- P-przeznaczenie... - Powtórzył szeptem obcy wpatrując się w goblinkę zapłakanym wzrokiem. Można było dojrzeć w jego oczach iskierki szczęścia, czy też utraconej już dawno nadziei. Wyciągnął dłoń, by pochwycić nią rękę goblinki. Jego zachowanie odmieniło się zupełnie. Kilka chwil temu jeszcze był uosobieniem rozpaczy i depresji, a teraz... Teraz powiedział kilka słów więcej.
- N-nie jadłem nic od wielu dni. - To zdanie mogło pomóc szamance w zakwalifikowaniu nieznajomego do istot żywych. Duchy nie prosiły by o żywność, prawda? A skoro nadal żył, to mogło znaczyć, że w okolicy znajduje się źródło wody, z którego ów musiałby pić. Być może też porcja jadła rozwiązałaby mu język. Bowiem po tych słowach stary wojownik zawiesił głos, patrząc błagalnie na zielonoskórą. Trząsł się cały czas. Nao-Kai dała mu nadzieję, której tak mu brakowało.
W tym czasie Josephine rozglądała się razem z Arturem po ogrodzie. Co rusz mogła ujrzeć czarną smugę, która nagle się pojawiała, urywała, przesuwała z niewiarygodną prędkością. Wystarczyło mruknąć, by zupełnie ją zgubić. Wilkołaczka przybliżyła się bliżej do drzewa i poczuła okropny smród zgnilizny wydobywający się z bulgotającej czerni. Nic nie wskazywało na to, że był tu ktokolwiek inney niż dwójka podróżnych, zdruzgotany facet i ich imaginacja.
"Chwila, chwila. To razem trzy." - Odezwał się zdrowy rozsądek Jo. - "Przed chwilą było nas czterech!"
Teraz Josephine usłyszała dopiero świst i ujrzała kolejne smugi, które skupiły się przy tym przeklętym drzewie. Do uszu jej dobiegł też także odgłos upadającego na ziemię przedmiotu. Rzut okiem wystarczył, by stwierdzić, że było to... Jabłko. Czarne, takie jak te na gałęziach. Do tego nadgryzione. Stwierdzenie, że coś było stanowczo nie tak byłoby nie na miejscu w sytuacji, gdy jeden z towarzyszy podróży znika bez śladu. Do tego Nao-kai zdawała się nie być w ogóle tego świadoma, zajmowała się tylko tym starym baranem! A najdziwniejszym teraz było to... Że irytujące czarne smugi przestały się w ogóle pojawiać.
Re: Czarny Zamek
166"Jak dzikie zwierze w okresie godowym
Jak marynarze z dziwkami w mieście portowym
Jak uczniowie Oros z uczennicami
Jak król ze sługami i nałożnicami
Jak żołnierze ze schwytanymi kobietami
Odpuść sobie, dziecię
I tak wszystko pierdolnie
Jak nikt jeszcze nie widział w świecie"
Jak marynarze z dziwkami w mieście portowym
Jak uczniowie Oros z uczennicami
Jak król ze sługami i nałożnicami
Jak żołnierze ze schwytanymi kobietami
Odpuść sobie, dziecię
I tak wszystko pierdolnie
Jak nikt jeszcze nie widział w świecie"