Podczas gdy Arno tonął w nieprzebytym i udziwnionym zwierciadlanym odbiciu, czarownica o sinych jak śliwka ustach udzielała zdawkowych odpowiedzi:
- Tak, na zawsze - zareagowała słownie na pytania zielonoskórego o efekt działania czaru. Fartem poprzestał rozważań dotyczących jego osoby oraz transformacji, jakiej poddał się wskutek pochopnego sięgnięcia po zaklęcie z domeny magii ognia. Koniec końców rozejrzawszy się dookoła zapowiedział mobilizację. Wtem Osrit pstryknęła palcami, a zwierciadło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wsiąknęło w szpary omszałych schodów. Pognali ile sił w nogach.
Na piętrze kolejne wrota. Solidne z grubego elastycznego surowca. Pilno im było, toteż Ori nie trwoniąc ani chwili, dobył do zamku. Zza pazuchy wyszarpał nerwowo dwa cyngle. Jeden metalowy drut z tępym zgięciem oraz drugi prosty, ostry szpikulec. Tyleż cichym, co błyskawicznym ruchem zamieszał w metalowym zamku. Zębaty mechanizm przeskoczył raz, drugi, trzeci. Trach! Do uszu dobiegł przecudny śpiew posuwanych wrót.
- Jazda, jazda - pogonił wszystkich karzeł.
Za drzwiami było przyjemniej, choć od ścian wciąż tchnęło zimnem, którego nie godziły ciepłe skarpety ni grube okrycia. Kurtyzana spostrzegła nań misternie wykonane żeliwne zawiasy po drugiej stronie drzwi. Szarpnęła lekko Arno, wskazując na kłodę obok. Niewiele myśląc podnieśli kawał ciężkiego drewna i usadowili je za drzwiami. Być może to opóźni bractwo, pomyślał.
Ori ponaglił ich jeszcze raz. Grubawy palec przygiął do ust, coby po raz kolejny uświadomić konfratrom, że powodzenie napadu zależy od ich dyskrecji. Na paluszkach pognali co galopem przez korytarz. Zakręt, kolejny korytarz i rozwidlenie z trzema ścieżkami: lewo, prawo, środek.
- Kurwa - wtrącił pod nosem aż się zapieklił jak Guede .
- Słuchajcie - zebrał wszystkich wokół siebie. - Nasz pracodawca - spuścił nagle wzrok - pragnie byśmy zdobyli dla niego artefakt w kształcie kuli otoczony jakimiś złotymi ramionami. To jest priorytet! - zaznaczył.
- Arno - wyszarpał mężczyznę z zadumy - Idziesz sam. Dziewczyny, wy razem. Ja pójdę tędy!
W jednej chwili spostrzegł kątem oka jak Osrit łapie się za serce. Chociaż nie był wykształconym czarodziejem, wiedział, że związana z czarownicą eteryczna więź została właśnie zerwana. Bractwo rozproszyło barierę. Ponownie rozpoczęła się walka z czasem.
Spoiler: