Re: Gospoda Złamany Szyld

16
Wychodząc z budynku mógł zobaczyć Helle opartą o ścianę obok drzwi. Czekała na niego ubrana tak samo jak dzień wcześniej, a na widok czarodzieja odezwała się krótko i rzeczowo:
-Skoro raczyłeś w końcu wstać, możemy ruszać do twoich znajomków...
Zaraz też ruszyła w stronę głównej drogi do centrum. Mercer szedł już tędy dzień wcześniej, dlatego fragment trasy był mu już znany. To tutaj spotkał Hristę, kawałek dalej minęli warsztat kowala który akurat siedział przed warsztatem jedząc śniadanie. Widząc maga uśmiechnął się przyjaźnie i pomachał w jego stronę.
Wszędzie znajdowały się tłumy ludzi, po obu stronach traktu stały różnego rodzaju kramy i kramiki oferujące wszelakie towary i drobne usługi. Kupcy, drobni sklepikarze i rzemieślnicy co chwilę głośno zachwalali swoje produkty, ich głosy jednak nikły w ogólnym zgiełku jaki zawsze towarzyszył tak ruchliwym miejscom.
Nic jednak nie przeszkadza wam zbytnio w tej krótkiej podróży...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Gospoda Złamany Szyld

17
Wyszedł przed karczmę, gdzie stała już Helle. Powiedziała, że możemy ruszać i tak zrobiliśmy.
Mijaliśmy te same miejsca, które Mercer widział wczoraj gdy szedł na główny plac.
Kowal właśnie jadł śniadanie, pomachał do maga uśmiechając się.
Mercer spojrzał na niego i lekko kiwnął głową na gest przywitania, po czym obrócił spojrzenie z powrotem na alejkę.
-Nadal nie odpowiedziałaś na moje wczorajsze pytanie. Dlaczego szukasz tego nekromanty? - Zapytał dosyć stanowczo spoglądając na Helle.
Tym razem nie zamierzał iść przez alejki. Kto wie, czy nie szukają tam sprawcy ostatniej masakry. Wiedział też, że łatwo tam się zgubić. Wolał zostać przy trochę dłuższej, ale normalnej drodze do akademii, którą wskazał mu kowal podczas jego ostatniej wizyty w warsztacie.

Re: Gospoda Złamany Szyld

18
-Nie szukam tego konkretnego nekromanty, zwyczajnie jest najbliżej i o nim zdołałam się najwięcej dowiedzieć. Pozostali siedzą pochowani w swoich norach i ledwie co o nich słychać. A co do tego dlaczego go szukam - czy to ważne..? Nie widzę powodu by Ci o tym mówić... - odpowiedziała po chwili namysłu na pytanie czarodzieja.
Zbliżali się już do centrum miasta, budynki wokoło były coraz wyższe i gęściej budowane. Niedaleko przed nimi ogólny gwar był jeszcze większy niż w okolicy z której ruszyli co wskazywało że zbliżają się do jednego ze sporych miejskich rynków...
Obeszli go jednak bokiem i udali się dalej. Nic nie przeszkadzało im w podróży, szli w milczeniu i nie działo się nic godnego wzmianki...

Dalszy ciąg Tutaj
Ostatnio zmieniony 12 paź 2014, 10:19 przez Kuchiku, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Gospoda Złamany Szyld

19
-Polujesz na nekromantów? - Zapytał spoglądając z lekkim zdziwieniem na Helle.
Przemierzali kolejne uliczki i byli coraz bliżej pałacu. Weszli na główny rynek, gdzie jak zwykle były spore tłumy.
Przyspieszył tępo jeszcze bardziej nie chcąc utknąć w jakiejś kolejce po warzywa.
Zarzucił ramionami, a płaszcz zakrył jego ręce, teraz nie było widać żadnej części jego ciała.
Prawa dłoń powędrowała na rękojeść miecza. Wiedział, że zaraz ponownie znajdą sie w pobliżu Akademii i chciał być przygotowany jeżeli jego stary znajomy znalazł sobie kolejną grupę błaznów na zlecenie.

Re: Gospoda Złamany Szyld

20
Fabuła Seth'a - początek

Za Seth'em był ciężkie dni. Zaczęło się od oddzielenie się od najemniczych kamratów i wyruszenia w samotną drogę do Oros. Ta była ciężka i pochłonęła wiele dób. Seth sypiał w małych karczemkach przydrożnych, w których pełno było typów wyglądających na podejrzanych toteż pustynny wojownik musiał być czujnym niemal do poziomu spania z otwartym jednym okiem. Nie to, jednak było najgorsze. Etapy przemarszu były najcięższe. Nie dosyć, że kąsał mróz i zimny wiatr to jeszcze Seth musiał przebijać się przez zaspy. Nie nawykł nawet przez te kilka miesięcy do takiej pogody. A to wszystko o miernych racjach żywnościowych. W Keronie panowała bieda i niektórzy umierali z głodu toteż w sumie za te niskie racje żywnościowe powinien były najemnik dziękować Bogom. Na traktach było jeszcze niebezpieczniej niż w tawernach. Po nich grasowali zdesperowani bandyci, którzy często składali się z chłopów, którzy przez zimowy kataklizm nie mogli uprawiać ziemi i w ostatecznym akcie walki o życie postanowili wyjść z pod prawa. Poza tym były jeszcze dzikie zwierzęta, które były nie mniej zdesperowane od wieśniaków. Śnieg przykrył trawy, a mróz strącił liście z drzew, przez to populacja zwierząt roślinożernych zmalała do tego stopnia, że drapieżniki, by przeżyć musiały podejść coraz bliżej traktów i ludzkich wiosek. Krótko mówiąc podróż nie należała do przyjemnych, a brak konia Seth odczuł dotkliwie w stopach, które konkretnie mu odmarzały. Taka podróż na szczęście zajęła ledwie kilka ciężkich dób. Kto wie ile, by się przebijał dalej i czy w ogóle dałby radę dotrzeć do Oros gdyby przypadkiem nie spotkał w jednej z tawern, w których nocował kupca, który prowadził wóz z towarem do miasta i nie zgodził się za kilka monet wziąć go na pakę i podwieźć. Jak starszy mężczyzna twierdził szykują mu się złote transakcje. Do Oros miała bowiem zmierzać cała śmietanka rycerska Keronu, sami bogaci panowie pędzący na ratunek królestwu i godzący się na poświęcenie w celu obrony jego ludu. Woźnicę bardziej interesowała ta pierwsza cecha ludzi mieniących się przeróżnymi herbami. Niedługo potem znaleźli się w mieście. Podczas drogi Seth mógł nawet całkiem nieźle się przespać, a kupiec okazał się tak uczciwy, że nawet nie okradł mężczyzny podczas snu. Może bał się konsekwencji takiego czynu, a może był po prostu dobrym i prawym człekiem.

Przekroczenie granic miasta nie oznaczało, jednak końca problemów pustynnego wojownika. Na Oros, bowiem zima odcisnęła też swoje piętno. Dużo było tu żebraków, którzy nie mając co jeść zdecydowali się zacząć polegać na cudzej jałmużnie. Główny problem dla Setha polegał, jednak na czym innym. Każdy kto chciał coś w mieście na dłuższy czas najpierw musiał mieć jakąś bazę wypadową, nocleg. Przyszedł, więc czas na przeszukiwanie jakichś tawern. Te zaś były przepełnione. Nie tylko przez żebraków, ale głównie przez ludność napływową, która przyjechała do Oros w odpowiedzi na zawołanie króla. Jedni chcieli ubić kilku zielonych, inni rzeczywiście przybyli to z powodu uczuć patriotycznych, a inni po prostu liczyli, że wiele zyskają podczas wojny. W każdym razie spowodowało to, że kilka razy wojownik pustyni został odprawiony z niczym i musiał szukać dalej. W końcu w bocznej uliczce znalazł gospodę, która zdawała się rokować duże nadzieje.

Pod złamanym szyldem, bowiem tak się nazywała zdawała się być mało uczęszczanym miejscem. Było tu znacznie mniej osób, nawet w głównej sali obejmującej cały parter, niż w innych tego typu przybytkach, które zwiedził przed tym Seth. Mimo to było tu dość gwarno, a do tego zdawało się, że obsługa nie była przygotowana na taką ilość gości. Potężnie zbudowany, brodaty barman rozglądał się w każdą stronę próbując ogarnąć sytuację i rozlewać trunek oraz zbierać odpowiednią ilość monet. Widać było, że średnio mu to wychodziło. Cóż... chyba warto było spróbować znaleźć swój kąt tutaj.

Re: Gospoda Złamany Szyld

21
Wojownik spojrzał na budynek marszcząc lekko brwi. Zastanawiał się czy bezpieczniejsza byłaby noc pod gołym niebem, budynek sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się zawalić.
Czując jednak mroźny dotyk zimowego powietrza postanowił zaryzykować i wkroczył do tego nie budzącego zaufania przybytku. Gdy tylko przekroczył próg w jego nozdrza uderzył ostry zapach cebuli wymieszany z kwaśną wonią wymiocin. Gdy został dostrzeżony gwar w karczmie przycichł, ale tylko na moment. Uwagę gości zwrócił jego niecodzienny ubiór i ekwipunek, konsternacja jednak trwała nie dłużej niż kilka uderzeń serca po czym każdy wrócił do swoich kufli śmiejąc się głośno i szczypiąc kręcące się dziewki po tyłkach. Seth ruszył pewnym krokiem przed siebie, gdy dotarł do szynkwasu w jego dłoniach błysnęła moneta.
-Szukam pokoju. Nic specjalnego... - Zamilkł na chwilę po czym spojrzał na sufit i dodał - Miło by było, gdyby pokój był suchy i siennik świeży.

Re: Gospoda Złamany Szyld

22
W istocie wejście Setha na salę wywołało spojrzenia w jego kierunku. Wynikało to, jednak nie tylko z faktu jak niecodziennie ubrany oraz uposażony był nowoprzybyły do gospody, ale również z tego, że ten miał zakrytą twarz. W ciężkich czasach osoby ukrywające swe lico kojarzone były z złodziejami i gorszymi jeszcze przestępcami. Takie osoby wzbudzały podejrzliwość w prostym ludzie i takie właśnie spojrzenia pustynny wojownik czuł na swym karku najczęściej od razu od wyjścia, aż po przyjście do lady. Potężnie zbudowany barman też sobie nie odpuścił obdarzenia swego nowego gościa takowym.
- Muszę prosić pana o odsłonienie twarzy lub opuszczenie lokalu. rzekł oschłym tonem tuż po podejściu do lady Setha. Rzeczywiście gospoda musiała mieć natłok klientów skoro gospodarz mógł sobie pozwolić na wygonienie klienta za taką błahostkę. Jeśli pustynny wojownik zdecydował się na to pierwszy to nadeszła i kolej na jego zamówienie. Po odsłonięciu twarzy ton brodatego za ladą stał się znacznie przyjemniejszy i uprzejmiejszy:
- Niestety nasze najlepsze pokoje zostały już zajęte, ale mogę panu zaproponować ten z nieco niższej półki. Zawołać kogoś, by szanownemu panu pokazał? Do tego czasu mogę jeszcze polecić piwo zimne jak wichry miotające się po Keronie.

Re: Gospoda Złamany Szyld

23
Gdy karczmarz poprosił wojownika o odsłonięcie twarzy, ten wahał się przez krótką chwilę. Słysząc jednak narastające szepty o coraz mniej życzliwym tonie zdecydował się usłuchać, skinął głową na zgodę i wprawnymi ruchami pozbył się zawoju. Rozejrzał się po karczmie widząc jak goście powracają do swoich poprzednich zajęć tym razem z większym przekonaniem. Spojrzał na karczmarza trawiąc jego propozycję, w dłoni zaświeciła kolejna moneta.
-Jesteś pewien, że nie znajdziesz dla mnie niczego porządnego? - Seth uśmiechnął się wiedząc jak pieniądze potrafią zbratać sobie ludzi. Ciekaw był na ile ta sztuczka zadziała w przypadku tego karczmarza. - Chcę wypocząć i a nóż zostałbym na dłużej. Mam parę spraw do załatwienia w mieście, ciepły obiad i dach nad głową to w tej chwili szczyt moich marzeń.
Mężczyzna odetchnął, jednak szybko tego pożałował. Pochylił głowę chcąc ukryć w cieniu grymas jaki wywołał na jego twarzy odór na który składało się wiele różnych czynników, z których ponad połowy wojownik wolałby nigdy nie poznać. Ponownie spojrzał na karczmarza tym razem panując nad mimiką i z nieznacznie rozchylonymi ustami.

Re: Gospoda Złamany Szyld

24
W istocie odsłonienie twarzy przez Setha zmniejszyło ilość podejrzliwych spojrzeń skierowanych w jego stronę. Pierwsze wrażenie zrobił, jednak jakie zrobił, a i dziwne ubranie nadal działało toteż nadal gdy się odwrócił zauważył, że parę osób nieprzyjemnie mu się przyglądało.
- Nie powiedziałem, panie że nie mamy niczego porządnego. żachnął się brodaty barman najwidoczniej trochę obrażony insynuacją pustynnego wojownika. - Każdy z naszych pokojów jest porządny, proszę pana. Tylko jedne z nich są bardziej, a inne mniej luksusowe. wyjaśnił wielki gość stojący za ladą. Cóż oczywistym było, że z uwagi na własne interesy nie mógł twierdzić, że któraś z ofert jaką proponował jego przybytek była niezdatna do użytku. To byłoby bardzo nierozsądne.
- Jest Pan zainteresowany? zapytał niecierpliwie mężczyzna pewno nie chcąc tracić czasu na pogaduchy gdy inni klienci czekali.

Re: Gospoda Złamany Szyld

25
Wojownik westchnął i skinął głową. Miał tylko nadzieję, że pokój jaki mu przypadnie będzie choć w połowie tak dobry jak zarzekał się karczmarz.
-Niech będzie. Nie chciałem was obrazić karczmarzu. - Ukłonił się lekko w geście przeprosin, choć przyszło mu to z wielkim trudem. - Zależy mi tylko na dachu nad głową. No... I może ciepłą strawą.
Mężczyzna raz jeszcze obrzucił salę spojrzeniem tym razem zatrzymując wzrok na każdym kto mu się przyglądał. W jego blado niebieskich oczach błysnęła stal wróżąc kłopoty każdemu kto byłby na tyle głupi, żeby go zaczepić.

Re: Gospoda Złamany Szyld

26
Karczmarz na słowa mężczyzny bez słowa odwrócił się rozejrzał i zawołał:
- Sissy, choć no to dziewczyno! Po chwili z głębi jakiegoś pokoju, który znajdował się za ladą wyszła dziewczyna. Mierzyła na oko 170 centymetrów wzrostu i była dość drobnej budowy. Spod brązowej chusty wystawał jedynie rudy, dość gruby warkocz. Twarz miała smukła z ładnymi zielonymi oczyma, małym nosem ozdobionym sporą ilością piegów. Ubrana była w bardzo skromną, brązową sukienkę sięgającą jej do kostek i ukazującą tylko proste buty.
- Wołałeś mnie tato? zapytała tak cicho, że Seth ledwie usłyszał. Jej twarz wyrażała skromność i daleko idącą nieśmiałość.
- Pokaż temu panu wolne pokoje. rzekł wskazując głową na pustynnego wojownika. Ta potwierdziła przyjęcie polecenia przez krótkie "dobrze" i podeszła do mężczyzny robiąc lekki ukłon z chwyceniem się za kanty sukienki. Widać było, że chciała naśladować wysoko urodzone damy i choć widocznego starania trzeba było powiedzieć, że niespecjalnie jej to wychodziło. Gdy podeszła bliżej Seth mógł określić, że mimo iż ubrana była prosto, jej twarz nie była ozdobiona żadnym makijażem ani ciało biżuterią, a od niej nie czuć było woń perfum to była z niej prawdziwa piękność. Poza ukłonem rzekła jeszcze tym samym nieśmiałym, skromnym tonem co wcześniej:
- Dzień dobry, panie. po czym z pod lady wyjęła pęk masywnych kluczy i zapytała - Pragnie pan, bym od razu pana zabrała na górę i pokazała pokoje czy też może chcę pan najpierw się posilić lub coś wypić?

Re: Gospoda Złamany Szyld

27
Gdy karczmarz zawołał jedną ze służek Seth skinął głową na powitanie gotów bez słowa ruszyć do wskazanego pokoju. Otworzył szerzej oczy gdy dziewczyna okazała się córką tego mężczyzny, zdziwienie było tym większe, że okazała się ona niezwykle urodziwą osobą.
~Takie jak ona większość trzymała by pod kluczem, a nie pozwalała pracować w karczmie... Ten człowiek albo jest głupi, albo cieszy się wielkim szacunkiem klientów. ~ Wojownik ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu i skłonił się raczej do pierwszej możliwości. Wnętrze karczmy wyglądało jakby nie jedną bójkę widziało i wciąż nosiło ślady po tych największych.
-Nie jestem głodny. - Skłamał, ale nie miał ochoty robić sobie wrogów w tych ludziach mówiąc, że woli tutaj nie jeść. - Zaprowadź mnie do pokoju.
Mężczyzna ruszył w ślad za córką karczmarza wyławiając z tłumu wrogie spojrzenia i zapamiętując twarze...

Re: Gospoda Złamany Szyld

28
Seth nieco się przeliczył sądząc, że wzbudził swą zasłoniętą twarzą takie kontrowersje, by ludzie przez długi czas spoglądali na niego z wrogością. Większość z nich węszyła jedynie zadymę, a gdy się zawiodła wróciła do picia, jedzenia i rzucania sprośnymi żartami. Podczas przebijania się przez tłum znacznie większym zainteresowaniem tu zebranych cieszyła się Sissy. Pustynny wojownik usłyszał nawet kilka komentarzy i zaproszeń skierowanych do niej. Ta zaś bez słowa nie zmieniając nawet tempa chodu brnęła dalej. Mężczyzna zauważył, że ta nawet chodziło w sposób prosty, nie siląc się o jakąkolwiek elegancje. Podczas szukania wrogich spojrzeń wprawdzie Seth niewiele twarzy spamiętał, o nieprzyjemnym spojrzeniu skierowanym na niego, ale zauważył inną ciekawą rzecz. Większość tutejszych gości była uzbrojona. Chyba woźnica, który podwiózł do Oros pustynniaka miał rację z tą rzeszą najemników, którzy chcą się wzbogacić na wybijaniu zielonych.

Przeszli skrzypiącymi schodami na piętro, który stanowił wąski, surowy korytarz, po którego obu stronach znajdowały się rzędy drzwi. Sissy bez wahania podeszła do bodaj trzecich od prawej i przy pomocy dużego, chyba mosiężnego klucza otworzyła je. Najpierw próbowała innym, ale zamek nie ustąpił toteż na szczęście druga próba okazała się bardziej szczęśliwa.
- Proszę się rozejrzeć i poinformować gdy podejmie pan decyzje o wynajmie. powiedziała cicho Sissy robiąc miejsce mężczyźnie, by ten wszedł. Pokój był ciemny, ponury i mały. Poza niewielkim łożem, oraz małą skrzynką nie było tu niczego, nawet balii. Poza tym było trochę zimno i panował lekki smrodek. Ot miejsce dla niewybrednych.
- Zostawię pana samego. Proszę nie zwlekać zbyt długo z decyzją. powiedziała skromnie, wręczyła Seth'owi klucz, ukłoniła się w sposób tak samo nieporadny jak poprzednio, by po tym odwrócić się na pięcie i wrócić tam skąd przed chwilą przyszła wraz z wojownikiem z odległych stron.

Re: Gospoda Złamany Szyld

29
Seth spodziewał się czegoś gorszego. Gdy został sam obejrzał pokój dokładnie sprawdzając łóżko oraz tępym końcem włóczni opukując ściany i podłogę. Przyzwyczajony był do tego, że pokoje karczemne były wyposażone w ukryte schowki a ściany w uszy... I oczy. Nie spodziewał się jednak znaleźć niczego konkretnego, jednak wiedza o istnieniu takich skrytek potrafiła być niezwykle przydatna.
Gdy skończył oglądać pokój wyszedł zamykając za sobą drzwi na klucz i skierował się korytarzem do głównej izby. Chwilę zajęło mu odnalezienie młodej dziewczyny.
-Pokój jak jak najbardziej mi odpowiada. Wynajmę go na kilka dni, jednak może zdarzyć się tak, że będę musiał przedłużyć swój pobyt. - Wojownik skłonił się lekko nie spuszczając dziewczyny z oczu. - Chciałbym też przeprosić, że wątpiłem w jakość waszych pokojów.
Mężczyzna wyciągnął z sakwy dwie monety i wręczył je dziewczynie.
-Proszę, przekaż to swojemu ojcu razem z moimi przeprosinami.
Mężczyzna skłonił się raz jeszcze, tym razem niżej.

Re: Gospoda Złamany Szyld

30
Jak mówiłem, zostaw kreacje świata przedstawionego mnie. To, że znalazłeś dziewczynę zależy ode mnie, a to w jakim czasie to zrobiłeś również :)
--------------------------------------------------------------------
W miarę zadowolony Seth zaczął opukiwać ściany licząc na znalezienie skarbów i skrytek. Te jeśli były to, jednak zdaje się, że lepiej schowane, bo niczego mężczyzna nie znalazł. Po tym zamknął drzwi, zakluczył je i ruszył na dół w poszukiwaniu Sissy. Chwila ciszy jakiej dostąpił na górnym piętrze sprawiła, że gwar parteru po raz wtóry uderzył w jego uszy. Pięknej dziewczyny nie znalazł choć szukał jej oczami już na górze schodów. Może przystała na propozycje, któregoś z gości? Albo co bardziej prawdopodobne zniknęła znowu w drzwiach za ladą. Z braku laku trzeba było osobiście udać się do barmana i jeszcze raz zawracać mu głowę.
- Nie chowam urazy. rzekł brodacz wyraźnie zdziwiony przeprosinami pustynnego wojownika. - 50 gryfów za noc. Dodał gdy ten oznajmił, iż jest zainteresowany.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”