach i czarach. Wszyscy tak mówią.

Morze szumiało i bulgotało jednostajnie, rytmicznie oblewając kamienisty brzeg pienistą wodą. Niebo zdążyło pociemnieć do reszty i częściowo zasnuć się ciężkimi, złowróżbnymi chmurami, zaś nad horyzontem, tuż nad krawędzią morza, ukazało się kilka pierwszych gwiazd.

Mało brakowało, a Naeele nadepnęłaby na martwą mewę z wydłubanymi oczami, która spoczywała u stóp sosny.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Kamieniste wybrzeże

6
Mogła się spodziewać takiego obrotu spraw. Nikt by przecież nie szukał jej bez konkretnego powodu. Spojrzała na martwe zwierzę i bez wahania je podniosła odrzucając na bok. Jej uwagę następnie zdobyły materiały na ognisko, które zaczęła powoli zbierać i odpowiednio ustawiać. Czuła w duchu ciepłą atmosferę obozu rozbitego na środku przeklętej plaży, a jej myśli powędrowały w chmury. Przez chwilę kompletnie zapomniała o istnieniu natarczywego chłopca i jego problemów z rodziną. Znów minęło parę chwil, aż szamanka wróciła z rozmyślań. Dziecko nadal tam stało i podejrzewała, że było żądne odpowiedzi. Znała się na czarach, znała się również na duchach. Problemem było, że jej magia nie służyła do leczenia, a raczek zadawania bólu. Odczarowanie nie wchodziło więc w grę, a jedyne co przyszło jej do głowy to zabić, aby zmniejszyć cierpienie. Wątpiła, że orkowi przypadło by takie rozwiązanie do gustu.
- Sam powiedziałeś, że już nie wyzdrowieje. Po co więc marnujesz mój czas? - odpowiedziała stanowczo.
Przyszło jej nagle coś do głowy. Sakiewkę miała pustą, a życie w dziczy nie odpowiadało jej na dłuższą metę. Zwęszyła okazję do minimalnego zarobku, chociaż nie spodziewała się wielkiej nagrody sądząc po ubiorze chłopca, to przynajmniej coś. Odwróciła głowę w kierunku dziecka i spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Nie zamierzała żartować.
- Przychodzisz do mnie z pustymi rękami? - zapytała i zamknęła oczy szepcząc coś pod nosem w północnym języku.
W okolicach ogniska pojawiła się magiczna energia, po której eksplozji miała nadzieję rozpalić ogień. Szamanka nie chciała bawić się w barbarzyńskie metody rozpalania za pomocą pocierania drewna, albo kamyków, a sztuka rzucania czarów przydawała się jej do różnych celów.

Re: Kamieniste wybrzeże

7
- Kazali mi przyjść i cię prosić. Kazali mi powiedzieć, że dostaniesz pieniądze, i dużo świecących bursztynów, i dużo ładnych muszli, i dużo wędzonych ryb, jak pomożesz mamie. Wszyscy tak powiedzieli, i tato, i wujek, i ciotka... - Tu chłopiec przerwał, po raz pierwszy wyglądając na mocno zaskoczonego. Z wrażenia wsadził brudny kciuk do ust i wytrzeszczył swoje czarne oczka tak mocno, że ledwo nie wypadły mu z oczodołów. - Co robisz...?

W powietrzu pojawiło się coś w rodzaju jasnego pocisku, jak gdyby piorun kulisty, który pomknął w kierunku ułożonego stosu drewna i rozrzucił część wysuszonych patyków w niewielkiej eksplozji. Reszta jednak zajęła się ogniem. Jedno tylko było dziwne - płomień, zamiast mieć zwyczajny, czerwonopomarańczowy kolor jak każde porządne ognisko, jarzył się zimnym, bladoniebieskim blaskiem. Czy była to osobliwa właściwość tutejszego drewna, czy może tak właśnie wyglądał płomyk skrzesany magicznymi błyskawicami? Co do tego Naeele nie miała pewności, ale nie zdarzyło jej się przedtem uczynić czegoś podobnego. Na szczęście, poza swoją barwą, ognisko zdawało się nie wykazywać żadnych innych nietypowych właściwości. Wydzielało ciepło, dymiło, strzelało iskrami i trzaskało jak należy i na plaży od razu zrobiło się przyjemniej. Mały półork zawahał się moment, po czym bez pytania podszedł, wyciągając rączki, żeby się ogrzać.

- Dlaczego zrobiłaś niebieski ogień?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Kamieniste wybrzeże

8
Szamanka uniosła obie brwi do góry w geście zaskoczenia. Nie miała zielonego pojęcia w jaki sposób udało jej się stworzyć coś tak osobliwego. Nie zastanawiała się jednak nad tym dłużej, gdyż uporczywy głos chłopca nie dawał jej się skupić. Usiadła na wyjętym wcześniej posłaniu i zaczęła szperać w torbie w poszukiwaniu czegoś zjadliwego. Na nieszczęście jedyne co znalazła było starym, twardym chlebem. Racje podróżne również się skończyły i wyglądało na to, że będzie musiała się czegoś nająć. Propozycja dziecka była kusząca, szczególnie biorąc pod uwagę wędzone ryby. Uśmiechnęła się w myślach do siebie, a następnie spojrzała na małego orka.
- Przyprowadź matkę do mnie - powiedziała.
Po prawdzie nie była przekonana co do decyzji. Miała sporo wątpliwości, a największe były związane ze sposobem uleczenia chorej. Nie znała się na tym i nigdy nie zajmowała, lecz z drugiej strony liczyła, że znajdzie wyjście z trudnej sytuacji. Chwilowo najbardziej jej zależało na spokoju i zasłużonym odpoczynku po ciężkim dniu. Również wyciągnęła ręce, odrzucając na bok stary chleb, aby ogrzać się przy ciepłym, niebieskim ognisku. Nie spoglądała już na chłopca w nadziei, że za moment zniknie jej z pola widzenia, a ona będzie miała parę chwil dla siebie. Nieuchronne przeczucie, że to nie koniec nie odstępowało jej na krok.

Re: Kamieniste wybrzeże

9
Dziecko nie powiedziało nic więcej, tylko skinęło prędko głową i biegiem pomknęło prosto w niespokojną ciemność lasu. Zachrzęściły kamienie pod jego stopami i kiedy Naeele podniosła wzrok, małego półorka już nie było.

Niebo zasnuła grafitowa ciemność. Tej nocy na próżno można było wypatrywać ponad sobą drobnych, iskrzących diamencików gwiazd - ciężka kotara chmur skutecznie tłumiła ich światło i tylko Zarul - zimny, mały, błękitny księżyc, którego cieniutki sierp pojawił się właśnie nad horyzontem - przebijał się trochę ze swoim mocnym, lodowatym blaskiem. Drugi z księżyców Herbii, pomarańczowy Mimbra, był dzisiaj w nowiu. A więc, według powszechnych wierzeń, był to dobry moment na spotkanie z duchami przeszłości...

Na plaży panowała cisza, którą zakłócało jedynie rytmiczne uderzanie fal o brzeg i cichutkie pojękiwanie wiatru w wysokich sosnach za wydmami.

Wtem Naeele usłyszała koło siebie jakieś chrobotanie i szuranie. Coś przebiegło po kamykach. Gdy odruchowo popatrzyła w kierunku, z którego odgłos dobiegał, jej oczom ukazało się małe zwierzątko o giętkim ciele, krótkich łapkach, puszystym ogonie i ciemnej sierści. Jego oczka, drobne i okrągłe jak koraliki, świeciły niesamowicie w błękitnym blasku ogniska. Stworzenie nadstawiło czujnie trójkątny pyszczek, po czym porwało wyrzucony przez szamankę chleb i na jej oczach zaczęło go chrupać. Nie wyglądało na specjalnie płochliwe.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Kamieniste wybrzeże

10
Nowy towarzysz nie przeszkadzał jej, póki trzymał gębę zamkniętą na kłódkę, a nie spodziewała się, aby i on zakłócał przyjemność samotności pytaniami oraz prośbami. Zignorowała zwierzę, dalej ogrzewając się przy ognisku. Jej uwagę zwrócił na siebie księżyc, w kierunku którego powędrował jej wzrok i przesuwał się wśród ciemnych chmur. Przez chwilę straciła rachubę czasu, a kilka chwil poświęciła na rozmyślania. Zaczynała się jednak powoli robić głodna, co skutecznie utrudniło jej skupienie. Z myślą o jedzeniu gorączkowo rozejrzała się po najbliższej okolicy i ponownie dostrzegła zwierzę. Bezszelestnie ręką sięgnęła po łuk i strzałę, aby po chwili stać na równych nogach i ze spokojem w oczach celować prosto w mało płochliwe zwierzę. Na jej szczęście, było bardziej zainteresowane starym chlebem, niż ostrością grotu jej strzały. Czekała na odpowiedni moment, aby wypuścić śmiercionośną wiadomość. Nie czuła wielkiej miłości do zwierząt, widząc w nich pożywienie, środek transportu, albo zwykłe natręctwa. Bardziej nie znosiła chyba jedynie dzieci.

Re: Kamieniste wybrzeże

11
Rozpaczliwy pisk rozdarł ciszę nocy, gdy ostra, precyzyjnie wymierzona strzała zagłębiła się w ciele zwierzątka. Kuna - gdyż, jak się zdawało szamance, musiała to być właśnie kuna - rzucała się chwilę bezsensownie, lecz znieruchomiała stosunkowo szybko w ciemnej kałuży. Czarne koraliki jej oczu, jeszcze przed chwilą patrzące ufnie na Naeele, zmatowiały po paru chwilach. Resztki chleba nasiąkły krwią. I tylko jedna rzecz była tu dziwna, nienaturalna...

Choć zwierzę leżało martwe już od dobrych kilku minut, jego pisk nie ustawał. Zwielokrotniony odbijał się wciąż echem od ściany lasu, a stopniowo dołączały do niego inne głosy. Przeciągłe wycie, jednak nie takie wilcze, a bardziej ludzkie... Ludzkie i nieludzkie zarazem. Bulgotanie, przywodzące na myśl gotującą się w kociołku wodę. Psie ujadanie. Gwizd. Trudno było określić, z którego kierunku dobiegają, gdyż każdy z osobna sprawiał wrażenie dochodzącego zewsząd.
Wreszcie rozległ się jeszcze jeden dźwięk - tym razem już o konkretnym, zrozumiałym pochodzeniu. Odległy pomruk gromu. Z głębi morza nadchodziła burza.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Księstwo Ujścia”